Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem załamana:(

Polecane posty

Gość gość

Już nie wiem co robić i dlatego zdecydowałam się napisać tutaj, chociaż wiem że raczej nikt mi nie pomoże. Chodzi raczej o wyżalenie się. Otóż jestem po 20 a już zupełnie straciłam sens życia. Popełniłabym samobójstwo, gdyby nie fakt że mojej rodziny nie stać by było na mój pogrzeb i też nie jestem egoistką by im to robić. Ostatnio wiele na mnie spadło, właściwie przez ostatnie kilka lat. Śmierć matki, przez parę lat nie mogę znaleźć pracy, nawet najgorszej- teraz to w sumie się nie dziwię bo jestem w depresji i przestałam wierzyć w siebie po tylu bezowocnych poszukiwaniach, na dodatek niedawno rozstałam się z chłopakiem i stwierdzono u mnie nowotwór. Przynajmniej nie mam nic do stracenia bo nie mam nic. "Przyjaciele" się odwrócili, chłopaka i dzieci nie mam, mieszkania nie mam,. ani pracy ani pieniędzy. W takiej sytuacji oczywiste jest że nic mnie nie cieszy, ani słuchanie ulubionej muzyki, spędzanie czasu na rozrywkach i pasjach( bo wiem że to sensu nie ma), nie mogę też z nikim się spotkać bo nie mam z kim i funduszy też brak, psycholog nic nie pomaga. Przez kilka lat udzielałam się w różnych miejscach jako wolontariusz i kiedy mogłam pomagałam finansowo biedniejszym ode mnie ale teraz to smuci mnie jeszcze bardziej. Nie wiem co już robić:( i też z nowotworem ciężko będzie walczyć bo oprócz taty ( mam też 2 siostry ale one mają swoje życie nie widziałam ich kilka lat bo są za granicą i nie pomagają nam, ani się nie odzywają)nie mam nikogo i też nie mam motywacji do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie przy życiu trzyma totolotek od czasu do czasu wysyłam i żyję marzeniem o bogactwie to mi trochę pomaga może pomódl się do bozi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co to za siostry, ktore sie nie odzywaja kilkalat?! bez jaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, dlaczego siostry sie nie odzywaja tato pije?mieszkasz z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam 20 lat, jestes w bardzo trudnej sytuacji ale sprobuj jeszcze raz odnalezc cos co jednak sprawi, ze zachce ci sie zyc. Ja jestem zabita w domu dechami w czterech scianach z malutkim synkiem. Narzeczony ciagle w pracy, chemii miedzy nami brak odkad jestesmy rodzicami, rodzicow nie mam. Moja siostra w tej samej sytuacji, tez jestem sama. Odnajduje na sile argumenty dla wlasnego zycia, bo wiem, ze tylko chwile sa fajne. Reszta to monotonia. Godzine co drugi dzien z siostra trenujemy na silowni, chce schudnac po ciazy, czekamy.az nasze maluchy podrosna i wtedy razem z nimi urozmaicimy nasze rozrywki. Ty nie jestes zwiazana niczym, wyjdz do ludzi, poznawaj nowych ludzi, baw sie. Otrzasnij sie bo stracisz najfajniejsze lata swojego zycia. Kit z tym chlopakiem na pewno poznasz nowego, tylko zyj! Jestes mloda zadbaj o siebie a na pewno wygrasz z choroba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja autorka tematu. Też gram/ grałam w lotka bo już coraz bardziej w to nie wierzę, ostatnio miałam 4 trafienia z 5 lat temu a 3 trafienia rok temu, poza tym tylko z dwa, trzy razy miałam 3 trafienia, 5 trafień nigdy nie miałam więc nie ma po co grać. I nie mam już pieniędzy by grać. Marzę o bogactwie i w zasadzie żyję tylko marzeniami a na jawie prawie wcale, jeżeli już to jest tragiczne przebudzenie. To prawda moje siostry to egoistki, wyjechały jak ja jeszcze się uczyłam i wierzyłam że to coś da mi w życiu, wtedy żył jeszcze mój dziadek i babcia( już nie żyją) i dzięki nim w ogóle skończyłam studia a moje siostry wyjechały dzieki nim za granicę, nie wiem co u nich się w sumie dzieje czy dobrze czy źle,może nie odzywają się bo też u nich nie jest różowo a boją się przyznać. Mój tata w dodatku stracił ostatnio pracę i tak się przejął że miał atak serca:(. Jest już w domu ale też załamany jak ja. Naprawdę jestem już zrozpaczona, nigdy nie narzekałam na swoją sytuację bo wiedziałam że niektórzy mają podobnie lub gorzej. Jestem silna psychicznie ale to już za dużo co może spaść na 1 człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko(nie wiem jak masz na imie) wpierw trzeba zaczac od znalezienia jakiejs pracy, chocbyna zmywaku, musiszmiec ubezpieczenie i zabrac sie za leczenie, teraz to jest najwazniejsze.. poczynilas juz jakies kroki w kierunku leczenia? masz lekarza rodzinnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tata nie pije, w życiu widziałam tylko żeby wypił kilka piw i kilka kieliszków wina przy większych okazjach, też nie pali itd. Stracił pracę i też ma ciężko