Miałem niezłą okazję dziś do niej zagadać, ale nic nie zrobiłem

Podoba mi się koleżanka z roku, studiujemy razem, ale nie mam z nią kontaktu jako takiego. Dzisiaj na wykładzie było mało osób i siedziałem niemalże obok niej i nic nie zagadałem. Czuję się jak idiota i wypłoch. Z koleżankami na osobności rozmawia mi się dobrze, zawsze znajduje się jakiś temat do rozmowy, ale jak mam coś powiedzieć do kogoś kto mi się podoba to nie ma bata. :( Dawniej czasem się do mnie uśmiechnęła, ale nie jestem pewien czy dlatego, że mogę się jej podobać czy tak po prostu. Najgorsze jest to, że trzyma się wiecznie z koleżanką, nigdy nie jest sama na osobności. Nie wiem czy chciałaby być z kimś takim jak ja, tzn. spokojnym studenciakiem, który raczej nie zadaje się z resztą roku (za wyjątkiem kilku osób), ale jak czegoś nie zrobię to zwariuję. Nawet nie mam specjalnie punktu zaczepienia w stosunku do niej, nawet jeśli chodzi o naukę. Boję się, że coś schrzanię i nie będę mógł jej później spojrzeć w oczy. Wiem, że im dłużej się zastanawiam tym mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu. Z resztą mam nadzieję, że nikogo nie ma... Co ja mogę zrobić w swojej beznadziejnej sytuacji? Czuję się jak przegraniec :(

Nie jesteś przegrany, tylko nieśmiały ;)

Ale jak sobie z tym poradzić? Muszę coś zdziałać w stosunku do tej dziewczyny, chociażby dla własnego spokoju, abym miał jasną sytuację - warto czy nie. Ciągle o niej myślę :(

Ktoś się jeszcze wypowie? :/

Ktokolwiek?

jest tu na forum laska co ma odwrotny problem z facetem w klasie, nie wie jak go zagadać może sobie jakoś możecie pomóc nawzajem, jakieś rady powymieniać itp