Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dać mu odejść

Polecane posty

Gość gość
Niech tamta znajomość będzie lekcją do odrobienia w twoim małżeństwie-wyciągnij wnioski. Myślę,że wiele z nas miało pierwszych chłopakow,ale teraz jestesmy dorosli,mamy rodziny i nie wracamy do jakiś milostek dawnych?? Odnosze wrazenie,ze to pisze jakas kochanka a nie szczęśliwa mężatka..czytałam takie żale...Wydoroslej wreszcie.Sorry..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "ale po co po latach wracać do starych spraw?" Bo emocje są jeszcze żywe. Wcale nie chcę, ale muszem. "autorko,ubzdurałaś sobie,że masz prawo do niego...nie masz i daj mu żyć," Ciekawa myśl z tym prawem do niego. Dłuuugi czas miałam w głowie, że on ma prawo do mnie. Stąd te żałosne epizody. Nie rozmawiam z nim poza niezbędne minimum. Nie wtrącam się w jego życie. Czemu uważasz, że nie daję mu żyć? Owszem, w mojej głowie jest skansen, to co było, ale to tylko (albo aż) w mojej głowie. "zajmij sie swoim zyciem" Zajmuję. Nie poświęcam mu myśli. Raz na parę miesięcy dopada mnie taki nastrój jak dziś. "jestes powojem" Czemu tak myślisz? gość dziś "zalowac takiego zera? kobieta ty nie masz cos rowno z deklem jezyk.gif " Tak, dla mnie też to jest poniekąd upokarzające ;) A poważnie, ma swoje zalety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nigdy nie dopadły Cię rzeczy z przeszłości? Gratuluję. Mam inaczej. Wieczorem zapomnę o całej sprawie, bo przejdzie mi jak zwykle (już mi przechodzi). Jednak jak już wypłynęło to pomyślałam, że może by coś z tym zrobić. Dlatego tu napisałam. Zdusiłabym tą pluskwę i stała się lepszym człowiekiem (czuć nienawiść to żadna chwała).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzzzzzzzzzzzz
przeżyłam coś podobnego... zdarzyło mi się zachowywać jak przysłowiowy "nikt" dla chwili zainteresowania.... długo cierpiałam nawet będąc z moim obecnym narzeczonym (za 2 miesiące ślub) było mi z tym strasznie źle.... minęło prawie 8 lat ja czasem myślę, ale wybaczyłam... tyle że to trzeba wybaczyć sobie... on brał to co ja dawałam... a że się godziłam byłam głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś raczej bluszczem! Twój były stał się twoją ofiarą.Oplotłaś go i pewnie długo żywiłaś się swoją zdobyczą.Nie mógł biedak wyplątać się z twoich powojów.Wreszcie udało mu się uciec daleko od ciebie.Ale twoje macki jeszcze działają/pomimo,że masz swoja rodzinę/ i marzysz- jakby tak go dopaść,rzucić na kolana...itd.Brakuje ci tego,to widać.To on zmądrzał,albo coś się wydarzyło,że nie chciał/nie chce mieć z tobą do czynienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś nie wracam do przeszłości,idę z duchem czasu i nie oglądam się za siebie,dobrze na tym wychodzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jeszcze dodam, że jak dowiedzial się, że jestem z moim narzeczonym na poważnie to robił wszystko żeby do mnie wrócił... i był czas kiedy wewnętrznie nawet miałam na to ochotę, ale co on mi mógł dać wieczną huśtawkę i niepewność... nie wiem czy mój związek jest z rozsądku, kocham narzeczonego... nigdy nie było takich porywów miłości...ale tej miłości też mu nigdy nie skąpiłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przykre, że tak to odbierasz i nie wiem na podstawie czego tak wnioskujesz. Ja to widzę raczej tak, że to ja się z niego oczyszczam. To on nalegał na kontakt, bo "jak mona tak przestać się z kimś kontaktować z dnia na dzień?!" To ja nie postawiłam na swoim i poniosłam tego konsekwencje. To on brał co chciał, a ja nie umiałam powiedzieć mu nie. To ja byłam w tym związku słabsza i dołem. To ja nigdy się nie odegrałam i teraz bym chciała, gdy już za późno. Czy czerpałam coś z niego? Tak. Jak byliśmy razem to był bardzo szczęśliwy dla mnie czas. Ale wg tej definicji, to każdy byłby bluszczem-powojem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćzzzzzzzzzzzz dziś Widzę, że miałaś coś podobnego. Były, jak mu "podziękowałam" za współpracę też chciał coś naprawiać w naszej nieformalnej relacji. Pies ogrodnika jeden.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzzzzzzzzzzzz
ale ja temu "mojemu" powiedziałam po latach jaki to miało na mnie wpływ i jak mnie to bolało... powiedziałam to na spokojnie bez wyrzutów... w sumie wszystkie takie rzeczy nas jakoś kształtują, mają wpływ na to kim jesteśmy teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćzzzzzzzzzzzz dziś Zastanawiam się nad tym. Czy to ma sens? Czy u Ciebie miało? Nie chcę znów znaleźć się w pozycji tej, która za nim płakała. On nie zasługuje na tą wiedzę. Nie chcę też zepsuć relacji na tle grupy. Może też wyjdą jakieś rzeczy, które zburzą mój spokój. I po co mi to. Ale z drugiej strony mogłabym wreszcie powiedzieć mu, że prawie złamał mi życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzzzzzzzzzzzz
czy u mnie miało sens ? nie wiem ? tyle, że nam zdarzyło się później spotykać tylko we 2je, wiedziałam ze to tylko tak żeby pogadać on już później też z tego sobie zdawał sprawę, ja sama mam jakąś wewnętrzną chęć wiedzieć co u niego. Chyba lepiej dla mnie, ze zrozumiał "co mi zrobił" , ale jeśli wy teraz spotykacie się tylko w większym gronie to chyba już bym do tego nie wracała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za te słowa. Dobrze (choć dla nas niedobrze), że ktoś jeszcze to przeżył. Widzieliśmy się prawie sami (była jeszcze 1 laka obok) i coś zapuścił. Smęty jakieś. Nie chciałabym usłyszeć, że jestem miłością jego życia, albo (jak mi to kiedyś powiedział) że on wcale mnie nie rzucił, tylko chciał żebyśmy się nie widywali jakiś czas. Wolę mieć w głowie porządek, bez zastanawiania się co by było gdyby. I bez pokus. Nie sądzę, żebym zrobiła coś głupiego, ale z nim może być jak z alkoholem. Kto raz był alkoholikiem, lepiej żeby od alkoholu trzymał się z daleka do końca życia. Nie znam go już teraz. Ja się zmieniłam, on się zmienił. Ale nie aj Boże miałabym jakąś reakcję na niego, wiem, że pewnie by to wykorzystał (kiedyś zaciągnął mnie do łóżka myśląc, że jestem nadal z jego kumplem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rację trochę z tym alkoholikiem, chyba już nas do końca życia w jakimś sensie będzie ciągnąć... warto żeby nie dać się w to znowu wciągnąć. I mieli identyczne teksty o miłości życia.... miłości życia się tak nie traktuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za rozmowę. Nie wiedziałam co robić. Gdzieś jest ta potrzeba wykrzyczenia. Ale widzę, że dużo lepszą będzie opcja separacji. Nie mogę się od niego oddalić za daleko na razie (w sensie nie widzenia), ale nastawię się na izolację. Nie będę się spoufalać, dążyć do wypowiedzenia swojego bólu. To jednak nie ma sensu. Tylko co z nienawiścią. Chciałabym mu wybaczyć, bo to oznaczałoby dla mnie koniec kłopotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a widzisz to ja wybaczyłam.... już dawno wybaczyłam... już właśnie nie ma we mnie goryczy, życzę mu dużo szczęścia, może dlatego, że tyle czasu minęło, a może dlatego, że ja w tym czasie ułożyłam sobie, życie lepiej niż on (dziewczyna wrobiła go w dziecko - zaszła specjalnie, a później go zdradzała na prawo i lewo, teraz ma nową i chyba jest szczęśliwy) . Wierzę w karmę to co dajemy to później spotyka i nas.... Ty dałaś mu swoją miłość, ale tą miłość dostałaś teraz od swojego męża i dzieci... nie ma co wracać do przeszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszę się, że tak fajnie Ci się ułożyło. Ja mam rodzinę, on jest sam. Dałam mu wszystko co miałam i okazało się, że było to za mało. Pozytywne jest to, że zwyczajnie nie mogłam zrobić nic więcej. I to daje mi spokój. Czasem jak każdemu człowiekowi życzę mu szczęścia. Ale czasem sobie przypominam o przeszłości i wychodzą takie kwiatki. Jak udało Ci się wybaczyć? Co pomyślałaś? Jak poukładałaś sobie w głowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim wybacz sobie ,olewaj go na każdym kroku.Zero rozmów.Nic tak faceta nie boli jak obojętność.To nic trudnego odciąć się na zawsze.Wylecz się z niego.On bawi się ludżmi,a kobietami szczególnie.Ze mną nie pogrywałby sobie.Za bardzo kocham siebie i szanuję.Mówię sobie stop i to jest stop.Żaden facet,a jeszcze rzucający kobietę nie zasługuje na żadne ale.A poza tym autorko,ty masz męża,nie rozumiem ciebie.Nadal myślę,że jesteś porzucona kochanką..Mydlisz nam oczy.Nie dam się nabierać już na twoje opowiastki.Jesteś nieszczera.Ty tez nami się tutaj bawisz.Chcesz się dowartościowywać?Nie moim kosztem.Na pewno nie dam ci tej satysfakcji. Baw się dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dzięki za wypowiedź. Pierwsza część była dla mnie pomocna, wpiszę sobie w strategię. Zresztą już teraz tak robię. Co do drugiej części to cóż... nie przekonam Cię, że nie jestem wielbłądem. To co piszę to sama prawda. Ale nie mam Ci jak udowodnić. Mogę Ci napisać jeszcze, że mój mąż wie o wszystkim. Zresztą przez długi czas, jako koleżeństwo o tym rozmawialiśmy. Wie, że byłam na krawędzi samobójstwa i po 2 latach terapii. Chociaż uważa, że inny mój ex zrobił mi większą krzywdę (obiektywnie na pewno, ale