Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja matka znowu chleje

Polecane posty

Gość gość

I szuka okazji do zaczepki, juz strzeliła wykład..Jebać ją, niby nie jest alkoholiczką, ale po alkoholu bardzo szybko jest nieprzyjemna. Nie piła cały okres przed wielkanocą i teraz znowu zaczęła. Prosiłam ją, mówiłam 'i po co masz wracać do picia?'. Piła wczoraj wieczorem, dzisiaj też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Błagam, zróbcie coś. Już był większy spokój... a teraz przeczuwam kolejne afery o nic i wyzywanie. pije w zasadzie od 2 lat, ale ma to zmienne. Jednak ostatnio już często piła, nawet co 2 dni albo wręcz codziennie. Jak się jej powie, że może wpaść w nałóg, to oczywiście to ignoruje. No i teraz miała dluższą przerwe, to już w ogóle ma argument..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twojej matce brakuje bolca, umów ją z misiem1:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ona to już wpadła w nałóg moim zdaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję. Ja sama nadużywam, i znam to: przez jakiś czas nic, potem co 3 dzień, przecież to niewiele, potem co 2, potem codziennie... Potem znów nic. Straszna huśtawka. Generalnie no co możesz? Nic nie możesz. Możesz z nią porozmawiać szczerze, kiedy będzie akurat trzeźwa, że kochasz ją, że potrzebujesz, że Cię to martwi. Może dotrze. Mnie to otrzeźwiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślisz? Ale nie piła przez cały ten okres, wiem, bo ja ją znam jak własną kieszeń i umiem się zorientować, kiedy pije. Jednak już na Wielkanoc znalazłam czteropak w szafce i wszystko sama wypiła. Ona się chowa z piwem, puszcza wodę w łazience i otwiera puszkę, myśląc że nie słysze.. i je chowa. Wczoraj serial oglądałyśmy to piła przy mnie, pytam ją które to piwo, a ona już uchlana lekko i mówi 'pierwsze'... kiedyś się jej pytam 'ty naprawdę myślisz, że nie widzę, co robisz? mama przestań, nie niszcz się, napić się można raz na jakiś czas, a nie chować się z puszkami w łazience'. Dodam, że ona wina, wódki nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona jest wstawiona zazwyczaj, po niej nie widać nietrzeźwości w takim sensie że się chwieje etc (bo pewnie już się uodporniła na pewne ilości). Była wstawiona jak dziewczyna brata wczoraj przyjechała, ale zachowywała się ok, chociaż cały czas mnie strofowała o nie wiadomo co jak ich nie było przy nas, i prowokowała, ja coś powiedziałam, żeby była cicho na serialu to 'jaka ty słaba jesteś, jakie emocje w tobie są, głupia jesteś, będę sobie gadać'. Przysięgam, że krzywdę bym jej zrobiła, ale im więcej ją upominałam, tym więcej gadała i wyzywała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona jest jak lump nawet po 1 piwie, bo szuka okazji do zaczepki już po paru łykach piwa. Tak mi się kojarzy.. moja wlasna matka. Oczywiście nie jest śmierdząca i się z nikim nie włóczy, więc w teorii problemu nie ma albo jest mniejszy... wg takiej obiegowej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, jak mam Ci pomóc. Ja mam 20parę lat, nie mam dzieci, a mimo to już wpadłam chyba w nałóg. Wiem jaki on jest zgubny, i wiem, jak ciężko z tego wyjść. Szczerze mówiąc to nie widzę tu żadnej recepty, która zadziałałaby od razu. Ona ma pewnie jakieś swoje problemy, myśli, z którymi sobie nie radzi - takie rzeczy zazwyczaj się zapija. Ja zapijałam samotność i niezadowolenie z życia. Musiałaby przede wszystkim sama chcieć coś z tym zrobić, pójść do jakiegoś psychologa, to musi potrwać. Nic to nie da jedna rozmowa. Chodzenie za taką osobą i wyciąganie jej pochowanych puszek to też nie jest rozwiązanie - jak ja chowałam puszki, a mój facet je wyciągał z wyrzutem, to działało to na mnie odwrotnie do zamierzeń mojego faceta: jeszcze bardziej się chowałam i jeszcze bardziej potrzebowałam alkoholu, żeby zapić wstyd bycia zdemaskowaną