Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

o roszczeniowosci i wkurzeniu wyborcow

Polecane posty

Gość gość

Ostatnio na kafe pelno tematow dotyczacych niedawnych wyborow prezydenckich. Polska podzielila sie (albo juz byla podzielona) na dwa obozy: zwolennikow PO - utozsamianych z osoba BK - oraz PiS - z AD. Ci, ktorzy glosowali na reelekcje - slyszeli co i rusz, ze sa lemingami, a wyborcow glosujacych na Dude straszono sredniowieczem:) no i ukazal sie list. czytaliscie? http://wyborcza.pl/1,95892,17989076,List_mlodych_wyborcow_do_PO__Wkurzyliscie_ludzi.html To o czym chce napisac, co mnie porusza, to wszechobecnie pojawiajacy sie glos o roszczeniowosci mlodych ludzi, a pojawia sie nie w wypowiedziach wprost, tylko w setkach komentarzy pod tego typu listami jak ten czy innymi artykulami. Dowiadujemy sie z takich komentarzy, ze dzisiejsze pokolenie dwudziestolatkow wkraczajacych w doroslosc, na wstepie chcialoby 5 tysiecy wyplaty, mieszkanie za darmo, auto i co tam jeszcze. I ze wlasnie wyrazem takiej roszczeniowosci sa listy jak ten od wkurzonego wyborcy ;) Nie zgadzam sie z tym glosem. Powiem krotko - bo mialam sie rozpisac, ale na kafe nie lubi sie dlugiej pisaniny - my mlodzi ludzie nie chcemy nic za darmo. Chcielibysmy pracowac, ale za godna wyplate, czyli taka ktora pozwalalaby na utrzymanie siebie, dziecka, na oplacenie mieszkania - wynajmowanego czy kupionego na kredyt, na dojazdy do pracy ewentualne... Na robienie zakupow w ilosci takiej, ktora zaspokajalaby potrzeby. By cos zostalo na koncie na koniec miesiaca, gdy nagle trzeba na jakis lek czy wizyte prywatna u lekarza (takie uskuteczniam dosc czesto, bo nie moge czekac miesiacami). Powiem tak - mam studia, mam prace, ktorej pewnie niektorzy by mi "zazdroscili", ale poza jakims tam prestizem, nic za tym nie idzie. To praca w budzetowce. Co roku jest podnoszone wielkie larum, bo dostaje trzynastke, dzieki ktorej miewam cokolwiek na plusie na koncie, bo cala wyplata idzie na zycie (nie na rozrywki). Ja nawet nie marze o wielkich podrozach, wakacjacch co roku za granice. Ciesze sie, ze raz mi sie udalo pojechac na pare dni w gory. Naprawde. Ale chcialabym w koncu zyc godnie. Chcialabym, zeby mnie bylo stac na ten kredyt mieszkaniowy, ale zebym wiedziala, ze nie strace dorobku zycia, jesli mi sie powinie noga. Ze bank bedzie ze mna rozmawial, gdyby cos. Cchcialabym moc odkladac te 2 czy 3 lata i moc odlozyc sobie na jakies uzywane 10letnie auto, a potem miec kase na jego naprawianie. Naprawde. Nie mam wielkich marzen chyba. Chcialabym tez, zeby wozek dla dziecka, ktorego sie spodziewam, nie odpowiadal cenowo temu wyposazonemu w konie mechaniczne, zeby nowa lodowka nie kosztowala pol mojej pensji (albo jej calosc wrecz, bo mowie o najtanszych modelach). Czy to jest roszczeniowosc? Wydaje mi sie, ze pisze o normalnosci, ale sama nie wiem... W kraju, gdzie na kazdym kroku potykam sie o to slowo, sama juz nie wiem, czy ja mam jakies dziwne oczekiwania, czy to ktos probuje mi wmowic, ze jak jest, jest dobrze, a "tobie o co chodzi". Wydaje mi sie jednak, ze gdy jestesmy co i rusz epatowani aferami w stylu zegarkow czy kolacji za niebotyczne pieniadze, takie stwierdzenia rzucane do mlodych czy nawet starszych, ktorzy uczcicwie pracujac nie moga sie niczego dorobic, to jak plucie w twarz :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda ze nikt sie nie chce wypowiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×