Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy ja mam coś z głową? Przyjaciółka i jej facet.

Polecane posty

Gość gość

Moja przyjaciółka od kilku miesięcy spotyka się z pewnym facetem. Początkowo miała z nim różne przejścia, do niedawna zresztą cały czas utrzymywała, że nie wie, co do niego ma, bo on nie okazuje jej zainteresowania itp. Trochę się o nim nasłucham, trochę mi przez to obrzydł. Od jakiegoś czasu sytuacja jest stabilna, ostatnio dokądś tam wyjechali, no i ona jest cała w skowronkach. Podobno dużo mu o mnie opowiadała, a on zaproponował, że chce mnie poznać. Ale ja wcale nie mam ochoty go poznawać. Wiem, że to facet mojej najlepszej przyjaciółki, ale odrzuca mnie na myśl, że miałabym go poznać. Czy jestem jakaś nienormalna? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ssij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie też tak mam;/ Przyjaciółka opowiadała mi o swoim facecie, ja znałam go tak powierzchownie na tyle ile się zna kogoś na kilku spotkaniach. Mój chłopak jakoś od początku go nie trawił. Po jej opowieściach dosłownie byłam na niego wściekła, że tak ją traktuje, wręcz radziłam jej nie odzywać się do niego, zerwać z nim kontakty, tak ją źle traktował. Potem się pogodzili, niby się zmienił, widzę, że jest z nim szczęśliwa, ale nadal nie mogę na niego patrzeć;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wychodzi na to, że ty go widziałaś już, a ja jeszcze nie miałam okazji go poznać. w ogóle nie chciałabym go poznawać - jeśli już to na ślubie albo coś. jakoś mnie odrzuca od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie moge zniesc faceta mojej przyjaciolki. Nie jest jakis tragiczny, ale swoje za uszami ma, bywa agresywny, a jest zaborczy jak malo kto. Tyle ze u nas bylo tak, ze przyjaciolka jak z nim zaczela byc (10 lat temu), to ja go przez te 10 lat widzialam moze z 10 razy w zyciu, nie spedzilam w jego towarzystwie wiecej niz pol godziny. Na poczatku przyjaciolka ukrywala go jak jakies nie wiadomo co, pozniej zaczela sie ode mnie odsuwac (on ja ode mnie odsuwal i od calego swiata), poza tym od poczatku chyba mnie trawil, bo byl o nia zazdrosny, ze moze z kims innym porozmawiac niz z nim. W lipcu bylam na ich slubie i dalej ledwo moglam na niego patrzec. Nie chce mi sie juz nawet z nia spotykac, bo wiem, ze on sie bedzie gdzies krecil, bo kontrola jest caly czas. Z naszej wieloletniej przyjazni nie zostalo juz nic wlasnie przez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* Nie trawil oczywiscie. Autorko, jak chcesz miec dobre relacje z przyjaciolka, to musisz go niestety poznac, bo inaczej drogi sie Wam rozejda, jestem tego pewna. Bedziesz na niego coraz bardziej negatywnie nastawiona, on na Ciebie, a ona wybierze jego niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No fakt, ja go znałam wcześniej. Teraz potrafię udawać, że go lubię, nawet zadaję jej o niego jakieś pytania takie neutralne. Umów się może z nimi do kina, albo na szybką kawę. Raz dwa i z głowy. Może się okaże spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie szczerze mówiąc ta przyjaźń trochę męczy... od pewnego czasu robię za ratownika i tylko ją wspieram w utrzymaniu tej miłości. Ona caly czas uważa, że facet robi za mało, za rzadko sie odzywa... z drugiej strony, mimo że znają sie zaledwie pół roku i rzadko widują, ona nie widzi przeciwskazań, aby w najbliższym czasie razem zamieszkać. Mam wrażenie, że gdyby teraz jej to zaproponował, to ona by poleciała za nim z wywieszonym ozorem. w*****a mnie jej desperacja i chyba przez te jej opowieści o nim strasznie się zraziłam. niby jej nie krzywdzi, nie robi nic złego, ale przez niego za każdym razem muszę ja pocieszać i doprowadzać do pionu. A wystarczy jeden sms od niego, aby zaczęła znowu świergolić i się cieszyć jak p******a.