Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Radek46

Zona mowi ze juz mnie nie kocha pomozcie

Polecane posty

Gość Radek46
Tzn. ona tak mówi, ze juz nic nie czuje, ale może jednak coś sie tli. Złosci sie, gdy ją przekonuję do kolejnej szany - wiec moze ma jeszcze jakies uczucia do mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Llilli
Nie wiem co, na pewno cos takiego jest. Nie wiem co ona lubi. Ale rób to wszystko tez stopniowo, nie zagłaskaj jej na śmierć. Staraj się ale z rozsądkiem. I przypomnij sobie co ona w Tobie tak najbardziej lubiła kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest pozamiatane kolego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
No wlasnie tego jakby nie chcę przyjac do wiadomosci... w trakcie rozmow plyna jej zale, wiec jakby uczucie jakies bylo. Wiem, ze w zyciu, zwlaszcza uczuciowym, wszystko jest mozliwe i wiele rzeczy daje sie naprawic. Oczywiscie musza chciec dwie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Złości się , bo nie przyjmujesz do wiadomości tego co do Ciebie mówi. Gdyby jakaś kobieta , którą poznałeś przypadkiem , która jest Ci całkiem obojętna, nagle zaczęła wyznawać Ci miłosć , prosic o szansę na blizsze poznanie , bo ona sie w tobie zakochała , i nie docierało by do niej , że nic dla Ciebie nie znaczy , nie zacząłbyś w końcu traktować jej jak natreta i nie zacząłbyś się złościc , że nie chce sie odczepić? . Czy Twoja złość świadczyła by , że jednak coś tam do niej czujesz ? Proszę...jesteś dojrzałym , wykształconym człowiekiem , spójrz realnie na swoją sytuację . Wiem , że to trudne , ale wolicz żyć złudzeniami i tracic kolejny rok? Moze i Twoja żona zgodzi się na ten rok dla świętego spokoju i żebyś nie robił problemów przy rozwodzie , tylko że dla Was to rok stracony a fakt , że niejako wymusiłeś na niej ten rok , na pewno nie wpłynie na polepszenie waszych relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Prawda, rozumiem, ale nie bierzesz pod uwage faktu malzenstwa, dzieci i innych obowiazkow. Jest obowiazek pracy nad zwiazkiem, choc brzmi to okropnie, a to co opisujesz, to po prostu zwykle uczucie, poza wiezami malzenskimi. W malzenstwie chyba jednak reguly sa inne, trudniejsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Qrwa i takie żony jeszcze świeta ziemia nosi. Na chooy ci przysięgała szmata a teraz sie jej odmieniło ???? A moj dobry , inteligentny , mądry maz z którym przeżyłam bez kłótni 25 lat zmarł nagle i świat mi sie zawalił . Sorry za słownictwo ale chooy mnie strzela jak o tym myśle ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko , że nad zwiazkiem pracuje się przez cały związek , Ty o tym zapomniałeś licząc , że mozna odstawić na półke małzeństwo na 3-4 lata. Piszesz o obowiązkach , a najważniejszym obowiązkiem człowieka , jest zrobić wszystko żeby żyć w zgodzie z samym sobą , żeby byc szczęśliwym. To nasz największy obowiązek , co pragnie uczynić Twoja zona . Osoba nieszczęśliwa nie jest w stanie dawać szczęścia innym , również swoim dzieciom , a przecież to powinien też być obowiązek. Chcesz na siłę utrzymać to czego nie ma, pewnie nawet byś się zadowolił , gdyby powiedziała ok , rozwodu nie będzie , ale kazdy żyje swoim życiem , tyle , że mieszkamy nadal pod jednym dachem. Tylko , że z takiego rozwiązania oboje nie będziecie zadowoleni . Widać , że nie wiesz jak to jest życie z kimś kogo się nie kocha , i co czuje taka osoba. Ty uwazasz , że Twój świat się wali , a ja wiem jak to jest z perspektywy Twojej żony i jest mi jej zal , bo wyobrazam sobie co musi czuć , będąc zoną człowieka którego dawno przestała kochać. Ja też pewnego dnia powiedziałam dość i chociaż potwornie się bałam rozwodu , nie zmieniłam zdania. A dzień w którym sędzina stwierdziła rozwód , był jednym ze szczęśliwszych w moim życiu. I nigdy nawet przez chwilę nie żałowałam tej decyzji a minęło już wiele lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Ok, nie wiem co Twój mąż robił, ale ja nie jestem złym mężem naprawdę. Jak tylko byłem w domu to pralek, gotowalem, dzieci woze, płace wszystko, można ze mną pogadać i jakoś w łóżku daje rade. Byle tylko dano mi szanse...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cos Ci powiem. 