Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

To ja byłem taki zachłanny Eldżi

Polecane posty

Gość gość
Świat jest pełen" wujków dobra rada".Nie zauważyłaś Eldżi? Spójrz na wpisy powyżej.Mówią, że nie wrócisz , że nie czytasz tego.Ludzie małej wiary.Wiem, że czytasz, kiedyś tam odpowiesz. Jak będziesz miała ochotę.Przecież nie mówimy o jakimś podpadaniu, bo niby gdzie i jak? Ciemna noc a dopiero przed szóstą wieczorem.Siedzę sobie w pewnej stacji benzynowej pewnego koncernu.Nieśpiesznie popijam kawę i przez okno patrzę na pobliskie dwa domy. Poza nimi i stacją wokół głusza.Pola i las na przestrzeni kilku kilometrów.Kawa ciepła i zastanawiająco dobra, jak na taką zagubioną stację.Mały mróz i ostry wiatr na zewnątrz.Las w oddali bardziej ciemny niż pozostała ciemność.Ludzie kiedyś po zmroku nie wpuszczali nikogo do domów.Patrząc na tą ciemność ,nie ma w tym nic dziwnego. Tylko obsługa stacji , chłopak i dziewczyna po dwudziestce i ja. Mili, pytają skąd i dokąd, za czym.Zawodowo życzliwi a zarazem zawodowo obojętni.Chyba zaraz kończą dyżur, bo zerkają na zegarek.Chlipię kawkę i piszę.Chwila przerwy w podróży, dawniej mówiono popas.Ale chodziło o konie, ich odpoczynek.Koniom mechanicznym nie potrzebny odpoczynek tylko paliwo. Wiatr zmienił kierunek.Gwiżdże i niesie ze sobą pojedyncze płatki śniegu.Jakby w drzwiach pojawił się przejezdny w żupanie i opończy, nie wywołał by mojego zdziwienia.Lub dziad z torbą i kosturem. Idę do swoich mechanicznych chabet.Godzina jazdy do domu. Może wyjdą gwiazdy i odbędę jeszcze podróż astralną ku innym galaktykom, ku innym światom. Gdzieś tam na siebie wpadniemy Eldżi. Tylko ciekawe pod jaką gwiazdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzwarteImperium
Nigdy nie czytałam tego tematu, nie wiem kto to jest Eldżi (no co za szczęściara :( ), ale Ciebie super się czyta. :) Takie "Cierpienia młodego Wertera" tylko w scenerii z XXI wieku. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawym byłoby rozważanie, czy w wieku XXI ludzie inaczej przeżywają sprawy ich dotykające niż w wieku XIX. Równie dobrze można by odnieść się do każdego innego okresu. Tylko trzeba by wyznaczyć spektrum interesującego zagadnienia. Lecz nie chcę mi się wieczorową porą rozważać tych egzystencjalnych zagadnień.W ogóle nie mam chęci w to się zagłębiać.Ile osób, tyle odpowiedzi.Popartych doświadczeniami, swoimi lub zmyślonymi. Chandrę i zmęczenie czuję dzisiaj Eldżi.Zbyt dużo ludzi dziś wokół.Takich ze złą aurą.Ze złym spojrzeniem, zawistnym i nienawistnym.Że też niektórzy nie potrafią, nie mogą lub nie chcą się tej aury pozbyć.Tym niektórym jest wręcz z tym dobrze, nie potrafią bez niej żyć, egzystować.Wręcz nią się puszą i chełpią. Ich postawa krzyczy do nas - patrzcie jaki jestem zły/zła. Podziwiajcie moją złość, bójcie się mojego parszywego charakteru, trwóżcie się w kontakcie ze mną. Niektórzy wydają się być zbudowani ze zła. Desperacja i niedojrzałość popycha do zła.Jak zapewne jeszcze kilka innych czynników. Porzućmy Eldżi tę galopadę myśli .Lub zostawmy temat na inny czas.Rzucaniem grochem o ścianę niewiele wskóramy. Zmieniają się ludzie, zmieniają się standardy. Szeptem.Mogłabyś obok mnie siedzieć i szeptem ulotnym jak odgłos skrzydeł motylich mówić .O tych sprawach ważnych i nieważnych, oby tylko warg Twych widzieć poruszenie i oczu zmrużenie a ze słowami wypowiedzianymi by oddechu Twego strumień mógł mnie ogrzewać. Ciężkie wyznaczyłaś mi zadanie.Pisząc nie znając opinii czytającego to jak toczenie głazu przez Syzyfa. Nie żeby to miała być skarga z mojej strony Eldżi.Każdy ma swoje sprawy.Ty walczysz z grzesznymi myślami chociaż jesteś pewna rozgrzeszenia z mojej strony, jak prowadzę walkę godną Don Kichota z wiatrakami myśli, które atakują mnie z każdej strony. Nie wiesz przypadkiem co jeszcze mam dzisiaj wieczorem porabiać?Bo ja nie wiem. Coś tam będę.Księżyc łysy zagląda przez okno.W sumie to poza świeceniem na niebie,odbijaniem światła słonecznego, to on jest legat.Nic nie robi innego. Jak niektórzy ludzie, nie robią nic, oprócz oddychania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka dni zeszło bez pisania do Ciebie Eldżi.W sumie to nawet nie wiem, jak szybko te dni przeleciały.Nie żeby coś szczególnego mnie pochłaniało, po prostu przeszły obok bez żadnego wyrazu, istotnego zdarzenia.Taka szarość codziennej egzystencji. Szarość dni nieszczególnej aury współgrała z przyziemnością codziennego bytowania.Jakieś sprawy niedokończone, inne właśnie zaczęte a następne odłożone do lamusa.Trochę czasu wygospodarowanego na zaległą lekturę, jako że w plener brak było ochoty wyjść.Co ja zresztą się tu produkuję, skoro znasz dobrze te klimaty.Rodzina, dzieci, obowiązki domowo- zawodowe.Może taki splin dopaść? Pewnie że tak. Byle nie zardzewieć, ale nie mam cierpliwośc***apieru, o którym mówią, że wszystko przyjmie.Właśnie słucham Cohena.Lubisz? Na tę chwilę akurat mi pasuje. CzwarteImperium wypowiadała się, że moje pisanie do Ciebie to "Zwierzenia młodego Wertera" w XXI wiecznej scenerii. Miejmy nadzieję, że to z jej strony nie jest forma presji na mnie by skończyć jak Werter.Prawnicy zinterpretowali by to jako nakłanianie do samobójstwa.Wpada mi werterowski pomysł do głowy, przystawiam do niej pistolet i popełniam samobójstwo.A ona idzie siedzieć.Za nakłanianie.Niezły chichot losu. Ale nie mam pistoletu.Tak że nic z tego. Godzina mija za godziną.Rogalik księżyca myśli o dniu. Może jesteś gdzieś obok i przyglądasz się mnie.Byłby to niezły ubaw dla Ciebie. Nie uważasz, że dziwną pogodę mamy jak na grudzień.Ciekawe ile jeszcze? Choćby na kilka dni mógłby