mnie to odeszło o wiele mniej niż to). Wiedział, że mam do exa uczucia jak się pobieraliśmy. Wiem, że to dopiero brzmi mało prawdopodobnie, ale to też jest prawdą. Nie mam potrzeby ściemniania i proszę o szczerą radę. Nie przekonałam, trudno, ale dzięki za to, co napisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a terapeutka co mówiła ? ja na terapię nie poszłam - rodzice chcieli mnie zaciągnąć...jak nachodzą Cię takie myśli pomyśl o mężu możne gdyby nie to nie poznalibyście sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mężem nie byłabym na pewno gdyby nie ta sprawa. Szczegółów oszczędzę. Z terapią trafiłam źle, ale nie chcę się rozwijać na ten temat. Masz dla mnie jakąś radę? Niedługo będę kończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuj tak: myśl o sobie z czasów znajomości z Twoim toksycznym exem jak o młodej dziewczynie, skorej do idealizowania, troche naiwnej, niedoświadczonej, skrzywdzonej i złej. A kiedy Cię dopadnie to uczucie złości na exa przytul tą dziewczynę, pogłaskaj po głowie i uśmiechnij się nad jej niedojrzałością. Jesteś teraz mądrą, silną, doświadczoną kobietą, masz wspaniałą rodzinę, a ona taka zagubiona. Może taka technika pomoże Ci zdystansować się od przeszłości. Po tym jak piszesz wnoszę, że jesteś, mądrą, oczytaną babeczką, takie techniki autoterapeutyczne nie są dla każdego, ale sprubuj. Mi pomagają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cytuję: Jesteś raczej bluszczem! Twój były stał się twoją ofiarą.Oplotłaś go i pewnie długo żywiłaś się swoją zdobyczą.Nie mógł biedak wyplątać się z twoich powojów.Wreszcie udało mu się uciec daleko od ciebie.Ale twoje macki jeszcze działają/pomimo,że masz swoja rodzinę/ i marzysz- jakby tak go dopaść,rzucić na kolana...itd.Brakuje ci tego,to widać.To on zmądrzał,albo coś się wydarzyło,że nie chciał/nie chce mieć z tobą do czynienia. & Osoba, która to napisała, normalna nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak, powinnam wykorzystać każdą możliwość złapania dystansu. Dziękuję za radę, myślę, że się przyda. W zasadzie już kiedyś przydało mi się spojrzenie na siebie i tamte czasy jako na taki czas, który zawsze będzie piękny (brak większych zobowiązań, wolny czas, pasje itp.). Stąd ex mi się kojarzy dobrze, bo był w tamtych czasach. I fakt, jestem teraz inną kobietą, nie tylko żoną i matką, ale i zwyczajnie człowiekiem dojrzalszym. Muszę brać na to poprawkę. gość dziś Każdy patrzy wg swoich przeżyć i doświadczeń (m.in. dlatego kafeteria jest tak wartościowa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w górę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie że daj tyle razy ,ile tylko będzie sobie życzył a potem odejdź i wracaj gdy tylko zatęsknisz za dnia co noc na wieczność z kochania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też bym dala Szkotka Wzlotów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wierzę Autorce, ponieważ sama aktualnie przechodzę to samo. Każdy ma inny stopień wrażliwości i inaczej reaguje na sytuacje. Autorka wiele razy podkreślała, że to co ją spotkało ze strony swojego exa obiektywne rzecz biorąc nie jest czymś szczególnie podłym i okrutnym, bywają gorsze historie w związkach, ale akurat ona (i ja również) reagujemy tak a nie inaczej, ponieważ widocznie jesteśmy zbyt wrażliwymi kobietami i takie sytuacje przeżywamy dogłębnie miesiącami/latami. Inna sprawa to bycie w relacji z facetem-narcyzem. Jeśli ktoś nie był to niech się nie ośmiesza i się nie wypowiada ! Autorko u mnie było bardzo podobnie, identyczny schemat postępowania ze mną mojego exa. Dziś mija dopiero pół roku odkąd przerwałam ten wyniszczający mnie "związek", i mimo że czuję się oszukana, wykorzystana, upokorzona, przeczołgana psychicznie, to nie ma dnia żebym nie myślała o tym okrutniku :( Z jednej strony tęsknię, z drugiej nienawidzę. Mam ogromny żal nie tylko do niego, ale przede wszystkim do siebie za to że byłam taka głupia i naiwna, że dałam się tak podejść, że dałam się omamić jego bajeczkami o ślubie i jego wielkiej miłości do mnie :( własna głupota boli chyba najbardziej :( Dziś jestem już w innym, myślę że szczęśliwym związku, ale chciałabym wiedzieć kiedy ten koszmar się dla mnie skończy. Czas niby coś tam leczy, ale w naszym przypadku już chyba tylko modlitwa nam pomoże :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odpowiedź. Fajnie (choć w zasadzie tragicznie), że ktoś ma podobne doświadczenia. Czy Twoja historia różni się w czymś od mojej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×