więc nie chcę też swoich problemów mu dokładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czy tata i siostry wiedza o twojej chorobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie moge pisac mam spam ( o co chodzi?) ale jesli wejdzie:przestan biadolic i wez zycie za rogi. zyj nie wegetuj bo zycie jest jedno i masz szczescie byc tu a nie w afryce. nie masz tez raka. jestes zdrowa, niekoniecznie rozrodcza jednostka ale masz zycie do przezycia wiec je przezyj a jak nie masz odwagi to zejdz czem predzej z ludzkich (i tu) oczu i zwyczajnie gdzies zdechnij jak zyczysz sobie wlasnie takiej smierci. alestuuul pysk i nie obarczaj innych za swoje usrane zycie ktore SAMA SOBIE ZGOTOWALAS. borgia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 19 lat, wyszlam z nowotworu piersi. Tez lekko nie mam. Sierota z bidula. Ani, matki, siostry ani taty..nikogo... Jestem brzydka nie mam co liczyć na chłopaka. Ale codziennie dziekuje Bogu że żyje. Ucze sie angielskiego i hiszpańskiego. Z internetem nie trzeba miec fortuny zeby sie go nauczyc. Naprawiam swoje życie. Jak opanuje języki znajde dobrą pracę. Moze kiedys kogos kto mnie pokocha. Do psychologa bym nie poszla, nie dziwie sie ze nie pomaga. Moge poecić ci psychoterapeute, najlepiej gestald czy jakoś tak. Pół roku terapi na ktora w weekendy zarabialam i patrze inacEj na zycie. Tyle lat przede mną... Polecam ci psychoterapeute. On ci pomoże. Życze pokonania choroby. Można. Ja pokonałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja borgia jeszcze: w calym moim wirtualnym zyciu nie wstawilem wystajacego jezyka ktorym sie brzydze. literowka lub cos innego ale na pewno nigdy ze swiadomosci. no go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak u psychoterapeuty nie bylam, ale psycholog wwalila mnie w jeszcze gorsza depreche...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zapisana w urzędzie pracy więc powiedzmy że ubezpieczenie jest. Mam lekarza rodzinnego i onkologa ale leczenie dopiero przede mną. To prawda że powinnam znaleźć pracę, gdyby tak sie stało byłabym wśród ludzi i byłoby inaczej ale nie mogę, nie mam siły. Szukałam wszędzie gdzie się da a i tak wybierali innych( nawet jak byłam jeszcze pozytywnie nastawiona), co do gościa 21.04 zamieniłabym się z chęcią:), wiem że łatwo mówić i też współczuję uwiązania i naprawdę wiem że opiekowanie się dziećmi to ciężka praca( pomagałam przyjaciółce która uwaga ma 4 małych dzieci) i wiem jakie to uwiązanie ale kiedyś się kończy. U mnie uwiązanie trwa kilka lat, nie mam gdzie poznać ludzi, nie mam pieniędzy ( teraz tym bardziej musimy je liczyć a i tak nie starczy nawet na miesięczne wyżywienie). A na imię mam Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mniej dziękuję za rady :), tego potrzebowałam by ktoś zrozumiał i doradził, wysłuchał. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty powyzej - brzmisz jak moi pacjenci w akordzie ale brzmisz uczciwiej niz banda luzerow tego forum, ktorych zycie w rozpaczy krazy wokol fiuta lub jego kobiecej powloki. a reszta czlowieka jest wartoscia dodana niekoniecznie pozytywnie do reszty narzadu. i takie wpisy(tylko) tu widze. kiedys upadek arminy i janusza musi miec koniec czy bedziecie wszystkich katowac az do wlasnego zacpania? mnie ....... do tego: "jakie zycie taka smierc". zawsze mieliscie wybor by stac sie ludzmi lub jak ludzie umrzec. ale mnie.... do tego. borgia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasiu, najwiekszym twoim problememjest teraz brakpieniedzy, poniewaz sa one potrzebne do leczenia, z jakiej czesci Polski jestes? pozdrawiam Agnieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja umiem dobrze angielski i niemiecki i też uczę się hiszpańskiego ale pracy jak nie miałam tak nie mam. Teraz to i tak nieważne bo muszę pokonać chorobę. A jak wyglądają wizyty u psychoterapeuty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
