Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alissoon

Kłótnia z narzeczonym ... wyprowadził się z domu...odezwac się ? Proszę o pomoc

Polecane posty

Gość zraniona i smutna
A ja ci autorki bardzo wspolczuje,mnie zostawił niedawno po 7 latach bol i cierpienie nie do opisania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znamy tylko wersję jednej strony, taki urok ma kafeteria. To że face wcześniej mówił o rozstaniu, nie znaczy, że straszył. Mógł tak bardzo być zmęczony nieustannymi kłótniami i uczciwie ostrzegł, że jest tym wykończony i rozważa zakończenie związku. Ty potraktowałaś jego slowa jako szantaż i prawdopodobnie nawet się nie zastanowiłaś, co możesz zrobić, żeby do tych awantur nie dochodziło. Ty te kłotnie traktujesz mniej powaznie niż on, posprzeczacie się, on się obrazi, przeprosisz go, bo tobie przepraszanie wychodzi równie łatwo jak awanturowanie się, ale niestety, on jest inny. Ludzie różnią się wrażliwością, po nim te nieustanne konflikty nie splywały jak po kaczce woda, nie każdemu odpowiada zwiazek, w ktorym co wieczór trzeba się na dobranoc godzić. Z waszego związku raczej nic nie będzie, macie rozbieżne oczekiwania wobec siebie i mnóstwo wzajemnych pretensji, że trudno dojść do kompromisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj jemu czas, jesli cos z tego ma byc to bedzie, jesli nie to trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Doszłam do wniosku ,że dam mu czas...w końcu nie zabrał jeszcze wszystkich swoich rzeczy( zabrał tylko to co jest mu najbardziej potrzebne)-może nie podjął jeszcze do końca decyzji...Nie będę dzwonić,pisać,prosić ,żeby wrócił do domu.Będę czekać...Może zaistniała sytuacja dobrze zrobi i jemu i mi...może czasem takie rozstania są potrzebne w związku ,żeby coś zrozumieć,zmienić. Tym bardziej ,ze miedzy nami nie było ciągle źle.Były również cudowne chwile...Głęboko w sercu wierzę,ze wszystko się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj mąż na początku naszego związku byl bardzo podobny do twojego faceta. Z tym że my kilka razy w roku jezdzilismy do jego mamy na drugi koniec Polski. W momencie kiedy przekraczalismy próg jego domu to jemu zmieniał się nawet ton głosu. Z fajnego faceta zmieniał się w rozkapryszonego dzieciaka. Nawet przy obiedzie marudzil ze np sos za gęsty ... gdy mieszkał ze mną nigdy nie miał problemów :p . Po prostu rozwydrzony gnojek . Mnie za to wszystko krew zalewala i kłótnia bankowa. Każda wizyta u teściowej była dla mnie wielkim stresem. Z czasem po moich rozmowach , latach to się zmieniło. Jeżeli uda wam się zejść to w przyszłości postaraj się zachować zimną krew. Na czas teściowej może uda się to wytrzymać. Wiem że nie jest łatwo ale spróbuj. Nie daj jej tej satysfakcji. Absolutnie na twoim miejscu nie dalabym twojemu facetowi poczucia że będziesz na niego czekać. Do końca życia będzie traktować cie jak koło zapasowe. On musi odczuć że Cię traci. Gdy teściowej nie będzie to spakuj go. Niech wybiera.... łatwiej będzie jak nie będzie w tym czasie spódnicy mamy. Wszystko załatw ze spokojem i klasą. Może uda wam się normalnie pogadać. Ale na miłość boską nie mów że będziesz czekać !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile km jesteście od siebie teraz? Z kim i gdzie on teraz mieszka>? czy jakiś wasz wspólny znajomy skontaktował się z Tobą?czy masz dobre układy z jego matką? czy on pracuje i w jakim gronie? czy masz jakieś podejrzenia o inną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet się wyprowadził, to jak policzek. Obrazilabym się za to i w żadnym razie nie wyciagnelabym reki. Czekaj na przeprosiny zamiast się przed nim plaszczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mocniejszy makijaż, nowy ciuch i w miasto. A nie że czekać będzie. Kolejna słaba memła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to znaczy, że "będzie ci /pomagał finansowo"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Wyprowadził sie do mamy w tej samej miejscowości,kilka ulic dalej.Nikt ze znajomych sie ze mna nie kontaktował ,bo nikt jeszcze o tym nie wie... ale teraz hit...powiedział,że narazie nie bedzie zmieniał statusu na fb bo on nikogo nie szuka i mu nie zależy.. Moje stosunki z jego matką do tej pory były dobre...według mnie miałyśmy dobry kontakt...zawsze mogła liczyć na mnie kiedys mi nawet powiedziała ,ze jestesmy przyjaciółkami...choc na poczatku naszego związku średnio mnie lubiła...bardzo była zła kiedy mój narzeczony powiedział,że sie wyprowadza z domu i była czasem zazdrosna o niego..ale z czasem jakos przetrawiła nasz związek...kiedyś jak się pokłóciliśmy to ona powiedziała mojemu narzeczonemu,że powinniśmy od siebie odpocząć...jesli chodzi o jego pracę to jest w gronie samych kobiet,ale nie podejrzewam go ,ze może być inna ponieważ wiekszośc jego koleżanek ma juz swoje rodziny lub związki...nie wiem czy to ma znaczenie jesli chodzi o jego zachowanie ale został wychowany przez mamę i babcie które bardzo na niego chuchały i dmuchały i tak jak wspomniałam wczesniej bardzo ingerują w jego życie podpowiadając jak powinien postapić...on twierdzi,zapiera się wręcz,że ma swoje zdanie i że nie jest mamisynkiem aczkolwiek wiele razy zauważyłam ,ze mama i babcia maja na niego duży wpływ co jest m.in źródłem naszych kłótni...jak jesteśmy tylko sami we dwoje to jest dobrze rozmawiamy,śmiejemy sie spędzamy razem czas,cieszymy sie swoją obecnością ,ROZUMIEMY SIĘ wszystko jest idealnie tak jak powinno być jak tylko którakolwiek (bardziej mama) z nich pojawi sie na horyzoncie czar pryska...On sie tylko ze mną kontaktował (2 dni temu od tamtej pory cisza) ,zeby np poinformowac mnie ,ze zapłacił za mieszkanie lub żebym przesłała mu rachunki on je zapłaci...ostatni jego telefon był na temat konta.Powiedział,że z naszego wspólnego konta wypłaci moją wypłatę i ,ze ja sobie założe swoje konto i sobie je wpłacę.Na koniec dodał mi jeszcze i nie martw sie ja Ci pomogę a jak zapytałam na czym miałby polegac ta pomoc bo nie rozumiem odpowiedział spokojnie bedzie dobrze buźka pa.Może tu chodzić oto ,że on wie ,że samej bedzie mi sie ciężko utrzymać...ale nadal nie rozumiem bo tu mówi,ze koniec a tu ,ze bedzie mi pomagał ??? nie rozumiem go ... o co mu chodzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie będziecie razem, też to przerabiałam (jestem typem choleryka, mój facet to flegmatyk). Po prostu każde musi trochę popracować nad sobą, jedno by potrafiło wyrazić swoje myśli prosto (bez żadnych szantaży, wychodzenia z domu, zamykania się w sobie itp) a drugie by się gryzło w język, by na spokojnie potrafiło wyrazić pewne sprawy. Pomijam już inne przywary charakteru - ale to właśnie dwa odmienne temperamenty u mnie były największym problemem. Każdy kij ma dwa końce, nigdy nie jest tak, że w 100% winna jest jedna osoba - czy to Ty, czy to on. I oboje musicie to zrozumieć. Mi się zdarzyło walczyć, prosić - nie uważam tego za upokorzenie - swoje narozrabiałam to też musiałam "odpokutować". On też starał się naprawić wszystko - i chyba wypracowaliśmy kompromis. Ważne