Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kempfka

Dziecko 24 na dobę z mamą po porodzie w szpitalu...

Polecane posty

Gość kempfka

Jak w temacie. Co o tym myślicie? 5,5 roku temu urodziłam córkę i od razu po porodzie już musiałam się nią zajmować. Żeby nie było,nie jestem żadna roszczeniowa księżniczką,ale po tak ogromnym wysiłku i bólu jakim jest poród uważam,że każda kobieta powinna mieć prawo do odpoczynku. Choćby te 5,6 godzin,jeśli nie całą noc. Rozumiem,że większość matek chce mieć dzieci już natychmiast przy sobie,ale przecież na zajmowanie się szkrabem będzie jeszcze mnóstwo czasu,na nacieszenie się nim,tulenie i glaskanie. Zaraz po powrocie do domu,i to przez lata.:-) To nie ucieknie. I nie przemawia do mnie argument,że "chciałaś,to masz,to twoje dziecko,w domu nikt ci nie pomoże". Przecież właśnie bezpośrednio po porodzie kobieta czuje się najgorzej,jest słaba,zmęczona,wyczerpana. Po 3 dobach w szpitalu jest zawsze choć odrobinę lepiej. Według mnie ,jeśli matka sobie tego życzy,powinna mieć zapewnione wsparcie i pomoc położnych ,żeby móc odpocząć. A w większości szpitali niestety,takie prośby spotykają się z szyderstwem i złośliwością. Wiem,bo sama tego doświadczyłam. Miałam bardzo złe wyniki po porodzie,mdlalam,nie mogłam minuty utrzymać się w pozycji pionowej,a w dodatku wszystko mnie bardzo bolało. Położne tylko powiedziały,że im nikt nie płaci za nianczenie dzieci i że nie jestem tu sama. Nawet na czas prysznica nie mogłam oddać dziecka. I nie uzalam się nad sobą,zastanawia mnie tylko celowość takiej praktyki...uważacie,że to normalne? A może to ja przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierwszą córkę jak urodziłam to zanim mnie przewieźli na salę mała już tam była i nikt nie zajrzał do nas przez dobę... później się wypisałam na własne żądanie. Cieszyłam się, że mam córkę blisko, ale jednak trochę niepewnie się czułam... A jak urodziłam drugą córkę, w prywatnej klinice, to tam do dziecka od razu była pielęgniarka. Dziecko było ze mną na sali przez cały dzień, ale pielęgniarka się kręciła... na noc dzieci zabierały pielęgniarki na inną salę, chyba że ktoś się upierał, ale generalnie nalegały żeby tak było, żeby mama odpoczęła... Myślę, że dobrze mieć pomoc i wybór, każdy potrzebuje czego innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym chciała mieć dziecko od razu przy sobie. Oczywiscie, jeśli byłabym w sytuacji jak Ty, że mdlałabym i byłabym osłabiona to poprosiłabym kogoś o pomoc męża, mamę, tęsciową żeby pomogły się ogarnąć albo utemperować cierpiętnice pielegniarki, które najchętniej to poszłyby strajkowac po podwyzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam noc po porodzie spokoj.. pozniej 5 dni 24 h opieka nad dzieckiem.. kiedy dziecko w nocy plakalo przychodzily pielegniarki ze "przeciez inni chca spac" porazka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko po porodzie przez 2 dni właściwie caly czas spalo, zresztą wiekszosc dzieci je i śpi na ppoczątku, wiec o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko po porodzie przez 2 dni właściwie caly czas spalo, zresztą wiekszosc dzieci je i śpi na ppoczątku, wiec o co chodzi? XXX Oj dziewczyny, to,że twoje dziecko tak miało nie oznacza,że wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Prywatna klinika z pewnością zapewnia maksimum komfortu,w tym właśnie choćby zabranie dziecka na noc. Ale dlaczego w