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to się nazywa zakochanie ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zakochany człowiek zachowuje się jak półmózg i potrafi przez pół spotkania przesiedzieć z nosem na kwintę? rozumiem, że czasami jest gorszy dzień, ale nie za każdym razem. to nie zakochanie, ale desperacja, że nie będzie jej chciał, albo że rzuci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie obraz sie, ale czy to nie jest troche tak, ze jestes zazdrosna? Nie mowie ze zlosliwosci, tylko z doswiadczenia ;) Moze troche Cie kluje, ze swiergoli dzieki facetowi, ktorego Ty nawet nie znasz i juz teraz nawet nie chcesz poznac. A moze mowi Ci o wielu zlych rzeczach dlatego, ze wariuje z niepewnosci, sporo osob tak ma na poczatku zwiazku. Ja bym Ci radzila poznac go jak najszybciej, "odczarowac" go sobie, bo musisz sie z tym pogodzic, ze bedziesz musiala dzielic sie swoja przyjaciolka. A z wrogiem najlepiej sie zaprzyjaznic ;) Tylko moja rada: nie spotykajcie sie pierwszy raz sami we trojke. Bedzie Cie tylko to irytowac, bo oni pewnie beda zajeci bardziej soba niz Toba, a Ty bedziesz sie czuc jak piate kolo u wozu i bedzie jeszcze gorzej. Wyjdzcie grupa na jakas impreze, wez kogos znajomego na spotkanie, to juz lepsza opcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam i mam wrazenie, ze doszlo tu do malego nieporozumienia. Autorka pytala, czy jest 'jakas nienormalna' bo odrzuca ja mysl o spotkaniu i poznaniu faceta swojej przyjaciolki, ktorego nigdy nie widziala na oczy. I w takiej sytuacji, tak, cos tu jest nie tak. Przeciez go nie zna, wiec w czym problem? No chyba nie w nim, bo przeciez nie miala sie okazji przekonac jaki jest. A zreszta, jaki by nie byl, to po co tyle negatywnych emocji??? No chyba, ze zazdrosc. Owszem, zazdrosc to norma u ludzi, ale w tym konkretnym przypadku wypadaloby sie troche opamietac. A co do pozostalych wypowiedzi, to ja tez mam taka sytuacje, ze nie trawie faceta mojej przyjaciolki. Z tym, ze jam mam ku temu powazne powody. Nic mi do tego jaki on jest, to nie ja musze z nim zyc, i jego osoba nie musi miec wplywu na moje stosunki z przyjaciolka. Przyjelam taka taktyke, ze nie spotykam sie z nia wtedy kiedy on jest w poblizu, jej nie mowie dlaczego i na szczescie nie bylo jeszcze takiej sytuacji, ze musialam jej wprost powiedziec, ze nie spotkamy sie bo on bedzie. Tak jak ktos juz wczesniej napisal - jak sie stanie okoniem w takiej sytuacji, to przyjaciolka wybierze faceta i bedzie po przyjazni. "przyjazni"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przeciez jasne, ze wybierze faceta. Ale to jej facet. Ty go kochac nie musisz. Jesli nie trawisz go to przyjaciolka musi zdecydowac czy chce poswiecac czas Tobie czy tylko facetowi. Jesli wybierze tylko faceta to odpusc bo to znaczy, ze przyjazni nigdy nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jednak troche dziwne, ze nie chcesz go poznac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 'goscia' powyzej. To, ze przyjaciolka wybierze faceta a nie nas, moze, ale nie musi znaczyc, ze przyjazni nigdy nie bylo. Relacja partnerska i przyjazn miedzy dwoma osobami funkcjonuja na odmiennych poziomach. Jezeli ktos dochodzi do wniosku, ze zawiodl sie na przyjacielu, bo