Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

15 latka od dwóch lat na diecie...

Polecane posty

Gość gość

Witam, w wieku 13 lat przeprowadziłam się z małego miasta do PGR-u... i tu po 3 miesiącach mieszkania postanowiłam przejsc na diete. Nie spodobalo mi sie moje cialo. Jak to z dojrzewaniem - przybyło mi kilka kilo. Ale duży wpływ miała przeprowadzka na wioskę, bo teraz nie ruszam się z domu, po prostu nie mam gdzie, do tego jem z nudów. Nie wyglądałam jak świnia, ale dostałam krągłości. Sczególnie w udach. Przy 157cm waga 55kg, w biodrach mierzyłam 92cm, podobnie w piersiach, w talii 74cm. Założyłam sobie jedzenie 1000kcal. No i po dwóch latach praktycznie bez zmian. Raz chudłam, za chwilę przytyłam, jak z 3 cm urosłam to za chwilę waga dogoniła, albo dla odmiany nic nie rosłam, a waga mimo starań nie ruszała się. Teraz przy wzroście 164cm ważę 56kg. Ale ja różnicy nie widzę żadnej w wyglądzie. Oczywiste jest, że nie przestrzegałam rygorystycznie zasad, zakazów itd. przez każdy dzień w ciagu tych dwoch lat. Najpierw Wielkanoc, potem wakacje, Boże Narodzenie, każda niedziela - obfity obiad. I tak wymówka za wymówką. Zdarzały się lepsze i gorsze chwile. Takie, gdy naprawdę trzymałam dyscyplinę, ćwiczyłam codziennie, choć nie mam możliwości (wf w szkole + ewentualnie 100 brzuszków wieczorem). I takie gdy siedziałam na kanapie i co chwilę coś podjadałam, aż w końcu o godzinie 21 z wyrzutami sumienia mówiłam sobie "dziewczyno, co to wyrabiasz?!" Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że mieszkam na nędznym, popegerowskim osiedlu, na którym jest 5 bloczków, mały sklepik spożywczy dla pijaków i gospodarstwo jakieś. Nie ma tu nic. Dojeżdżam do szkoły autobusem do trochę większej wioski (6 km ode mnie), więc nie ma mowy, żeby spotkać się ze znajomymi po szkole, poruszać się. Na mojej wiosce nie mam znajomych, są tylko tacy, którzy wiadomo, jak to w PGRze - są niestety zacofani i nie da się z nimi dogadać. Pytanie co mam zrobić, by wreszcie schudnąć? Za miesiąc przeprowadzam się do małego miasta. Myślę, że wtedy w końcu skutecznie schudnę. Wiem, że w moim wieku nie powinnam ograniczać kalorii itd, znam te wszystkie powycierane zasady o niejedzeniu po 18, niejedzeniu słodyczy, jedzeniu warzyw owoców, że owoców wieczorem nie jeść, że to, że tamto, WIEM WSZYSTKO i słyszałam to już setki razy, ale to nie wystarcza. Nie jem nawet mięsa (ale to ze względu na szacunek do zwierząt). Słodyczom nie mogę się oprzeć, chociaż przez ostatni tydzień zauważyłam, że wystarczy zjeść 3 lub 4 kostki czekolady i jest mi niedobrze. Nie wiem czy to chwilowe, czy odzwyczaiłam się od słodkości. Dodam, że rodzice nie wpychają mi jedzenia. Proszę o rady, dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Póki co, możesz chodzic do tej wioski w jedną stronę pieszo? U ciebie dieta nie powinna polegac na odchudzaniu, raczej na zmianie nawyków. Kanapa i szamanie do tv to prosty sposób na przybranie wielu kilogramów. Rozepchasz zoładek i potem cale zycie będziesz walczyc o cialo i figurę. Wiem, jak jest na wsi, mieszkalam, wieczorem nie ma co ze sobą zrobic. Ale mozesz puscic sobie muzykę w swoim pokoju, nie za glosno:), i tanczyc. Ruszac się co wieczór przy muzyce, a rano marsz do szkoły. Chodzi o to, bys dbala o *******ięsnie, by cialo nie sflaczało , albo zrobilo się gąbczaste. Do tego na pewno ci daleko. Odstaw buły, drozdzówki , pączki, zapiekanki, pizze, chipsy. To " duporosty", moja prywatna nazwa:) Zamiast tego zjedz banana, kawalek kielbasy, porcję twarozku, kanapkę z wędliną, 2 jajka na twardo z solą. Uczysz się, musisz miec energię, mózg potrzebuje paliwa. Nie takiego z pieczywa, ciast mącznych, ale mięsa i nabiału. Unikaj slodyczy, a jesli juz potrzebujesz, to kawaleczek czekolady, bita smietana, sernik, takie rzeczy bez mąki, albo z minimalną iloscią, np.biszkopt z bitą smietaną. Orzechy, ziarna są wysoko kaliryczne. Nawet takie platki sniadaniowe... Czytaj etykuety i patrz na ilosc węglowodanów w gramach. Optimum dla ciebie to 50-70 g węglowodanów. Ja się nie odchudzam, zagladam, by wesprzec kogos innego, ale optymalne jedzenie to zycie bez sadła i przybierającej wagi. Potem niektóre kobiety walczą z 30-40 kg nadwagą. Jestes w dobrym momencie by zadbac o siebie, nie glodzic się, ale jesc wartosciowe, odzywcze rzeczy swiadomie. Ja jem kanapkę z wędliną na kolację ok. 20-20.30. Jesli twoja mama gotuje w domu, to dobrze. Im więcej domowego jedzenia, tym mniej konserwantów i przetworzonego zarcia. Trzymaj się, będę co jakis czas zaglądać. Pozdrowionka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha, 5 posilków dziennie, co 2,5-3 godziny, male porcje. Np. zastosuj zasadę jedynki- jena kanapka na sniadanie+ 1 jajko, 1 jogurt, 1 banan, 1 kotlet na obiad, 1 lyzka ziemniaków, ryzu, kaszy, 1 kawaleczek sernika, 1 kosteczka czekolady na deser,1 porcja warzyw, 1 miseczka salaty. Nie pij slodkich napijów, tylko wodę. Jesli slodzisz herbatę, to 1 plaska lyzeczka cukru, itp.Te 5 posilków jest wazne, by nie rozpychac zołądka za duzym obiadem, czy kolacją. Rozepchany zoładek chce więcej jesc, i wpada się w błędne koło jedzenia za duzych ilosci. Dobrej nocki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×