Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alissoon

Kłótnia z narzeczonym ... wyprowadził się z domu...odezwac się ? Proszę o pomoc

Polecane posty

Gość Alissoon

Historia jest dość długa...od 2 lat jesteśmy razem mieszkamy razem1.5 roku. 3 dni temu pokłóciliśmy sie . Oczywiście standardowo poszło o jakąś drobą rzecz,a ponieważ była to już któraś kłótnia z kolei mój narzeczony powiedział dośc ...spakował najpotrzebniejsze rzeczy i poszedł do mamy.Próbowałam go zatrzymać ,ale nie udało się .Powiedział że juz ma tego dosyć...mojego tonu głosu i krzyku.Powiedział ,ze jestem niezrównoważona psychicznie i ze on musi od tego wszystkiego odpocząć.Chciałabym tu zaznaczyć ze jest jedynakiem a jego mama jest strasznie nadopiekuńcza,chłopak ma 33 lata a ona cały czas traktuje jak małego chłopca.Generalnie mieszka w niemczech ale jak tylko pojawia sie w polsce ( dzwoni do niego kilka razy dziennie )to on z odpowiedzialnego faceta zamienia sie w biednego skrzywdzonego małego chłopca ... jak Tylko pojawia sie jego matka zaczynamy sie sprzeczać o pierdoły i za kazym razem straszy mnie ze sie wyprowadzi (wiedział ze sie tego boję)... az w koncu to zrobił...jak wyszedł z domu próbowałam do niego dzwonić zeby wrócił powiedział ze nie chce dzisiaj ze mną rozmawiać...ok wiec odpusciłam,nie odzywałam sie doniego cały nastepny dzień bo chciałm dac mu czas na przemyslenie a zawsze pierwsza do niego dzwoniłam błagłam o wybaczenie biorąc cała wine na siebie ,choc czesto wcale tak nie było...tym razem chciałm go chwile przetrzymać i on zadzwonił popołudniu zeby mnie poinformowac ze rozmawiał z moją mamą i ze to nie ma sensu...odpowiedziałam mu ze nie bede z nim rozmawiac na takie tematy przez telefon i ze jezeli chce to zapraszam do naszego domu i w tedy porozmawiamy on cos tam jeszce próbował mówić o naszym mieszkaniu które wynajmujemy ale ja sie rozłączyłam mówiąc cześć...ale mineły z 2 godziny i nie wytrzymałam zadzwoniłam,rozmowa była bardzo spokojna i poprosiłam go zeby jutro przyszedł to porozmawiamy na spojnie o całej zaistniałej sytuacji na co on mi odpowiedział ze chciał mi tylko powiedzieć ze roliczenie mieszkani jest do 15.05 i jakja sobie to wyobrażam odpowiedziałam ze porozmawiamy jak sie spotkamy..przyszedł na drugi dzień ale odrazu z góry powiedział ze sie mnie boi ze on juz tak nie chce i ze podjął juz decyzje i ze to koniec i ze jego propozycja jest taka ze dzwonimy do włścicielki mieszkania przedstawiamy sytuacje i wciągu tygodnia sie wyprowadzamy ja mu odpowiedziałam ze ja zostaje na tym mieszkaniu opłace je ze swojej wypłaty i bedziemy mieli jescze troche czasu nad tym zeby sie zastanowićczy rzeczywiście chcemy sie roztać...powiedział ze to dobry pomysł i ze dobrze mi to zrobi...próbowałam go przeprosić za cała sytucaje powiedziałam ze nie chce sie roztawac powiedział ze mnie kocha ale rozum wziął góre i ze na dusza mete z tego zwiazku nic nie bedzie i ze tojest koniec i ze on podjoł juz decyzje wzioł z domu jeszcze kilka rzeczy i poszedł...powiedział ze bedzie powoli zabierał swoje rzeczy na spokojnie ...nie mogłam sie z tym pogodzić pisałm do niego smsy jak bardzo za nim tesknie,ze mi go brakuje itp ale on odpisał mi tylko na jeden żebym coś zjadła brała witaminy i ze bedzie dobrze tylko zebym zmieniła myslenie...rozmaiwalismy tez przez telefon powiedział mi ze mnie tak nie zostawi ze bedzie mi pomagał finansowo i ze bedzie obok...oczywiście ja zapłakana rozżalona...ale wieczorem postanowiłam ze nie bede juz go prosić i napisałam mu sms ze juz sie nie bede martwić i ze postanowiłam czekac na czas kiedy bedzie znowu obok mnie i ze czekam...on mi nic nie odpisał na ta wiadomosc ja tez sie nie odzywam...ale juz nie mogę wytrzymać...boje sie ze jesli sie nie odzywam to pomagam mu zapomniec o sobie i ułatwiam mu to rozstanie byc moze jeszcze decyzje o roztaniu bo jak wspomniałam wczesniejnie zabrał jeszcze swoich rzeczy...prosze dziewczyny doradźcie co robić bo ja czuje sie juz bezsilna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"ja mu odpowiedziałam ze ja zostaje na tym mieszkaniu opłace je ze swojej wypłaty" ."rozmaiwalismy tez przez telefon powiedział mi ze mnie tak nie zostawi ze bedzie mi pomagał finansowo" xxx no to w końcu jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie rob, emocje opadna, przemyslisz wszystko, moze da sie to jeszcze uratowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a po co ratować związek z maminsynkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamisynkom tez trzeba dac szanse, oni tez moga stworzyc dobry zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj wy sie przejmujecie takimi malymi blachostkami,ja tez sie kloce z mezem i co z tego? nie za kazda klotnia sie zostawiamy,kazdy ma prawo powidziec co mysli i czuje,bedzie dobrze, NIKT NIE JEST DOSKONALY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
