Gość on2343 Napisano Maj 26, 2015 Poznałem Wojtka w Pociągu, ja jeździłem do szkoły oraz na praktyki on pracy, ja na niego patrzyłem a on na mnie, także razem jeździliśmy tramwajem później jak wprowadził do Poznania to jeździliśmy autobusem ja do szkoły on do pracy... zawsze siedzieliśmy koło siebie, rozmawialiśmy , śmialiśmy się.... po prostu byłem nim zauroczony nim, nigdy tak nie gadałem o sobie... Jak jeździł z pracy pociągiem to on czekał za mną, a ja za nim. Grudniu 2011 po psuło się, zmienił się, był innym człowiekiem, przy swojej przyjaciółce udawał że mnie nie zna ,albo po cichu cześć mówił do mnie... wtedy już nie był tym Wojtkiem którego znałem... skończyłem szkołę to już w ogóle nie widziałem z nim, raz w sierpniu przez przypadek spotkaliśmy się ja jechałem do nowej szkoły zobaczyć czy dostałem się a on na zakupy jechał autobusem... rozmawialiśmy itp... później od września 2012 nie było kontaktu, w grudniu 2012 przed świętami po egzaminach poszedłem do jego klatki tam gdzie mieszkał nie wiedziałem w jakim mieszkaniu tylko zostawiłem w drzwiach jak się chodzi kopertę życzeniami świątecznymi napisałem ,, Przepraszam Mateusz." Wtedy czułem coś więcej do Wojtka, brakowało mi tych rozmów , praktycznie wszystkiego, byłby ten kontakt ale jego ,, przyjaciółka go zmieniła" on nie był taki... 14 grudnia Wojtek napisał do mnie, ja wtedy byłem zabiegany w pracy nie miałem czasu na nic żeby komuś odpisać... 16 grudnia mu odpisałem , byłem w szoku, ale cieszyłem się że odezwał się, 17 grudnia od samego rana pisaliśmy do samej nocy i nawet w tym dniu po pracy spotkaliśmy się , szliśmy spacerem, rozmawialiśmy , nawet sprawdził z którego peronu mam pociąg... jak doszliśmy do pociągu to Wojtek chciał mnie pocałować ale miałem w oczach jego oraz przyjaciółkę... mały brak zaufania do niego, było mi głupio... w Wigilie wyznałem mu miłość że go kocham, tylko on mi się liczy, przed Wigilią mieliśmy się spotkać i jechać pociągiem, ale jego mama miała wypadek w domu musiał natychmiast jechać , zmartwiłem się tą całą sytuacją... Ja nie mam prawdziwej rodziny, bo jestem adoptowany... Wojtek dzwonił , pisał itp... Później 2 grudnia powiedział że jedzie do innego miasta bo firma go wysyła, troszkę mnie zdenerwował, nie dość że miał wolne to jeszcze to!... musiałem wyjść na spacer ochłonąć , podczas spaceru on dzwonił zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim, później powiedziałem prawdę o nim że nie jest tym Wojtkiem którego znałem, nie jest tą osobą z którą rozmawiałem... później Wojtek nie oddzywał się , było mi głupio z tym co mu powiedziałem, chce dać mu szanse, ale nie wiem jak... pojechałem pod jego firmę miał kończyć prace o 16 a skończył o 19... było zimno chyba z - 11 było... strasznie zmarzłem... Wojtek wyszedł z pracy ale z koleżanką i pojechali razem samochodem, odwoziła Wojtka na tramwaj... wtedy goniłem samochód ale coraz daleko był, krzyczałem Wojtek ! Wojtek!.... wtedy rozpłakałem się.... i tylko sobie powiedziałem że nigdy go już nie zobaczę.... kocham go... zależy mi na nim, powiedział wtedy że myśli o mnie , nie wiem sam co mam zrobić... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach