Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AleksandraKil

Temat bardzo poważny, pomóżcie

Polecane posty

Gość AleksandraKil

Witam, mam bardzo powazny problem, ktory spedza mi sen z powiek. Chcialabym o tym opowiedziec, moze ktos mial/ma podobnie i zna jakies rozwiazania. Moja babcia jest lekomanka. Zaczela staczac sie od kilku lat, po rozwodzie corki. Zawsze byla osoba wybuchowa, nieco zlosliwa, ale taki juz jej urok. Jednak zawsze tez byla zywa osoba, energiczna, z wieloma zainteresowaniami, znajomymi. W tym momencie codziennie jest nieprzytomna, odurzona lekami, otepiala, nie da sie z nia porozmawiac. Mowi jedynie o tabletkach, dolegliwosciach, blaga o leki. Chodzi po roznych lekarzach i wyprasza antydepresanty. Od kilku lat faszeruje sie nimi codziennie po garsci. Byla juz w szpitalach psychiatrycznych, na "odwykach". Wszedzie sie jej pozbywaja, wypisuja ja, rozkladaja rece. Nie jest jeszcze taka stara, ma ponad 60 lat. Nie dociera do niej zupelnie nic. Jest wrakiem czlowieka i robi taki wrak z calej naszej rodziny swoim zachowaniem. Moja mama juz tez stracila chec do zycia. W moim domu sa tylko klotnie i rozmowy o niej. Wszyscy juz probowali cudow. Wszyscy zrezygnowali, rozlozyli rece, mowia, ze ona sie juz nie wyleczy. Bylam dzis u niej, plakala, przysiegala, ze sie zmieni. Ona jest tego swiadoma wszystkiego i nie umie tego zmienic. Placze gdy to pisze. Nie mam juz sily. Prosze, pomozcie mi. Dajcie jakas rade, co mozna robic w takiej sytuacji. Czy znacie moze jakies placowki, lekarzy, ktorzy pomoga. Ja nie mam zadnych znajomosci. Nie wiem za co sie zabrac. Nie chce z niej rezygnowac, to moja babcia. Bardzo prosze o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyślij ją gdzieś do ludzi do innych, rówieśników np. do klubu seniora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na taki problem pomogłaby jej marihuana, niestety nielegalna w naszym kraju.Zdrowia by sobie nie niszczyła chemią a efekty by były podobne więc nie ciągnęłoby ją do leków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AleksandraKil
Ona nie chce nigdzie sie ruszyc. Nie zmusi sie juz jej do zadnych kontaktow, zadnej inicjatywy. Nie moze znalezc sobie miejsca, koncentruje sie na jednej rzeczy przez jakies 15 minut, pozniej juz chce cos zmienic. Najczesciej po prostu wrocic do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabierz jej leki podstaw witamine C, magnez coś innego nieszkodliwego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AleksandraKil
Niestety nie da sie jej oszukac, probowalysmy juz wiele razy, rozpoznaje wszystko od razu. Dobrze wie, gdy wezmie placebo i zaczyna wojne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sama złość
Jest uzależniona. W tym wieku, trudno, bardzo trudno zerwać ze zwykłymi nawykami, co dopiero z uzależnieniem. Skoro była w szpitalach, to jakąś terapię, czy próbę terapii liznęła. Widocznie, nie chce współpracować. Widocznie nie ma żadnej motywacji. Prawdopodobnie rozwód córki, był jakąś kroplą, która przelała czarę. Napisałaś, że zawsze była wybuchowa, złośliwa. Zawsze była człowiekiem żyjącym w pewnym napięciu, które w końcu się wylało i ją zatruło i zatruwa was. Ona ma już określony kształt osobowości. W tym wieku, człowiek w zasadzie się już nie zmienia. Można ją detoksykować, ale przecież ona do tego wraca. Nie umiem ci niczego poradzić. To nie wygląda dobrze. Powiem coś, co możesz odebrać jako potworność, co może i jest potwornością. Ja bym ją zostawił i po prostu czekał na wiadomy koniec. Miałem doświadczenia z ludźmi zdziwaczałymi i starymi i ludźmi uzależnionymi. Razem, to musi by koszmarne połączenie, dla twojej babci i dla całej rodziny. Mam dużą wątpliwość, czy warto się spalać, dla sprawy, która wygląda na z góry przegraną? Ona wykończy siebie, ale zdąży jeszcze wykończyć was. Ja jej nie winię! Ja po prostu nie widzę drogi wyjścia, niestety, bo pacjent, musi mieć minimum dobrej woli. Tutaj, tej woli nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sama złość
Ja bym ją zostawił i po prostu czekał na wiadomy koniec. x Nie zostawiłbym ją w ośrodku, czy nie wyrzucił! Broń Boże! Po prostu nie zmuszałbym jej do leczenia, bo chyba straciłbym nadzieję. Doglądałbym, niósł ten krzyż, ale nie walczyłbym. Tak myślę. Jedyne co jeszcze można robić, to szukać dobrego specjalisty, kogoś, kto ma wiedzę, doświadczenie i wysokie morale, człowieczeństwo i chyba niestandardowe podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AleksandraKil
Mimo calej tej sytuacji, ciagle mam wrazenie, ze ona jest do uratowania. Bywaja chwile, kiedy sie motywuje, kiedy kaze zawiezc sie do szpitala na odwyk, ale tam juz nie wytrzymuje na dlugo. Zawsze byla osoba zywa, aktywna. Teraz wokol niej nie ma nikogo, nie da sie z nia spedzac czasu, jej znajomi sie odwrocili, rodzina rozklada rece. W dodatku moj dziadek wszystko podklada jej pod nos, zeby miec spokoj. Babcia nie ma zadnych zajec, nie wykonuje zadnych aktywizujacych czynnosci w ciagu dnia oprocz wydzwaniania do swoich corek i chodzenia po lekarzach. Moja mama i jej siostra juz sa calkowicie wypalone, nie zrobia juz niczego w kwestii babci. Jestem juz jedyna osoba, ktora w nia wierzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaprowadź babcię do najblizszego domu opieki, jako wolontariusza. Idż tam z nią, pobądzcie razem wsród tych ludzi, porozmawiajcie, wypijcie jakąś herbatę...Twoja babcia potrzebuje być przydatną, musi miec jakiś sens zycia, jak go nie ma, ucieka w leki. Moze dom opieki, moze hospicjum...Tam ludzie cenią zycie, i kazdą chilę spędzoną na tym swiecie. To nie rozwód córki pchnąl ją w leki. Raczej suma róznych spraw, zdarzen, z pozozu blachych zapoczątkowała lekomanię, uzalanie się nad sobą, chodzenie po lekarzach. Moze w swojej głowie uwaza, ze za malo jest w centrum uwagi, troski rodziny, nie wiem... Spróbuj mojego pomysłu, ona musi zobaczyc, ze inni mają gorzej, ze ona moze swoją obecnoscią im pomóc.. Pozdrawiam i trzymaj się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×