To już jest ten moment kiedy mam dość

...dobiłam do tego stanu. Nie mam siły, a w zasadzie ochoty na walkę...Poddaję się. Mam już dość. Godzę się na wszystko. Spojrzałam z dystansem na moje wcześniejsze życie i doszłam do wniosku, że byłam popieprzona. Traciłam energię na coś co nie miało sensu... Niech mnie życie niesie, ja się godzę na to co mnie spotyka i jeszcze spotka. Nie musicie odpisywać-po prostu się dzielę swoimi odczuciami. Nie mam pamiętnika, a szkoda w zasadzie. Chciałabym jeszcze pozamykać stare sprawy i iść wolna dalej.

wszyscy tak maja

Po kolejnej nieudanej randce -ja też. Osiągnęłam dno dna. Ale nawet się cieszę ze jestem sama, jakbym się miała z takimi męczyć to az mi się słabo robi.

Ja jestem facetem dziewczyny i juz przestalem walczyc bo to h... daje .Zmarnowalem kupe czasy,pieniedzy i energii. Co bedzie to bedzie. Zyjcie dniem dzisiejszym :)

Właśnie, nie ma się co nakręcić.

No właśnie ja się ciągle nakręcałam. Żyłam od emocji do emocji, bo one mnie napędzały do działań i życia-bez emocji było nijak i nudno, a teraz już mam dość. I teraz kedy tak ochłonęłam i uspokoiłam się, doszłam do wniosku, że byłam popieprzona. Przestałam się przjmować innymi ludzmi, bo oni mają w pompie mnie. To już ten okres kiedy osiadłam i pogodziłam się z własnym losem. Co ma byc, niech bedzie. Szkoda tylko, że nigdy nie rozwiążę spraw z przeszłości. Trzeba będzie je "pogrzebać" takie nierozwiązane i iść dalej. Czasami tak bywa i nie ma innego wyjścia.

Jeszcze tylko nie wiem w jaką "skorupę" się zamknąć żeby ochronić się...