Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Facet a depresja

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem od czego zacząć. Jestem w związku z facetem już 6 lat, znamy się 7 lat, a mamy po 32 lata. I od razu dodam, że nie jesteśmy Polakami, ale oboje mamy polskie pochodzenie i polskie obywatelstwo. W obecnej chwili siedzę w domu, bo pół roku temu straciłam pracę. Mam wyższe wykształcenie, całe studia pracowałam fizycznie (a studiowałam dziennie),po studiach pracowałam już w Call Center. Teraz szukam czegoś w swoim zawodzie (ekonomia), ale nie mam w tym żadnego doświadczenia , a na staż jestem już za stara. Facet ma wykształcenie średnie, ale ma ciekawą pracę umysłową, zarabia więcej niż srednia krajowa, ale problem polega na tym, że ma umowę o dzieło. Z tego powodu nie możemy wziąć kredytu na mieszkanie, a co miesiąc oddajemy za wynajem tyle, ile wynosiłaby rata kredytu. Parę lat temu zaczęłam rozmawiać z nim o dziecku, mówił, że nie stać nas, że musimy najpierw kupić mieszkanie, że musi znaleźć lepszą pracę, że jak coś się stanie, to w PL nawet nikogo nie mamy. Zawsze zarabiałam mniej od niego i to bardzo, ale potrafiłam jeszcze coś odłożyć, bo od 18 lat sama siebie utrzymywałam i zawsze starałam oszczędzać. na początku związku nawet pożyczałam mu pieniądze (w sumie był winien mi prawie 5 tys.), kiedy zamieszkaliśmy razem, to płaciliśmy po połowie za mieszkanie, rachunki, jedzenie itd. i często było tak, że jeszcze musiałam dokładać do jedzenia, bo to ja robiłam zakupy. potem postanowiliśmy, że musimy mieć wspólną kasę i sama powiedziałam mu, że może nie oddawać mi pożyczonych pieniędzy, a wszystkie moje pozostałe oszczędności poszły na kupno samochodu, który jest zarejestrowany na niego, a ja nawet nie mam prawka...a teraz o co mi chodzi. mimo tego, że zawsze pracowałam, do tego traciłam po 2-3 godziny na dojazdy, nigdy mi w niczym nie pomagał, moje życie w związku wyglądało tak, że wychodziłam z domu przed 6, wracałam po 17, musiałam posprzątać, ugotować kolację, pozmywać naczynia itd i to po całym dniu użerania się z klientami. mój facet natomiast po przyjściu do domu kładł się na kanapie i cały wieczór nic nie robił, nawet jak czasami pracował z domu nigdy nie ugotował kolacji. całe nasze wspólne życie oszczędzałam na siebie, w ciągu 6 lat z nim kupiłam sobie TYLKO 1 stanik, buty zawsze kupowałam najtańsze, do fryzjera chodziłam może z 2 razy, na drogie kosmetyki nie wydaję, jeżeli coś kupuję to tylko jakieś wibo, tusz mam na rok, podkładu nawet nie mam, krem do ciała wystarcza mi NA ROK!!! za 6 lat kupiłam tylko jedną sukienkę, ostatnie letnie buty kupiłam 3 lata temu za 49 zł, mu kupiliśmy chyba już z 3 pary, nawet zwykłe japonki musi mieć markowe, miesiąc temu dał mi niby pieniądze, żebym sobie coś kupiła, ale regularnie zapominał dawać pieniądze na zakupy i musiałam brać z tych dla siebie żeny było co jeść, w końcu kupiłam sobie w C&A szorty, bluzkę i jeszcze mu skarperki (10-pak za 29 zł, a moja bluzka za 24,99), a on sobie kupił adidasy za 250 zł...i nie to, że żałuje dla mnie pieniądze, po prostu zapomina, że też czegoś potrzebuję. mój pierścionek zaręczynowy kosztuje mniej niż jego radiootwarzacz samochodowy, a od cyrkonii już ułamał się kawałek. w tym miesiącu mieliśmy brać ślub, nie mamy kasy na wesele, postanowiliśmy wziąć tylko cywilny, ale nie mamy nawet na sukienkę, buty, a on nie chce sobie zwykłego garnituru z jakiejś sieciówki, tylko za min 800-1000 i buty dobre skórzane. więc nawet ślubu nie mamy. teraz jak siedzę w domu, to jak widzę codziennie jak on wraca z pracy, pada na kanapę i mówi, że jest taaaak zmęczony (a pracę ma łatwą) to chce mi sie płakać. mnie nie było w domu po 11-12 godzin, praca na słuchawkach, do tego szef debil, po pracy do sklepu, potem szybko kolację gotować i posprzątać, a on nawet naczynia nie chciał pozmywać. Już