państwowych szpitalach jest taki system "radz sobie sama"? Jeszcze rozumiem,jak kobietka faktycznie ma chęci i siłę,nie przeszkadza jej taka całodobowa opieka nad noworodkiem. Ale przecież jest mnóstwo matek,które ledwie na nogach stoją i widać po nich,że są u kresu sił...moja koleżanka kiedyś dość trafnie określiła widok matek po porodzie,które snują się po korytarzu z tymi dziećmi w szpitalnych wózkach. Że wyglądają po prostu jak zombie. I coś w tym jest... A jeszcze mój mąż kłóci się ze mną,że to niemożliwe,żeby kobietom po cesarce oddawano najpóźniej na drugi dzień dziecko,bo to operacja i żadna kobieta nie dalaby rady. Tłumaczyłam,że tak jest ,wiem,bo widziałam. Ale on się upiera. Ja wprawdzie urodziłam naturalnie,ale widziałam te babeczki po cesarkach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam dwa razy i za każdym razem zabierano dziecko na kilka godzin, żebym sobie odpoczęła, jeszcze byli zdziwieni, że nie chcę, ale skorzystałam w końcu z tej usługi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moje dziecko nie spało,tylko darlo się w nieboglosy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EmmaWen
Po 16 godzinach a porodówce zrobiono mi cc (ok godz 18 ) .Na sale przewieziono mnie ok 20 stej .Miałam znieczulenie w kręgosłup i przez kilka godzin nie mialam czucia od pasa w dol . Pielęgniarki przełożyły mnie na lozka a obok położyły córkę . Ja nie mogłam sie ruszyć do tego nie mialam siły po wielu godzinach skurczy .Maz musiał opuścić oddział bo nie pozwolili mu zostać . Dla mnie to bylo straszne bo jak mała zaczęła płakać to ja sie nie mogłam ruszyć . Zadzwoniłam i przyszła polozna z ryjem ze karmienie jest dopiero za 2 godziny i ze to jest noworodek wiec musi popłakać . Byłam w tym szpitalu 6 dni i nabawiłam sie depresji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam, że potrzebny jest złoty środek. Jak kobieta źle się czuje, jest słaba to przynajmniej na jakiś czas powinna mieć możliwość odpocząć. Generalnie to że dziecko jest z matką jest dobre, jeśli ma ona pomoc czy to ze strony rodziny, czy personelu. Szyderstwa są jak dla mnie niedopuszczalne. Ja jestem pierwszy raz w ciąży. Małe dzieci były w rodzinie jak sama byłam jeszcze kilkulatką, więc mam obawy czy dam sobie radę z opieką. Mam nadzieję, że otrzymam jakieś wsparcie od położnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam cc, dziecko przyniesli mi zaraz jak ulokowali mnie na pooperacyjnej. Bylo ze mna do wieczora, na noc zabrali i rano jak postawili mnie na nogi to przyniesli i bylo juz wciaz ze mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po pierwszym porodzie - cc - dostałam dziecko jak tylko byłam w stanie sama się poruszać, dlatego teraz będę rodzić prywatnie - tam będą pielęgniarki do mojej dyspozycji i zajmą się dzieckiem kiedy tylko o to poproszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Rodziłam 3miesiące temu, po 5 godzinach dostałam dziecko mimo, że rodziłam 30 godzin z komplikacjami. Jedyne co to dzwonek, po którym i tak sporo trzeba było czekać aż ktoś przyjdzie. Dziecka nie zabrali na noc bo "przecież będzie pani karmić a nikt z dzieckiem latał nie będzie" Nie miałam prawie wcale pokarmu i też był problem z ewentualnym dokarmieniem, swoją drogą mimo prób rozruszania laktacji zanikł po 3tygodniach całkowicie. Przez tydzień pobytu spałam 2-3 godziny na dobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam to "szczęście", że po porodzie wzięli dziecko do ogarnięcia, zbadania, ubrania itp, a mnie na salę i .. zapomnieli przywieźć mi je przez jakieś 3h :D ja osobiście się czułam jakby mnie tir przejechał, a dziecko po porodzie strasznie płakało i bałam się, że mi zaraz przywiozą tego wrzaskuna, a ja jestem taka bez sił. Później mąż z siostrą przyjechał, chcieli oglądać dziecko i musieli szukać ;) wtedy dopiero je przywieźli, na szczęście już spokojne. Nie mam dobrego zdania o położnych na oddziale poporodowym. Lenie bez kszty empatii. Jedna drugiej przeczyła, żadna nie chciała z własnej woli pomóc, poinformować o opiece nad dzieckiem czy karmieniu... rutyna i lenistwo ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim szpitalu położną pytała czy na tę ostatnią noc zabrać dziecko, oszołomiona po porodzie nawet się zastanawiałam, ale Mąż przebudził się na chwilę, zdecydowanie odmówił pielęgniarce i...spał dalej ;) Całe szczęście, bo jak mogłam w ogóle rozważyć zostawienie wymęczonego porodem u zszokowanego synka (dla dzieci to też wysiłek) daleko od ciepła mamy?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też źle się czułam po porodzie. Wymiotowałam, kręciło mi się w głowie, ledwo stałam na nogach. Jak wyszłam do toalety to do niej nie doszłam. W szpitalu miały wielkie pretensje, że muszą zabrać dziecko do siebie na noc bo przecież po cc nie byłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas w szpitalu (nie prywatnym) są pojedyncze sale i przez 24 godz może być na sali osoba towarzysząca. Ja miałam 2 razy cc i w obu przypadkach dziecko z mężem juz było na sali nim mnie przywieźli. Nie wyobrażam sobie jeśli dziecko miałoby być tylko ze mną, bo po cc nie można się ruszyć. A położne jedne były super, a inne mile jak zadra w d.u.p.i.e. nawet butelkę do karmienia z łaska przynosily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam 2,5 roku temu. Zaraz po porodzie miałam dziecko 2 godziny na sali poporodowej. Później zabrali i dostałam je po 10 godzinach. Było ze mną na sali ale kiedy były odwiedziny (na korytarzu) to mogłam oddać na noworodkowy. Wieczorem przychodziła pielęgniarka i pytała czy kobieta chce mieć w nocy dziecko przy sobie czy mają zabrać na noworodkowy. Nie mogłam karmić piersią (tylko pierwsze karmienie) bo musiałam dostać leki, które są zabronione przy kp więc w nocy pielęgniarki nie przynosiły dziecka na karmienie (mamy kp były budzone). Także w ciągu dnia dziecko było ze mną na sali poza czasem odwiedzin, a w nocy na noworodkowym. Rodzilam w państwowym szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam cc. Pierwsza i druga noc dziecko spedzilo u pielegniarek,bo nie dawalam rady sie zajmowac. W dzien pomagal mi maz. Pielegniarki same sie interesowaly i przychodzily zapytac czy nie trzeba dokarmic itp (nie mialam jezzcze pokarmu). Ostatnia noc Mala byla ze mna,ale pielegniarka zagladala do mnie 2 razy w nocy i pomagala. Raz dokarmila,potrzymala do odbicia. Zaproponowala,ze jesli nie dalabym rady sie zajac ze zmeczenia lub bolu rany to moge oddac im dziecko na 3h,zeby sie zdrzemnac. Szpital panstwowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja urodziłam o 20 a dostałam dziecko o 5 rano i to dlatego że położna która pracowała u mojego ginekologa poznała mojego męża i akurat miała nocny dyżur i przychodziła do mnie w nocy i pomagała do łazienki wyjść itp ale to była jedyna noc z 9 które tam