Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość XardasLord

Dziwna sytuacja z "koleżanką"

Polecane posty

Gość XardasLord

Witam wszystkich serdecznie, Na wstępie chciałem się przedstawić, nazywam się Paweł i mam 24 lata. Chciałem Wam opisać moją historię związaną ze mną i moją koleżanką. Postanowiłem się tym podzielić z Wami, gdyż jest mi z tym wszystkim bardzo ciężko i chciałem się Was doradzić co teraz robić, ponieważ się męczę tym bardzo przez ostatnie dni. No ale do rzeczy. Od razu na wstępie zaznaczę, że pewnie będzie to dość długi post, bo chcę jak najdokładniej opisać relacje między nami i tą historię, abyście jak najdokładniej ją poznali. A więc zaczynam. Wszystko zaczęło się jak byłem na 3 roku studiów. Wtedy zacząłem rozmawiać z koleżanką z roku. Mimo, że od samego początku była ona ze mną na jednym roku to dopiero na tym 3 roku zaczęliśmy rozmawiać ze sobą. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy i polubiliśmy. Po zakończeniu praktycznie każdego dnia na uczelni dalej utrzmywaliśmy kontakt przez sms i facebooka. Wiedziałem już wcześniej, że ona ma chłopaka, ale odkąd on skończył studia i pojechał do siebie do domu to jakoś ta koleżanka moja odnoszę wrażenie że przestała utrzymywać z nim taki dobry kontakt (on wyjechał do domu jak my byliśmy gdzieś na drugim roku). No więc my sobie każdego dnia fajnie rozmawialiśmy. Co bardzo ważne mam z nią zawsze świetne tematy do rozmów, nigdy się nie nudziliśmy i zawsze miło spędzaliśmy czas. Zanaczę, że przez ten okres uznawałem ją za dobrą koleżankę i takie stosunki z nią utrzymywałem. Gdzieś po około kilku miesiącach, gdy na studiach już praktycznie zajęć nie mieliśmy (bo był ostatni semestr i przygotowania do pracy inżynierskiej) my dalej sobie rozmawialiśmy i częściej się spotykaliśmy. Zawsze bardzo miło spędzony czas. Praktycznie od rana do późnego wieczora byliśmy cały czas w kontacie. Jeździliśmy sobie do zoo, do kina, itd. W tym też momencie doszedłem do wniosku, że ona mi się zaczyna bardzo podobać. Rozmawiając z nią próbowałem dać do zrozumienia że mi się podoba, ona zawsze się uśmiechała, była miła, ale na tym się kończyło. Mieliśmy taki zwyczaj, że na spotkaniach zawsze sobie dawaliśmy jakiś prezencik, typu batonik, jakiś rysunek własnoręcznie wykonany, itp. I tak to się ciągnęło jakiś czas, coraz bardziej się do niej przywiązując i ona w sumie do mnie też z tego co pisała. Moment kulminacyjny stał się teraz na Święta Wielkanocne. Ona mieszka 200km ode mnie, tylko że cały ten czas mieszkała w akademiku. Święta to był już taki okres, że musiała zrezygnować z mieszkania tutaj w akademiku, bo na studiach zajęć już nie ma i trzeba pisać pracę inżynierską. Dzień przed jej wyjazdem spotkaliśmy się tak 'ostatni raz' przed jej wyjazdem, lecz ona zaznaczała że jeszcze się na pewno spotkamy nie jeden raz. No więc jak to zawsze bywa, spotkanie minęło bardzo szybko, lecz było na nim jak zawsze bardzo fajnie, no ciężko to opisać po prostu czuje że w jej obecności czuję się taki "spełniony" i z taką dziewczyną chciałbym być w przyszłości, mimo że między nami do niczego nie dochodziło. A więc po tym ostatnim spotkaniu, gdy wychodziłem już od niej poczułem taki smutek, wiedząc że nie będę się z nią widzieć przez jakiś dłuższy czas. No i kolejnego dnia wyjechała do siebie do domu na święta. Cały czas utrzymywaliśmy oczywiście miły kontakt. Zaczęliśmy rozmawiać o tym naszym ostatnim spotkaniu i ona mi powiedziała, że tak jakoś smutno się jej bardzo zrobiło, gdy wychodziłem od niej. Że się przywiązała do spotkań ze mną i tego miło spędzanego czasu przy wspólnych rozmowach, spacerkach i żartach. Wtedy też postanowiłem jej napisać prawdę i zwierzyć się z moich uczuć. Napisałem jej obszerną wiadomość mówiąc o tym, że przez ostatnie kilka tygodni bardzo się do niej przywiązałem i że mi się bardzo spodobała i że żałuję, że wcześniej jej o tym nie powiedziałem, bo być może miałbym jakieś szanse u niej. I zadałem jej pytanie czy gdybym wyznał jej to wcześniej to czy mielibyśmy jakieś szanse, że się związać. Ona mi odpowiedziała na to w taki sposób, że bardzo mnie również polubiła, super się ze mną rozmawia i że nie wie co ma mi odpowiedzieć bo jest w trudnej sytuacji i teraz ma mętlik w głowie. Spytałem o co chodzi, a ona mi się zwierzyła, że ma problem z chłopakiem bo mimo że są 2 lata to ma wrażenie że nic ich nie łączy. Powiedziała też, że po świętach miała w planach jechać do niego, bo chciała z nim zamieszkać, by być może