Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Boję się, że zraziłam do siebie partnera

Polecane posty

Gość gość

Jestem osoba, która ma bardzo złą sytuację rodzinną. I w życiu osobistym także nie za dobrze mi się układa, przez co praktycznie ciągle chodzę smutna. Gdy spotykam się z partnerem, on pyta, co u mnie to opowiadam mu o samych niemiłych rzeczach, gdyż prócz tego nie dzieje się nic radosnego w moim życiu. Partner się na mnie wściekł, ze jak ja mogę ciągle o złych rzeczach mówić, ze on czeka, aż w końcu będę uśmiechnięta . Wiem, że go zraziłam do siebie tym, że ostatnio w ogóle nie radzę sobie ze swoimi problemami emocjonalnie. nakrzyczał na mnie, ze mu czas marnuję, ze on się chce spotkać i mieć uśmiech na twarzy, pogadać o wesołych rzeczach, a ja mam ciągłe problemy i żebym już mu o problemach nigdy nie mówiła, bo chce mieć święty spokój. MIał rację, bo ja zamiast ukrywać po prostu to, co jest niemiłe, to opowiadam mu o wszystkim i pokazuję smutek. jak nad tym popracować, by częściej się uśmiechać i chociaż przed nim stwarzać pozory szczęścia i radości? Nie chcę, by człowiek, którego kocham czuł się ze mną źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On praktycznie zawsze opowiada o miłych rzeczach, o spotkaniach w gronie rodzinnym, jakichś żartach przy tym, o tym, ze był na basenie ostatnio z kumplami, a z innym kumplem poszedł na pizzę. Same fajne rzeczy, a ja tylko o tej swojej sytuacji mu nawijam, jak mnie spyta "co słychać" Jestem żałosna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez sensu taki związek w którym trzeba stwarzać pozory. Z drugiej strony rozumiem partnera bo związek z pesymista łatwy nie jest. Wydaje mi sie ze w twoim życiu dzieje sie wiele dobrych rzeczy ktorych niestety nie zauwazasz i nie doceniasz. Porownaj sie z ludzmi np. Chorymi czy samotnymi. Masz lepiej. Docen to. Idz na spokojny spacer do lasu wez trzy glebokie wdechy i zauwaz jak swiat jest piekny. Pozniej umow sie z partnerem miejscie namietny seks. Jest goraco moze byc w nocy pod gwiazdami. Po wszystkim jak juz będziecie lezeli wtuleni docen jaka jesteś szczesliwa. Ile kobiet tego samego dnia lezy samotnie w lozkach i martwi sie swoja sytuacja. Obudz sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja leżę samotnie w łóżku i jest mi wygodnie, poza tym wiem że ON o mnie myśli więc czemu do bulwy nedzy mam się martwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzilo mi raczej o kobiety co leza samotnie w łóżku i nie maja partnerow a bardzo by chcialy mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mogę sobie pozwolić na dłuższe wyjście z domu- mam matkę niepełnosprawną- leżącą, którą trzeba obrabiać i dziadka chorego na alzheimera. ja po pracy natychmiast pędzę do domu, by to wszystko ogarnąć. Na spacer mogę iść, ale muszę mieć kogoś, kto z nimi zostanie, a nie zawsze mogę znaleźć kogoś. Od 5 lat mam taką sytuację. Mama jest z pampersami,a dziadek czasem kontroluje potrzeby, a dziadek jest jak dorosłe dziecko. Nawet kurki z kuchenki gazowej musiałam ściągnąć, okna mam na kluczyki, zeby nie otworzył i nie wypadł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziwię się, że mój partner ma dosyć mojego marudzenia, bo on cały czas pytając "co słychać" słyszy, ze albo dziadek się zakrztusił, albo całą noc chodził i po bezsennej nocy poszłam do pracy. Wtedy pyta, co dobrego się wydarzyło, wtedy opowiadam np. że koleżanka w pracy mi coś miłego powiedziała (co nie jest prawdą, ale wymyślam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanitas prawdziwa
Twój partner po prostu ma bardziej beztroskie zycie, a jeśli nie chce zrozumiec twoich problemów to może lepiej znaleźć sobie kogoś bardziej współczującego. Nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto by mi miał za złe, że jakieś realne powody mnie przygnębiają. Może powinnas go zostawić, żeby też przez jakiś czas też pochodził sobie smutny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żal mi mojego partnera, nie chcę go ranić swoimi sprawami i psuć mu humowru, ale ciężko na siłes ię uśmiechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze sorry za to co powiem, ale nie możesz zmienic perspektywy widzenia i partner zapyta co dziś dobrego cie spotkalo odpowiedzieć ze śmiechem ze dziadek nie wyskoczyl z okna i sam poszedl do kibelka. Sorry ale moze zamiast plakac trzeba zaczac z tej bezradnosci sie śmiać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś obraziłam się na niego na tydzień. Gdybym sama nie wyciągnęła ręki do zgody to w ogóle by się nie odezwał. Pytałam, co robił przez ten czas, to odparł, zę spędzał czas z rodziną, bawił się z siostrzeńcem, byli w wesołym miasteczku i dużo się działo. Nie chodził przygnębiony, nie myslał o mnie bo miał za dużo spraw na głowie. W ogóle, on ma bardzo bogate w wydarzenia życie- liczną rodzinę, więc głównie na tym się koncentruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym śmianiem się to racja! MOże faktycznie powinnam być weselsza i doceniać to, co dobrego się dzieje- czyli np. to, zę dziadek nie wyskoczył oknem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mòj ze mnie siłą wydobywa co mi jest, widzi jak się sztucznie uśmiecham to wtedy siłą szturmuje żeby się do moich smutkòw dobrać; i nie popuści, nie popuści dopóki mnie nie rozweseli. Mòj kochany mąż. Co to za związek jak udawać trzeba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Grubo masz z tym dziadkiem. Ale przecież nie może być tak żle jak mówisz. To twoja rodzina i to twój obowiązek jak każdego potomka. Ciesz się tym że im pomagasz i nigdy nie życz śmierci. To nie naprawi kiepskiej relacji z facetem który zniknie z twojego życia pewnie szybciej niż dziadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np to kiedyś musiałam robić za pieniądze obcym ludziom i nie użalałam się nad sobą jak ty. A facet to tylko facet. Możesz go przecież zwolnić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sanitas prawdziwa dziś Twój partner po prostu ma bardziej beztroskie zycie, a jeśli nie chce zrozumiec twoich problemów to może lepiej znaleźć sobie kogoś bardziej współczującego. Nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto by mi miał za złe, że jakieś realne powody mnie przygnębiają. Może powinnas go zostawić, żeby też przez jakiś czas też pochodził sobie smutny. X Dokładnie! Bardzo mądra wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś mi powiedział, że tak denerwuje go to moje użalanie się nad sobą, że chyba mnie niebaem zostawi. Że ma 35 lat i chce mieć u boku uśmiechnieta kobietę. Że muszę się nauczyć radości z tego, co mam,a nie myśleć o depresyjnych pierdołach. Zmartwiło mnie to, bo nie chcę go tracić, bardzo go kocham i chcę, by był przy mnie szczęsliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×