46 lat to zaden wiek :) Wyszlam w wieku 43 lat za maz wiec wiem co mowie, a kobietom naprawde trudno ulozyc sobie zycie po 40-tce. Nie wierze, ze Twoje malzenstwo ma jakies szanse. Trzymasz sie kurczowo swojej wizji podczas gdy zona mowi Ci jasno czego chce a raczej czego nie chce. Posluchaj jej, uporzadkuj sytuacje i ulozysz sobei zycie od nowa. To smieszne, ponizajace i bez sensu prosic o jakies szanse, czy dodatkowy czas. Nie da sie na sile odgrzac uczuc czy przekonac kogos do milosci. Nie widze tez potrzeby przeciagania tego wszytskiego. Skoro zona chce rozwodu, powiedz, zeby o niego wystapila, podzielcie majatek po rowno. Skoro ona chce wolnosci to ona powinna sie wyprowadzic. Dzieci sa na tyle duze, ze moga zadecydowac z kim chca byc na te pare lat zanim studia i kariera je wywieje z domu. W Twoim wieku znajdziesz sobie spokojnie fajna kobiete, powiedzmy 35 lat, ktora Cie pokocha i z ktora poczujesz ze zyjesz. Po co tracic zycie w chlodnej kapieli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, ze istnieje rowniez szansa, ze gdy Twoja zona zobaczy, ze ukladasz sobie zycie to nagle piorun w nia strzeli i bedzie sie starala Cie odzyskac za wszelka cene :-D Tylko warto sie nauczyc raz na zawsze, ze jak ktos nam pokazuje swoje prawdziwe oblicze to najlepiej im wierzyc za pierwszym razem. Pisze Ci tak, bo moj maz ma dokladnie taka byla zona. Nie spali ze soba od 7 lat (!) zanim my sie spotkalismy. Mieszkali w osobnych pokojach i jakos tak to sobie trwalo...Ale gdy mnie spotkal i sie zakochal (z wzajemnocia) nagle tamta szlag trafil i sobie przypomniala, ze go kocha :-D No tyle, ze troche za pozno :-D Myslala, ze ma kogos na wlasnosc a tu klapa :-D Teraz ona jest sama od lat choc spotyka facetow ale doslownie zaden, zaden z nich nie wytrzymuje z nia ponad 3 miesiace. To tez cos mowi. A my sobie zyjemy spokojnie i szczesliwie choc ona psy na nas wiesza mimo, ze z rozpadem ich malzenstwa nei mialam nic wspolnego. Juz ona sama sobie o to przez 7 lat zadbala :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ratowanie z obowiązku przez jedną ze stron niczego nie da zresztą ratowanie też było możliwe pewnie w swoim czasie a dziś to zgliszcza po pożarze, więc co chcesz ratować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Co chce ratować? 25 lat wspólnego życia, dzieci, miłość - trochę tego jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Na to ze zapala uczuciem jak ja sobie zycie uloze to bym nie liczyl, generalnie jest dosc chlodna emocjonalnie. Problem mam ja - generalnie ciagle mi sie podoba, jej urok, inteligencja, tylko ze zmienila sie z uplywem lat, jest bardzo samodzielna, a emocji je starcza by dbac o dzieci, wobec ktorych tez jest czasami zbyt chlodna. Serce nie sluga, planowalem byc z nia cale zycie do starosci i nie chce tego zmieniac bo przez czas jakis bylem zajety praca... Malzenstwo ma rozne fazy.... Jej argument to taki ze juz mnie nie kocha... ale kto wie? Moze pokocha znow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chłód emocjonalny wobec ciebie...., chłód wobec dzieci.... Czułeś się kiedykolwiek w ciągu tych 25 lat kochany? Czy po prostu wystarczało Ci to, że Ty kochałeś za dwoje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Dobre pytanie, chyba czulem sie slabo kochany... ale jakos dawalem radę, zblizenie intelektualne, wspolne zainteresowania no i dzieci - duzo wspolnego. Ja generalnie mam niewielkie wymagania co do siebie samego, moge spac w kąciku, nie domagam sie dla siebie o nic.... moze to i błąd? Pracę mam taką, że służe innym pomocą i to mnie na pewno ukształtowało w zyciu codziennym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Radek... odpuść straszne, wiem, ale prawdziwe Ja właśnie zostałam samotną matką, sytuacja do Twojej podobna, tylko, że to ja usłyszałam od męża, że jest nieszczęsliwy, że nie kocha itd...ciągaliśmy się tak kilka lat, bo dzieci, bo praca, bo to, bo tamto, aż wreszcie....odszedł. Świat mi się zawalił, doszukiwałam sie winy w sobie, bo jestem osobą wrażliwą, ponad miesiąc każdego dnia zmuszałam się, żeby oddychać, głupie, co? ale prawdziwe i wiesz co? Żałuję, że sie starałam, że dzieci czuły tą atmosferę, bo i tak rozstanie było nieuniknione. Teraz jestem sama, mąż, sprawa zamknięta, bo szkoda mojej energii i uczuć, wolalabym to zainwestować w kogoś, kto będzie tego wart i doceni moje starania. Nie szukam na siłe, czekam, co mi życie napisze i ufam, że będzie dobrze, zawsze byłam DLA INNYCH , zawsze życzliwa, pomocna, mam nadzieję, że teraz dobro powróci i do mnie. Głowa do góry, zobaczysz światełko w tunelu, tylko trzeba się pogodzić z tym wszystkim. Moje małżeństwo trwało ponad 10 lat, więc też trochę razem przeszliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
I wiem, ze to glupio zabrzmi, ale moze sie jeszcze pomodlę w intencji ratowania mojego małzenstwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że znam to uczucie...też mało wymagałam dla siebie, ciągle było nie tak, zaczęłam wierzyć, że na tym polega życie, ale teraz wiem, że musi być dobrze i będzie. Jeśli będziesz chciał sie wygadać, pisz, możesz do mnie na mail, możemy sobie małą grupę wsparcia stworzyć, to pomaga, uwierz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Ciekawe, ze wszyscy co sie rozstali piszą, że dobrze zrobili... moze ci, co czuja, ze źle zrobili nie piszą? Jeżeli rozstanie jest takim dobrym wyjsciem, dlaczego wszyscy sie przed nim bronimy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja od ostatnich postów.... nie zabrzmi to głupio, jestem osobą wierzącą i mogłabym Ci powiedzieć, co ja robiłam...to nie jest głupie, to jest prawdziwe i chyba w tym wszystkim doszukiwałam sie sensu tego bólu i cierpienia, żeby to zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Grupa wsparcia - bardzo chetnie, na pewno rozmow bede potrzebowal, nie mam z kim porozmawiac o tym wszystkim, stad moja obecnosc tutaj. Moj mail pp55@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja ;) czemu dobrze, że się ludzie rozstają? ja walczyłam, kilka lat temu wybaczyłam zdradę, potem próba odbudowania związku i potem znowu walka.... i co? nic z tego Wierzę, że jest droga do szczęścia, tylko trzeba ją odnaleźć, będziecie sie ciągali uczuciowo, atmosfera będzie trudna, będziesz patrzył na inne związki z zazdrością, że sie starasz, że Ci zależy, a nic z tego nie wychodzi... życie mamy jedno, do tego krótkie. U mnie w rodzinie, mama rozstała sie ze swoim mężem w wieku przwie 60 lat i ciągle powtarza, że o 15 lat za późno, ale też wierzyła...też chciała i co? życie jej troche uciekło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja :) napiszę zaraz do Ciebie maila, bo ja osobiście nie lubię, kiedy do rozmowy na forum włączają sie ludzie, którzy z teorii tylko wiedzą jak żyć. Kiedyś tez taka byłam, mówiłam...facet zdradzi, facet nara....dopóki sama nie zostałam zdradzona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Widzisz, ja na inne zwiazki z zazdroscia nie patrze, bo wszystkie sa jakies takie przejeb... chyba ze drugie malzenstwa, ale wtedy juz blisko do starosci i w ogole co innego staje sie wazne. Zreszta tego jakos sie nauczylem - niczego nikomu nie zazdroszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wysłałam mail, ja też nie zazdroszczę ludziom rzeczy materialnych...ale czasem było mi żal widząc jak kobieta sie zachowuje w stosunku do swoich dzieci, domu, męża, a jaki on jest dobry dla niej, w tym widziałam miłość i się porownywałam, co u nas jest nie tak, że na zdjęciu u znajomych widzę wiecej uczucia niż podczas swiąt u siebie w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niejedna kobieta chcialaby takiego meza jak ty.To zwykle mezczyzni sa obojetni i gardza uczuciami szukajac jedynie namietnosci.Nie rozumiem twojej zony zupelnie a tobie wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
A to fakt, kiedys przezylem wstrzas, jak zona jednego mojego znajomego powiedziala do mnie "jaka ja jestem dumna, jak on tak mowi i wszyscy go sluchaja i on taki mądry..." (prace mam taka, ze czesto wystepuje publicznie, moj znajomy tez). Pomyslalem "jej, zeby tak moja zona o mnie pomyslala..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faceci sie nie rozstaja, bo nie chce im sie znow wydawac pieniedzy na zdobycie kobiety, poznawac jej zwyczajow, gruntownie zmieniac zycia i swiecic oczami przez zonatymi kolegami. kobiety natomiast sa bierne z natury i lubia sie ludzic, ze swoja postawa Matki Teresy wplyna na zachowanie i uczucia meza i go zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radek46
Bez przesady, nie jestem jakis świety, ale mam w sobie duzo uczucia i nic tylko brać.... ale tez fatalnie znosze takie sytuacje jak teraz, nie umiem huknąć, probuje jakos racjonalnie rozmawiac, poprawiam się, probuje cos ratowac,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×