spaść śniegiem .Niechby dziatwa miała trochę białego puchu na święta. Ej, chyba trzeba by iść spać, odpocząć .Oby tylko jakieś stwory i maszkary mnie ominęły w snach. Do następnego.....dnia, listu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niesamowite. Co takiego musi mieć w sobie kobieta, która zapada w pamięć tak mocno? Wpadasz na taką na zatłoczonym przystanku w drodze do pracy, wymieniacie kilka uśmiechów, słów, zdań, potem ona odjeżdża... A ty człowieku uświadamiasz sobie, że nie poprosiłeś jej o numer telefonu, ani nie dałeś swojego, przez kilka następnych tygodni czekasz na nią w tym samym miejscu o tej samej porze z nadzieją, że znowu na siebie wpadniecie. Możliwe, że stanie się to jutro, ale również bardzo prawdopodobne, że nigdy. Takie jest życie. Ja nie odpuszczam ;) ogłoszenie z moim numerem wisi na "naszym" przystanku. Też możesz zostawić jej jakiś kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu,lubię cię czytać i mimo, że jej zazdroszczę, trzymam kciuki, żeby się odezwała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dom skąpany w ciszy i ciemności,a w nim tylko ja i kot wyciągnięty na moich kolanach. Takie chwile nie zdarzają się prawie nigdy. Z głośników płyną dźwięki Enigmy, łyk porto rozpływa się ciepłem w przełyku. Dlaczego moje myśli wróciły tutaj? Dlaczego odkąd wczoraj trafiłam na Twoje listy, tęsknię? Mam wszystko, czego kobieta mogłaby pragnąć. A może tylko wydaje mi się, że mam, może miałam, ale część zgubiłam i nawet nie zauważyłam? Twoje listy są tak inne od tego czym karmi nas dzisiaj świat, nie pozwalają przejść obojętnie. Co sprawiło, że i Ty się zatrzymałeś i od miesiąca tutaj wracasz, bez nadziei, bez szans na odzew. Czy naprawdę czekasz na adresatkę, czy to tylko sposób na anonimowe bycie sobą? Sądzę, że jesteś mężczyzną, którego na codzień nikt nie posądziłby o takie sentymenty. Czasy mamy takie, że bycie sobą to za mało. Albo grasz, albo przegrywasz. Tak ja to widzę i buntuję się, ale tylko po cichu, a codziennie rano wstaję, zakładam maskę i wychodzę na scenę. Co jest prawdą, a co tylko wyuczoną rolą? Rolą matki, żony, szefowej, podwładnej... Gdzie jestem ja? Pierwszy raz od wielu lat zadaję sobie to pytanie. Może spróbuję poszukać odpowiedzi? Wybrałam się dzisiaj po zmroku na spacer. W parku spędziłam sporo czasu słuchając szumu wiatru w bezlistnych konarach drzew. Kiedy ostatni raz słuchałam wiatru? Nie pamiętam. Przypomniałam sobie pewną chwilę, sprzed wielu lat. Stałam oparta o pień drzewa i z zamkniętymi oczami słuchałam jak płatki śniegu spadają na ziemię, ich tańca nie mącił najmniejszy powiew wiatru. Słyszałeś kiedyś spadające płatki śniegu? W którym momencie ogłuchłam i oślepłam...? Od wczoraj znowu zaczynam widzieć i słyszeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myśli wypuszczone w przestrzeń, gdzie adresatem jest nadzieja ubrana w nick. Myśli, które przewijają się bezwładnie przez głowę zostają uszeregowane. Juz nie są wirualnymi sierotami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O dziwo Edżi, ale spałem spokojnie.Nie dopadły mnie żadne maszkarony i inne ohydne stwory.Może gdzieś się przeniosły i ktoś inny obudził się zlany potem , nie wiedząc gdzie jest i co się z nim dzieje.Niektórzy twierdzą, że sny są odbiciem naszych przeżyć i przemyśleń, są fantazją naszego umysłu.Naukowcy już pewnie niejednokrotnie próbowali zgłębić te zagadnienie, znając życie, nie zawsze w zacnym celu.I mimo wielu opracowań, żaden nie twierdzi, że przeniknął wszystkie pokłady naszej świadomości i podświadomości.Dlatego zadaję sobie pytanie, skąd biorą się te wszystkie stwory mnie odwiedzające. Z jakiego uniwersum przychodzą i czego chcą? To , że dzisiaj nie przyszły, nie jest żadną gwarancją , że odeszły.Przyczaiły się rozważając i naradzając się, czy dalej mnie dręczyć, a jak tak , to kiedy, czy zmienić obiekt zainteresowań.Miałyby moją wdzięczność opuszczając mnie. Eldżi, to zapewne nie ty pisałaś o siedzeniu w towarzystwie kota i sączeniu porto.Załóżmy, że nie, lecz ktokolwiek by to był, zrobił to ładnie, powiedzmy nawet wdzięcznie i lekko. Maski.W pewnym opowiadanku fantastycznym , w świecie tam przedstawionym, maski były częścią społeczeństwa.Zależnie od rangi,statusu, pochodzenia.Dodatkowo zależnie od nastroju, humoru czy misji .Dodatkowo domowe, do pracy i reprezentacyjne.Wszyscy mieli kufry, szafy i worki pełne masek. Wielką niedogodnością było wybieranie się w podróż.Dla masek trzeba było rezerwować więcej miejsca niż dla podróżnych. Ostracyzmem kończyło się pokazanie twarzy. Nie masz wrażenia Eldżi, że ta fantastyka zaczyna do nas docierać? Pomyślmy o uszach.Najlepiej czystych. Szmer, odbite echo, wiele wrażeń do nas dociera.I tak jesteśmy jednak ułomni, porównując się z większością zwierząt.Być może kiedyś mieliśmy lepszy słuch.Słyszymy płatek śniegu opadający bezwiednie.A czy słyszymy naszych bliskich? Matka ostrzega dziecko przed pochopnym krokiem, ale dziecko nie słyszy. Matka jest dla niego jak ryba poruszająca bezdźwięcznie wargami. Czy słyszymy innych? Ktoś czeka na naszą pomoc. Nie mówi do nas.Ten ktoś woła, krzyczy,jęczy błagalnie.Ma twarz zwróconą w naszą stronę.Dramat rozgrywa się na naszych oczach.Nie słyszymy czy nie chcemy słyszeć? Ile tych pytań? Czy mamy czas na odpowiedź?Choćby na część z nich.Np.czy szum skrzydeł motyla jest porównywalny z odgłosem płatka śniegu słyszanego w parku? Chciałbym żebyś się odezwała Eldżi.Jeśli uznasz to za konieczne. Nie zostawiam kartek z numerem telefonu na przystankach, nie proszę o adresy czy inne namiary.Wszystko jest kwestią dobrowolności każdego z nas.Moją dobrowolnością, nieprzymuszoną chęcią, jest pisanie tutaj. Wierzę, że to czytasz i mam nadzieję, że chociaż część z tego nie jest Ci obca.Zarzucono tu, że to beznadziejne.No, ta moja pisanina.Ale czy ja kogoś zmuszam by wierzył w cokolwiek, w Twoją odpowiedź, w moje słowa? No przecież nie i nie mam zamiaru. To , że zdawałoby się, że mamy wszystko,że jesteśmy spełnieni w swoich rolach, czy to znaczy, że spełniliśmy oczekiwania innych względem nas, czy zrealizowaliśmy swoje marzenia i pragnienia? Kompromis? Najczęściej. Rodzice a potem życie.Wszyscy i wszystko uczy nas kompromisów.