alkoholiczką. Takie błędne koło. Trudno tu coś radzić, nie znam jej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma problemy, ale dzieci jej pomagają finansowo - jednak ona z jednej strony nie może tego znieść, bo 1 brat nie może się wynieść, a z drugiej - nie robi nic, żeby chociaż oszczędzać, piwo, fajki, lotto, d**erele...niezmiennie. Nie chce też dorabiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam spore problemy, ale nie przyszłoby mi do głowy je zapijać. Jakoś je dźwigam z jednej strony jej się nie dziwię, z drugiej - mam wrażenie, że jej to już przyjemności specjalnej nie sprawia, ale robi to jakby po coś.. może już czuje przymus? ale umiała zrezygnować na jakiś czas... a Ty się leczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi też to nie przyszło do głowy - to się po prostu stało, przypadkiem, miałam pracę w której często świętowaliśmy sukcesy przy alkoholu, wcześniej alkoholu nie znosiłam, nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam pić w samotności. Nigdy nie usiadłam przecież i nie podjęłam decyzji, że teraz zapiję swoją depresję. Ja chyba po prostu byłam dobrym materiałem na nałogowca - od zawsze byłam bardzo smutną osobą, jak złapał mnie taki dojmujący dołek to pooo-szło. Nie leczę się, ja się kontroluję. Ustanowiłam sobie jakieś tam jasne zasady, że w tygodniu nie piję bo praca, mogę tylko w pt i sb, choć staram się wtedy też nie. Staram się rozciągać te okresy niepicia. Mi to też przyjemności nie sprawia - nigdy nie należałam do osób, które po alkoholu stają się rozmowne i wesołe - wręcz przeciwnie, zazwyczaj po robi mi się gorąco i niedobrze, rano mam masakrycznego kaca. Ale otumania - i chyba tylko o to chodzi. Dzięki niemu przestaję myśleć o swoich lękach różnego typu. Zakładam, że Twoja matka pewnie jest już bardzo dorosłą kobietą, która nie pracuje, pewnie ma swoje doły, życie poukładało jej się tak, a nie inaczej (nic nie piszesz o ojcu/jej mężu?). Ciężko jest odstawić w takiej sytuacji, bo co w zamian? Ma mało opcji. Proces szukania pracy, zmian jest długotrwały. Lotto, fajki i alk to rozwiązanie, które nie wymaga wytrwałości. Dlatego motywacja musi być jej wewnętrzna, bo dokonanie wielkich zmian w swoim życiu, zwłaszcza w jej wieku, nie jest łatwe. Oczywiście rozumiem też Ciebie, że Ciebie to złości, że masz dość, nie zrozum tego tak, że tylko ją usprawiedliwiam. Ale niestety jestem zdania, że jednak od Ciebie niewiele tutaj zależy. To ona musi chcieć zmian, bo dużo ją będą kosztowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To juz jest uzależnienie.Cały okres przed Wielkanocą to był taki sprawdzian/bardzo zgubny dla niej/,że nie musi pić.Ale to też okres w którym cały czas do picia się przygotowywała.Niektórzy uzależnieni potrafią mieć okresy niepicia/to takie żałosne próby kontroli/ i one owlekają tzw.zejście na dno.Mam z sobą picie i mam za sobą 20 letni okres trzeźwienia i słuchania innych. Teraz jest czas dla niej aby przy sporym wysiłku wyjść z uzależnienia potem może być za późno /nie wszyscy przestają pić/.Bardzo ważną sprawą jest aby rodzina nie przymykała oczu i nie liczyła na to,że coś się poprawi.Mam teraz obok siebie kobietę /ok.60 lat/,którą przyprowadziły na leczenie jej dzieci/do terapeuty/z kategorycznym żadaniem zaprzestania picia.Podziałało,nie pije już 4 lata.Wparcie rodziny dużo daje…Jeśli chcesz to pytaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dlaczego nazywasz okresy niepicia u alkoholika "żałosnymi"? To są próby walki z nałogiem, może i nieudane, może i śmieszne dla postronnych, ale jednak próby. Lepiej, żeby w ogóle nie podejmowali prób? Czy o osobie, która po raz kolejny rzucała palenie, ale znów na imprezie nie wytrzymała i zapaliła, powiedziałbyś/powiedziałabyś też, że jej próba była żałosna? Czy o osobie, która stara się odchudzić, ale pewnego wieczora