Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nelka6789

Rozbierzności co do zaręczyn i ślubu

Polecane posty

Gość nelka6789

Jestem z moim partnerem od czterech lat, mieszkamy razem niecały rok. Niejednokrotnie rozmawialiśmy o tym, że kiedyś się pobierzemy, własne, kiedyś... mi jednak coraz częściej przeszkadza to, że nie jesteśmy nawet zaręczeni. On natomiast coraz częściej wspomina o tym, że zaręczyny to niepotrzebny, ogromny wydatek. Wesele tak samo, najlepiej pójść do kościoła i koniec. Ale ja jestem tradycjonalistką i moim marzeniem jest, że kiedyś uklęknie przede mną, ja się poryczę ze szczęścia, powiem oczywiście tak. Potem ślub, ja w pięknej, białej sukni. Potem skromne wesele bez poprawin, bo sama nie chcę nic dużego. I co tu robić kiedy nasze wizje na ten temat są zupełnie różne? Dla obojga z nas nasz wariant ślubu jest najwspanialszy, jak tu znaleźć kompromis pomiędzy tak dwoma różnymi podejściami? Przez to wydaje mi się, że założenie przez nas rodziny się oddala. Co tu robić? Zgodzić się na wszystko? Bardzo bym chciała żeby był moim mężem i jestem chyba coraz bardziej skłonna ustąpić ze wszystkim, ale z drugiej strony dzień mojego ślubu chcę dobrze wspominać, chcę w tym dniu być szczęśliwa. Już na samą myśl, że nie miałabym pierścionka na palcu, że nie mogłabym po wyjściu z kościoła chociaż przez parę godzin świętować z najbliższymi, chce mi się płakać. Ten temat coraz częściej mnie nurtuje i dołuje, a do momentu zaręczyn czy ślubu przecież jeszcze daleko. Czy znacie jakieś rozwiązanie takiej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćania
jedyne wyjscie to wypracowac kompromis jeszeli chcecie byc razem na stale to musicie nauczyc sie wzajemnie isc na ustępstwa my tez mielismy odrębne wizje co do tego dnia i ostatecznie stworzylismy cos pomiedzy(krótki obiad weselny na 30 osób), mąż nie chciał nic ja chciałam wesele i kombinowalismy, ale razem i sporo rozmawialismy na ten temat na pewno nie moze byc tak ze ty narzucisz swoja wizje albo on calkowicie sie podporzadkuje twojej-bo to nie zdrowe-kazde z was musi z czegos zrezygnowac i na cos sie zgodzic-rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaręczyny nie = sie wielkie koszty. wkońcu liczy sie deklaracja. pierścionek to tylko symbol, nie musi kosztować całej pensji. musisz autorko to przemyśleć bo skoro twoj luby żałuje chodźby te 100zł na najtańszy pierścionek to co bedzie dalej? trudno żyć z kimś kto ma węża w kieszeni. może i mu szkoda kasy na to ale skoro cie kocha to mógłby sie bardziej postarać względem ukochanej kobiety wkońcu takie momenty są tylko raz w życiu (teoretycznie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on wcale nie ma zamiaru się żenić! z resztą po co? to co chciał dostał od ciebie na tacy - nie musiał się wysilać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki - rozbieŻności :O do pozostałych (wydaje mi się, że pisała to jedna osoba) - do nauczenia : znaki interpunkcyjne, duże i małe litery :O, jeŻeli (nie jeszeli) :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ps. "w końcu" piszemy rozdzielnie !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzułta rzaba. popraw mnie ropucho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro wiele razy rozmawialiście, że się kiedyś pobierzecie a jemu się zmieniło, to powiedz, że tobie się zmieniło podejście do wspólnego mieszkania przed ślubem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie, popieram goscia z 22:17, dlatego ja wlasnie jestem przeciwko wspolnemu mieszkaniu przed slubem. I pomijam juz nawet religie, chodzi o ty by facet musial sie postarac, a nie dostal wszystko na tacy przed slubem, bo slubu moze wcale nie dojsc- tzw. efekt kohabitacji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nelka6789