by rozmawiać przede wszystkim, by widzieć co się robi źle. Z tego co piszesz nie on nie jest olewusem, który ma wszystko gdzieś podczas gdy Ty stajesz na rzęsach a on się łaskawie zgadza bądź nie. Czyli nie jest źle ;) Wycisz się, umówcie się na spotkanie, i oboje się zastanówcie czy to co do tej pory stworzyliście nie jest warte wspólnej, dalszej pracy. Tylko ustalcie na poczatek - nie ma obwiniania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czas pokaze co bedzie.jak mu zalezy to wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozesz sie odezwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
I co mam mu powiedzieć ? po raz kolejny mam go przepraszać pomimo tego ,ze wina nie jest tylko po mojej stronie ? czy może po raz kolejny mam go prosić ,żeby wrócił do domu ?... nie chcę sie narzucać...bardzo chce ,zeby wrócił do domu ale nie mam pojęcia co robić...chciałbym,żeby on też zrozumiał swój błąd...bo przecież nie można sie tak zachowywać,że przy każdej kłótni on sie pakuje i wyprowadza...wiadomo w każdym związku są wzloty i upadki i ważne jest to żeby ze sobą rozmawiać i wyjasniac nieporozumienia a nie uciekać...nie wiem..moze to było za wczesnie na rozmowe dwa dni po kłótni.W ogóle do niego nie docierało co mówiłam cały czas stanowczo stał przy swoim aczkolwiek podczas tej rozmowy cały czas się przytulaliśmy tzn. ja go przytulałam a on to odwzajemniał...boje się kolejnej rozmowy że bedzie wygladała tak samo...dlatego chyba jednak poczekam az to on sie do mnie odezwie pierwszy...może zatęskni,przemyśli sobie co nieco i rozmowa będzie rozmową...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu to co tu napisałaś. Ale właśnie bez obwiniania, bo nigdy jedna strona nie jest winna w całości. Ja z moim wprowadziłam zasadę 50-50, przy każdej kłótni każde z nas bierze na siebie 50%. Nawet jak czasem nie do końca tak jest - ale właśnie to jest związek, a nie udowadnianie sobie nawzajem racji. Innym razem proporcje będą odwrotne bo żadne nie jest ideałem. Możesz powiedzieć o swoich nadziejach wobec tego związku, o tym jak dużo dla Ciebie on znaczy - to nie jest płaszczenie się. On musi sobie uświadomić czy czuje to co Ty czy jednak nie. Ja nigdy kłótni nie rozgrywałam, jeśli czujesz, ze powinnaś poczekać by się uspokoić to poczekaj. Najważniejsze byś się opanowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może powinnas jego matke zaprosić na kawę i POPROSIC JĄ O RADĘ:-) jak ona taka wpływowa to weź i zagraj nią jako kartą niech stanie po Twojejstronie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Zadzwonił do mnie przed chwilą...powiedział ze dzwoni zeby mi powiedzieć ze dzwoniła do niego włscicielka mieszkania i ze jest nadpłata za wode i teraz bedzie mniejszy czynsz za mieszkanie...jak skonczył temat wody i czynszu to odrazu przeszedł do tematu co słychać? co robicie? (ja i nasz pies) jak minął weekend?..ja równiez zapytałam co u niego? jak egazminy w szkole ? odpowiedział mi ,że zdał wszystko zaliczył,powiedziałam ,ze super i ze wiedziałam ,ze mu sie uda i nawet sie o to nie martwiłam na co on mi odpowiedział ,ze jak są odpowiednie warunki do nauki to i egzamin zdany...przemilczałam to i po chwili sie pożegnaliśmy narazie,narazie..po czym nie minęło 5 sekund dzwoni znowu i pyta jak w pracy ? powiedziałam mu spokojnie co tam u mnie w pracy i to tyle...aaa zapytał jeszcze czy czyszczę psu uszy bo nasz pies miał zapalenie ucha i zaczął mi tłumaczyć jak mam to robić wiec mu odpowiedziałam,że musi przyjśc jej wyczyścić