Czy to już koniec?

Wczoraj ja i mój chłopak mieliśmy drugą rocznicę bycia razem. Przyszykowałam dobre jedzenie, wino. jakieś świeczki na stole, obrus. Ogólnie elegancko. Wystroiłam się. A jak przyszedł to zjedliśmy, niby było miło, potem poszliśmy na spacer a po powrocie on stwierdził, ze już za późno na to aby włączył sobie konsolę - była 21.30 i potem cały wieczór był zły, skwaszony i odczułam że ma mi za złe ze musi obchodzić naszą rocznicę zamiast zajmować się sobą. A ja się wkurzyłam bo on praktycznie ma full czasu dla siebie. Po powrocie z pracy nic nie robi w domu. Nic totalnie. Bo ja się tym zajmuję i nie przeszkadza mi to. On czas wykorzystuje na właśnie swoje hobby. Ale wkurza mnie jego gadanie jaki to on biedny zalatany. Stwierdził wczoraj że nie ma do mnie pretensji tylko tak ogólnie mówi. Ale ja to odbieram że ma pretensje do mnie. Dziś rano mu zaproponowałam że skoro tak mu przeszkadzam to pojadę gdzieś na weekend i zostawię go samego. A on nawet nie zaprotestował. Dla mnie to dowód ze nasz związek się kończy. Co powinnam zrobić? próbować jeszcze raz szczerze rozmawiać z nim o naszej przyszłości? A moze wyjechać na weekend i zobaczyć co sie wydarzy?