Wredna(?) panna młoda

Tak przyszłam się wyżalić. Dwa tygodnie temu w rodzinie mojego męża odbył się ślub, potem obiad. Za mąż wychodziła jego bliska kuzynka. Już wcześniej ostrzegaliśmy, że nie możemy dać im obecnie zbyt dużo pieniędzy, bo mamy średnią sytuację. "Ale Anusia nie liczy na pieniądze, nie o to jej chodzi, ona chce po prostu obecności"- zastrzegała jej mama. Coś tam jednak uzbieraliśmy, do tego zgodnie z prośbą zawartą w zaproszeniu kupiliśmy wino i książkę. Jako, że Anna ślub kościelny weźmie za granicą, kupiliśmy jej taki fajny przewodnik po tym mieście. W żaden sposób nie poinformowała jakich książek się spodziewa, więc kupiliśmy to. Po czym w niedzielę mój mąż poszedł do niej zgrać zdjęcia ze ślubu i został obsypany ze strony "Anusi"różnymi tekstami typu: - "niepotrzebnie kupiliście tą książkę, bo mam na temat o wiele lepszą, którą dostałam od kogoś tam". No nie wiem. Mnie nauczono, że z każdego prezentu należy się cieszyć. Jak to się mówi- darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. Nawet jeśli prezent odbiega od naszych oczekiwań, to chyba tego typu uwagi powinno się zachować dla siebie. Inne: - "ale Ty masz duży brzuch na tych zdjęciach!" do mojego męża. Co jest totalnym kłamstwem. Jeszcze dodam, że kuzynka jest odchudzona do rozmiaru bodajże 32, ma zero mięśni. Tego nikt nie komentował. Natomiast ona do wyśmiewania się z ludzi, którzy jej towarzyszyli tego dnia jest pierwsza. - po tym, jak zobaczyła, że daliśmy jej tylko kilka stówek, zaczęła dociekać, czy ja aby na pewno pracuję i jaką mam umowę(!) - porównywała, że chrzestni jej nowego męża dali dwa razy więcej kasy niż jej. Kurde, czy tylko dla mnie to jest nienormalne? Wolę nie wiedzieć, co mówiła jeszcze, ale na pewno nic miłego :/