wkurzajaca mamuska na wykladach...

Wczoraj bylam na wykladach z prawka. I przywlekla sie jakas mamuska z dzieckiem ok. 1,5 roku, dziecko juz samo chodzilo, noi wiadomo tu chodzilo tam chodzili, to dotykalo, to wyrzucalo, piszczalo, gaworzylo, pomijam fakt ze mamuska ciagle ja ganiala i uspokajala, wykladowca musial co jakis czas przerywac zeby zagadywac to dziecko, nic sie nie odzywalam dopoki nie zaczelo byc marudne i ryczec na regulator, powiedzialam zeby uspokoila to dziecko, mamuska zrobila urazona mine a po wykladowcy widzialam ze chlopu ulzylo ze ktos zwrocil uwage bo jemu chyba byloby niezrecznie. Przez glupia babe prawie nikt nic nie zrozumial z wykladow, wykladowca prawie zdzieral gardlo zeby przekrzyczec dziecko i ogolnie lipa. Jak nie macie z kim zostawic dziecka to nie pchajcie sie w miejsca gdzie ludzie probuja sie skupic i czegos nauczyc. Jeszcze rozumiec gdyby to byl kilkulatek ktoremu sie powie zeby byl cicho i on rozumie i jest w miare cicho. Albo brzdac ktory ciagle spi. Ale 1,5 rocznemu dziecku sie nie wytlumaczy ze przeszkadza, a po 2h to nawet dorosly jest znuzony. Mamuska oczywiscie patrzyla spode lba, ale mi to rybka. Uwazam ze mam racje.

a co to w ogóle za zwyczaje, żeby z bachorem na wykłady wpuszczać??? To uczelnia jest czy żłobek?

Babce sie pomylilo chyba cos :/ i jeszcze fochy strzelac ;/

tu autorka, to nie byla uczelnia tylko wyklady na prawo jazdy, ale to nie zmienia faktu ze tu tez czlowiek chcialby sie skupic i posluchac wykladowcy skoro juz przyszlo sie, a nie sluchac wrzaskow cudzego dziecka.