Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mariposaxxx

Opryskliwy mąż

Polecane posty

Gość mariposaxxx

Chcę się podzielić moim problemem i znaleźć być może tu na forum jakieś słowa otuchy odnośnie mojej sytuacji... Mężatka od kilku lat, lat 30kilka :-) Dwójka dzieci. W zasadzie od początku znajomości z mężem, przed i po ślubie zdawałam sobie sprawę z tego co mnie czeka, ale .... no właśnie. Teraz dojrzałam do sytuacji, aby o tym zacząć mówić nie z poziomu ofiary, ale WOLNEJ kobiety. Mam dość jego fochów, cichych dni, opryskliwości, gburowatości, braku przytulania, czułych słów...sporadyczny seks będący tylko fizycznym zbliżeniem, kwiaty z okazji urodzin czy imienin, ale podane bez jakiejkolwiek towarzyszącej temu emocji...Zero romantyczności, zero spontaniczności z jego strony. W zamian jego pracoholizm (dodam, że ja też pracuję, tylko mniej zarabiam, 3 lata byłam w sumie na macierzyńskim i wychowawczym i ogólnie więcej zajmuję się dziećmi), przy tym jego skąpstwo na co wydaję każdy zarobiony grosz :-( Codzienna biegunka, że on coś chce robić zanim przełknie obiad...przy tym stara się, aby nie pilnować dzieci. Potem wypomina mi każde wyjście, nawet na zakupy do supermarketu, wyjazdy na studia (bo się dokształcam i 1 raz w m-cu na weekend mam zjazdy) itp. Nie liczenie się z moim zdaniem, np. dawanie dzieciom lodów przed obiadem, a potem wrzeszczenie na nie, że nie maja apetytu i mało jedzą. Brak konsekwencji w wychowaniu, zwalanie wszystkich obowiązków na mnie, porywczość, nerwowość, a na dodatek wp*****lanie się w moje sprawy; jak długo byłam w pracy, czego jeszcze nie zdążyłam zrobić, dlaczego tak, a nie inaczej... Obiad jeszcze nie ugotowany na 15 h?!!! A co robiłaś w tym czasie?! Podłoga nie umyta?! Bo on nie rozumie, że przecież odwożę i odbieram dzieci z przedszkola, w międzyczasie na parę godzin do pracy, czasem po drodze coś nam wypadnie, a to dodatkowe zakupy, a to dzieciaki się ociągają, jakieś nieprzewidziane sytuacje w domu. On pracuje do 15 h. Ma 10 metrów do pracy, firma mieści się obok domu. A ja z*********m, tylko on tego nigdy nie widzi i chce być chyba babą i facetem w jednym... ciągle udawadniać mi, że czegoś nie potrafię. Kasy mi sępi na wszystko, bo wie, że ja mało zarobię (pracuje na 1/2 etatu), tak że powoli nie stać mnie już, aby pójść do fryzjera czy kosmetyczki. Wydaję tylko na życie i swoją edukację, bo muszę w końcu poszerzyć swoje umiejętności, nauczyć się czegoś nowego, a i tak słyszę pogróżki od niego, że co mi to da...no i że głupia jestem (ale to nie nowość, tak mówił mi już wiele lat temu). Mimo to wyszłam za niego, bo go kochałam, tak mi się wydawało...Teraz sama już nie wiem. Pochodzę z rodziny, gdzie rodzice nie byli zgodnym małżeństwem, w zasadzie byłam świadkiem samych kłótni w dzieciństwie...ojciec też nadużywał alkoholu, a matka była takim porucznikiem pilnującym porządku w domu i sprawowała