Żyjemy w świecie kompromisów. W świecie wymyślonym i sterowanym przez innych. Jesteśmy kółkiem, trybikiem tego świata.W jakimś stopniu od nas zależy tylko to, jak wielkim i jak znaczącym będziemy trybikiem.Życzmy wszystkim, by mieli poczucie, że są trybikiem niezbędnym. Miłego dnia Eldżi.Mam nadzieję, że u Ciebie słoneczko, jak u mnie .Chociaż wiatr przeokrutny. Nie wiem, czy przebrniesz przez moje ględzenie.Może nawet do połowy nie wydoliłaś. Sentymentalnie jakoś mi się dzisiaj za okno patrzy.W gwiździe wiatr****cę wyłowić słowa z innych krain przyniesione, lecz nie potrafię.Nie potrafię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muzyka wiatru również mnie towarzyszyła od świtu, a i słońce zaszczyciło swoją obecnością na chwilę. Dzień bardzo zabiegany, ale tak inny. Ważny. Tak poważne i zmuszające do refleksji słowa, na tak niepoważnym forum, ale miejsce nie istotne. Przebaczenie i pożegnanie dzisiaj zaprząta moje myśli. Jak przebaczyć gdy nie czułam żalu nigdy? Jak to możliwe? Usłyszałam dzisiaj, że niemożliwe. Komu ufać? Sobie? To było pożegnanie, takie na zawsze. Nie każdy ma możliwość pożegnać się. Trzeba o tym pamiętać. Żyć jakby każdy kolejny dzień miał być ostatni. Slogan, ale jak bardzo prawdziwy... Od kresu do początku. Taką dzisiaj podróż odbyłam. Ale nie cofnęłam się, ruszyłam do przodu. Od oczu, które gasną powoli do tych, które otwierają się na świat... Dzieci. Kocham wszystkie. Bezwarunkowo. One to wiedzą i czują. Bez słów. W jednym spojrzeniu oddają moje uczucie po stokroć mocniejsze. Patrzę w oczy maluszka i widzę cały świat. Przyszłość... Życie... Miłość.. Wiarę... To jedna z rzeczy, której nie da się opisać słowami, bo nie ma takich. Można jedynie czuć. Piszesz o ślepocie i głuchocie. Wiesz, że ten kto słyszy i widzi skazany jest na koszmar? Koszmar bezsilności i świadomości, że jedna wyciągnięta pomocnie ręka to kropla w morzu. Czasem dla własnego dobra trzeba zamknąć oczy i nie słyszeć. Zazdroszczę ślepcom i głuchym. Wrażliwość potrafi zabijać. Bo czujesz bardziej, nie tylko to co dobre, to co złe dociera również ze zdwojoną mocą. A świat jest pełen zła. Podobno świat istnieje dopóki jest równowaga. Myślisz, że jest? Często mam wątpliwości. Wiara jest dobra, pozwala zachować równowagę,daje punkt zaczepienia. W naszym zwariowanym świecie trzeba wierzyć. W cokolwiek. Żeby nie zwariować. Wierzysz w to, że jeżeli czegoś bardzo się chce, to się to osiąga? Ja wierzę. Nawet gdy inni śmieją się z tego Według mnie świat nie opiera się na kompromisie, ja w to wątpię. Bo czy wtedy byłoby tyle niesprawiedliwości, łez, smutku,bólu? Czasem jedynym kompromisem jest przyjęcie warunków. Czy wtedy jest to kompromis? To chyba nazywa się ustępstwo. Jak długo można iść na ustępstwa? Czy wtedy jest miejsce na bycie sobą, marzenia, pragnienia? Na czas bez maski? Jakim wtedy trybikiem w maszynie świata jesteśmy? Czy w ogóle jesteśmy? Czy ktoś zauważyłby nasz brak? Zastanawiam się ile osób z mojego otoczenia mnie zna. Przeraża mnie odpowiedź, która się nasuwa. Czy to tylko wina masek,które zakładam. Czy może do tej pory nie trafiłam na kogoś, kto zadałby sobie trud żeby zdjąć je ze mnie. Kto czułby potrzebę zobaczenia jaka jestem na prawdę. Gdyby komuś na prawdę zależało, byłabym w stanie pokonać strach i zaufać tak mocno, że same by opadły. Przed nami noc. Kiedy rozum śpi budzą się demony. Nasze demony. Nasze strachy. Znasz to na pewno. Moje mają twarz człowieka. Nigdy nie wiadomo kiedy się pojawią. Jedno jest pewne, na pewno nie będzie to moment, w którym czuję się silna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadałem sobie pytanie Eldżi, czy mam ochotę na napisanie kilku słów.Walczy we mnie z jednej strony zmęczenie, niewyspanie i jakiś ciężar w głowie a z drugiej chęć pisania dla Ciebie i jakieś takie nieskoordynowane myśli, kłębiące się w głowie. Pisanie nigdy nie zastąpi rozmowy, dialogu.Klikasz,zatwierdzasz, wysyłasz i nic już nie możesz zmienić.W pisaniu nie ma ciepła rozmowy, nie ma spojrzenia, grymasu, mimiki, gestu.Pisanie pozostanie zawsze zimną formą przekazu.Jest takie oznajmiające.Postawiona kropka.Wyrażona myśl.Interpretacja zostawia trochę pola czytelnikowi, piszący może mieć tylko nadzieję, że będzie odczytany zgodnie z tym, co chciał przekazać. Piszesz Czytelniczko o tak ważnych sprawach , że na każdą z nich można by napisać elaborat.Lub kilka prac doktorskich. I co by nie napisał, każdy z ludzi ma inne przemyślenia i doświadczenia.Ich suma+ środowisko w którym żyje, najogólniej i w dużym skrócie, daje nam przynajmniej część odpowiedzi. Przebaczenie, przebaczanie.Zacznijmy od siebie. Czy jesteśmy w stanie sobie przebaczyć? Choćby to, że nie zawsze jesteśmy mili dla naszych bliskich.Zacznijmy od tego a to już będzie jakieś krok.Przecież i nam inni coś tam przebaczyli. Nie jesteśmy ideałami.Przynajmniej ja nie jestem. Kompromis a ustępstwo.Dla mnie ustępstwo jest formą kompromisu.Dla ustępującego może niekomfortową. A czy przy tym zatracamy siebie? To zależy od formy, zakresu