Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pomocy !!!!

Polecane posty

Gość gość

Cześć, pozwólcie, że przedstawię Wam swoją sytuację. Od 8 miesięcy jestem w związku z chłopakiem- ja mam 17 lat, on 19. Moi rodzice od początku nie akceptowali tego związku (zresztą myślę że nie chodzi konkretnie o niego, tylko o to, że według nich w tym wieku jakikolwiek związek nie jest "wskazany') przez cały czas utrudniali nam spotukanie się. Na początku było ok, przyjeżdżał do mnie, widzieliśmy się w szkole (teraz ją skończył i idzie na studia) jednak coraz większy nacisk że strony moich rodziców i nieciekawa atmosfera w moim domu spowodowały, że ustalilismy że będziemy spotykać się tak, aby uniknąć ciężkich sytuacji dla mnie. Więc wychodziłam z domu, chodzilismy na spacery itd. Wiadomo że pomimo odmiennej sytuacji w naszym związku były spory i kłótnie tak jak i w innych ," normalnych " Jednak od 2 miesięcy (odkąd skończył szkołę i zaczęliśmy się rzadziej spotykać) on się zmienił... Przestał mówić o swoich uczuciach, zaczął traktować mnie jak koleżankę... Przyjeżdżał raz na tydzień.. Z czasem raz na dwa tygodnie gdzie spotkanie trwało kilka minut ... Jednocześnie cały czas kiedy rozmawiałam z nim o tym (bo wiem że żalenie się na forum jest mało inteligentne i takie sprawy załatwia się twarzą w twarz) on przekonywał że nie ma czasu... Do takiego stopnia że podawal takie powody : -teraz nie mogę, bo kosze trawę... -muszę malować deski... -pomagam robić taras... -jestem u cioci na obiedzie -jestem na rowerze.... Przez cały czas takie coś.... I kiedy ją cierpiałam z tego powodu on cały czas mnie krytykował mówił że to nie jego wina że nie mogę się normlanie spotykać ani że nie może mnie nigdzie zabrać.... W rocznicę pół roku spotkał się że znajomymi...... Odmawiał mi spotkań bo wyjeżdżał nad morze z kumplami a mi mówił że nie ma czasu.... Każde moje "pretensje" i uwagi (czy ktoś mi się dziwi??? ) traktował jako to, że jestem beznadziejna i coraz bardziej oddalał się ode mnie. Obecnie wyjechał na wakacje i po rozmowie z nim uzyskałam odpowiedź : z jednej strony chce z Tobą być a z drugiej nie. Sama zobacz od 2 miesiecy jest do d**y .... Naprawdę wiele razy mu tłumaczyłam ze mimo sytuacji możemy dać radę mówiłam że go kocham itd. Moim zdaniem nie mam sobie nic do zarzucenia, nie bylam ideałem ale też nie widzę powodu żeby zrywać. Ale jego oziębłośc i totalna olewka mojej osoby wskazują na jedno... Czy tak się zakochany facet?przecież jeżeli się kogoś kocha zawsze znajdzie się czas i zrobi się wszystko aby związek przetrwał (tak jak ja :( ) Nie wiem co robić rozmowy z nim nic nie dają mimo wszystko zależy mi na nim. Czasami do mnie napisze. Ostatnio : " no zobaczymy jak to będzie :D " co to ma znaczyć? :( czy on jest pozbawiony uczuć?! Nie widzi mnie i tego co się dzieje? Czy czeka aż sama odejde.... Nie wiem jak się zachowywać żeby mimo wszystko uratować to jeżeli się da... Jak z nim rozmawiać? Jak postępować? Kocham tego drania więc darujcie sobie posty typu rzuć go... ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie widzisz absurdu tej sytuacji? ani swojej winy? lol ukrywasz chłopaka i jeszcze mu wmawiasz, że to zupełnie normalne. no proszę, albo traktujesz go poważnie, albo nie. takie chowanie się po kątach to dziecinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×