te uszy bo ja tak nie umiem,odpowiedział "no chyba właśnie będę musiał przyjść" Rozmowa była na zasadzie jak gdyby nic sienie stało...Emocje trochę opadły...on nie zaczynał tematu wyprowadzki i ja również nie...Rozmawialiśmy jak byśmy byli razem tylko tyle ,ze on mieszka teraz u mamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Co do jego matki to próbowałam juz zagrać w ten sposób...niestety nie odbiera ode mnie telefonu,nie oddzwania a jak poszłam do niej zeby sie z nia spotkac i pogadać to mój narzeczony powiedział mi ,że jego matka nie ma ochoty ze mną rozmawiać ... odpuściłam temat matki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś chce zobaczyć mojego penisa przy okazji pogadać? zapraszam na GG 20862480

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy okazji tej kłótni już tam polazłaś, czy wcześniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Wczesniej...jego mama taka jest ze jak czegoś potrzebuje ode mnie to nazywa mnie najlepszą przyjaciółką...a jak ja chce po prostu sie spotkac pogadac to ona nie ma ochoty...ale już się do tego przyzwyczaiłam ,biore na nia poprawkę i staram sie byc ponad tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko zmierza ku dobremu. Ja bym w ogóle temat matki odpuściła, to nie jej sprawa po pierwsze, po drugie ja bym nie chciała by mój facet latał do moich rodziców. Związek to też szacunek wobec siebie i swoich wspólnych spraw. Jak już się spotkacie to na spokojnie pogadacie, wyjaśnicie sobie wszystko. I co ma być to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, ja tez jestem dobrej myśli, on chce wrócić tylko szuka dobrego pretekstu aby wyjść z twarzą, daj mu szansę i powód, będzie dobrze . a matka rzeczywiście szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak już się znów wprowadzi to nie zapomnij od razu urządzić mu awantury :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zraniona i smutna
Jeśli się odzywa to jest naprawdę dobry znak..bo jeszcze można wszystko wyjaśnić,odwrócić, czego ci życzę.ja bym dużo dala by mój się odezwał i żeby była jeszcze nadzieja..niestety u mnie z każdym dniem milczenia nadzieja gaśnie, bo skoro milczy to juz mu nie zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
Przedwczoraj zadzwonił do mnie (już drugi raz po wielkiej kłótni...ja milczałam nie robiłam nic) pytał co u mnie itp.Rozmowa trwała ok 20 min i była bardzo miła -tak jak poprzednio jak gdyby nigdy nic sie nie stało-ani ja ani on nie poruszaliśmy tematu kłótni i wyprowadzki...powiedziałam mu,że w domu kończy sie parę rzeczy i że muszę iśc na zakupy na co on mi odpowiedział ze musi wziąć z domu jeszcze parę drobnych rzeczy których mu brakuje i ze tez musi jechać do sklepu i na koniec dodał to co chcesz sie spotkać ?...Przyjechał i pierwsze co zrobił to usiadł na kanapie obok mnie bardzo blisko nasze kolana sie stykały ;) no i na początku było dośc sztywno, zaczęłam temat całego zajścia...on oczywiście wypowiadał się tylko w sposób negatywny o naszym związku o mnie - jednocześnie trzymając mnie za rękę...próbowałam mu wytłumaczyć ze wina nie leży tylko po mojej stronie nie można się tak zachowywać,że przy każdej kłótni on się pakuje i wyprowadza...wiadomo w każdym związku są wzloty i upadki i ważne jest to żeby ze sobą rozmawiać i wyjaśniać nieporozumienia a nie uciekać...dosyć długo rozmawialiśmy cały czas się przy tym przytulaliśmy,było tak miło ,że zapytałam czy zostanie dzisiaj z nami w domu (ze mna i psem) odpowiedział ,że nie ,dzisiaj jeszcze