i granic tego ustępstwa.To jest temat godny analizy. Nie wiem kogo lub co żegnałaś.Pożegnanie jest zawsze z istoty swojej smutne.Smutne szczególnie pożegnanie własnych złudzeń.Dane mi to było kilkakrotnie doświadczyć. Koniec tematu.Nie chcę o tym pisać. Demony przeszłości będą za mną podążać do kresu dni moich. Czarną chmurą siedzą między czołem a czubkiem głowy.Wiedzą, że nie jestem w stanie ich przegonić ani nic im zrobić . Czasami miewają chwile złośliwej aktywności, wtedy muszę wzmóc czujność, by mną nie zawładnęły.Nieusuwalny pasożyt. Gdy dzieci są małe i ufnie pokładają wszystkie swoje uczucia w rodzicu, gdy czujemy ciepło ich do nas bijące, gdy rozczulają nas samą swoją obecnością w naszym życiu , wtedy nie zastanawiamy się nad naszą miłością do nich.Po prostu jest . Otwarte serce bijące dla dzieci, krew pulsująca w żyłach, myśl w głowie.Z czasem nieznacznie się zmieniamy.I oni i my. Przestajemy być dla nich wyrocznią.Dobrze jak zostajemy przewodnikiem.Jak obdarzamy ich szacunkiem, dajemy im żyć ich życiem, nie przeszkadzamy , pozwalamy na potknięcia, to myślę że jest to dobra relacja, że nawet dorośli przyjdą do starych rodziców po radę. Twoje zdanie nasunęło mi myśl zastanowienia się, czy moja nieobecność, odejście z tego świata, wywołała by kataklizm, zawirowania polityczno- gospodarcze, może rewolucję? Ha, nie dajmy się zwariować.To czy jestem czy mnie nie ma obchodzi tylko rodzinę.I kilku bliskich znajomych. Moja śmierć czy powiedzmy niebytność na świecie, nic by nie zmieniła.Gdy giną całe narody czy grupy etniczne, jest to tylko news dnia.Następnego dnia inna wiadomość elektryzuje widzów, czytelników czy słuchaczy.O narodzie którego już nie ma będzie reportaż w TV, debata gadających głów, ewentualnie praca magisterska czy wzmianka w statystykach i przewodnikach turystycznych.O moim odejściu nie będzie wzmianki. Pozostanie zadra w sercach bliskich i miejsce odwiedzane w Zaduszki.Po Tobie zostanie tyle samo. Także, jakże słusznie napisałaś:żyjmy tak, jakby dzień dzisiejszy miał być ostatnim. Mam wiele blizn po sparzeniach.Może to dążenie do mało realnych celów, nadmiar wiary w siebie i w ludzi.Wierzę w siebie, ta wiara mi pozostała.Nie wierzę jednak ludziom, nie wierzę w ludzi.Smutne to, ale prawdziwe. Też marzę.O zdjęciu maski, o porzuceniu wszystkich masek. Marzę zdając sobie sprawę z małej realności tego marzenia. Może mnie to przerasta?Może w ogóle przerasta to ludzi? Pewna okoliczność zmusiła mnie do bycia dzisiaj rano w stolicy. Warszawa, ponad dwie godziny jazdy samochodem ode mnie. Brudne miasto.Dążenie wielu ludzi.Miszmasz stylów , zachowań. Bohaterska przeszłość i obecna prowincjonalność.Ludzie sami nakręcający się do pośpiechu w przekonaniu, że ten przełoży się na szybsze osiągnięcie celu.A co jest celem? Mamona, kasa, szmal. Ten realny i ten przekładający się na wpływy, znajomości, układy. Czy tak trudno zrozumieć, że trumna nie ma kieszeni? Nie chcę takiego życia. Niby chęci nie było a rozwlekłym ględzeniem się skończyło. Mimo zmęczenia. Może ta pisanina to forma autoterapii? Wiwiseksja w wirtualnej formie. Może po prostu chęć rozmowy, wymiany myśli i spostrzeżeń a przy tym niechęć do powszechnego obecnie porozumiewania się monosylabami. Pamiętaj o mnie Eldżi, pamiętaj Czytelniczko. Może jesteście tą samą osobą.Któż to wie. Niezbadane są ścieżki przeznaczenia i jego kaprysy. Tymczasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tej nocy, sen długo zwlekał z porwaniem mnie w swe objęcia. Nie potrafiłam skupić myśli, szalały w mojej głowie bez ładu, składu i bez sensu. W przeciwieństwie do Ciebie, chciałam napisać o tylu sprawach, a nie mogłam żadnej uchwycić i ubrać w słowa. A dzisiaj. Pustka w środku i próżnia dookoła. Tyle spraw na mnie czeka, a nie umiem poukładać ich w głowie, w dodatku znowu w mojej głowie zagościła niechęć, czy też strach, przed spotkaniami z ludźmi. Nigdy nie mogę tego zidentyfikować, może to jedno i drugie. Nie lubię takich dni. Zadziwiające jak bardzo podobnie postrzegamy świat i różne sprawy, które są jego udziałem. Twoje wczorajsze refleksje, są jak żywcem wyjęte z mojej głowy... Słowo pisane bywa zdradliwe. Każdy może inaczej zinterpretować nasze chęci. A z drugiej strony ilu jest takich, którzy potrafiliby powiedzieć wszystko to, co mają odwagę napisać? Mógłbyś to zrobić? A może to nie kwestia naszej odwagi, tylko tego kto jest powiernikiem naszych słów? Nie ma teraz w moim otoczeniu takiej osoby, był kiedyś ktoś taki...jeden, wyjątkowy... Piszesz o relacjach z dziećmi w taki sposób, że nie zostawiasz wątpliwości co do ich posiadania i faktu, że nie są już maluchami. Masz rację, nie można od dzieci żądać, żeby szły przez życie wyznaczoną przez nas ścieżką. Nawet za cenę bólu, gdyby przyjdzie nam patrzeć na ich porażki, błędy, cierpienie związane z konsekwencjami złych decyzji. Jedyne co możemy, to być. Dla nich. Miłość, do dziecka jest wyjątkowym uczuciem, na każdym etapie jego życia jest tak samo mocna i bezwarunkowa. Mimo, że czasem do szewskiej pasji potrafią doprowadzić, to dalej kochamy je tak samo, nic nie jest stanie tego zmienić. Zastanawiam się nad więzią, jaka łączy Cię z adresatką Twoich listów. To bardzo osobista sprawa, więc nie oczekuję, że wyjaśnisz, dzielę się tylko swoimi przemyśleniami. Dlaczego właśnie z Tobą mam ochotę się nimi dzielić? Nie Znam odpowiedzi na to pytanie. Może właśnie z tego powodu zastanawiają mnie Twoje motywy, dlaczego masz potrzebę pisania dla niej właśnie, w dodatku, bez pewności czy czyta, czy kiedykolwiek odpowie. Gdyby mnie przyszło jedynie monolog prowadzić pewnie zniechęcenie szybko by mnie dopadło. Chyba najwyższa pora wziąć się w garść i zabrać do obowiązków. Dać się ponieść codzienności. Życzę Ci, żeby Twoja, była dzisiaj mniej męcząca niż wczorajsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytelniczko, Ty pisałaś o gmatwaninie myśli, którymi chciałabyś się podzielić i następującej po niej pustce, gdy dochodzi już do wyrażenia ich.Pod wpływem tego, co przeczytałem od Ciebie, u mnie obecnie jest taki stan.Przeniósł się od Ciebie do mnie. Zadałaś kilka ciekawych i istotnych pytań, stwierdziłaś kilka faktów.