nie wytrzymuje i pochłania zawartość lodówki na raz, można powiedzieć, że jest żałosna? Na miłość boską, no. Walka z nałogiem to walka z własną psychiką, ze strachami, przymus skonfrontowania się ze sobą "na trzeźwo". Nigdy nie nazwałabym żadnej próby wyjścia z nałogu żenującą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym że mama PRACUJE. Teraz tylko na pół etatu, do niedawna na 3/4. Co do pracy, chodziło o to, że coś tam gadała, że jej szkoda synów i że dodatkowej poszuka, ale tego nie robi. Woli wyzywać mnie i uciekać od problemów. Ja też się tego nauczyłam, ale staram się wychodzić kłopotom naprzeciw, a nie wiać/przekładać. Ojciec? ojciec to bez komentarza, ona go też wyzywa od lat, on się zamknął w sobie i się nie interesuje rodzina, siedzi w piwnicy. Nie da się z nim na poważne tematy pogadać, bo zaraz ucieka. Tylko na lekkie. Powiesz mu cokolwiek nawet czaseem neutralnego to zwieje. Wiesz jak się człowiek wtedy czuje...? Matka go nie wywali, bo ma jeszcze jedną nędzną wypłatę. Szkaluje go, że nie spłaca tego co nazaciągała, i że nic nie robi, a sama nic nie zrobi... Ona potrafi oskarżać tylko innych, jest toksyczna niestety. Ostatnio chodzi jakaś smutna i mówi, że ma deprechę. Żal mi jej z jednej strony i i tak jestem dla niej za łagodna, z drugiej strony nie mogę zapomnieć tego jak mnie traktowała i traktuje. Przez długi czas próbowałam coś zrobić z tym alkoholem, mówiłam braciom, mówiłam jej, podsuwałam artykuły, ale teraz po prostu się poddałam. Ona ma też problemy ze zdrowiem, ślepnie, późno poszła do okulisty, badania niby nic nie wykazały ale coś jest nie tak, że ktoś nawet w okularach niektórych rzeczy dojrzeć nie może... teraz ją namawiam żeby poszła do innego okulisty, chyba sama jutro podzwonię i popytam o terminy. jak ona oślepnie, to ja zwariuję do reszty psychicznie, rzucę się gdzieś.. nie mogłabym znieść, że kogoś bliskiego takie coś dopadło ona nie piła, bo miała postanowienie na post - jest wierząca. Co więcej, to ja ją namówiłam, bo chciała rzucić słodycze, których i tak mało je - stwierdziłam, że trzeba rzucić coś, na czym nam mocniej zależy... i rzuciła alkohol miałam naiwną nadzieję, że się odzwyczai przez ten okres. Nie. Już w święta czteropak poszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie na zwałam żałosnymi prób niepicia tylko próby kontrolowania picia.To są dwie odrębne sprawy.Osoby mające problem z piciem charakteryzuje kompletny brak kontroli nad swoim piciem/bo nawet jeśli nie piją to cały czas o piciu myślą/.Wszyscy prawie ludzie,którzy przestali pić opowiadają ile razy próbowali sobie udownić,że nie są chorzy.Alkoholizm to choroba charakteryzująca się tym,że chory zaprzecza,że jest chory. Absolutnie nie da się tego porównać z okresem odchudzania i złamania jakichś postanowień/tutaj masz tylko brak wytrwałości/.W niepiciu jest tak samo tylko wtedy,kiedy nie mamy do czynienia z alkoholizmem tylko z nadmiernym piciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [22:27 chrzanisz jak malo kto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, przede wszystkim należy zweryfikować, czy to JUŻ jest uzależnienie - i jakoś ją uświadamiać. Będzie ciężko, bo cokolwiek jej nie powiem, ona stwierdzi, że "ja jestem zła" i się czepiam. A bracia też jakoś nie bardzo reagują, jeden się wyprowadził, drugiego tu prawie nie ma...kiedyś się czepiali jak więcej byli wdomu, ale pogadali trochę i potem przestali. Jedynie ja zwróciłam uwagę na ryzyko... Boję się, że będzie klasycznie - że wyniszczy się nie wiadomo jak (ona w wielu innych sprawach się niszczy, mało co je a ma fizyczna pracę, obiad to je z malutkiego talerzyka, ile ja jej kazań strzelałam... etc).