narzucasz mu się :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj tez byl maminsynkiem i teraz juz nie jest,nic sie nie narzuca-kochacie sie to ratujcie zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie ratujcie? jak na razie to tylko ona ratuje - on się wypiął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on ma ją gdzieś a ona się żebra o litość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
nie chcę sie narzucać tym bardzie żebrać o litość...dlatego postanowiłam ,że narazie nie bede sie odzywać ale on też sie nie odzywa :( ... ciężko mi jest ,pęka mi serce i bardzo mocno tesknie,ale chciałabym żeby moje milczenie skłoniło go do przemyslenia pewnych spraw ...może również zatęskni za mną za naszym wspólnym życiem...może zrozumie co traci że to co nas łączy albo łączyło warte jest tego żeby o to walczyć...ale też nie ukrywam ,że trochę sie obawiam tego ,że moje milczenie ułatwia mu odejście i że pozwalam mu w ten sposób zapomnieć o sobie...Ale najgorsze jest to ,że jego mama faszeruje go tabletkami na uspokojenie żeby nie było mu tak ciężko,żeby nie płakał żeby był znieczulony jak on sam to powiedział ... czuję ogromną bezsilność,okropne uczucie,nie wiem co robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań mu lizać tyłek. On cię ma gdzieś a Ty nad nim skaczesz. Trochę szacunku do siebie dziewczyno. Nie chce z Toba byc to nie, na siłę go nie zatrzymasz. Jak tak bardzo kocha mamusie to niech z nią zyje. Tylko zobaczymy jak dlugo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale idiotka z ciebie.w zyciu bym sie tak nie ponizala przed facetem.nie rozmawiaj z nim przez tydzien.badz silna.przyleci na kolanach.gwarantuje.miej swoj honor do cholery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet się przebudził. Widział, jakie czeka go życie u boku z Tobą. Wiecznie krzyki i pretensje z Twojej strony. Nie gniewaj się - ale to Ty nie dorosłaś do bycia z kimkolwiek. I piszę Ci to jako kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli nie będziesz mu się narzucać, są większe szanse, że za Tobą zatęskni. Czasem facet potrzebuje coś sobie przemyśleć w samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIE ZRZUCAJ NA JEGO MATKĘ. Skoro się potrafisz kłócić o pierdoły tzn, że masz nierówno z deklem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A na razie to śpij z podręcznym słownikiem ortograficznym,bo to bardzo ci się przyda w życiu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trochę sie obawiam tego ,że moje milczenie ułatwia mu odejście i że pozwalam mu w ten sposób zapomnieć o sobie... xxx ha ha ha ha ha ależ skąd! nękaj go telefonami i płaszcz się przed nim dalej - na pewno się zakocha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro mówie, ze cie kocha ale nie daje rady i odszedl, to musisz byc niezla awanturnica...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niezła hetera z ciebie musi być, skoro facet ma już ciebie dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy jestes DDA, ze potafisz klocic sie o male rzeczy? bylem z taka po 2 latach bylem wrakiem. odszedlem ilez mozna sluchac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można tak zatruwać życie innym? Facet miał dość i się nie dziwię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, wiem że jest wczesna godzina ale ...strzel sobie drinka albo solindną kawę i myśl: 1. Co Ty z tego związku masz? Odpowiedz sobie prywatnie,, sumiennie i bez kłamstw (samej siebie nie oszukasz. Wiesz o tym. Prawda?) 2. Facet użył broni której Ty się obawiałaś (wyprowadził się i nie ważne gdzie-do kogo-i -dokąd. Ważne JEST TO że wykorzystał Twoją obawę). ROZUMIESZ? 3. Jeśli JESZCZE posiadasz krztę szacunku do samej siebie, kopnij tego dupka na czetery wiatry. 4. Przestań robić z siebie jelenia, szmatę do polerowania butów, wycieraczkę, papieru toaletowego do pocierana wiesz czego? 5. Miej swoją godność i uwierz że TEN i żaden inny facet nie jest godzien całkowitego oddania się ciałem i duszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak TEN facet nie jest dla NIEJ - bo ONA na NIEGO nie zasługuje. Jak jest głupia - to niech teraz cierpi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
