Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość BlackSea

Problem ze znajomymi, odcinanie kontaktow

Polecane posty

Gość BlackSea

Wiem, ze pewnie kazdy z nas w ktoryms momencie przez to przechodzil - znajomi zaczynali go spuszczac na drzewo;/ Oczywiscie mam na mysli sytuacje w ktorych nie bylo zadnego konfliktu - tylko coraz rzadziej sami dzownili/pisali, przestawali wychodzic z inicjtywa, w koncu coraz rzadziej odpisywali na Wasze propozycje. Dodatkowo chodzi mi o sytuacje ze znajomymi w Pl. Jak myslicie czemu tak sie dzieje i czy Wy tez odpuszczacie? Wczoraj zalozylam inny temat - u mnie odciecie zostalo spwodowane moja wyprowadzka za granice. Pisalam, dzownilam, odwiedzialam - i zawsze wszystko bylo po mojej stronie, jak ja sie nie odezwalam to oni tez nie. Mamy 30 pare lat, byslismy dobrymi zanjomymi/przyjaciolmi przez ostatnie 10 lat, i nagle bam! Z drugiej strony przeprowadzalam sie potem jeszcze do innych krajow - i moi znajomi 'zagranizni' z pierwszego miejsca zawzse podtrzymywali kontakt - pytali jak sie tam zadomowilam itp. wiec jakis kontakt pozostal, byli to ludzie z kt kolegowalam sie rok-dwa. Moi znajomi z Pl nigdy tak sie nie zachowali - nigdy nie zapytali nawet jak mi w nowym miejscu (ja staralam sie byc na biezaco z ich sprawami). Kolejna sprawa to czas - napisze w osobnym poscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
Nie bardzo kupuje wymowke "jestesmy/bylismy zajeci" - bo to wymowka. Wiadom, ze jak nam na czyms/ na kims zalezy to zawsze znajdzie sie na to czas - dawni znajomi mi nie powiedzieli np. ze maja kolejne dziecko (widocznie byli tak 'zajeci' ze napisanie/ zadzwonienie nie wchodzilo w gre, w ich gre). itd. itp. Pytalam na tym forum wczesniej - i dostalam m.in. taka odp ze za duzo wymagam ludzie maja rodziny/dzieci i nie maja czasu na 'stare kolezanki' - ja nie rywalizuje z rodzinami - mi nie chodzi o plotkowanie po pare razy w tygodniu, tylko o wyciecie mnie, zuplenie niezasluzenie. Poza tym niektorzy zakladaja - ze ja na pewnoe mam wiecej pieniedzy/lepsze zycie itd. i jestem singielka. Nie, jestem mezatka, mam prace ktora lubie, dosc odpwoeidzialna - pracuje po 14 h a jednak zawzse mam czas dla tych na ktorych mie zalezy. Zbudowalam sobie nowe zycie, mam nowych lokalnych znajmych , tak wiec nie czuje sie samotna. Raczej jestem lojalna i towarzyska i nie bardzo rozumiem dlaczego mnie to spotkalo (choc to akceptuje i nie narzucam sie dawnym znajomym - ja sie zastanawiam). U mnie to byla kwestia wyprowadzki ale mysle, ze gdyby nie to - to czesc z Was tez doswiadczyla takiej sytuacji - bycia spuszczanym na drzewo nagle i bez powodu, czy moze sie myle? Z gory dzieki za odpowiedzi w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no b o z ludźmi tak już jest. sama przez to przechodzę, a problemem nie jest granica polski, a moje aspiracje. Ludzie nie lubią zmian. Niestety. Jest się ciężko tym nie przejmować, ale trzeba. Było/jest mi przykro z tego powodu, ale niestety nie mogę długo się tak katować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
Widzisz, ja tez sie nie narzucam - i rozumiem, ze brak odpowiedzi jest tez forma odpowiedzi. Nie zamierzam wywierac na nikim presji. Po prostu, widze ze poza Pl to dziala inaczej, i jesli napisze sie maila np. ze bedzie sie w czyims miescie to odp jest od razu, najczesciej na tak (oczywiscie mowie o sytuacji w ktorej nie ma zadnego konfliktu) i jak sie uda zgarc kalendarz to w gre wchodzi nawet spotkanie osobiste a jak nie to moze nastepnym razem. A w PL - z moich obserwacji- ludzie sa olewani, dokladnie takie same sytyacje jak u ciebie - albo odpowiedz jednym zdaniem albo wacel/olewcza. Nie kupuje argumentu z byciem zapracowanym, bo to sie zdarza wszedzie, sama jestem zarobiona. Coraz czesciej zaczynam myslec ze to taka kultura polska, ze luzdie sa niegrzeczni na ogol (oczywiscie ja biore pod uwage ze ktos moze sobie nie zyczyc znajomosci ze mna_ - ale na poczatku mialam takie sytuacje ze spotkania byly serdeczne ale nie bylo zasday wzajemnosci, tylko ja bylam incjatorka , a na spotkaniach cigle slsyzalam przeprosiny i narzekania ze ktos byl zajety - dla mnie niepojete. Dlaczego tak sie dzieje - tego nie rozumiem? Bo oczywiscie odpuscilam i sie dopasowalam, ale mnie to powidzmy trapi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" gość dziś no b o z ludźmi tak już jest. sama przez to przechodzę, a problemem nie jest granica polski, a moje aspiracje" --> zdaje sobie z tego sprawe - dlatego postawilam szerzej pytanie o odcinanie kontaktow, a nie o sama wyprowadzke. Co do reszty - to oczywiscie tez bylo mi przykro ale sie z tym pogodzilam, zbudowalam sobie zycie z osobami takimi jak ja - jasne, nie zamierzam zmuszac nikogo. Tylko, ze trapi mnie to ze PL jest inaczej - ludzie podtrzymuja kontakt jesli sie lubili, a w PL nie. Co do zmian - to oni sami tez przeciez przechodza zmiany np. maja nowe dzieci wiec nie bradzo rozumiem ten argument. Z reszta ta sprawa nie dotyczy podzialu na dzieci/bez dzieci - a bardzej na brak inicjatywy, bo tak samo wyglada w przypadku dzieciatych i niedzieciatych. Czy to oznacza ze ludzie sa po prostu leniwi??? Z dtugiej strony pelno na tym forum watkow - typu "zostawil mnie" nie mam nawet kolezanki - o co kam ze tak powiem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam identycznie. Nie jest to też wynikiem emigracji, ale urywania się kontaktów np.szkolnych czy tych z pracy, gdy się ją zmienia. Jest to ogromne u nas i widoczne, zwłaszcza po wyjeździe i Poznaniu innych obyczajów. Np.miałam kumpele w pl, dość dobra z którą na kawę mogłam się umówić, ale jej odp.to było zawsze coś w stylu: no to w przyselym tyg? Ok. Nawet jak ja spotkałam w galerii i obie byłyśmy po zakupach i bez pośpiechu, zamienilysmy kilka słów pod sklepami i narka. 2 lata mieszkałam we Włoszech i 3 we Francji. Tu jak na ulicy spotkam kogoś dawno niewidzianego, zawsze się ze mną wita pyta co słychać i często pada: no to chodź na kawę albo piwo na chwile, pogadamy. Ludzie na południu dążą do kontaktu i chyba dlatego też są weselsi. U nas odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adsadsa
Samo życie. Miałam przyjaciółkę/koleżankę dobrą. Znamy się od 1 kl. podstawówki czyli 23 lata. Wyprowadziłam się. Teraz mamy kontakt smsowy w urodziny którejś lub święta Bożego Narodzenia. I szczerze mówiąc nie zależy mi nawet na tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni to klamcy! co to w ogole za sukinsyny tacy jak mozesz z tym zyc!! 333 www.youtube.com/watch?v=Nrj0DpwIPD4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jednak chodzi o brak kontaktów face to face. Ostatnio kumpel mi coś podobnego opowiedział, kiedy kończył studia miał paczkę przyjaciół, nie kumpli czy znajomych, tylko przyjaciół, takich na zabój. Towarzystwo się porozjeżdżało, skończyły sięspotkania, coraz rzadsze telefony, maile, pozakładali rodziny, znaleźli prace i w 3 lata wszystko umarło na amen. Nawet jak się czasem spotkają przypadkiem, to jak jacyś przelotni znajomi, parę słów i cześć. Coś się kończy, coś się zaczyna. Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"zostawił mnie, nie mam nawet koleżanki" - niektóre kobiety jak się zakochują dostają takiego fizia, że widzą tylko faceta i całe otoczenie odsuwaja na bok. Inna sprawa jest też to, że wielu facetów nastawia swoje kobiety przeciwko innym - załóżmy taką sytuację: para pokloci się, dziewczyna wybucha do kumpeli płaczem z cyklu jak on mógł, druga odpowiada co za drań i zaczyna się lawina. Parka się godzi, ale przyjaciółka patrzy na niego spod byka i facet to wyczuwa i stara się ją wyeliminować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" Ludzie na południu dążą do kontaktu i chyba dlatego też są weselsi. U nas odwrotnie." wynika z tego ze nie tylko na poludniu europy - ja mieszkam obecnie juz poza europa, gdy potracilam kontakty bylam jeszcze w europie - ale chyba cos w tym jest - smutne ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" gość dziś Chyba jednak chodzi o brak kontaktów face to face" --> tylko ze mieszkajac w PL ja sie tez nie widywalam czesto, raz na 2 m-ce - wiec jak najpier wyjechalam to nie bylo problemem, a potem zaczelo dlatego ze przestalam byc nawet zapraszana (choc mobilnosc to dla mnie nie problem) - ostatnio sie widzialam z kolezankami spoza PL np. w azji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" - niektóre kobiety jak się zakoch*ją dostają takiego fizia, że widzą tylko faceta i całe otoczenie odsuwaja na bok" --> i ok, takim sie nie dziwie, dziei sie ze potem placza ze nikogo wiecej nie maja - a skoro wczesniej podjely taka decyzje to nie rozumiem na co narzekaja, tak jakbym ja sie wyprowadzila za granice i po 5 latach narzekala ze ominelo mnie cos w Polsce co nie? "załóżmy taką sytuację: para pokloci się, dziewczyna wybucha do kumpeli płaczem z cyklu jak on mógł, druga odpowiada co za drań i zaczyna się lawina. Parka się godzi, ale przyjaciółka patrzy na niego spod byka i facet to wyczuwa i stara się ją wyeliminować." --> nawet jelsi takby bylo to co to za facet, z jakimi wratosciami???, ze stara sie 'eliminowac' znajomych swojej dziewczyny - bycie z druga osoba to dopelnienie a nie rezygnacja ze wszystkiego na jej rzecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zauważyłam jeszcze inną prawidłowość, ludziom się nie chce wychodzić np. po pracy, po zajęciach nigdzie. Głupio się czuję wychodząc z inicjatywą, nie lubię tego, ale najczęściej słyszę "dzisiaj? coś ty... nie, zmęczona jestem, w tygodniu? a weekend to do rodziców jadę..." i tak jest prawie zawsze, nawet grupowo nic się nie da zorganizować bo a to ten nie może ato drgiemu sie nie chce, więc to chyba nie o moją osobę chodzi. Mam kilkoro znajomych do których zawsze można wpaść na chwilkę (wzajemnie) wyskoczyć spontanicznie na kawę, piwo czy na spacer, nie trzeba sie "zapowiadać" miesiąc wcześniej, ale to naprawdę garstka ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
"Ja zauważyłam jeszcze inną prawidłowość, ludziom się nie chce wychodzić np. po pracy, po zajęciach nigdzie" --> masz racje, tez to z Pl pamietam, to by sie wpisywalo w te definicje o ktorej wczesiej wspomnialam (ze to kwestia kultury i jej wartosci i co tu duzo mowic - lenistwa). W USA czy Londynie jest zupelnie inaczej, ludzie zyja bardziej aktywnie - niz tylko tv w weekend/spotkanie z rodzina, smutne to... "nie trzeba sie "zapowiadać" miesiąc wcześniej, ale to naprawdę garstka ludzi... " --> moim zdaniem zapowiadanie sie wczesniej to sznaowanie swojego i czyjegos czasu, ale tak jak powyzej moze kultura polska, tak teraz patrzez perspektywe jzu kilku lat poza, bardziej premiuje takie zachowania nakrecane impulsami... Tutaj gdzie ja zyje ludzie maja poplanowany czas, w Pl wiekszosc nie ma, -- to tez jest chyba powod braku moich kontaktow jak sie pytalam czy komus pasuje za 5 tyg. to bylo walsnie takie 'jeszcze nie