jakiś czas namawiam jego do wyjazdu z Polski, a on cały czas się upiera, mówi, że nie chce jechać za granicę, bo to oznacza pracę fizyczną, mówię mu, że tu nas nic nie czeka, na dziecko niby już się zgodził, ale jak znajdę dobrą pracę na umowę o pracę, a kurde, ja nie mogę znaleźć takiej, bo komu jest potrzebna 32-latka, która nawet nie jest Polką, a znów do Call Center nie chcę iść, bo wspominam tę pracę jako piekło już nie wspominając o tym, że prawie wszyscy studenci i ja najstarszą osobę byłam. A on nie rozumie, że jeżeli nic nie zmienić, to nic nas tu nie czeka, on ma 32 lata, a nawet nie ma ani 1 dnia stażu, bo pracuję na umowie o dzieło, na mieszkanie teraz już nie ma szans nazbierać, bo wkład własny min 10%, do tego różne opłaty, a jeżeli skorzystać z MDM, to i tak nie stać nas na wykończenie, bo połowę jego wypłaty idzie na wynajem. Przez to wszystko płaczę prawie codziennie, czasami nawet mam myśle samobójcze, chcę już dzieci, chociaż sama rozumiem, że nas póki nie pracuje nie stać. nie mogę porozmawiać nawet z mamą o tym wszystkim, bo jestem z Syberii i moja rodzina mieszka w Rosji, ogląda rosyjskie wiadomości, a mój facet jest z Ukrainy i ona nie lubi go, chociaż moja rodzina tak naprawdę jest patologiczna, ojciec alkoholik, może nie pije cały czas, ale całe dzieciństwo żyliśmy w biedzie, do tego jeszcze byłam bita przez ojca, a matka wiedziała o tym i nic nie robiła, a teraz ma do mnie jeszcze pretensje , czemu nie złożyłam ojcu życzenia z okazdji jego 60 lat, a ja go nienawidzę, bo mając 17 lat do szkoły chodziałam przez niego z sianiakami, a w szkole podstawowej raz nawet z głodu zemdlałam, bo w domu nie było co jeść, natomiast na papierosy dla ojca pieniądze zawsze były. sorry, że wszystko do jednej kupy. w sumie nawet nie wiem po co wszystko napisałam, ale czasami jak tak anonimnie w necie wyżalisz się, to jest łatwiej. naprawdę, całe życie miałam ciężko, ale myślałam, że jak wyjadę z domu, skończę dobre studia, to będę miała dobre życie, marzyłam o karierze, o swoim domie, a jak spotkałam po studiach swego faceta, to wszystko to zostało tylko marzeniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem powinnaś go zostawić... jeśli jest to możliwe. Marnujesz się w tym związku. Nie możesz znaleźć kogoś lepszego? Pieniędzy na suknię nie macie, ale garnitur za tysiaka musi być. Nie wyobrażam sobie również, by facet kupował częściej i kilka razy droższe buty ode mnie. Ty harujesz i oszczędzasz, a on prowadzi wygodne życie u twojego boku i nawet nie szuka lepszej pracy. Najlepiej byłoby, gdybyś spróbowała wrócić do kraju... na ogół w ojczyźnie najlepiej, bo się zna język i obcy ludzie nie oceniają cię na podstawie pochodzenia, więc łatwiej może być znaleźć pracę. Ile lat chcesz tkwić w takim układzie? Chyba do śmierci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka_wątku
wiesz, jestem z Rosji, z obywatelstwa rosyjskiego zrezygnowałam, więc nie mogę wrócić do ojczyzny nawet gdybym chciała, ale najważniejszę, że nie chcę. jak czytam co u nas się dzieje i słucham mamy, to jestem w szoku co z ludźmi robi propaganda. co do faceta, to wiem, że kocha mnie, on nie oszczędza na mnie, nie żałuje pieniędzy, gdyby kupował sobie ten garnitur, to i mnie kupił drogą sukienkę i buty, ale ja rozumiem, że nas nie stać, a on nie. kiedy kupowałam sobie buty za 49 zł, nie z tego powodu, że żałował mi kasy na droższe, ale tylko sama chciałam takie, bo nie chciałam wydawać dużo kasy. nie wiem jak to wytłumaczyć. on żyje i nie rozumie, że musimy coś robić, że nawet jak tak dożyjemy do 68 lat, to nie będziemy mieli nawet emerytury, a jeżeli coś dostaniemy, to na pewno pójdziemy żyć pod most, bo na swoje mieszkanie w PL nigdy nie zarobimy. u niego jest wszystko takie proste - wszystko będzie dobrze i już, a ja widzę, że nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×