Paulik88 0 Napisano Czerwiec 22, 2015 Witam nie miałam już pomysłu co ze sobą zrobić wiec postanowiłam "wygadać" sie tutaj. mam 27 lat męża od 6 lat i synka pięciolatka. przed ślubem byłam pełną energi zadowoloną uśmiechniętą osobą otaczałam się ludźmi podobnymi do mnie pracowałam w sklepie obuwniczym, gdy poznałam mojego męża byłam zakochana szczęśliwa gdy dowiedzieliśmy się że zostaniemy rodzicami zaplanowaliśmy wspólne życie ślub mieszkanie itd. Mój mąż jest rolnikiem wspólnie z rodzicami prowadzi gospodarstwo rolne wiec zamieszkaliśmy u niego po pewnym czasie doszliśmy do wniosku że ja bede mu pomagać i zrezygnuje z pracy myślałam że to dobry pomysł i sie zgodziłam. rodzice męża dali nam strych domu wyremontowaliśmy go i było super.... do czasu. Siostra męża starsza ode mnie o rok studiuje jeszcze zaocznie ( wiecznie sie niby uczy ) typ osoby zero znajomych chłopaka zero koleżanek zero, mieszka z teściami i na każdym kroku uprzykrza mi tu życie razem z teściową mimo że mieszkam na górze wtrącają sie we wszystko jak mam posprzątane co chłopaki jedli co syn robi jak ubrany itp. jedynie teść jest ok fajny facet z którym można pogadać. jeśli czasem nie wytrzymam i coś powiem tym damom to mąż nie potrafi stanąć po mojej stronie i to mnie najbardziej boli.... pomagam mężowi we wszystkim czy to w polu czy na podwórku czy jeśli nie może sobie z czymś poradzić to jestem. dama która niby sie uczy 24h nie pracuje nie robi nic nikomu nie pomaga tylko mamo tato daj pare groszy na coś tam (28 lat przypominam ma) i wychodzi na to że jeśli ja pomagam też i teściom w polu itd pomagam utrzymywać tego darmozjada... okropnie mnie to denerwuje. jesli chce gdzieś pojechać musze wyspowiadać sie damom gdzie po co o której wróce itp jade np z małym do moich rodziców to dzwonią po godzinie żeby wracać bo one muszą gdzieś jechać i potrzebują auto bo narazie niestety mamy jedno. odzywają sie do mnie okropnie z pogardą wywyższają sie jest mi z tym naprawde źle. myślałam żeby stąd odejść ale mąż nie pojdzie bo ziemia i robota non stop. nie wiem co robić jest mi źle nawet koleżanki mówią że bardzo sie zmieniłam nie uśmiecham sie nie ciesze z niczego smutna zazwyczaj.... mamie już nic nie mówie bo wiem że potem chodzi i płacze przez to że ja cierpie.... jeśli sie coś nie zmieni albo rozstane sie z mężem albo zacznę leczyć sie na depresje... dziękuję wszystkim którzy to przeczytali i napiszą mi kilka słów, pewnie lepiej sie przez to poczuje. pozdrawiam czytelników i osoby które też lekkiego życia nie mają. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach