Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chybachora

Pomocy, z normalnej osoby w aspoleczna dziwaczke..

Polecane posty

Gość chybachora

Bedzie dlugo. W sumie nigdy nie mialam jakos za duzo kolezanek, moze ze trzy, wiecej kolegow jak juz ale i z mezczyznami nie potrafilam prowadzic do konca zdrowej relacji bo jakos bardzo naturalnie przychodzilo mi flirtowanie i uwodzenie wiec az tak bardzo staralam sie nie angazowac w przyjaznie z chlopakami choc dogadywalam sie z nimi lepiej niz z dziewczynami. Potem poszlam na studia, wydawalo mi sie, ze tam sie bardziej otworzylam na ludzi, praktycznie z cala grupka mialam niezly kontakt i potrafilam z kazdym o wszystkim pogadac, zrobilam sie bardziej imprezowa, wesola, sypalam zartami.. do czasu. Jedna dziewczyna z grupy okazala sie okropnie falszywa osoba, ktora chciala mi zniszczyc zwiazek i zycie, chciala mnie ,,wygryzc'' zebym tych studiow nie ukonczyla. Po studiach ludzie sie porozjezdzali a ja po tym wszystkim zaczelam sie od ludzi oddalac, zwlaszczaa nie potrafilam nawiazac juz znajomosci z innymi kobietami – we wszystkich wyczuwam jakas falszywosc. Jest tylko coraz gorzej, teraz juz nie tylko z kobietami mam problem ale i z facetami, przejmuje sie jak ktos krzywo spojrzy i juz go mam za swojego rywala, wszystkich posadzam w duchu o falsz i oblude. Jedynie moj partner jest wspanialy i bardzo mnie wspiera i jedyna osoba z jego otoczenia, ktora toleruje to jego najlepszy przyjaciel, bo wiem, ze ma dobre serce, choc i tak nie potrafie w 100% go polubic bo on z kolei przyjazni sie z osobami, ktorych ja nie znosze. Tak samo z rodzina mojego partnera, jego brat i zona brata sa zawsze tacy mili dla mnie a ja i tak mam wrazenie, ze sa falszywi i pewnie mnie obgaduja za plecami. Wiem, ze problem tkwi we mnie, bo 90% tych ludzi, ktorych nie toleruje nic mi w zasadzie nie zrobilo a ja potrafie miec zniszczony humor przez to, ze np w restauracji spotkalismy nielubiana przeze mnie osobe i ona przszla do nas na 5 minut porozmawiac. Przeklinam wtedy wszystko i jestem wsciekla, bo chcialam tylko zjesc w spokoju obiad a chwilowe towarzystwo tej osoby tak mi zagotowalo krew, ze nie mialam ochoty nic juz jesc. W marcu poszlam do nowej pracy i to samo, pracuja tu sami mezczyzni a ja z nimi w ogole nie rozmawiam, poza jakimis zdawkowymi zdaniami dotyczacymi pracy. Na poczatku kazdy staral sie cos zagadywac do mnie ale ja zbywalam albo odpowiadalam tak zdawkowo, ze nie dziwie sie, ze przestali probowac nawiazac ze mna kontakt. Boje sie bo jest coraz gorzej, nie chce stac sie aspoleczna a juz w sumie jestem dosc mocno ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu nie wiem jak sobie z tym poradzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×