Żeby o tym wszystkim Ci opowiedzieć, żeby to wszystko z siebie wydobyć i postarać się Ci umiejętnie i obszernie przekazać, potrzebowalibyśmy kilku godzin rozmowy lub tygodnia wymiany listów.Żadna z tych spraw nie jest błahostką, każda ma swoją rangę i wymiar.Nawet do końca nie wiem, czy było by to tak oczywiste, że zrozumiesz mnie zgodnie z moimi intencjami. Dlatego mam w głowie kołowrót.Od czego zacząć, co dla Ciebie jest najważniejsze? Na ile uchylić maskę(maski)? Dlaczego listy do Eldżi? W wolnych chwilach zaglądałem tu czasami.Nawet kiedyś pod niebieskim nickiem, do którego zapomniałem już hasła. Trochę wertowania, czasami jakaś odpowiedź.Szukałem. Nie narzucając się nikomu szukałem osoby umiejącej ładnie przekazać swoje zdanie i emocje.Innej od tych wiecznie piszących o orgazmach, rozmiarze penisów i piersi czy zabawach w różnych konfiguracjach.Sądzę , że rozumiesz już , że chodziło mi o kogoś , kto ma w duszy, w sercu, odrobinę więcej wrażliwości niż przeciętny obywatel kraju nad Wisłą. Nigdy bezpośrednio nie korespondowałem z Eldżi, ujęła mnie jej wyważoność i celność wypowiedzi.Nie wiem, czy dobrze przypuszczam, ale zdawała mi się osobą, z którą rozmowa czy korespondencja byłaby ciekawa, zajmująca,nie monotematyczna.Nie zniechęcało mnie pisanie monologów. Czy ona to czytała? Doprawdy nie wiem. Czy jestem zawiedziony, że nie odpowiedziała?Doprawdy nie wiem.Łatwiej się jednak pisze mając jakiegoś adresata , choćby wyimaginowanego.Cieszę się natomiast z Twojej odpowiedzi. Może jesteś Eldżi, może nie.Może poznam Twoje imię, może nie. Dopóki jednak będziesz miała chęć odpisywać, dopóki monologi będą dialogami. Ładnie ubierasz w słowa myśli, które chcesz wyrazić, myślę, że umiałabyś wysłuchać nie tylko słów, ale i duszy. Myślę, że wiele osób podobnie jak my postrzega świat, lecz niewiele chce to wyrazić, a znikoma część ma odwagę przyznać się do takiego postrzegania i mówić o tym głośno. Mi też bardzo rzadko zdarza się głośno przedstawiać rzeczy, o których tu piszę.Dlaczego? Chyba głównie obawa przed niezrozumieniem.Pisaliśmy o maskach.Do niektórych tak przylgnęły, że nie wyobrażają sobie bez nich życia.Niektórzy natomiast mając je, nie są ich świadomi.Jakby w nich się urodzili. Nie jestem jakimś skomplikowanym przypadkiem.Raczej prostym człowiekiem, który trochę już przeszedł.Mimo wszystko boję się niezrozumienia, obracając się wśród ludzi dla których książka i jej czytanie jest dziwactwem, równie dziwnym jak dla mnie gmeranie palcem prawej nogi w lewym uchu. A czy Ty miałabyś odwagę powiedzieć i zwierzyć się z tego, co piszesz?To Twoje pytanie.Moja odpowiedź jest jak Twoja przypuszczalna odpowiedź:zależy komu. Ty piszesz, że miałaś kiedyś tak bliską osobę, której mogłabyś powierzyć swoje myśli.W dużej mierze Ci zazdroszczę. Ja mam bliską osobę, lecz gdybym jej powierzył swoje myśli, to nie wiem , czy byłbym dobrze odebrany.Tak, boję się zdefiniowania mnie jako co najmniej dziwne indywiduum. Nie byłoby to odepchnięcie, lecz mocne zdziwienie, że zamiast myślenia o sprawach przyziemnych, doczesnych, o przeżyciu do pierwszego, zakupach, pracy, rodzinie, mam jakieś odlotowe, abstrakcyjne myśli, których nie idzie zamienić na realne dobra. Nie przynudzam? No nie wiem.Może to co tu napisałem będzie kresem naszej korespondencji Czytelniczko bez imienia. Nadajemy na podobnych falach.Tak przypuszczam. Lecz przecież nie znam Twoich intencji. Dużo jest tych " może" w mojej głowie. Całkiem nie jestem pewien, czy się odezwiesz. Ale może właśnie, następne "może"... Posłucham Adele i Luisa Armstronga.Poczekam. Jak będziesz miała chęć to sobie puść i zastanów się, gdzie można między nimi postawić znak "=".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, po raz drugi, tym razem z dala od zgiełku codzienności, skończyłam czytać Twój list. Rozmowa z Tobą wymaga odpowiedniej oprawy, nie jest zwykłą paplaniną, która codziennie zalewa nas ze wszystkich stron. Wymaga skupienia, ciszy. Myślę, że właśnie teraz jest mi to bardzo potrzebne, tym bardziej cieszę się, że dajesz mi pretekst do zatrzymania się na moment. Nie zanudzasz mnie i zastanawiam się, skąd Twoja wątpliwość co do mojej chęci odzewu i intencji. Jedyną intencją jest potrzeba rozmowy, rozmowy innej niż setki tych, które stały się chlebem powszednim. Godzinne rozmowy twarzą w twarz. Czy potrafiłabym tak rozmawiać? Na pewno chciałabym sprawdzić. Może kiedyś... gdzieś... Piszesz, że ładnie ubieram myśli w słowa, a ja wciąż mam świadomość, że nie wszystkie umiem wyrazić. Może te właśnie, mają pozostać niewysłowione, albo jak Ty to pięknie ująłeś, opowiedziane i wysłuchane duszą... Doceniam bardzo fakt, że miałeś ochotę podzielić się ze mną tak osobistymi sprawami i czuję się wyróżniona z tego powodu. Masz rację, że lęk przed niezrozumieniem skutecznie blokuje przed pokazaniem siebie, nawet przed bliskimi. Ja dokładam do tego, strach przed oceną, zwłaszcza, właśnie przez bliskich. Na opinii obcych nie zależy nam aż tak bardzo Osoba, która czytała w mojej duszy bez słów i której mogłam powiedzieć wiele bez