rządy twardą ręką. Chyba to spowodowało, że zdecydowałam się na małżeństwo z tak oschłym człowiekiem. Teraz mnie to boli bardzo, a tyle lat żyłam jak zaczarowana, w transie, tyle było w tym usiłowania, aby być dobrą żoną, matką, kochanką...Mało poczucia wartości było we mnie. Zaczynam się budzić, czy co...? Jestem w miarę jeszcze atrakcyjna jak na mój wiek, szczupła, wyglądam młodo. Nawet gimnazjaliści mi to powiedzieli ;-) I jakieś myśli po głowie zaczęły mi chodzić, mimo wyrzutów moralnych. Może jakiś romansik, bo już nie daję rady...zanim stanę się nikim dla niego i siebie samej, jestem jeszcze w takim wieku, żeby z kimś się pośmiać, zatańczyć, pogadać do białego rana. A nie tylko praca, obowiązki i wychlanie z mężem drinka, co by najwyżej zaspokoić jego popędy, bo już zwyczajnie mi się nawet z nim do łóżka nie chce iść. Acha, on ma jeszcze swoje gry komputerowe. Jego wielką miłość odkąd pamiętam. Ze mną rozmawiał przez to często tyłem, odwrócony do komputera, że musiałam kilka razy powtarzać, aby mnie wysłuchał... Normalnie mam już dość, wyżaliłam się. Kilka dni temu miałam urodziny i myślę, że te refleksje pojawiają się wraz z upływającym czasem. Smutno mi. Czuję się samotna w tym małżeństwie. Nawet wyjazd we dwoje na kilka dni nic już nie daje kiedy mieliśmy akurat komu zostawić dzieci...Było nijak. W zasadzie nie mamy o czym rozmawiać. Tylko żal dzieci, boję się rozwodu, boję się stanąć sama na własnych nogach. Dla dzieci ważne jest posiadanie ojca i ja też nie wiem dokąd miałabym z nimi pójść...to bez sensu. Cierpiałyby też w takiej sytuacji. Czasem myślę, że to małżeństwo to już konieczność ze względu na dzieci. Są jeszcze małe. I te myśli o jakimś romansie zaczynają kiełkować mi w głowie. Co myślicie...kobiety nie mają prawa? A dlaczego nie? Skoro pan nie zainteresowany. Komplementy prawi najwyżej, gdy wypije. A ja nie jestem zła, nie taka zła jak on mnie maluje. I mam błysk w oku, tak mówili mi zawsze mężczyźni, tylko nigdy nie mój mąż. On tego błysku nie widział. Nie kazał mi czasem malować oczu, bo mówił, że już są wystarczająco ostre... ;-) Co, k***iki w oczach? He, nie zapytałam go nigdy o to, co miał na myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jakbym czytał o sobie, 3 miesi temu urodziłam 2 dziecko, błyskawicznie wróciłam do figury sprzed ciąży, żadnych rozstępów, mogę powiedzieć że wyglądam nawet ładniej niż przez tą ciążą, i co z tego skoro mąż jakby tego nie zauważał, gdy przychodzi do domu to pyta tylko o obiad, potem o kolację, i widzi mnie jak chce mu się seksu, często wyładowuje się na mnie, jest opryskliwy, zły, sam podejmuje decyzje , nie licząc się z moim zdaniem, zaznaczę że jestem na macierzyńsim, przed ciąża pracowałem ale zarabiałam 2 razy mniej od niego, zachowuje się jak władca, zero czułości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mam takie myśli że z tego mojego małżeństwa nici