wiem; a jedmoczesnie nie potrafili podac innej daty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem zapowiadanie sie wczesniej to sznaowanie swojego i czyjegos czasu, ale tak jak powyzej moze kultura polska, tak teraz patrzez perspektywe jzu kilku lat poza, bardziej premiuje takie zachowania nakrecane impulsami... x Nie do końca o to mi chodziło, jasne, że zawsze uprzedzam choćby telefonem jak zamierzam do kogoś pójść (chyba, że sąsiadka), raczej o takie spontaniczne wypady po pracy, uczelni, że choć pójdziemy na piwo albo na kawę na godzinkę pogadać dzisiaj, to słyszę nie, nie chce mi się, zmęczona jestem, pytam sie no tpo kiedy? aa no to pomyslimy, zgadamy się jeszcze... cisza. Ani tak ani siak, albo planują cos na jakiś dzień apotem w ostatniej chwili odwołują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie mieszkający w PL mają inną mentalność. Tak jak każdy kraj. Ty jej nie dorównasz bo tam nie mieszkasz. Ty się nie musisz z niczym borykać tak jak ludzie w PL. Przez samo to, stajesz się dla nich niezrozumiała i obca. Uogólniam, żeby nie było że wszyscy Polacy są tacy sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi się, że te wszystkie sprawy, które zostały tu poruszone zależą od Twojej ogólnej atrakcyjności towarzyskiej, w sensie komu się wydasz fajniejszą osobą a nie jest tak, że jesteś dla kogoś "ważna", jeśli to nie są Twoi przyjaciele czy rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dużodla mnie Polacy w porównaniu z innymi nacjami byli zawsze tyoem domatora, który wtedy ma wakacje jak siedzi przed tv. Wyjścia ze znajomymi to jak kolacja służbową, odbebnic w ramach obiecanego obowiązku. Ruszyć dupsko na wycieczkę? Ok, jeśli jutro się polenie. Dobrze, że pokolenia się zmieniaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam książkę "Toksyczni ludzie" - poczytaj a sporo dowiesz się o swoich znajomych. Czasem warto zadać komus pytanie wprost, a czasem trzeba wyciagnąc wnioski z czyjegoś zachowania. Ja od 5-ciu lat mieszkam w innym mieście i do tej pory przetrwała tylko jedna znajomość, z osobą która jest wobec mnie naprawde życzliwa i autentycznie mnie lubi, a co za tym idzie zabiega o kontakt ze mną. Reszta tez poszła na drzewo. Jednego sama pogoniłam, bo był chodząca depresją (typ "ofiary losu"), po rpostu roztaczał tak złą aurę, że dłużej nie mogłam go słuchać. Trujący gośc. Inny kolega okazał sie plotkarzem. Przeniósl się tam gdzie ja i od tego czasu znacznie mniej się odzywa (w zasadzie wcale). Poczytałam książkę i mam! "Prowokator". Zadaje się z p***ami równymi sobie, a że nie dostarczam mu pozywki do plotek i wkręcania mi jakis kitów, no to siedzi cicho i lansuje sie przy kims innym. lepiej juz niech milczy. Tak bywa. Szukaj znajomych na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" gość wczoraj Ludzie mieszkający w PL mają inną mentalność. Tak jak każdy kraj. Ty jej nie dorównasz bo tam nie mieszkasz. Ty się nie musisz z niczym borykać tak jak ludzie w PL. Przez samo to, stajesz się dla nich niezrozumiała i obca"--> wiesz, ja mieszkalam w PL 30 lat wiec raczej znam kraj, moi znajomi to ze tak gornolotnie powiem tzw klasa srednia, glodem nie przymieraja ani nic. I chyba to jest sedno "nie musisz sie z niczym borykac" - z mojego doswidaczenia niestety coraz bardziej wynika ze ludzie w PL maja jakies niesamowite poczucie wyjatkowosci , ze tylko im jest ciezko - chyba to jest poklosie poprzedniego syetemu i izolacji. Bo ja bym powiedziala ze w zachodnim swiecie jest jeszcze ciezej (nie narzekam) moze pensje sa wyzsze ale wydatki tez, ogromna presja konsumpcjonizmu (bo nie ma - tak jakw PL - kosciola