Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pilocik

Niechciani goście na weselu

Polecane posty

Gość pilocik

Witajcie. Mam pewien dylemat - mam chrzestnego, który jest bratem mojej mamy, a z którym nie rozmawiam od 5 lat. Przestałam się odzywać, kiedy bez powodu naskoczył na mnie wypominając jakieś dziwne rzeczy z przeszłości i wyrokując, że zostanę starą panną, bo w wieku 28 lat mieszkam nadal z mamusią. Sam jest po rozwodzie, ma dwójkę dzieci i również mieszka z moimi rodzicami pod jednym dachem już przeszło 10 lat, podobnie było i przed jego ślubem-od zawsze pod skrzydełkami mojej mamy. Mieszkając jeszcze z rodzicami miałam zamontowany przez ojca zamek w drzwiach swojego pokoju, bo podobno grzebał mi on po szafkach, szukając nie wiem czego. Nie chcę takiego gościa na swoim ślubie, bo chciałabym zaprosić jedynie osoby mi przychylne, jednak moja matka żyje z tym człowiekiem pod jednym dachem jak gdyby nigdy nic, nie pamiętając i nie mając za złe tego co powiedział mi i jej również. Reszta rodziny być może też nie wie wielu rzeczy, ponieważ on jest dla wszystkich bardzo dobry, serdeczny, a moja matka zawsze wszystko zamiatała pod dywan, uważając, że lepiej w życiu milczeć i nie bronić własnych granic. Teraz ja chciałabym postawić wyraźną granicę i powiedzieć nie, ale mam świadomość, że nikt nie zrozumie, dlaczego nie zaprosiłam chrzestnego na swoją uroczystość. Co robić, jak z tego wybrnąć? Macie jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale Ty nie mieszkasz ze swoimi rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilocik
no nieee :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcdefghijklmno
Kurcze, ciężka sprawa. Trudno tak doradzić jak się nie jest w takiej sytuacji. Albo go zaproś i może zakop topór wojenny, w końcu może wyjdzie na dobre, a i rodzina nie będzie się zastanawiała czemu go nie ma. Albo nie zapraszaj go, bo po prostu wesele to zabawa, radość, a jeśli miałby swoją osobą choć odrobinę psuć Ci humor, to nie ma sensu. To, co Ci powiedział jest trochę za bardzo bolesne, dlatego moja rada: nie zapraszaj go :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama zapraszasz na ślub więc po co się przejmujesz, czy ktoś to zrozumie, czy nie? jego problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prosta sprawa- wy płacicie za wesele-zapraszacie kogo chcecie i macie gdzieś wonty rodziny rodzice płacą za weselicho-musicie się dostosowac i tyle kto ma kase ten ma władze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapros go ,jemu niech będzie wstyd,ty nie masz czego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobną sytuację. Nie taką samą, ale bardzo podobną. Nie zaprosiłam. I w poważaniu miałam, co ktoś na ten temat sądzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zapraszaj, to Twoj wielki dzien, na cholere Ci tam ktos kto Ci zle zyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość122655
A ja bym na Twoim miejscu zaprosiła, wyłącznie ze względu na Twoją mamę. Jak go nie zaprosisz zepsujesz jej ten dzień, poza tym dojdzie do niesnasek rodzinnych skoro ona ma do niego inny stosunek niż Ty. Zrobi się nerwowo i nieprzyjemnie. I dodatkowo każdy będzie zainteresowany "dlaczego nie zaprosiła chrzestnego" i o ile nie Ty to Twoja mama będzie się musiała tłumaczyć. Generalnie widzę więcej minusów jak go nie zaprosisz. Po co Ci to. Po prostu go zaproś i ogranicz z nim kontakt do minimum, będzie spokój w rodzinie a wobec niego możesz się zachowywać bardzo chłodno, albo w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Ja przynajmniej tak bym zrobiła. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, bierzesz lub kościelny? Jeżeli tak, to bym się porządnie nad tym zastanowiła. "...I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..." Ty nie masz zamiaru chrzestnemu , a jednocześnie bratu mamy odpuścić. Myślisz, że kłamiąc przed ołtarzem Bóg będzie Wam szczęścił na nowej drodze życia? Może już czas zakopać wojenny topór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scholastykka
"A ja bym na Twoim miejscu zaprosiła, wyłącznie ze względu na Twoją mamę. Jak go nie zaprosisz zepsujesz jej ten dzień" - NO I CO Z TEGO?! To jest dzień autorki a nie jej mamusi. Nie zaprosiłabym. W takim dniu powinni byc obecni jedynie przyjaciele i ludzie, z ktorymi dobrze się czuję. Ojciec chrzestny? W tym wypadku to tylko tytuł. Do tej pory nie starał się nim być, teraz nagle ma się nim stać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilocik
Hmm, wszystko o czym piszecie ma sens - zarówno tam gdzie mówicie by nie zapraszać i tam gdzie radzicie by zaprosić. I właśnie dlatego jest to takie skomplikowane. Bo ja osobiście mam ogromną ochotę powiedzieć NIE i dać wyraźnie do zrozumienia, że w rodzinie i to tak bliskiej dla mnie nie ma miejsca na nienawiść, zawiść, nie wiem jak to nazwać. Widzę jednak po rozmowie z moją chrzestną, że taka decyzja nie będzie zrozumiana, bo rodzina nie wie jak wredny w słowach potrafił być mój chrzestny. I zastanawiam się, czy potem to ja nie wyjdę na tą złą i moja decyzja nie obróci się przeciwko mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak może obrócić się przeciwko Tobie? Nie jesteś od nich zależna, więc co? Przyjdą Ci pod okno i zaczną krzyczeć? Na mnie rodzina próbowała się wypiąć za to, że nie zaprosiłam osób, których wypadało zaprosić. Własna matka tak samo. Dzwoniła do mnie i prawie płakała mi w słuchawkę. Mówiłam jak zdartą płytę, że łatwo jest stracić czyjeś zaufanie, a ciężko odzyskać, a te osoby nawet nie próbują go odzyskać. W rodzinie męża były pytania, że jak mogłam nie zaprosić, czy się ta nie zaproszona rodzina nie obraziła. Odpowiadałam, że normalnie - nie zaprosiłam i tyle. I że nie jest przedmiotem mojego zainteresowania to, czy się obrazili. Szybko pytania ustały, a ja wyszłam na asertywną. Matka po dluższym czasie przyznała mi rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilocik
Dokładnie tak, Gościu - gdyby jeszcze ten ktoś pozwolił odzyskać zaufanie, ale tu nie padło więcej żadne słowo po pamiętnych oskarżeniach. Niewiele brakowało, a nie byłabym zaproszona na chrzciny jego córki, a mojej chrześnicy (sic!) gdyby nie to, że sama zadzwoniłam do jej mamy i poprosiłam o szczegóły gdzie i kiedy będzie uroczystość. On nawet chyba nie zamierzał mnie poinformować co i jak. Pamiętam jak dziś słowa mojego ojca wypowiedziane ze smutkiem "on cię nienawidzi". I jak ja miałabym się czuć udając teraz, że wszystko jest w porządku, że mi to nie przeszkadza i może łudzić się, że będzie cieszył się moim szczęściem i dobrze mi życzył?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilocik
nie na chrzciny, tylko komunię jego córki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,ja bylam w podobnej sytuacji,jak zapraszalam na wesele.Jedna siostra mojego taty mieszka z bratem ktorego nie lubie,zapraszalam tylko ssiostre taty bo tego brata to mam gdzies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz, że jesteś chrzestną jego córki. Zastanów się jak poczuje się "mała". Moja chrześnica ciągle za mną biega i "ciociuu das mi zaplosenie?" Nie niszcz tej relacji. Niewarto :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilocik
Niestety moja chrześnica tak za mną nie pobiega, ponieważ mamy znikomy kontakt, jedynie od wielkiego dzwonu jak wspomniana komunia, czy gdzieś przypadkiem u moich rodziców. Generalnie chrzestny nie dba o to by mała miała ze mną kontakt. Po tym co piszecie w tej chwili chyba bardziej skłonna jestem nie zaprosić. Faktycznie, jeśli ktoś nigdy nie dbał o to by być dobrym chrzestnym, nie zważał na słowa a wręcz przeciwnie-nie szczędził oszczerstw i bluźnierstw, to czemu teraz ja mam dbać o to, by on nie poczuł się źle jako niezaproszony i mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Przykro mi o tym mówić tym bardziej, że widzę, jak w rodzinie narzeczonego wszyscy stoją za sobą murem i są wspaniałą rodziną. I przez to brakuje mi też motywacji by zajmować się przygotowaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morning_coffee
Zgodzę się z gościem z 23:34. To pewnie nie jest łatwe, ale powinnaś schować urazę do kieszeni i po prostu po ludzku mu wybaczyć, jakiejkolwiek przykrości by Ci nie zrobił. Uwierz mi, da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA bym nie zapraszalam. Mam podobny problem ale z mama. Otoz zblizaja sie chrzciny mojej corki. Moi rodzice sie rozeszli jakis czas temu. Oboje sa zaproszeni-jednak mojej mamie nie podoba sie to,ze nie moze przyjsc,ze swoim kochasiem. A ja wyraznie mowilam,ze chrzciny wyprawiam dla najblizszych,ze jest to impreza rodzinna i nie chce miec sztywnej atmosfery,bo to jest dzien mojej corki,a nie jej. Cala rodzina w zycie matki sie nie wtraca-jej zycie-ale powinna uszanowac fakt,ze nie zyczymy sobie obcych w takiej chwili. Doszlo do tego,ze grozi,ze bez niego nie przyjdzie. Coz...Stwierdzilam,ze skoro tak sobie wyobraza bycie babcia to ok,zaproszenia nie dostanie. Dodam jeszcze,ze rozumiem,ze ma partnera,jest szczesliwa,czasem go zabiera do nas na obiad i super,ciesze sie jej szczesciem ale zadna bliska osoba mi nie jest i nie chce zapraszac go na chrzicny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×