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmariposaxxx
I te jego krzyki, darcie się na mnie o byle co... a kiedy ja podniosę głos to jest tak niewiarygodnie złośliwy i chamski. Dzisiaj np. powiedział mi, że mam się do niego nie odzywać przez tydzień! :-) Haha! Pan i władca, a dzieciak w środku tak naprawdę :-( Nie będę już taka głupiutka. Powiedziałam całą prawdę co sądzę o jednej sytuacji. A on myśli nadal, że może włączać swoją śpiewkę i mną manipulować kiedy zechce: "nie rozmawiaj ze mną przez tydzień". Co to ma być? Rzygać się chce. Brać go poważnie? Po co? Przecież sam się prosi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama zastosowałam jego metodę nie odzywania się , zobaczymy jak zareaguje bo mam dość już jego zachowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba wyrównywać takie zachowanie, a nie nagradzać...to prawo wyjaśnione nawet w psychologii. Gdy ustępujemy, pokazujemy, że jego postępowanie jest ok. A jeżeli nas to boli, to znaczy, ze nie jest ok.! Nie wiem co on czuje w środku, jakie ma frustracje... Mówię tylko za siebie, nie jestem już siostrą miłosierdzia jaką może byłam kilka lat temu, gdy się poznaliśmy. Może to i źle. Na pewno żle dla NIEGO... Bo on nie chce się zmieniać, a ja siebie zmieniać muszę, bo chcę i nie mogę już dłużej pozwalać mu na takie sytuacje i manipulacje. Od dzisiaj szczerze i tu na tym forum składam sobie samej przysięgę, nie będę chować głowy w piasek, bo panu się tak podoba. To, że jestem kobietą to nie znaczy automatycznie, że robocikiem do prac domowych i zaspokajania jego jakiś tam potrzeb. Jeżeli on tkwi w archetypie gościa, samca alfa, który powinien zaopatrywać rodzinę i tylko wymagać to zapomniał, że ci faceci dawniej to też obowiązki mieli wobec żon, aby te ich godnie reprezentowały! Tzn. musieli je także adorować. Tak się to kręciło od wiek wieków. A on mi podaje jakieś przykłady wykolejeńców, że mam się cieszyć, ze nie chla, nie ćpa i mnie nie bije i nie zdradza. Kiedyś jego mamusia też mi tak dogadała. Dobre sobie :-) Cieszyć się, że nie jest zdegenerowany do szpiku kości to jeszcze żadna pociecha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze mozesz mu powiedziec ze chlac cpac i zdradzac moga takze kobiety wiec prawo do uciechy macie rowne i ty i on bez szczerej rozmowy nic sie nie zmieni raczej w waszym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmariposaxxx
Rozmawiać normalnie z nim się już nie da. Naprawdę próbowałam wszystkiego, były prośby, groźby, zaciągnełam go nawet na terapię małżeńską, ale nie chciał, olał to, szkoda było mu kasy i czasu ;-) Właściwie niczym nie mogę go nakłonić do zmiany postawy. Zaraz mówi, że mam sobie robić co chcę, że mu to wisi...grozi nawet rozwodem, a na drugi dzień znowu polska ludowa od nowa...czemu nie zrobiłam tego czy tamtego, albo, że z dziećmi nie ma czasu zostać i ma w doopie moje sprawy, także te zawodowe. on mnie zmusza niejako, żebym to ja była silna ponad miarę, podjęła sama decyzję o rozstaniu, albo zdobywała go wręcz jak jakąś panienke pogniewaną na cały swiat...! To już jest dla mnie obecnie zbyt obciążające doświadczenie i jak patrze na jego ojca, widzę to samo...podobny charakter i małżeństwo porażka. Dochodzi jeszcze kochanka do tego wszystkiego. Nie chcę tego. Myślę, że mam potencjał na bycie kimś lepszym niż jestem, ale matka mnie wychowywała na potulną gąskę :-( A nią nie jestem...nie czuję się. Tylko wybory życiowe, te najważniejsze podejmowałam jak gąska.Zresztą dla matki jestem zawsze zbyt kiepska w każdym calu, choćbym nobla dostała to i tak będzie życzliwiej na mojego męża patrzyła. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tolaka
To go zostaw, bo to chyba jedyne wyjśćie. Skoror nie chce iśc na terpaie tzn że mu nie zależy. Albo sama skorzystaj z psychologa to ci pomoże podjąc decyzje. Ja chodziłam tu http://psycholog-ms.pl/poradnia/ . Jak mężczyzna kocha kobiete to jest w stanie zrobić dla niej wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwód... Cudowne lekarstwo na wszystko. Polecane przez największe kafeteriowe idiotki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mariposaxxx Ja to myślę autorką że Mąż nie jest głupi , mało kaski daje i taka głupia idiotka jak ty sie irytuje nielogicznie mysli, i obrzuca własnego meża takimi wypocinami. żałosne. Chyba znajde twoje IP itd. i napisze do twojego męża co własna żona o nim sądzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na Twoim miejscu napisalabym do wrózki i wtedy wiedziałabym co on naprawdę do Ciebie czuje i jak o Tobie mysli. Tu masz namiar do mojej, jest bardzo dobra i często korzystam z jej rad ; tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam tekst i sobie.... ryczec mi się chce a zaraz muszę zacząć pracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co się z nimi zadajecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli mąż cię nie szanuje, a nie szanuje, to już nigdy nie będzie. Dobrze, że zaczynasz dostrzegać , że jest ci źle., to pierwszy krok. Kończ studia , inwestuj w siebie, nie daj się zakrzyczeć. Przygotuj tym samym grunt do dalszych decyzji , wtedy kiedy będziesz bardziej samodzielna finansowo i nabierzesz wiary w siebie. Mąż cię obraża, bo czuje się zagrożony, prawdziwy mężczyzna nie musi poniżać swojej partnerki. To żadna sztuka, że zarabia więcej, kiedy ty pracujesz na pół etatu. Zresztą skoro pracuje do 15.00 to chyba kokosów nie przynosi. Ale tu nie chodzi o pieniądze, nawet jakbyś zarabiała więcej od niego , a wtedy właśnie szczególnie, próbowałby deprecjonować twoje osiągnięcia, czy przymioty. Wierz mi, znam takie małżeństwo . Nie szukaj potwierdzenia swojej wartości w romansach, nie tędy droga. Romans może się wydać, a wtedy dopiero jego będzie na wierzchu i będzie cię mógł szachować. Moim zdaniem twoje małżeństwo nie ma przyszłości, a dzieci będą coraz starsze i zaczną dostrzegać patologię sytuacji. W efekcie poświęcisz się dla dzieci, przegrasz życie, a za 10, 15 lat zostaniesz sama ze znienawidzonym człowiekiem. Skup się na sobie i nie zwracaj takiej uwagi na to co on mówi, im bardziej widzi, że cię to dotyka i przejmuje, tym bardziej czuje się pewnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×