ten przedlozyl swojego partnera ponad przyjazn, to to wlasnie znaczy, ze przyjazni nigdy tak naprawde nie bylo. Mowi sie, ze przyjaciol akceptuje sie z ich wadami. Ta wade moze w naszych oczach stanowic wybor partnera ktorego my nie akceptujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty czytaj ze zrozumieniem i nie przekrecaj tekstu imbecylko.Jesli wybierze TYLKO faceta to przyjazni nigdy nie bylo bo wtedy znaczy, ze ta przyjazn nie byla wazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc z 1:05 "Jezeli ktos dochodzi do wniosku, ze zawiodl sie na przyjacielu, bo ten przedlozyl swojego partnera ponad przyjazn, to to wlasnie znaczy, ze przyjazni nigdy tak naprawde nie bylo. Mowi sie, ze przyjaciol akceptuje sie z ich wadami. Ta wade moze w naszych oczach stanowic wybor partnera ktorego my nie akceptujemy." x Nie zgadzam sie z tym. Relacje z roznych powod ulegaja zmianom, zachowanie osob rowniez sie zmienia, a przyjazn wcale nie jest taka bezwarunkowa, bo to tez relacja, ktora opiera sie na uczuciach. Jesli przyjazni sie z kims latami, spedza sie z nim czas i zwierza sie mu, a w jakims momencie ten ktos sie diametralnie zmienia (pod wplywem nowego partnera na przyklad), to nie znaczy, ze wszystko trzeba akceptowac 'bo to przyjaciel', a jak sie nie zaakceptuje to nie znaczy, ze przyjazni nigdy nie bylo. Nad przyjaznia tez nalezy pracowac, nie bierze sie z niczego, nie bez powodu przyjaciela ma sie jednego, trzeba tyle samo dawac ile brac. Jesli przez 10 lat moglam polegac na swojej przyjaciolce, a w ciagu kilku tygodni pod wplywem jej nowego faceta wszystko sie odmienilo - nie miala juz czasu zeby porozmawiac, nie moglam jej zaufac, bo wszystkimi moimi sprawami dzielila sie ze swoim facetem, zapominala o najwazniejszych dla mnie chwilach - to nie znaczy wcale, ze nigdy miedzy nami przyjazni nie bylo, bo byla, i to gleboka i wieloletnia. Ale sie zmienilo, ot co. Ona sie zmienila pod wplywem kogos, wiec nasza przyjazn tez sie zmienila i zamienila sie w zwykla znajomosc. Ale co wczesniej bylo to bylo, nie ma co przekreslac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To autorka. Nie jestem zazdrosna, bardzo daleko mi do zazdrości. Cieszyłabym się, gdyby świergoliła i była radosna, ale przy okazji nie miała takich odbić jak teraz. Kiedy się z nią spotykam, zazwyczaj jest tak, że muszę ją pocieszać. Dlaczego? Ano dlatego, że facet się do niej rzadko odzywa, a jak już się odezwie to raz na trzy dni. Ona wciąż rozpacza, że sama musi wychodzić z inicjatywą. Każde spotkanie nasze jest podporządkowane temu tematowi. Z jej opowieści wynika, że facet jest niby dobry, niby ok, ale po prostu obrzydło mi już to, że ona zachowuje się jak pojebana i nie można normalnie pośmiać się i pogadać, bo siedzi ze smutną miną, bo on się nie odzywa. A jeżeli nie daj Boże ja powiem, że u mnie się układa, że dostałam kwiaty, albo gdzieś pojechałam ze swoim facetem, to ona od razu wywala z tekstem: "no tak, o mnie nikt tak nie zabiega". I jak być dobrze nastawioną do tamtego gościa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To w takim razie wspolczuje temu facetowi. Wiesz, moze Twoja przyjaciolka jest jedna z tych wiecznie narzekajacych i porownujacych sie do innych. Moze miala za duze oczekiwania od zwiazku i teraz narzeka. Jak chcesz zeby sie to skonczylo, to zapewniaj ja, ze jest dobrze miedzy nimi i facet to facet. Jak sie u nich troche unormuje i przyjaciolka przestanie bzikowac, to wszystko wroci do normy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×