Czy przeyzylyscie kiedys taki zwiazek ktory was mniej lub bardziej wyniszczyl

psychicznie, tak ze nie mialyscie lub dalej nie macie ochoty na poznawanie nowych osob z powodu doznanych zawodow czy innych krzywd? Ja sie zawiodlam, to co robil moj facet to byl wg mnie szantaz psychologiczny, ciagle byl smutny, nie zadowolony, jednoczesnie mowil ze kocha i ze wszystko dla mnie robi i ze jest nieszczesliwy i chce zeby bylo dobrze. Staralam sie (wg niego nie), a on ciagle z mina zbitego psa. To sprawilo, ze zaczelam sie od niego odsuwac. potem byly jeszcze wieksze placze i fochy :( Teraz sie boje ze kolejny tez bedzie taki emocjonalny i ze nie poznam juz nikogo sensownego.

Ja podobnie.

Mnie walec przejechał ale nie zrazilam się do facetów.wiem na co teraz zwracać uwagę.Może mi to było potrzebne,aby przyszły związek był udany?

up

tak, a nawet kilka... pierwszy związek ze zboczeńcem seksualnym, który się mną zabawił i porzucił, olał, potem miałam 2 lata depresję. Kolejny związek z maminsynkiem, dla którego matka była najważniejsza, 3 lata męczarni. Też mnie wykończył psychicznie ale już na szczęście nie cierpiałam tak jak za pierwszym razem. I teraz trzeci związek, który też mnie wykańcza bo to związek na odległość, a facet myśli tylko o sobie.

Tak miałam z facetem który był jak maszyna do bzykania, bez czułości bez pocałunków. Chciał ciągle i wszędzie ale żeby przyjść przytulić mnie lub pocałować to się to nie zdarzyło. W czasie seksu wyskakiwał ze mnie jak poparzony w czasie wytrysku pomimo że jak mówił kochał nad zycie i ma plany wobec mnie. Mieszkaliśmy razem ale powiem wam ze wytrzymałam niecały rok i wypraowadziłam się tak zraniona i z takim obrzydzeniem do seksu i do facetów ze do dziś im nie ufam.

obrzydliwe, wspolczuje, pewnie jakis po\rnofil, tam sie tak dymają jak zwierzeta