spedzilysmy. Mała leżała 6 dób w inkubatorze i w nocy nie mogłam spać bo jej nie słyszałam jak plakala wiec siedziałam i patrzyłam na nią a w dzień też leżała w inkubatorze i też nie mogłam spać ale korzystałam z pomocy sąsiadki która budziła mnie jak mała wstalala albo mąż pilnował a ja spałam. Nawet raz nikt się nie zapytał z personelu czy mi pomóc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie w szpitalu nie było wyjścia, musiałam mieć dziecko non stop przy sobie- jak nikogo nie było na sali to nawet brałam dziecko do łazienki, bo było trochę mało komfortowe, gdyż po moim długim porodzie z komplikacjami było i tak kiepsko, straciłam dużo krwi i ledwo chodziłam,a nie było miejsca u położnych żeby móc choć na te 15 min gdy idzie się pod prysznic zostawić dziecko(urodziłam świeżo po tym jak w tv mówili o tym,że w szpitalu babce próbowali porwać dziecko, więc logiczne,że samego dziecka nie chciałam zostawić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a możecie dziewczyny pisać w jakiej miesjcwosci i jaki szpiatal? ja Pierwszy poród Wrocław Kamienskiego : synek był ze mną w dzień ale na noc musiałam go zawozić na odział położniczy (leżam na patologii ze względu na brak miejsc) w sumie i tak tylko spał i jadł.. drugi synek Wrocław Borowska synek był ze mną non stop i nikt mi nie pomagał ,choć poźniej przeniesli synka na oddział patologii noworodka i tam połózne były do rany przyłóż jak chciałam to był ze mną ale jak miałam potrzebę gdzieś wyjść to mogłam u nich zostawić :) oby dwa porody naturalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość w domu
Moje pierwsze dziecko urodziłam SN, poród trwał 7 godzin i zakończył się o 21 ale na sali poporodowej wylądowałam ok. godz. 1 w nocy i do tego mega obolała, brudna i oczywiście z dzieckiem przy boku, męża wygonili i zostałam sama nawet nie miałam jak się wykapać i przebrać w czystą piżamę bo nie miał mi kto dziecka przypilnować, córka płakała, a ja w tym wszystkim sama (bo oczywiście nikt się nie pofatygował) musiałam opanować sztukę przystawiania dziecka do piersi - to bylo dla mnie straszne i w tamtym momencie bardzo chciałam, żeby chociaż na te kilka godzin zabrali małą abym mogła wziąć prysznic i chwilkę się przespać ale nie było o tym mowy -ta noc bardzo dobrze zapadła mi w pamieć i dlatego modliłam się żeby przy drugim dziecku poród skończył się w ciągu dnia bo wtedy wiedziałam że mąż ze mną zostanie i będę mogła się jakoś ogarnąć przy jego pomocy. Na szczęście się udało drugi poród też SN trwał 3 godziny ale po nim nie czułam się tak zmęczona jak po pierwszym wręcz przeciwnie czułam się tak jakbym w ogóle nie rodziła i mogłam nie tylko zrobić ze sobą porządek ale i zająć się dzieckiem które oczywiście od razu dostałam. Dlatego z perspektywy pierwszego porodu uważam że powinno się dać młodym mamom możliwość odpoczynku i regeneracji sił zaraz po porodzie bo to daje możliwość lepszego funkcjonowania a przecież zajmowanie się takim maluszkiem to nie tylko radość ale też wysiłek i czasami stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hm kazda opowiada o swoim porodzie a nikt nie odpowie autorce. autorko a co to znaczy ze mialas złe wyniki? w sensie? jesli by cos się działo,było nie tak z tobą to chyba by lekarze to zauwazyli po wynikach i cos by zrobili? a to ze czulas się zmeczona,kazdy tak czuł... ja pierwsze dziecko jak urodzilam to dali mi dopiero na drugi dzien ( a