Wasza ulubiona scena z Dnia Świra

moja ulubiona scena to ta w pociągu, a wasza ?

z ziemniakami w piwnicy, bo matka prosiła, ale to tak z osobistych względów. i kiedyś się poryczałam przy tej scenie na plaży z tą kobietą, jego marzeniem, co zaczął potem tak wiecie niby rżnąć, to miało dla mnie duże znaczenie i chyba rozumiem przesłanie a najśmieszniej jest chyba najbardziej za każdym razem jak pojawia się wiersz, jak dostaje pocztę od rossmanna :D i te drzewa padają, wszystkie rozmowy z synem i z żoną przed angielskim o brioszkach i suce rozwaliła system.

Ja uwielbiam monolog jak wypłatę dostaje (moja mama nauvzycielka też ;) ) I.jeszcze tą "No i jeszcze k***a z tymi dzieciakami j******i" i wraca żeby wrzucić monetę

I mi ucięło, jeszcze jak wracał kilka razy do domu i na końcu "k***a, nie pocalowem stopki Jezusa"

Genialny film! 10/10