Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Camillaaa24

Czy po ślubie naprawdę wszystko zmienia się na gorsze? Czyli dylematy narzeczone

Polecane posty

Gość Camillaaa24

Mój ślub już w maju, a tymczasem wszyscy dookoła straszą mnie, że po ślubie wszystko się zmieni, przestaniemy się kochać, pozostanie tylko znudzenie i szara codzienność. Jesteśmy ze sobą 3 lata i jak dotąd bywało różnie, lepiej i gorzej, jak w każdym związku. Moje pytanie kieruję głównie do kobiet, które niedawno wzięły ślub, jak to było u Was? Naprawdę ślub to taki ogromny skok... w przepaść? Potem jest już tylko gorzej? Dodam, że mieszkaliśmy ze sobą ponad rok przed ślubem, więc w tej kwestii zmian nie będzie. Pozdrawiam forumowiczki i z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Camillaaa24
W tytule zjadło mi ostatnią literkę, bo chyba ilość znaków jest ograniczona. Proszę napiszcie mi, jak to było u Was i czy naprawdę jest się czego bać??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po ślubie kobiety stają się gorsze niż były przed nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zależy od ludzi. Jak mają takie podejście jak prezentują niektórzy na tym forum (tzn. przekonanie, że ślub to jakaś gwarancja i ciężej jest odejść) to się małżonkowie rozleniwiają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Camillaaa24
Ale przecież rozleniwić można się także bez ślubu. Myślę, że to żadna gwarancja, ale na pewno trudniej jest się wtedy rozstać, zwłaszcza gdy są dzieci. Będę wdzięczna za wszystkie opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmężatka
Ślub nic nie zmienia. Tak pierdzielą chyba ludzie,którzy się nie kochają :/ nie wiem skąd takie texty? Jestem 2,5roku po ślubie. Zmieniło się,ale na lepsze.(3lata byliśmy ze sobą przed ślubem)..oczywiście na początku docieraliśmy się,wspólnie mieszkanie itd. Po ślubie przyszło dziecko i to ono zmienia świat o 180stopni,a nie ślub. Trzeba się starać o siebie nawzajem,wychodzić razem na radnki(chociaz x w tyg do kina,knajpki itd), wyjeżdzać razem na weekendy,na wczasy. No i zabiegać o siebie,rozmawiać dużo i uprawiać dużo seksu,a na pewno nic się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mchy i Porosty
Po ślubie kobietom przechodzi ochota na seks, więc mężczyźni miewają kochanki. Oczywiście kochanki miewają tylko Ci zadbani, mający coś do powiedzenia i ogólną ochotę na życie. Spocone grubasy z piwem przed telewizorem są bardzo wierni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki_jeden_964
Dlatego mi się nie spieszy, a mam już 35 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmienia sie, na gorsze. coraz mniej wszystkiego, wiecej komputera, telewizji, skupianie uwagi na dziecku. poki mozesz - nie bierz slubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zalezy na kogo trafisz! jesli to facet odpowiedzialny,kochający naprawdę,szanujący związek to nic ci nie grozi ale jesli chciał sie tylko ozenic,to pozniej ma w d***e pracę nad związkiem,znam takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zabrzmi banalnie co napisze ale u nas slub naszych relacji nie zmienil. Zmienilo sie podejscie ludzi do nas. Szanuja nas. Nie zyjemy juz w grzechu (mieszkalismy 2 lata razem), dziecko nie jest bekartem, w pracy latwiej dostac urlop, w banku kredyt itd. Wiem, ze to smieszne, ale zyjemy w takim kraju. Wiem, ze zona mnie kocha, ona jest pewna za mnie. Slub niczego nie zmienil. Pobralismy sie, zeby ulatwic sobie zycie. W innym kraju zylibysmy prawdopodobnie dalej w konkubinacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmienia się na gorsze, a po porodzie to już w ogóle nie ma małżeństwa. Jest dziecko, wszystko wiedząc i najwspanialszą matka i jakiś tam facet co kasę przynosi, i nawet się nikt nie zorientuje ze juz nie przychodzi aby kasę przysłał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie z Wami w ogole nie zgodze. Slub nic nie zmienia, mieszkalem z zona kilka lat przed slubem teraz mieszkam kilka po i nic sie nie zmienilo. Slub to tylko papierek a jest jak bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazam,ze Ci co mowia,ze jest gorzej brali slub z przymusu,bo bylo trzeba,bo juz czas,bo wpadli itd. Nie kochaja sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyluzuj, to tylko stres przedslubny..... Jak bedzie wygladalo dalsze zycie, zalezy tylko od was. Dbajcie o siebie, starajcie sie byc troskliwi, a na pewno bedzie ok. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój staż: 4 lata znajomości przed ślubem i ponad 7 lat po ślubie. U mnie, niestety , się zmieniło. Zjadła nas codzienność, rutyna. Mój maż wiecznie zmęczony, zestresowany, ciągle na wwszytko narzeka. Żyjemy na dośc wysokim poziomie, stać naas na wiele ale jakoś cieszyć się z tego nie umiemy. Samochód zmieniamy co 2 lata, wyjazdy 2- 3 razy w roku za granicę, mieszkanie urzadzone, myślimy o domu. Robię co mogę, żeby wyrwac nas z marazmu- mąz przytył ostatnio, zaproponowałam kurs tańca, jogging, siłownię, rowery- naic mu sie nie chce. Przychodzi z pracy i ogląda TV. Nawet podczas tygodniowej kolacji w restauracji odbiera telefony i odpisuje na maile. Podobnie na wakacjach. Tylko praca i klienci, ja na szarym końcu. Reasumując- żałuję decyzji o ślubie. Wolałabym wolny związek. Wiem jednak, że to nie reguła, że po slubie zmienia sie na goorsze. Jeśli mogłabym coś poradzić Autorce- NIE REZYGNUJ Z SIEBIE NA ZRECZ MĘŻA!!!!! Ja to zrobiłam, ZAWSZE męża stawiiałam na poczatku, szybciej wracalam z pracy, żeby zrobic mu obiad, poprasowac koszule, byłam na każde jego skinienie. Myślałam, że to jest podstawą dobrego zwiazku, ale u mnie sie to nie sprawdziło. Mąż w ogole tego nie docenia, ostatnio powiedział mi nawet, że ma dość mojej kuchni (robie dietetyczne dania ale smaczne ze wzgledu na jego nadwagę) bo mu nie smakuje. A ja specjalnie ide spac 2 godziny wczesniej, zeby na rano był świezo upieczony, domowy chleb. Wstaję tez wczesniej, żeby na sniadanie zrobić mu swiezo wycisany sok i coś lekkiego do zjedzenia. Ale zamierzam to zmienić, i tak tego nie szanuje, jak chce to niech je kebaby z budki na rogu a ja wole ten czas poswiecic na poczytanie lub cwiczenie jogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po ślubie zaczyna się życie..prawdziwe życie taka prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zalezy od ludzi jak ktos pisal i jak chca sobie ulozyc zycie. My ukladalismy sobie bezproblemowe,bez zmartwien i obowiazkow wiec juz 10 rok jest super. Ale jakby tak robic jak wiekszosc to niewiadomo jakby to bylo,najwazniejsze to sie kochac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to zrobiłam, ZAWSZE męża stawiiałam na poczatku, szybciej wracalam z pracy, żeby zrobic mu obiad, poprasowac koszule, byłam na każde jego skinienie Zxc Nie wiem czy mezowie nie doceniaja takiego dzialania,ja bym nie docenial. Ba nawet wiecej stracilbym szacunek,bo moja zona to moja partnerka a nie sluzaca, jakbym widzial,ze to wszystko robi zebym tylko byl zadowolony to bym uznal,ze nie ma godnosci w sobie. Bo co ja jestem krol zeby mi uslugiwac?:O Wszystko wspolnie mozna zrobic, albo kupic:-D. A jak sie nie chce to trudno,nikt nie goni. Wiadomo,ze jedno dla drugiego zrobi wszystko ale na zasadzie wzajemnosci a nie sluzby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie w 100% z poprzednikiem. Nie wyobrazam sobie zony jako przyslowiowej kury domowej. Dla mnie jest ksiezniczka. Pamietajcie o tym kobiety ! Wiem, ze chcecie dobrze, ale potem to mozecie miec pretensje tylko do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To podstawowe bledy jednej i drugiej strony,nadmierne nadskakiwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz mojej kolezanki nigdy w zyciu sam nie zrobil sobie nawet herbaty. Nie mowiac o innych rzeczach.......ma wszystko podane pod nosek przez zone. I ma ja totalnie gdzies....... Macie racje, w zwiazku trzeba byc partnerem/partnerka, a nie sluzaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem 5 lat po ślubie. I jest tak jak sobie oboje wymyśliliśmy nasz związek. Nie mówię, że jest zawsze różowo, ale do problemów się uśmiechamy i rozwiązujemy je razem. Staramy się uzupełniać i wzajemnie sobie pomagać. Jesteśmy przede wszystkim drużyną i to nasze podejście udziela się także rodzinie z pozytywnym skutkiem dla wszystkich. My przed ślubem ustaliliśmy sobie plan, czyli czego chcemy od życia i gdzie chcemy być za 5, 10, 20 lat. Nie myśleliśmy tylko tu i teraz w sensie ślub a potem jakoś to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiesz z jednej strony nie ma sie co dziwic, jak Ona widzi,ze ma Ją gdzies a nadal usluguje to czemu nie korzystac? Przyzwyczail sie i mu to pasuje a jak do tego widzi,ze nie musi "sluzacej" szanowac bo i tak poda do stolu to nie szanuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 28 lat i nie zdecydowałbym się na związek z dziewczyną inny niż wolny / otwarty związek. Tzn. nie mamy wobec siebie żadnych trwałych zobowiązań, ja mogę mieć inne partnerki seksualne, a ona innych partnerów. Jest to związek na zasadzie głębokiej przyjaźni, całkowicie nieformalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie potrafie w kuchni nic ugotowac. Dlatego do mnie nalezy sprzatanie po posilku, mycie naczyn. Nie wstydze sie tego. Nawet jak mamy gosci to do mnie nalezy nakrywanie i wynoszenie brudnych talerzy. Moze to malo ale przynajmniej w jakims tam sensie czuje sie potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się czuję potrzebny bo mam dużego k****a, a reszta to sprawy drugorzędne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale my tu o czym innym piszemy. To co piszesz nie pasuje do tego tematu. Ale tez mozna jak widac, jak kto woli:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×