strachu, była w moim życiu bardzo krótko, za krótko. Podarowała mi coś bardzo cennego, dzięki niej znowu uczę się wiary w siebie. Nie jestem sama, jest ktoś z kim dzielę życie, ale on nie zrozumiałby , nie zaakceptował myśli i pragnień, które siedzą w mojej głowie, a tak bardzo odbiegają od spraw, które sprowadzają się do tego co mierzalne i namacalne. Odkąd pamiętam musiałam spełniać oczekiwania, bez tego nie było akceptacji, będąc sobą wypadałam za nawias... Myślę, że oboje mamy za sobą spory już kawałek życia i bardzo duży bagaż doświadczeń. Tych lepszych i gorszych. Ja na pewno mam ciężki dzień za sobą. Nowe problemy, stare smutki, kolejne niezrozumienia. I tęsknota. Dzisiaj jakoś bardziej daje znać o sobie. Może to przedświąteczna atmosfera ma taki wpływ.Zawsze budzi we mnie nostalgię. Pisałeś o muzyce i książkach jedno i drugie pozwala mi uciec gdy rzeczywistość zaczyna zbyt przytłaczać. Lubię Adele, szczególnie All I Ask w jej wykonaniu, a i Luis nie jest mi obcy. Nigdy nie przyszło mi do głowy porównanie tych dwojga. Zastanowię się nad tym, tak jak nad wieloma innymi rzeczami, które mi podsunąłeś... Ciągle dajesz mi do myślenia. Dobrej nocy Ci życzę i snów wolnych od koszmarów. Czytelniczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patrzę na drzewa ogołocone z liści i czuję ich tęsknotę za zieloną koroną.One mogą mieć nadzieję. Jak nie przytrafi im się znajomość z siekierą lub piłą, za kilka miesięcy odmłodnieją puszczając liście. Dlaczego my nie potrafimy tak? Czy jest w tym sprawiedliwość? Nie mamy drugiego życia, daty na naszych metrykach coraz bardziej bledną. Możemy mieć tylko wspólną z drzewami tęsknotę, lecz nasze nadzieje na nowe życie to iluzja. Również muszę jeszcze raz przeczytać Twój list Czytelniczko. Każde nowe sięgnięcie do Twoich słów zastanawia nad interpretacją.Czy właściwie je odczytam? Mróz się skrada.Bierze noc w swoje posiadanie. Nikt nie uchwyci go szroniącego szyby samochodów i pokrywającego kałuże taflą lodu. Oby nam nie zmroził serc. Dziękuję Czytelniczko. Za list i życzenia. Ładnie piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Autorze. Czy u Ciebie też świat tonie w szarościach i chłodzie, tęskniąc za odrobiną bieli, która otuli wszystko puszystością i da poczucie ciepła? Ja tęsknię, za białymi świętami, które pamiętam z dzieciństwa, śniegiem skrzypiącym pod butami, policzkami czerwonymi od mrozu. Nocami jasnymi jak dzień, od śniegu odbijającego światło księżyca. Takie wspomnienia towarzyszyły mi dzisiaj w drodze do pracy. Zastanawiasz się nad właściwą interpretacją moich słów. Ja zastanawiam się, czy dobrze odbieram Twoje. Nie poddaję ich analizie, nie rozkładam na czynniki. Całość staram się ogarnąć czuciem, nie rozumem. Nie zgodzę się z tym co napisałeś wczoraj. Porównanie naszego życia, do tego które wiodą drzewa jest jak najbardziej trafne, ale moja interpretacja nieco odbiega od Twojej. Nie możemy mieć nowego życia, ale drzewo też go nie ma. Ma jedno, dopóki tak jak piszesz, nie zostanie ścięte, lub nie zestarzeje się i obróci w próchno, czy nie tak samo wygląda nasze? W nim też, tak jak w przyrodzie nastają jesienie, a po nich zimy i wiosny. Może nie są tak systematyczne, ale są. Po każdej zimie smutków, zmartwień, cierpienia nastają wiosny szczęścia i radości. Też potrafimy rozkwitać szczęściem i musimy mieć nadzieję. Żadna zima nie trwa wiecznie, nawet ta na biegunie, jeżeli będziemy myśleć inaczej, wtedy wiosna może przejść niezauważona. Zajęc****elęgnacją swoich smutków, zmartwień, żalu, złości nie poczujemy, że robi się cieplej, że znowu coś dobrego zaczyna dziać się w naszym życiu. Każdy z nas przeżył nie jedną jesień, nie jedną wiosnę, nigdy nie mamy pewności ile ich jeszcze przed nami... Wnioskuję z Twojego listu, że w Twoim życiu teraz zima nastała, nie trzymaj jej przy sobie. Ogrzewaj serce wspomnieniami wszystkich poprzednich wiosen i nadzieją na kolejną ciepłą i jasną. Wyglądaj jej. Przyjdzie na pewno. Czytelniczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytelniczko, Twoja chęć podniesienia mnie na duchu, pokazania jaśniejszych odcieni szarości jest budująca. Rozczuliłaś mnie ciepłem i pasją płynącą z Twoich słów. Przyznam Ci rację.Porównanie losu drzewa do losu człowieka jest błędne.Zbyt pobieżnie o tym myślałem. Nie, nie jestem czarnowidzem.Świat nie jest tylko bardziej lub mnie ponury.Doskonale dostrzegam jego kolory, zapachy, smaki, niuanse przyrody.W moim życiu nie panuje wieczna zmarzlina. Nastrój, nieciekawy klimat, zbyt dużo pracy a zbyt mało efektów, to wszystko razem.Pamiętajmy, że pisząc do Ciebie, z Tobą rozmawiając, nie uciekam od tego, być może to zbytnio przebija z moich słów.Naprawdę brak tego kogoś do pogadania od serca, "pa duszam"- jakby powiedzieli na wschodzie. Nie rozkładam Twoich słów na cząstki pierwsze.Czerpię z nich klimat, Twoją aurę,Twój stan ducha.Chodzi mi o zrozumienie w tym sensie, boję się, że tylko czytając, mogę tego nie poczuć. All I Ask - wsłuchajmy się w Adele.