zakochana w przyjacielu

Od 4,a właściwie 5 lat przyjaźnię się z świetnym facetem. On miałł wtedy dziewczynę, która nie bardzo mnie akceptowała. Jednak po pewnym czasie, gdy poznałyśmy się bliżej zaakceptowała mnie i często spotykaliśmy się we trujkę. Oni przez tyle lat razem, ja najczęściej sama- z jednego chorego związku pakowałam sie w kolejny. Od kilku miesięcy mój Przyjaciel powtarzał mi, że nie układa mu się z Weroniką(jego dziewczynką), powtarzałam mu, że tyle lat z nią jest, że powinien walczyć o to aby było lepiej. Przez jakiś czas walczył, jednak niedawno kopnął ja w dupsko, bo miał dość jej chorych pretensji. Od tego czasu spotykamy się sam na sam, bardzo często. Traktowałam go jak przyjaciela. Jednak ostatnio coraz częściej sie łapię na tym, że gdy siedzi obok to mam ochotę go pocałować,przytulić i possać jego peniska. Że coś do niego czuję, że z nim byłabym najszczęśliwsza. Najgorsze jest to, że gdy zerwał z cipą Weroniką, doradzałam mu aby zajął się inną dziewczyną i nawet załatwiłam mu do niej numer. On wciąż utrzymuje kontakt z tą dziewczyną, choć ona się nie określiła na czym stoi. A ja kurwa żałuję, że 'udostępniłam' mu ją.... Wiem, że się w niej nie zakochał, ale jednak nie wiem co robić. Ta dziewczyna to dopiero pierwszy znak zapytania. Kolejny to to czy w ogóle warto się otworzyć i powiedzieć co tak naprawdę czuję... Boję się, że jeśli mu to wyznam stracę Przyjaciela... Czy któraś z Was była w takiej sytuacji ? Byłabym wdzięczna za wszelkie rady, bo naprawdę nie wiem co robić PS Przyjaciel jest zamorznym facetem :)