Chodzi o to, że ja jestem na obecną chwilę bardzo szczęśliwą osobą. Moim marzeniem było zamieszkanie razem, zwłaszcza, że jeszcze półtora roku temu nasz związek wisiał na włosku. Nie chce na niego naciskać ze ślubem czy z zaręczynami, zwłaszcza, że jeszcze całkiem niedawno mówiłam, że wspólne mieszkanie to jest szczyt moich marzeń. Ale wiecie jak to jest, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Co do tych zaręczyn, on uważa, że to jest „staroświeckie i nie potrzebny wymysł społeczeństwa”. Można spokojnie się bez tego obejść. Mnie to po prostu smuci, bo jednak to jest taki symbol, symbol tego, że chce się być z tą drugą osobą. No cóż, tak to już się przyjęło, że to facet się oświadcza, a nie kobieta. Jak już pisałam, jestem tradycjonalistką, gdyby było odwrotnie to zapewne ja bym poczyniła ku temu odpowiedni krok, ale w tej sytuacji przecież nie będę go prosić o rękę :P A co do ślubu… na razie rozwija swój biznes, fakt, kasy za dużo nie mamy, po prostu on uważa, że na razie nie jest w stanie sprostać moim oczekiwaniom i dodatkowo nie chce całej tej ślubnej otoczki. Mi na obecną chwilę najbardziej zależy na zaręczynach, ze ślubem mogę poczekać, o dzieciach już nie wspomnę. Chciałabym po prostu na razie mieć tę pewność, kurczę, po prostu pochwalić się światu. Patrzcie, mam ten pierścionek na palu, mam narzeczonego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nelka6789 dziś Chodzi o to, że ja jestem na obecną chwilę bardzo szczęśliwą osobą. Moim marzeniem było zamieszkanie razem, zwłaszcza, że jeszcze półtora roku temu nasz związek wisiał na włosku. Nie chce na niego naciskać ze ślubem czy z zaręczynami, zwłaszcza, że jeszcze całkiem niedawno mówiłam, że wspólne mieszkanie to jest szczyt moich marzeń. xxx aż nie wierzę, że można być tak żałosną szmatą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokladnie, szmata to zbyt ostre slowo, ale wspolne mieszkanie szczytem marzeń? Seriously? Kobiety, szanujcie sie, wymagajcie od facetów więcej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gratuluję poziomu i "kultury osobistej", jakie macie prawo by kogoś nazywać szmatą? Znacie w ogóle znaczenie tego słowa? Radzę wrócić do szkoły podstawowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W podstawówce są w programie nauczania przedmioty o szmacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ale ja jestem tradycjonalistką i moim marzeniem jest, że kiedyś uklęknie przede mną, ja się poryczę ze szczęścia, powiem oczywiście tak. Potem ślub, ja w pięknej, białej sukni. " Sorry, ale chyba coś ci się pomieszało... Jak ty jesteś tradycjonalistka, to ja królewna z bajki... Tradycjonalistka czeka na oświadczyny, zaręczyny. Potem jest ślub, biała suknia i wesele. Potem noc poślubna i wspólne mieszkanie. A u ciebie wszystko od drugiej strony. Ślub w kościele i biała suknia, bo ty przecież jesteś tradycjonalistka- nie rozśmieszaj mnie... A tak na marginesie , nie płaszcz się przed nim, niech się zdeklaruje czego chce, życia razem jak mąż i żona, czy tylko kochanki, praczki, sprzątaczki? Szanuj się dziewczyno, "tego kwiatu pół światu" - nie ten to inny. Ale oczywiście decyzja należy tylko do ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez nie widze tu tradycjonalizmu:/ tradycja wygladała tak ze sie najpierw chodzi, zarecza, bierze slub i dopiero mieszka razem i laski na pewno nie oswiadczaja sie pierwsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nelka6789
Moje drogie, i tu się mylicie. Mieszkanie razem po ślubie to nie jest tradycja tylko wymysł kościoła, że tak nie można, że to grzech. Tradycją są właśnie, zaręczyny gdzie to facet się oświadcza, czy biała suknia, czy też sypanie ryżem po wyjściu z kościoła. Wracając jeszcze do tego tematu, odkąd pamiętam to chciałam zamieszkać z kimś przed ślubem żeby dowiedzieć się jaki "naprawdę jest". No i mi się to spełniło. Wcale tego nie żałuję, nie rozczarowałam się ani trochę, jest wszystko OK. Także każdemu polecam taki zabieg i nie patrzcie na to czy jest to tradycją czy nie. A tak w ogóle chyba przemyślał sprawę i jest w stanie wydać trochę kasy i na jedno i na drugie, więc lepiej być nie mogło :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w pierwszym roku związku ,przy okazji ślubu sąsiadki wyszła rozmowa na temat przyszłośći właśnie (zaręczyn ,ślubu )itp..pogadaliśmy razem i doszliśmy że mamy taki sam pogląd w "tych"sprawach.Warto tą ważną kwestie przedyskutować wcześniej ..czekacie po 5 lat a potem wychodzi jedno chce drugie nie chce itp..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×