ktory to przeciwazy i wpaja ludziom do glow ze nie tylko konsumpcja sie liczy) - ludzie otwarcie daza do sukcesu, w tym finanswoego, a wiadomo ze nie wszystkim sie udaje... Tez traca prace, maja ogromne hipoteki do splacenia, dzieci do wyksztalcenia - a mimo tego usmiechaja sie w sklepie czy tez rozumieja ze to nie wina sasiada ktory inaczej to rozegral, moze to rzeczywscie kwestia edukacji, mentalnosci.. Smieszne jest to bo ejstem Polka i tego nie zauwazylam dopoki sie z PL nie wyprowadzilam (nie myslalam ze dotknie mnie to tak personalnie jednak;/)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" brokeninside87 wczoraj wydaje mi się, że te wszystkie sprawy, które zostały tu poruszone zależą od Twojej ogólnej atrakcyjności towarzyskiej, w sensie komu się wydasz fajniejszą osobą a nie jest tak, że jesteś dla kogoś "ważna", jeśli to nie są Twoi przyjaciele czy rodzina." sluszna uwaga i ciezko sie nie zgodzic. U mnie byla mowa o przyjaciolach, no w kazdym razie przez poprzednie 10 lat mialam powody tak sadzic, no chyba ze po prostuprzez te 10 lat udawali a ja sie nie kapnelam. Oczywscie mam tez kilkoro znajomych - i wiem ze jak sie kontakty nie dba to umieraja, dlatego dbalam. Jeszcze na poczatku mojej emigracji bylo tak, ze jak juz dzownilam i sie umawialam to wszystkie spotkania - z ludzmi ktorzy wzajemnie sie nie znaja - przebiegaly w bardzo milej atmosferze, rozmowy troche o mnie, troche o nich, pni byli ciekawi niektorych aspektow mojego zycia 'tam', ja asoektow ich zycia 'tu' itp. Byc moze znowu 'grali', ale nie sadze. Wszystko sie konczylo w momencie mojego odlotu, praktycznie nikt nigdy sam sie do mnie nie odezwal. Jak z kolei przestalam sie odzywac, co by sie nie narzucac, spotkalam jedna osobe calkiem przypadkiem w rodzinnym miescie (to ejst duze miasto w Pl) i uslyszalam wrecz zarzut "dlaczego nie mowilam ze bede" - sami sie nie nie odzywaja, ale uwazaja ze to jest, a raczej byl, moj obowiazek, zero wzajemnosci - i tego dotyczy moj przyslowiowy "klops";/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
" gość wczoraj dużodla mnie Polacy w porównaniu z innymi nacjami byli zawsze tyoem domatora, który wtedy ma wakacje jak siedzi przed tv. Wyjścia ze znajomymi to jak kolacja służbową, odbebnic w ramach obiecanego obowiązku" --> cos w tym chyba jest, wydaje mi sie ze to taka spoelczna cecha (bo powiem szczerze ze staram sie nie bc zarozumiala i naprawde rozumiem ze nie ejstem pepkiem swiata dla kazdego ale az mi sie nie chce wierzyc ze dzialania moich dawnych zanjomych sa personalnie we mnie wymierzone, zwlaszcza ze to rozni ludzie i wtapie zeby w ciagu kilk m-cy mieszkania za granica moja 'atrakcyjnosc towarzyska' spadala az do zera) - ja mam takie wrazenie, ze w PL ludzi nie uczy sie wychodzenia z inicjatywa - mieszkajac w Londynie czy NJ zauwazylam ze tutaj az ciezko odpedzic sie od propozycji na weekend - nie dla tego ze jestem taka fajna - tylko ze ludzie ciagle sie oragniazuja - a to wokol sportu/ a to wspolne spedzanie czasu - przy czym to nie sa odwiedziny u kogos w domu np. mam znajomych fanow kuchni konkretnego kontynentu i oni albo robia gotowanie bardzo konkretnych potraw albo buszuja knajpy pod katem doskonalenia swojego hobby. Z Pl pamietam taki brak zaangazowania - takie wlasnie 'a daj spokoj, nie chce mi sie" - oczywiecie nie dotyczy wszystkich - mowie o trendach. Widze tez ze edukacja jest do bani bo nie uczy dzieciakow a potem ludzi wzajemnej wspolpracy, i pitem ludzie raczej maja tak ze kazdy sobie - zawezaja swiat najczesciej do swoich dzieci/meza/zony. A potem jest efekt taki ze nie chce im sie maila napisac, albo mowia mi ze nie lubia/ nie wiedza o czym ....??? no nic ja juz na 100% zostalam wyoutowana - juz tez mi sie znudzilo zabieganie ale chcialam poddac to pod publiczna dyskusje i troche traktuje jako ciekawostke socjologiczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