urodzilam o 16 wiec mialam duzo czasu zeby wypocząc) a dziwne bo teraz z tym dzieckiem niedobrze mi się zyje, jest niegrzeczna, rodzczeniowa,szantazuje... drugie dziecko urodzilam przez cc o 12, wieczorem juz mi je przyniesli a na drugi dzien od rana juz non stop z nim. a jest moim najcudowniejszym Aniołkiem:) moze cos w tym jest? ze się trzeba "namęczyc", poczuc to dziecko ze się jest matką a nie ze kazdy wyreczał. Piszę "może" tak tyko dywaguję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdziwiło mnie, że żadna z osób się tu wypowiadających nie napisała, że CHCIAŁA mieć dziecko od razu przy sobie. Czyżbym była jakims wyjątkiem? Przez kilka ostatnich miesięcy ciąży planowałam i obmyślałam wszystko tak żeby córka była możliwie jak najszybciej ze mną (bądź z mężem) i nie zamierzałam się z nią w ogóle rozstawać. Sytuacja była o tyle trudna, że miałam cc a jak wiadomo kontakt skóra do skóry po cc w PL nie jest możliwy w pełnym wymiarze. Ale urządziliśmy to tak, że od razu po zbadaniu dziecka na stanowisku do badania Mała trafiła do taty na kangurowanie na 20 min a potem od razu po zszyciu mnie mąż przyniósł małą i od tej chwili byłyśmy nierozłączna. Byłam po cc a ANI NA MINUTĘ córki nie oddałam na tzw noworodki. Jak szłam pod prysznic to był przy niej mąż. W drugiej dobie już chodziłam więc jej zmieniałam pampersy, myłam etc. Ja po prostu od samego początku nawet nie dopuszczałam myśli że ją gdzieś zostawię. Skąd wiadomo, że te pielęgniarki reagują od razu na płacz? Że wezmą na ręce i przytulą? Brrrrrr. NIE NIE NIE! Musiałam mieć dziecko przy sobie, wręcz obok mnie bo nikt tak jak ja nie zadbałby o nią, przecież jestem jej mamą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wodzisław Śląski - dla mnie bajka :) po porodzie dziecko miałam przy sobie ale na noc położne namawiały by oddać byśmy mogły odespać. Byłam 3 noce i każdej nocy dzieci jechały na noc do położnych, kiedy zgłodniały położna je przywoziła i po nakarmieniu prosiła by odłożyć do wózeczka i pytała czy ma je zabrać, jak tak to ja już spałam a ona przychodziła po ok 30 min po dziecko. Byłam wyspana, były mega upały i w nocy kiedy dzieci nie było otwierałyśmy wszystkie okna by był przewiew więc można było odetchnąć. Były też godziny odwiedzin, mąż wtedy zajmował się dzieckiem a ja szłam pod prysznic na dłużej, mogłam odpocząć bo on mi w tym czasie pomagał. Rano położne były do naszej dyspozycji, zaglądały, zagadywały same od siebie, świetne babki. Rodziłam tez w Jastrzębiu i tam to już całkiem inna bajka, nawet jak szłam pod prysznic to dziecka położne nie chciały brać, o wszystko trzeba było się szarpać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby chodzi o budowanie relacji matka-dziecko, ale tak naprawdę chodzi o oszczędności. Co będą pielegniarki opłacać, najlepiej zajmie się matka - nieważne, że ma rozcięty brzuch na pół, własnie przeszła paręnaście godzin najgorszego bólu jakiego doznała, czy jest pęknięta na całej długości. Bo kobieta to MUSI dać radę. Chory kraj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościa z 22, ja bardzo chciałam mieć dziecko przy sobie, ale rodziłam od 7 rano do 1:30, wystapily komplikacje i stracilam duzo krwi, wiec chociaz te 15 minut bylyby ratunkiem,bo nocy nie przespalam(co odkladalam dziecko,to zaczynala plakac) ,a odwiedziny w moim szpitalu byly w godzinach 15-20

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×