Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kokas

Dziewczynie na mnie nie zależy

Polecane posty

Gość Kokas

Witajcie. Jestem z dziewczyną od dwóch miesięcy, jednak nasze uczucie trwa już jakieś cztery, tylko wtedy nie byłem jeszcze psychicznie gotowy na związek z kimś. Jeszcze przed naszym byciem razem postanowiliśmy sobie ustalić zasady. Ona to zaproponowała, ponieważ, jestem bardzo wrażliwym człowiekiem i chciała wiedzieć co robić, aby mnie nie ranić. Mam bardzo konserwatywne podejście do związku więc powiedziałem, że nie chce byśmy chodzili osobno na imprezy (chodzi mi o dyskoteki itp. bo rozumiem, że każdy człowiek ma potrzebe spotkania się w gronie swoich koleżanek/kolegów przy wódce itp. ). NIe chciałem też, aby tańczyła z innymi i przytulała swoich kolegów. Zgodziła się, ona też mi napisała swoje zasady na, które przystałem. Z początku związku było cudownie, cholernie cudownie, jeszcze nie byłem w nikim tak cholernie zakochany jak w niej, ona mi mówiła to samo. Jednak niedawno zaczęło się coś psuć, często się kłóciliśmy i na urodzinach wspólnego przekazała mi przez koleżanke, żebym jej dzisiaj dał jej odetchnąć, wkurzyłem się bardzo na to, że nie chciała mi powiedzieć tego wprost, a jak ja chciałem z nią porozmawiać to nie chciała. Potem sporo oboje wypiliśmy, pokłóciliśmy się o zasady, mówiła, że ją tłamsze itak dalej i ze mną zerwała. Uderzyło to we mnie, załamałem się, ze złości rozwaliłem pare rzeczy ( w towarzystwie ziomków, broń Boże nie chciałem zwrócić na nią uwage), a ona poszła się bawić dalej jakby nigdy nic. Na koniec imprezy przyszła do mnie, zaczęła przytulać i mówić, że kocha itp i całowaliśmy się. Na drugi dzień porozmawialiśmy o tym i mi powiedziała, że nie może być z kimś kto jej wyznacza z zasady i zamyka w klatce (no jestem zazdrośnikiem, ale bez przesady, nie kontroluje jej ruchów, nie przeszkadza mi jak rozmawia z jakimś kolegą, gdy mnie nie ma). Zmieniłem się, spędziliśmy kolejne cudowne dwa tygodnie aż do właśnie teraz. Na urodzinach kolegi z klasy, powiedziałem się, że się spóżnie, bo po prostu komunikacja miejska nie pasowała. Gdy już przybyłem ona siedziała z koleżankami w rogu wielkiego stołu i żebym do niej dotrzeć i przywitać się musiałbym się przedrzeć przez pełno osób, więc uznałęm, że nic się nie stanie jak do niej nie pójde i sie nie przywitam, w końcu nie widzieliśmy się tylko z 12 godzin. No niestety stało się, po jakiś półgodzinach podeszła do mnie z pretensjami, że traktuje ją dzisiaj jak koleżanke i jak ja wógole mogłem ją tak olać. Zrozumiałem swój błąd i chodziłem do niej parę razy i przepraszałem, jednak ona wogole nie chciala się pogodzić i poszła dalej się bawić. Spotkaliśmy się w szkole, dałem kwiaty, przeprosiłem, ona powiedziała, że potrzebuje czasu żeby przemyśleć czy to ma sens. Ja się wkurzyłem bardzo, no bo kur*a dwa dni wcześniej było cudownie, a ona mi tu wyskakuje z takim czymś, no i później do niej mówiłem, że tęsknie i mi jej brakuje, a ona się zachowywała jakby już jej na mnie nie zależało. Wkur*iłem się ogromnie, już się do niej nie odzywałem, aż do czasu kolejnych urodzin, gdzie podeszła sama, mówi, że tęskni że zawsze będzie mnie kochać, i ,że nie chce życ ze mną w gniewie. No, a ja kurde głupi nie moge patrzeć na cierpienie obcych osób, a co dopiero mojej miłości, więc się z nią pogodziłem. I od tamtej pory zauważyłem, że jej nie obchodzę, gdy mam jakieś smutne chwile to mi mówi, żebym się ogarnął, a jak ona ma to oczywiście musze jechać, przytulać, pocieszać. Albo jak sie śmiejemy z siebie, to ona ze mnie może, a jak ja rzucę jakiś żart w jej strone to w nagrodę mam focha i słynne "nie odzywaj się do mnie". I właśnie teraz uznałem, że mam dość braku jej starań, obraziłem się na nią i napisałem wam ten post. Co sądzicie? Powinenem dać jej jeszcze jedną szanse ? Bo dam sobie rękę uciąć, że do mnie napisze i będzie mówić, że się zmieni i tak dalej. I najgorsze jest to, że już sobie powoli dawałem radę z myślą, że jej nie będzie (wtedy jak ją już ignorowałem) i teraz znowu nie moge bez niej żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech, dzieciaki :) Porozmawiajcie na spokojnie, wyjaśnijcie co i jak. Takim fochaniem na zmianę nic nie osiągniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×