borgia w*********j, nikt twoich smutow tutaj nie chce czytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z Trójmiasta. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z trójmiasta. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będzie łatwe ta walka, wolałabym mieć o co, po co, dla kogo walczyć. Mam tatę ale jak długo? Nie jestem optymistycznie nastawiona bo tata choruje a ja mam tętniaka mózgu a z tego rzadko kiedy się wychodzi, chyba że ma sie wsparcie, rodzinę, znajomych, męża, dzieci. przynajmniej wtedy jest łatwiej. I też założyłam ten temat żeby ponarzekać, poużalać się, bo nie mam komu a może wy jakoś zniesiecie te smuty a później i tak wrócicie do swego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja, ktora rad ilam psychoterapie. moge ci załatwic (polecić) prace kelnerki od czerwca. W jastrzebiej górze, może nawet z noclegiem. Normalna umowa o prace. Dzwigniesz sie troche. Co do psychoterapii. To zupelnie inna bajka. Ile ja łes przelałam, ile rzeczy sobie uświadomiłam i ile wsparcia i życzliwości od pani psychoterapeutki dostałam... Uratowało mi to życie. Kasiu poszukaj pomocy, błagam cie u psychoterapeuty.. odpowiedniego. Wróciłam do życia i Bóg mi światkiem potrzebujesz teraz kogoś takiego. Tak bard o bym chciała ci pomoc bo wiem co czujesz:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję za radę, z chęcią skorzystam i pójdę do psychoterapeuty jeżeli rzeczywiście tak skutkuje. Wcześniej nikt mi nie doradził nic takiego tylko psychologa lub psychiatrę. Dziękuję za propozycję pracy, jeżeli przez jakiś czas jeszcze nic nie znajdę- kilka dni bo za długo czekać też już nie mogę, z chęcią skorzystam ale wolę coś w trójmieście bo nie chcę zostawiać taty, tylko ja mu zostałam. I też wiem że jeżeli chodzi o leczenie nowotworów, to mam już namiar na dobrego neurochirurga a to ważne teraz a wiem że z powodzeniem dokonał wielu operacji mózgu- głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję za radę, z chęcią skorzystam i pójdę do psychoterapeuty jeżeli rzeczywiście tak skutkuje. Wcześniej nikt mi nie doradził nic takiego tylko psychologa lub psychiatrę. Dziękuję za propozycję pracy, jeżeli przez jakiś czas jeszcze nic nie znajdę- kilka dni bo za długo czekać też już nie mogę, z chęcią skorzystam ale wolę coś w trójmieście bo nie chcę zostawiać taty, tylko ja mu zostałam. I też wiem że jeżeli chodzi o leczenie nowotworów, to mam już namiar na dobrego neurochirurga a to ważne teraz a wiem że z powodzeniem dokonał wielu operacji mózgu- głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwazniejesze zebys wyleczyla nowotwor.Przykro mi ze Twoja mama nie zyje.Te 2 sprawy sa najtrudniejsze, choroba i smierc najblizszej osoby. Z innymi sobie poradzisz.Masz 20 lat i wiele jeszcze przed Toba, tez uwazam ze powinnas isc na psychoterapie rownolegle z leczeniem nowotworu.Powodzenia Ci zycze, oby wszystko odmienilo sie na dobre!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od razu też powysyłałam cv, wzięłam się w końcu za zmienienie cv i powysyłanie bo od kilku dni z różnych względów nie miałam na to ochoty. Jutro pochodzę gdzie się da bo praca teraz się przyda by się oderwać od tego wszystkiego i żeby mieć pieniądze i z czego żyć. Muszę też znaleźć siłę do walki z nowotworem a to już cięższe. Mam nadzieję że psychoterapeuta coś pomoże, od jutra poszukam jakiegoś i jak znajdę pracę do wtedy zacznę uczęszczać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję, naprawdę to dużo dla mnie znaczy :). Mam nadzieję jeszcze że się odmieni, już trochę inaczej na to patrzę. Też najbardziej mi szkoda że nie mam mamy a tata jest chory bo w innym wypadku moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I też tak zamierzam leczyć się i chodzić na psychoterapię. Ale boję się tego wszystkiego. Tej operacji bo muszą mi wyciąć tego tętniaka a to już jest ryzyko, choć jak się nie obudzę to i lepiej. Gorzej jak się obudzę, będę źle się czuć, bez włosów( wiem że wiele osób jest na podobnym miejscu) i jeszcze chemioterapia której też się obawiam z różnych względów ale to nieuniknione. Znałam już osoby osobiście które miały guza mózgu i niestety każda już nie żyje co nie napawa ,mnie optymizmem. Słyszałam jednak o ludziach ktorzy żyją po takim nowotworze przez wiele lat. Też mi smutno że nikt mnie nie odwiedzi oprócz taty. Przyjaciele się odwrócili a zawsze im pomagałam to najbardziej przykre. Kończę biadolić na dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak zamierzam leczyć się i chodzić na psychoterapię. Ale boję się tego wszystkiego. Tej operacji bo muszą mi wyciąć tego tętniaka a to już jest ryzyko, choć jak się nie obudzę to i lepiej. Gorzej jak się obudzę, będę źle się czuć, bez włosów( wiem że wiele osób jest na podobnym miejscu) i jeszcze chemioterapia której też się obawiam z różnych względów ale to nieuniknione. Znałam już osoby osobiście które miały guza mózgu i niestety każda już nie żyje co nie napawa ,mnie optymizmem. Słyszałam jednak o ludziach ktorzy żyją po takim nowotworze przez wiele lat. Też mi smutno że nikt mnie nie odwiedzi oprócz taty. Przyjaciele się odwrócili a zawsze im pomagałam to najbardziej przykre. Kończę biadolić na dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×