Śpiewa o braku przyjaciela, o chęci by go mieć.Choćby na teraz, choćby bez przyszłość, ale by w tym momencie móc się do niego przytulić. Sadzę,że ja i Ty dużo skrywamy w sobie.Nie chcemy też za bardzo tą swoją głębią się podzielić, bo okręcając wokół głowę nie widzimy tego kogoś, kto byłby godny zaufania. Mieliśmy, lecz nie mamy.Z różnych powodów. Mamy bliskich wśród których żyjemy.Z nimi wymieniamy opinie o codziennej rzeczywistości, snujemy jakieś plany. Lecz nasza dusza jest dla nich zamknięta.Jak piszesz Czytelniczko,z obawy przed oceną.Tak, słusznie.Myślimy o negatywnej ocenie, niezrozumieniu.Są takie jednostki jak my. Kiedyś nazywano to romantyzmem, somnambulizmem,melancholizmem. Obecnie mówią o nieprzystosowaniu społecznym. Mamy swoje zawody, wykonujemy jakąś pracę, lecz rzadko dobrze czujemy się w swoich rolach. W nas podskórnie drzemie nurt duszy. Potrzebujemy masek bojąc się stygmatyzmu, napiętnowania, instynktownie chcemy zlać się z tłumem. Czasami tracimy nadzieję, że spotkamy podobnego sobie odmieńca, kogoś myślącego odmiennie od ogółu. Kiedyś takich jak my rodziny zamykały w klasztorach. Tolerancja to wielka ułuda.Spróbuj wyrazić inną opinię a ściągasz powszechną uwagę.Negatywną. Raz, drugi, trzec****iętnasty walczysz lub starasz się walczyć a potem machasz ręką. Pospólstwo górą, owczy pęd zwycięża. Budujesz sobie skorupę. Lub rośnie Ci garb.Zakładasz pancerz, zakładasz maskę. Jesteś wśród innych mając poczucie inności. Święta i zima tylko w najwcześniejszym dzieciństwie były mi okresem szczęścia, prezentów, zabawy. Strojenie choinki, pomoc w kuchni mamie, szykowanie potraw, sanna w tunelach śniegowych. Potem bywało różnie. Mam w pamięci widok rozświetlonych mieszkań i domów, kolędy śpiewane rodzinnie, radosne okrzyki dzieci cieszących się z prezentów.Patrzę na to wszystko z góry. Na ulicy widzę samotną postać chłopca z zaszklonymi od łez oczami, chuchającego w zziębnięte dłonie. To ja. Święta i zima to dla mnie obowiązkowy okres sztucznego udawania radości. Wybacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Długo siedziałam wpatrując się w biały ekran z migającym kursorem. Ale on był na drugim planie. Przed oczami miałam obraz, który namalowałeś słowami w ostatnich zdaniach swojego listu. Jakieś lodowate szpony zacisnęły się na moim sercu i trzymają mocno. Znam ich uścisk. Często go czuję. Za często. Co mogę napisać? W takich momentach jedynie spojrzenie, dotyk dłoni może wyrazić wszystko co chcemy powiedzieć drugiej osobie. Na pewno wiesz co mam na myśli. Takie porozumienie nie w każdym przypadku jest możliwe. Rzadko trafiają się oczy, w które patrzysz i masz pewność, że one Cię widzą. Oczy są zwierciadłem duszy podobno, myślę że sporo w tym jest sensu. Za dużo jest pustych spojrzeń wokół nas. Nie mam tak smutnych świątecznych wspomnień z dzieciństwa. Takich jak Twoje żadne dziecko nie powinno mieć. U mnie nie było prezentów, było skromnie, ale ciepło, była choinka i rodzina. A potem były jeszcze inne święta. Takie, których wspomnienie ukrywam w najgłębszych zakamarkach pamięci. Wigilijny stół, który uginał się pod ciężarem jedzenia. Drogie prezenty. I ja. Z gardłem ściśniętym strachem i żalem, nie pozwalającym przełknąć niczego. Pamiętam pełne wściekłości i nienawiści spojrzenie, które wyłapało, że na moment sztuczny uśmiech zniknął z mojej twarzy. Pamiętam te same zimne oczy, które przeczyły ustom wypowiadającym słowa życzeń. Nie mogę i nie chcę sięgać głębiej. Zbyt dużą cenę płacę za powrót do tamtego czasu. Dopiero pojawienie się dzieci sprawiło, że święta nabrały znowu sensu. Nie wiem ile w tym było udawania, na początku pewnie sporo. A potem widok ich szczęścia i radości dawał szczęście i mnie. Moje dzieci mają dobre wspomnienia z dzieciństwa. Zrobiłam wszystko żeby takie miały. Mam nadzieję, że one kiedyś to samo zrobią dla swoich. Tyle pytań do Ciebie zrodziło się w mojej głowie. Mam świadomość, że to nie pora i miejsce na ich zadanie. Całkiem możliwe, że sama znajdę odpowiedź za jakiś czas, jeżeli będziemy kontynuować korespondencję. Myślę, że umiem odczytać z literek Twój nastrój i intencje. Wieczna zmarzlina to ostatnia rzecz o jaką mogłabym Cię posądzić, wiem, że gdzieś w środku drzemią w Tobie duże pokłady ciepła. Emanuje z Ciebie nawet gdy nastrój masz chłodem przesiąknięty. Czas relaksu po pracy dobiega końca, jeszcze sporo codziennych spraw na mnie czeka. Do później Autorze Czytelniczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Całkiem możliwe, że sama znajdę odpowiedź za jakiś czas, jeżeli będziemy kontynuować korespondencję". Podkreśliłem w tym zdaniu "jeżeli". Chciałem tylko wyjaśnić Ci Czytelniczko, skąd wziął się we mnie obojętny stosunek do świąt. Dla mnie są to po prostu dni wolne od pracy, które mogę spędzić z bliskimi.Chociaż też nie zawsze. Było.Minęło.Nie wracam do tego.Nie wspominam złych chwil. To tylko tak w rozmowie z Tobą wypłynęło. Nie potrzebuję tego rodzaju współczucia. Zapomnij. W ferworze rozmowy padają słowa, które nie powinny być na tego typu publicznym forum,dostępnym dla wszystkich. Boję się, że nam ktoś tu wdepnie i będzie drwił z naszej wymiany słów, zburzy ten nasz azyl. Za skarby nie chcę tego. Trudno mi utrzymać myśli na jednym temacie. Chciałbym w jednej chwili napisać Ci tyle,że jak kończę, to przypominam sobie coś istotnego. W poprzednich rozmowach zostały niedokończone wątki, sprawy ledwie wspomniane, zarysowane w konturach. Masz wiele na głowie. Do następnego Czytelniczko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż nie mogę uwierzyć. Nasze myśli biegną obok siebie. Całe popołudnie i wieczór podobne obawy zaprzątały moją głowę. Tak bardzo pochłonęła mnie rozmowa z Tobą, że dopiero po wysłaniu poprzedniej wiadomości uświadomiłam sobie, że nie jesteś jedynym odbiorcą. Napisałam zbyt wiele. Zbyt wiele słów które były przeznaczone wyłącznie dla Ciebie. Masz rację nie wiadomo jak długo potrwa nasza korespondencja. Jeżeli. Kluczowe słowo. W dodatku warunki do wspólnego spędzenia czasu, który jest nam dany nie sprzyjają jego pełnemu wykorzystaniu. Smutek poczułam na myśl, że to może ostatnie listy jakie wymieniamy. A jeszcze tyle chciałabym napisać... Noc ciemna za oknami. Może też w nią właśnie