Elsa Andersson - dzieki za tytuly;) Widzisz, to nie jest tak ze moje zycie jest niekompletne wiec tesknie za starymi znajomymi. Ja wiem ze z tych postow moze sie wylaniac obraz typu" wyjechala a teraz jeczy ze znajomi ja olali - mogla nie wyjezdzac/ albo niech sobie poszuka nowych". Ja mam znajmoych na miejscu - nawet bym powuedziala ze super paczke, ale jedno drugiego nie wyklucza - zawzse dbalam o jakosc kontaktow z ludzmi, ale tez sie nie narzucalam - nagle zauwazylam ze bez zadnego powodu dla moich znajomych z PL po 10 latach przestalam istniec, bez zadnego powodu - cos w tym jest bo moze oni sie po prostu na mnie 'obrazili' czy cos. Ze wyjechalam? ze zmienilam zycie? (nie wiemtez skad takie polaczenie ze jak mowie o sobie ze zmienilam zycie - to od razu ludziom sie wlacza 'ze na pewno ma lepiej' to sie chwali, juz pisalam ze nie wiem czy mam lepiej - ja sie nie skarze, nie porownuje). J rozumiem, ze kazda relacja spoelczno-towarzyska opiera sie na wymianie -ja cos daje od siebie - ktos bierze, i w druga strone. Rozumiem tez, ze - jak ktos napisal wczesiej - moglam zatracic swoja atrakcyjnosc w ich oczach - ale tak nagle i u wszystkich naraz (to sa osoby ktore nie znaja sie miedzy soba). A schemat zawzse byl ten sam. Zaczelam weszyc w strone kultury/ mentalnosci - bo przy kolejnych przeprowadzkach bylo zupelnie inaczej wsrod znajmych juz za granica , ludzie raczej sobie kibicuja, pytaja co slychac, a jak sie kogos niespecjalnie lubi - to sie na tej osobie po prostu nie skupia. takie mam doswiadczenia. Nie mam natury sklonnej do konfrontowania, uwazam ze ludzie nie powinni sie z niczego tlumaczyc - i jesli ktos mnie odcial, to ja to akceptuje, rowniez przestalam pisac czy dzownic co oczywscie doproswadzilo do calkowitej utraty wiezi. Mam ze 2 seredczene relacja z PL, i kilka z moich polskich znajomych ktorzy rowniez sie z kraju wyprowadzili. Cala reszta z PL - w zasadzie milczy od dnia w ktorym sie wyprowadzilam, nigdy nie zapytali co u mnie, nigdy pierwsi sie nie odezwali bo sa 'zajeci';-) a ja wiadomo nic nie robie calymi dniami- leze na kanapie;-) Dalam sobie juz z tym sposkoj, ale nie sadzilam ze moje przyjanie po 10 lat taki beda mialy final (wszyscy mamy ok 30-35 lat). Aha, i jeszcze kilka osob mi tutaj powiedzialo "taka kolej rzeczy" - otoz nie, ja mysle ze to taki wybor, taka mentalnosc jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem osobą podobnie lojalną i towarzyską jak autorka.Mam męża,dzieci,dom,pracę,psa,itd.a jednak zawsze znajduję czas dla przyjaciół, dalszej rodziny czy znajomych.Lubię dzwonić,spotykać się,pomagać,być oparciem,ale też czasem miałam dość,ze najczęściej to ja pierwsza dzwoniłam,że ja zawsze miałam czas a ktoś mnie olał,bo np.musiał umyć okna!!!Wymówki typu nie mam czasu to najgorsze g****o,to takie ludzkie gadanie,aby usprawiedliwić swój egoizm,lenistwo i brak poczucia troski o drugiego człowieka.Muszę przyznać, że z biegiem lat nastąpiła u mnie weryfikacja danych osobowych moich znajomych,nie dzwonie,nie narzucam się,nie maciskam,kilku osobom powiedziała wprost,że wymówka o braku czasu to tylko wymówka,że jest to po prostu wkurzające.Ci co zatęsknili za mną są nadal w moim telefonie,Ci co mają mnie i moją rodzinę w doopie juz w nim nie są.Poczułam prawdziwą ulgę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
Wiesz ja jestem w stanie zrozumiec, ze ktos mnei z jakiegos powodu znienawidzil i usunal ze swojego zycia - no trudno bywa. To co jest mi ciezej zrozumiec to fakt, ze ludziom sie zwyczajnie nie chce - sa na tyle leniwi, ze napisanie maila/zadzwonienie to dla nich nie lada wysilek...Z drugiej strony jak cos dajesz - np. swoja uwage - to biora to za pewnik i sie przyzwyczajaja ze moga byc leniwi bo ty zawsze zadzwonisz i cos zaproponujesz. Inna rzecz jest taka ze ludzie cie beda zawzse traktowac w sposob na ktory im pozwolisz - wiec ja nie widzac wzajemnosci - zawsze sie usuwam, bez konfrontacji. Po prostu zalozlam temat zeby zobaczyc jak to wyglada od drugiej strony. Co do czasu - to absolutnie sie z Toba zgadzam, to zawzse jest wymowka - ludzie sa panami swojego czasu i robia z nim ostatecznie co chca zrobic, Ja np. pracuje po 14 h (nie zawsze) - i moglabym powiedziec, ze musze (taka mam prace), ale przeciez nie ma obowiazku zebym w tej pracy pracowala - co nie? to zawsze jest wybor, a wydaje mi sie ze sporo ludzi nie laczy konsekwencji z wyborem. Nie odzywasz sie do mnie/ nie pytasz co u mnie przez miesiac - trzy - cztery - rok - w porzadku, ale dkas to oczekiwanie ze ja bede podtrzymywac kontakt?? Ja rozumiem ze to nie ejst tak ze ja przyjezdzam i wszyscy musza rzucic swoje zajecia bo jestem pepkiem swiata. Ale jesli ktos ci mowi ze bedzie myl okna i nie proponuje zadnego innego terminu, to moim zdaniem to jest taka forma powiedzenia 'spadaj na drzewo' a ci ludzie - ktorzy tak sie zachowuja - czesto nie rozumieja w czym rzecz, sa tak skupieni na sobie, i licza ze ty zawsze dla nich bedziesz ze nie zdaja sobie sprawy z wlasnych poczynan. I to chyba jest tez jakis rodzaj regresu spolecznego ;//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
BlackSea dziś " gość wczoraj Ludzie mieszkający w PL mają inną mentalność. Tak jak każdy kraj...." X X wiesz, ja mieszkalam w PL 30 lat wiec raczej znam kraj, moi znajomi to ze tak gornolotnie powiem tzw klasa srednia, glodem nie przymieraja ani nic. I chyba to jest sedno "nie musisz sie z niczym borykac" - z mojego doswidaczenia niestety coraz bardziej wynika ze ludzie w PL maja jakies niesamowite poczucie wyjatkowosci , ze tylko im jest ciezko - chyba to jest poklosie poprzedniego syetemu i izolacji. Bo ja bym powiedziala ze w zachodnim swiecie jest jeszcze ciezej (nie narzekam) moze pensje sa wyzsze ale wydatki tez, ogromna presja konsumpcjonizmu (bo nie ma - tak jakw PL - kosciola ktory to przeciwazy i wpaja ludziom do glow ze nie tylko konsumpcja sie liczy) - ludzie otwarcie daza do sukcesu, w tym finanswoego, a wiadomo ze nie wszystkim sie udaje... Tez traca prace, maja ogromne hipoteki do splacenia, dzieci do wyksztalcenia - a mimo tego usmiechaja sie w sklepie czy tez rozumieja ze to nie wina sasiada ktory inaczej to rozegral, moze to rzeczywscie kwestia edukacji, mentalnosci.. Smieszne jest to bo ejstem Polka i tego nie zauwazylam dopoki sie z PL nie wyprowadzilam (nie myslalam ze dotknie mnie to tak personalnie jednak;/) X O poczuciu wyjątkowości (rozwinęłam to ciut szerzej w zeszłym wątku). Ja mieszkałam w PL prawie 20 lat. Podsumowując, Odniosę się do Twojego ostatniego zdania"tego nie zauwazylam dopoki sie z PL nie wyprowadzilam" X A ja nie wiedziałam że spora ilość Polaków potrafi być tak wścibska, zawistna, plotkująca, krytykująca wszystko z najmniejszymi detalmi i obrabiająca tyłki dopóki nie wyjechałam i zobaczyłam jak inni żyją. To mi kiedyś niespecjanie przeszkadzało. Przyzwyczajenie i życie w danym społeczeństwie robi swoje ale...wyjedź, zobacz, poznaj...to wtedy widzi się różnicę. Dużą. Niektóre zachowania zaczynają po prostu