nie... powiedział ze musi to wszystko jeszcze przemyśleć...następnie wzięliśmy psa i poszliśmy na spacer trzymając się za ręce...cały czas rozmawialiśmy ,śmialiśmy się głośno - bynajmniej ja, bo on próbował mnie rozśmieszać ,choć przez cały czas miał kamienna twarz...potem pojechaliśmy po te moje zakupy i co najlepsze na początku jak wszedł do domu powiedział ze musi zrobic zakupy i ze jak chcę to może i mnie zabrać żebym zrobiła sobie swoje przy okazji...a potem jak juz jechaliśmy do sklepu to powiedział ze on nic nie potrzebuje...Podobnie było z torbą...powiedział ,ze przyjedzie zabrać kilka drobnych rzeczy jak np. obcinaczki ,dodatkowa bieliznę itp.przyszło co do czego to torbę spakował -owszem, ale jak wychodziliśmy z domu powiedział "poczekaj chwile " schylił sie do torby wciągnął z niej obcinaczki natomiast wszystko inne zostawił....i wyszedł bez torby...na początku pomyślałam ,ze może jednak zdecydował sie juz zostać w domu,ale jednak nie ...Kiedy wróciliśmy z zakupów pożegnał sie ze mną,powiedział do jutra i mocno mnie przytulił ...powiedziałam mu ,ze moim największym marzeniem jest teraz to ,żeby wrócił do domu i żebyśmy razem wtuleni w siebie zasnęli a potem obudzili sie obok siebie i ze bardzo mocno go kocham na co on przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował ...zapytałam czy może jednak zostanie z nami ,odpowiedział krótko nie...na co ja mu powiedziałam ale nie wiozłeś swojej torby na co on powiedział jutro ja wezmę ... na drugi dzień (wczoraj) przyszłam z pracy wyszłam z psem i czekałam na jego telefon,na niego...a tu...cisza...nie wytrzymałam zadzwoniłam do niego-nie odebrał,nie oddzwonił :( i od tamtej pory cisza...ja juz tez nie będę sie odzywać...cały czas zastanawiam sie czy może jego mama nie ma na niego zbyt dużego wpływu...chce przez to powiedzieć ze jak przyszedł do mnie to powiedział mi ze jego may nie ma w domu bo pojechała gdzieś tam z koleżanka,a jak wczoraj była cały dzień w domu to z jego strony cisza...i co najlepsze przyszedł do mnie ze szminka na policzku -powiedziałam mu o tym,odpowiedział -aaa to mama żegnała sie ze mną bo gdzieś tam wychodziła...na co ja zapytałam to teraz aż tak sie zegnacie? na co on odpowiedział ,wiesz jaka moja mama jest...na co ja ,no tak mama...Kompletnie jestem w tym wszystkim pogubiona ...nie wiem co myśleć...nie wiem co robić...miałam nadzieję ,ze juz wszystko idzie ku dobremu ...a tu znowu cisza...postanowiłam ,ze nie bede sie odzywać ,nie będę nic robic...jak będzie mu na mnie zależało to przyjdzie albo znajdzie pretekst zeby sie ze mną skontaktować...ale ciężko jest bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponizasz sie kobieto! Spakuj tego pana i kaz mu zabrac walizki! Co ty jestes jakas zapchaj-dziura na spacerki jak jego mamusi nie ma? Masz zero honoru dziewczyno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słaba jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic z tego ni ebedzie bo jestes slaba i wlazisz mu w d**e i latasz za nim. A to niestety zawsze jest ogromnym bledem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissoon
dlatego postanowiłam juz tego nie robić...nie bede do niego dzwonić,pisać...,nie bede sie mu narzucać...po prostu nie bede robić nic...może takie milczenie z mojej strony skłoni go do przemyślenia całego zajścia i zrozumie ,ze wina lezy tak samo po jego stronie jak i po mojej...może zobaczy ze takim zachowaniem wiecej traci niż zyskuje...może zatęskni...moze wróci...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×