spoglądasz... Czytelniczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też Czytelniczko. Spoglądam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Czytelniczko, wiem, że obydwoje to sobie uświadomiliśmy niezależnie. Nasze rozmowy zaczynają nieuchronnie dotykać spraw na tyle osobistych, wręcz intymnych, że nie sposób o tym pisać w dotychczasowej formie. Mam to samo odczucie,co Ty, też tyle jeszcze mam do napisania... Bardzo ważne jest dla mnie, by nić porozumienia między nami nie przerwała się. Pięknie dziś u mnie .Kwiecień w grudniu. Drobne cirrusy i roześmiane słońca. Tylko ostre ostrze wiatru przypomina o nadchodzącej zimie. Musimy coś postanowić Czytelniczko. Nasz tutejszy azyl za chwilę być może się rozpadnie. Zobacz , co dzieje się tu codziennie. Rzeź niewiniątek. Jeśli się zdecydujesz, podaj adres. Lub ja podam, o ile się obawiasz. Wiadomo, że ten adres zaleją zaraz "życzliwi" niewybrednymi wypocinami.To jakieś ryzyko, ale tylko na początku. Z promieniem słońca dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze Piękne słoneczko razem z pozdrowieniami od Ciebie dotarło, chociaż pochmurny ranek nie dawał nadziei, że ucieszy dzisiaj swoją obecnością. Może i u mnie jutro piękny dzień nastanie. Dzisiaj kiepski ze mnie towarzysz do rozmów, jedynie słuchanie dobrze mi wychodzi. Spacer z pracy do domu też nie przyniósł pożądanego efektu. Od wczoraj walczy we mnie potrzeba kontynuacji naszych rozmów, z niepokojem związanym ze zmianą miejsca i formy ich prowadzenia. Rozmowa w cztery oczy pozwoliłaby na swobodniejszą wymianę myśli, ale również onieśmieliłaby swoją intymnością.... Z jednej strony obawiam się tego, że będziesz tak blisko , a z drugiej wiem, że jesteś właściwą osobą. Tyle rozterek. Czy zdobędę się na obdarzenie Cię aż takim zaufaniem? Zazwyczaj ciężko mi to przychodzi. Jeżeli Ciebie podobne dylematy nie niepokoją zostaw adres pod którym będę mogła Cie zastać. Na razie muszę zająć głowę, czymś co pozwoli nie myśleć o Tobie. Do później. Czytelniczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytelniczko, krygujesz się i patrzysz na mnie spod rzęs wpółprzymkniętymi oczami, mówiąc, że zły z Ciebie towarzysz rozmowy. Uważam, wiesz to już dobrze, że wręcz przeciwnie. Rozmowa to nie tylko paplanie, to też chwile milczenia. Słuchanie, nabranie dystansu, zaduma. To też cięta riposta , śmiech .Gest, zmrużenie oczu, uśmiech twarzy i duszy. Dla mnie jesteś znakomitą rozmówczynią. Mnie też niepokoi zmiana miejsca naszych rozmów. Wiesz jednak, równie dobrze jak ja, że tak długie przetrwanie w obecnej formie, to prawie cud.Sądzę ,że przeniesienie się z nią pod inny adres , będzie z korzyścią dla naszych dyskusji. Skoro nie możemy jej prowadzić w cztery oczy, spróbujmy formy nie wystawiającej nas pod ostrzał każdego, któremu spodoba się wylewanie pomyj. Oboje jesteśmy nieufni w relacjach z innymi , wiemy już to o sobie.Poprzednie nasze rozmowy przełamały pierwsze lody. Nawet na tym dziwnym forum potrafiłem w dużym stopniu Ci zaufać i nie zawiodłem się na Tobie. Czytają Cię czułem, że mogę tak postąpić. Intuicja? Wiem, że nie ominą mnie listy od różnych " osobistości". Pod tym adresem mnie znajdziesz, jest tylko dla Ciebie princejarsu@onet.pl Zajrzyj tam.Urządzimy tam pustelnię dla naszych dusz, przemyśleń , radości i obaw, strachów i marzeń. Zdejmij tą maskę, przy mnie nie musisz jej nosić i przyjdź. Do zobaczenia w innej przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam Was od początku... zabraliście mnie w swój tak bardzo zaczarowany, efemeryczny świat... Klimat Waszych rozmów, wprowadzał mnie w stan zadumy, przemyśleń, otulał jakby uczuciem czytania dobrej książki. Nie byłam już sama wieczorami, bezwstydnie "podsłuchiwałam" Was, wyobrażając sobie jaki jesteś autorze i Ty czytelniczko, jak potoczy się Wasza znajomość... I o to finał! Tak szybko. Ogarnia mnie to uczucie, kiedy kończy się czytać książkę i nagle nie wiadomo jak żyć bez jej bohaterów......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życzę Wam jak najlepiej!! Żal, że dla nas, czytających, to pewnie koniec śledzenia Waszych listów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze i Czytelniczko - dziękuję. Jesteście oboje tak nierealnie uduchowieni, aż żal że nie spotkaliście się i nie będzie mi dane o tym czytać.Stworzyliście mini nowelę w kilku listach, którą śledziłam z łezką i zaciśniętymi kciukami.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakże wielkie zdumienie ogarnęło mnie po. przeczytaniu waszych komentarzy. Zdumienie i zażenowanie, bo świadomość, że nie byliśmy tutaj sami dotarła do mnie ze zdwojoną siłą. Jeżeli jest w was na tyle wrażliwości, że potrafiliście wczuć się w klimat naszej rozmowy, oczywistym jest, też dla was, że kontynuować jej tutaj nie możemy. Byłaby to już jakaś forma niezdrowego ekshibicjonizmu, a ani ja, ani Autor skoro wyszedł z propozycją innej formy kontaktu, nie posiadamy go. Pozdrawiam wszystkich życzliwych obserwatorów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytelniczko, jestem trochę zła na Ciebie... Autor założył ten temat w poszukiwaniu Eldżi. Z czasem jego wpisy stały się po prostu monologiem, jakże wciągającym! i pewnie nie jedna z nas czytała go, z nutką może zazdrości, może tęsknotą za takim oddaniem... Pojawiłaś się i "zabrałaś nam" go! Ja wiem, trzeba było się odezwać... żałuję, że nie zrobiłam tego. Być może to ja teraz żegnała bym wćibskich czytających ;) Cóż, pozostaje życzyć Wam powodzenia i od teraz wiele powodów do uśmiechu takiego, który odbija się blaskiem w oczach... bez masek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×