coś poprawiło się między nimi, ale powiedziała też że raczej nie widzi tego w różowych barwach, tego związku między ją a chłopakiem. Ja się bardzo zesmuciłem wtedy. Powiedziała, że musi to przemyśleć wszystko, bo teraz nie ma pojęcia co robić. Powiedziałem, żeby przemyślała i jutro spytam się ją o to co wymyśliła. Nadszedł kolejny dzień i spytałem ją o decyzję. Ona powiedziała, że chyba pojedzie jednak, bo nie ma innego wyjścia. Ja jej powiedziałem, że ma, że może zostać w domu np. To ona że w domu ma ciężko sytuację i po prostu nie może zostać. Musi pojechać, a że nie ma gdzie mieszkać to jedzie do "chłopaka". Chłopak mieszka jakieś 60km ode mnie. To ja zagrałem w otwarte karty, że skoro ma być nieszczęśliwa z nim to może ze mną zamieszkać, ona powiedziała że i tutaj cytuję: "może i by chciała ze mną mieszkać, ale ciężko jej zacząć coś nowego, tkwiąc w czymś starym". Napisałem do niej, że jak głupek się angażuje niepotrzebnie bo i tak nie mam szans, a ona że nie prawda, pocieszała mnie. No i tak jakoś w takich smutnych relacjach przestaliśmy pisać ze sobą kilka dni. Były to bardzo trudne momenty dla mnie, cały czas zerkałem na telefon, co chwile spoglądając na takie prezenty od niej przypominała mi się ona. Nie mogłem zapomnieć, aż w końcu ona 3 dni po tym "rozstaniu" napisała do mnie sms, że ona praktycznie płacze cały czas, że nie potrafi ze mną nie mieć kontaktu, że za bardzo się przywiązała do mnie. Napisała, że wybrałem zły moment w jej życiu, bo wszystko wali się jej na głowę, a spotkania ze mną były jedynym bardzo miłym aspektem w jej życiu, który pozwalał jej zapominać o jej problemach z chłopakiem, rodziną, itd. Ja jej napisałem, że bardzo żałuje że tak zdecydowała ale że też nie potrafię bez kontaktu z nią żyć. Ona napisała, że te kilka dni to było ciągle myślenie o mnie, itd. Zaczęliśmy po tym wszystkim na początku tak spokojnie pisać ze sobą znowu. Minął tydzień, wszystko mniej więcej wróciło do relacji jak dawniej, dalej jest miło tylko że tutaj jest problem. Ciągle mam świadomość, że ona mieszka z chłopakiem i między nami może nic nie być. A mimo to każdego dnia znów coraz bardziej się przywiązuję do niej i jeszcze mocniejsze emocje mam związane z nią. Cały czas siedzę na telefonie. Wiem że źle robię, ale to jest silniejsze ode mnie, to co czuję do niej. Ale nie mogę z nią być... Ona mi ciągle pisze, że nudzi się ciągle, chodzi sama na spacery... Ja nic nie piszę o jej chłopaku bo nie chcę znów się kłócić, ale powoli nie daję rady i chcę napisać o tym, że po co tam mieszka skoro nic ją nie łączy z nim. Dziś ona przyjeżdża tutaj na uczelnie i chce się ze mną spotkać. Zgodziłem się, bo też chcę ją widzieć. Znowu będzie miło spędzony czas i tyle pewnie. A ja się przywiążę jeszcze bardziej i będę robił sobie nadzieje. Co ja mam robić później? Nie chcę żyć tak ciągle, że piszę sobie z nią ale nic z tego nie wyniknie. Ja się angażuj***ardzo emocjonalnie i to jest problem, ale taki już jestem :( Myślałem, żeby napisać do niej jakąś konkretną wiadomość za kilka dni. Że ja tak dalej nie mogę, skoro nic między nami nie będzie to ja nie potrafię z nią pisać normalnie jak z koleżanką. Nie wiem czy to dobre wyjście. Boję się tego "rozstania". Ale te relacje mnie strasznie uzależniły i ciągle chodzą mi po głowie przeróżne myśli, co robić itd. Proszę Was o radę. Wiem, że jestem głupi, że się tak angażuję, ale nic na to nie poradzę. Tkwię w takiej sytuacji i nie wiem co robić. Proszę o rady! Za każdą będę niezmiernie wdzięczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Nie pisz, że jesteś głupi. Angażujesz się, bo Ci się podoba- to normalne. 2. Wydaje mi się, że jedynym wyjściem jest powiedzieć jej o Twoich uczuciach raz jeszcze, że nie potrafisz utrzymywać z nią kontaktu będąc tylko przyjaciółmi. Powiedz też, że nie chciałbyś sprawiać jej przykrości tym, że całkowicie zerwiecie kontakt, ale dłużej tak nie potrafisz (to jej da do myślenia). Jeśli ona wybierze tamtego, to bardzo mi przykro, ale zerwij kontakt całkowicie. Ty będziesz się męczyć, a ona będzie zadowolona, że ma przyjaciela. Nie da się chyba przejść z relacji zauroczenia/miłości do relacji koleżeńskich. POWODZENIA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za bardzo dałeś się ponieść. Najlepiej będzie jak ten post umieścisz na "podrywaj forum". Tam Ci wyleją kubeł zimnej wody na łeb i wskażą gdzie postępujemy źle. Nauczysz się sporo o kontaktach z kobietami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×