może rzeczywiście popełniłam dużo błędów w tym związku...może za bardzo naciskałam w pewnych kwestiach,ale on również ma bardzo ciężki charakter...wina nigdy nie leży pojednej stronie i wtym wypadku równiez tak jest...róznica jest tylko taka ,ze ja potrafie sie przyznać do błędu i przeprosić i spróbowac go na prawić a on nie...biegnie odrazu do may żeby sie wyzalić ( i konczy sie tak jak się konczy) tak jak wspomniałam wcześniej kiedy nie ma jego mamy świetnie sie dogadywaliśmy.owszem były jakieś drobne sprzeczki ale zawsze kazde z nas potrafiło powiedzieć przepraszam w zależności po czyjej stronie była wina,ale jak tylko pojawia sie jego mama w poblizu on automatycznie zmienia front...jest arogancki,nic go nie obchodzi co jest związane z naszym domem,nie liczy się z moim zdaniem i mysli tylko o sobie ,cieżko jest się z nim dogadać w jakiej kolwiek kwestii...nagle przerastaja go wszystkie nasze problemy i stwierdza ze on musi mysleć teraz tylko osobie ..z dojrzałego mężczyzny zamienia się w małego chłopca którym trzeba sie opiekować...a jak tylko jego mama znika z horyzontu znowu wszystko wraca i jestesmy szczęśliwi...mama bardzo ingeruje w jego zycie i ciagle mu podpowiada co ma robić...nawet jak żle postepuje to ona i tak głaszcze go pogłowie dając do zrozumienia ,ze to nie jego wina...zawsze wszyscy do okoła sa zli i nie dobrzy a on jest najlepszy...narazie odpuszczam dam mu torchę czasu na przemyslenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytaj sobie ksiazke Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy Ty jednak jestes przeciwniczka Zolzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy tak cie boli ze mama mu pomaga? co pewnie twoi rodzice maja na ciebie wylozone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak muchy do g****a (wersja wulgarna) lub jak pszczoły do kwiatów (wersja subtelna) zlatują się do twojego topiku maminsynki, mamusie ukochanych syneczków połączone z nimi pępowinką oraz aniołowie, którzy się nie kłócą. I oni będą cię wyzywać, psy na tobie wieszać. A ty doskonale wiesz, że związek to radość i poczucie bezpieczeństwa a nie szukanie słabych punktów u partnera i karmienie się jego strachem. W normalnym związku można się pokłócić, ale jest tęsknota, chęć pogodzenia się, coś nas ciągnie do siebie, krążymy wokół siebie, zaczepiamy się i wiemy, że nic nas nie rozdzieli. Ty nie masz tego komfortu, złamał cię straszeniem, że odejdzie do mamusi, która akceptuje jego fochy i nie pozwala mu dorosnąć. Ty jesteś cała zbudowana z tego strachu, że odejdzie. On jest cały czas górą, nie ma w tym związku równowagi. A w jakim szachu cię będzie trzymał gdy dojdzie dziecko, prawdziwe kłopoty? Ucieknie? Nie życzę ci tej bezsilności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanów się nad tym związkiem... Za bardzo się punktujecie, ty trzymasz się go kurczowo, on się poczuł osaczony. Nie wiem czy aż tak duża wina matki. Przemyśl na spokojnie i szczerze jak ten związek wygląda. Bo na razie widzę zdesperowaną dziewczynę. I żeby nie było nie jest matką , ani z mamisynkiem. Mam 29 lat i niejedno widziałam. Należy być uczciwym i zastanowić się co tak na prawdę nie stroi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam podobna sytuacje do Ciebie. Tylko ze moj chlopak byl taki jak ty. Rzucal sie caly czas o moich rodzicow, ze mnie wspieraja, ze mi pomagaja, buntuja itd. Wytrzymalam 1,5 roku mieszkajac pod jednym dachem. W pewnym momencie po kolejnej sprzeczce o gowniana rzecz- powiedzialam dosc. Spakowalam sie i wyprowadzilam do rodzicow. Telefonami nekal mnie przez 6 msc, az musialam zmienic numer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×