razić. Przyziemne pierdoły też. Poza tym, o czym możesz porozmawiać z kimś kto wiecznie na wszystko narzeka? Bez względu na stan majątkowy. Jeśli kupisz coś większego do domu albo dla siebie to trudno jest się podzielić radością zakupu bo wychodzi na to że się chwalisz albo szpanujesz. Jakie TY możesz mieć problemy?! Jak coś kupisz i Ci nie pasuje to oddajesz do sklepu i nie użerasz się z ekspedientką, nie tłumaczysz dlaczego. Oddajesz i tyle bo takie jest prawo klienta. W PL zupełnie co innego. Masa papierzysk do wypełnienia itd...itd.. Kto ma do tego nerwy? X Zagranicą ludzie są zadłużeni po uszy bo tak im wolno. Nie mają z czego spłacić to złożą na bankrucję a 5 lat później mogą zrobić dokładnie tak samo. Masz inną opiekę socjalną, zdrowotną itd. Pomimo że ja to rozumiem, to moi dawni znajomi wykreślili mnie z życia bo "co ja tam wiem". U mnie forsa na drzewie rośnie. Mam się wykłócać? Faktem jest że gdyby zabrokło mi funduszy to pod mostem bym nie spała. W PL...inna sprawa i głębsze olewanie obywateli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackSea
"To mi kiedyś niespecjanie przeszkadzało. Przyzwyczajenie i życie w danym społeczeństwie robi swoje ale...wyjedź, zobacz, poznaj...to wtedy widzi się różnicę. Dużą. Niektóre zachowania zaczynają po prostu razić. Przyziemne pierdoły też"--> zgoda tylko, ze ja nie bralam tego w stosunku do konkretnych ludzi, to tak jak mozesz sie nie zgadzac z polityka putina i nie przeszkadza ci to miec serdecznych relacji z kolega z rosji, co nie? xx "Jeśli kupisz coś większego do domu albo dla siebie to trudno jest się podzielić radością zakupu bo wychodzi na to że się chwalisz albo szpanujesz" --> tylko ze tutaj nie chodzilo o takie rzeczy, nawet nie o egozotyczne wakacje (egzotyka jest relatywna - jak mieszkasz w NJ to Floryda jest tym samym czym Ibiza powidzmy w PL), oni mnie odcieli na kazdym froncie (nie powiedomili o nowych dzieciach , slubach itd.) xx "Jakie TY możesz mieć problemy?! Jak coś kupisz i Ci nie pasuje to oddajesz do sklepu i nie użerasz się z ekspedientką, nie tłumaczysz dlaczego. Oddajesz i tyle bo takie jest prawo klienta" --> zagranica zagranicy nie rowna, mieszkalam tez (b. krotko) np. w Hong Kongu, zagranica nie rowna sie lepiej. Wydaje mi sie ze ja nie jestem typowa przedstawicielka ze pojechalam do UK bo nie mialam w PL pracy;/ xx "Zagranicą ludzie są zadłużeni po uszy bo tak im wolno. Nie mają z czego spłacić to złożą na bankrucję a 5 lat później mogą zrobić dokładnie tak samo.Masz inną opiekę socjalną, zdrowotną itd." --> ok, ok - tylko ze to nie jest watek ktore panstwa sa lepiej zorganizowane - czyli moi dawni znajomi sie na mnie mszcza bo maja gorzej (subiektywnie)?? xx "Pomimo że ja to rozumiem, to moi dawni znajomi wykreślili mnie z życia bo "co ja tam wiem". U mnie forsa na drzewie rośnie. Mam się wykłócać? Faktem jest że gdyby zabrokło mi funduszy to pod mostem bym nie spała. W PL...inna sprawa i głębsze olewanie obywateli" --> czyli z tego wniosek ze ludzie w PL sie obrazaja bo ktos sobie poprawil wlasny los, tak? i za nic maja czlowieka jako czlowieka, przyjazn jako przyjazn, na wszystko patrza przez pryzmat wlasnych kompleksow? ;-( dosc to smutne... Ostatnio mialam dwie kolezaki (jedna z US druga z Australii), edna jest walsnie chyba po 5-tym poronieniu, ta druga nieoczekiwanie w ciazy - bylysmy na lunchu i nawet ja bylam zdzwiona bo rozmowa rax byla o poronieniach raz o przygotowaniach do porodu, wedlug tego co mowisz analogiczna sytuacja w PL wygldalaby tak ze ta co poronila powinna sie obrazic na te co jest w ciazy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×