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam mamę alkoholiczke, trzeźwiejącą. Nie pije już prawie 4 lata. Ufff całe szczęście!! Na moje oko Twoja mama jest uzależniona. Trochę już na ten temat wiem. Jeśli sama nie sięgnie dna to nikt jej tego nie przetłumaczy. Dla jednego dnem jest stracenie pracy lub przyjaciół, a dla innych wylądowanie na slamsach. Możesz jej napisać list. Musisz tam napisać o swoich uczuciach. Co czujesz kiedy sięga po alkohol. Broń boże nie oceniaj jej! Napisz tylko o tym jak ta sytuacja wpływa na Ciebie. Może pomoże, może nie. Warto spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,chrzanisz jak mało kto,, Calkiem możliwe,tyle tylko,że jestem w temacie ,,jak przestać pić,, wiele lat i niejednemu zdarzyło mi się pomóc.A Ty to chyba głęboko w problemie skoro tak Cię denerwuję.Zwykle wkurzam ludzi,którzy właśnie sami siebie przekonują,że nie mają problemu.Ja na siłę nikogo i nigdy,jak ktoś chce pić niech pije.Gdzieżbym śmiala komuś szczęśliwość odbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Ja się zgadzam z Tobą. Bo mam mamę alkoholiczkę. ;) Ileż to ona prób miała żeby siebie utwierdzić, że nie może pić. MAm nadzieje, że ostatnia była ostatnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki: Bardzo dobry jest pomysł z listem do mamy. Oczywiście zdiagnozowanie to podstawa.Teraz przychodzi do terapeuty coraz więcej ludzi,którzy nie są jeszcze uzależnieni. Cały problem z uzależnieniem polega na tym,że nie ma granicy,która pokazuje kiedy zaczyna się problem. Tutaj uCiebie problem stanowi jak przekonać mamę,żeby zobaczyła to samo co Ty widzisz.I na razie powinnaś się na tym skupić.W żadnym wypadku nie atakuj mamy/tak jak pisała córka niepijącej 4 lata/bo atak powoduje tylko obronę i odwróci to uwagę od tego co będziesz chciała mamie przekazać.To powinnno być tzw.zachowanie asertywne,czyli mówisz co ty czujesz i czego się boisz w związku z jej piciem. Przykład: Mamo!Jesteś dla mnie osobą bardzo ważną i boli mnie to,że nie zawsze mogę z Tobą porozmawiać.Jest mi smutno,że picie oddala nas od siebie i bardzo martwi mnie ta sytuacja.Jest mi żle z tym i bardzo chciałabym Ci pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej,gosciu od chrzanienia,nie obrażaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja właśnie tyle razy z nią poważnie gadałam... jak grochem o ścianę. Ona uważa, że z racji, że jest starsza, jest mądrzejsza. I daje 99,9 % szansy, że list też nic nie zmieni. Ona jest z natury naprawdę uparta (mam to po niej :P). W ogóle ona nie rozumie różnych mechanizmów, wmawia sobie, że czuje się słaba po przyjściu z pracy i niejedzeniu praktycznie niczego nie przez to właśnie, TYLKO PRZEZ POGODĘ...i tak za każdym razem.. ma taką nieświadomość wielu rzeczy...albo po prostu udaje, ona nieraz ściemnia, chociaz się zarzeka, że jest szczera. Może spróbuję z tym listem... ale będzie ciężko lecę spać póki co, ale dziękuję wam za wypowiadanie się w wątku i rady! jutro może skrobnę więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa 21:57 Dobrze,że się starasz sama coś zrobić z problemem.Ale na pewno jest Ci ciężko i jesteś zmęczona tym kontrolowaniem.Picie pojawia si zawsze tam gdzie człowiek nie radzi sobie z e swoimi problemami i emocjami/lęki,stres,depresja itd/.Powiem Ci co robimy na terapiach grupowych i na AA a Ty sama zdecydujesz czy chcesz coś wnswoim życiu zmienić.Miałam do czynienia z osobami,które same sobie radziły i udawało im się utrzymać tylko abstynencję problemy zostawaly te same i to uczucie nieszczęśliwości i beznadzei też.Otóż leczenie/terapia/pozwala nauczyć się żyć bez alkoholu i cieszyć się żyćiem,radzić sobie z problemami,z lękami itd.Po prostu szczęśliwie żyć.W AA to samo.Nauka jak nie pić i szczęśliwie żyć.Proponuje Tobie abyś znalazła miting otwarty AA i poszła posłuchać jak ludzie radzą sobie w życiu nie pijąc.Jeśli jesteś z okolic Poznania to takie mittingi są co niedzielę na Al.Marcinkowskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×