20 lat i brak dziewczyny

Witam! Piszę tutaj, bo mam takie zmartwienie, które niekiedy mnie nie obchodzi, a czasem mnie martwi. Otóż, mam prawie 20 lat, a jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny na poważnie ( co prawda raz byłem w związku, ale trwało to niedługo i jak się potem okazało, nawet jej się nie podobałem). Powodzenia też nie mam, raczej jestem brzydki ( tylko mama uważa inaczej :D). Mam taką dość dziwną budowę ciała, gdyż jestem wysoki (193 cm) i chudą posturę ( bo około 70 kg). Mi to w sumie nie przeszkadza, bo wole być chudy niż gruby, ale ostatnio coraz częściej słyszę, że facet musi być umięśniony itp, ale nie chcę ćwiczyć na siłowni, bo nie lubię takiego rodzaju aktywności fizycznej. Nie jestem też zbyt imprezowy, nie lubię klubów, dyskotek( byłem 2 razy i czułem się tam dość dziwnie). Wole wyskoczyć gdzieś na piwko, zwłaszcza latem nad rzeczką, na polanie, do jakiejś kawiarni, ogródka piwnego czy w górach. Moim hobby jest także rower ( lubię robić sobie długie wycieczki, można powiedzieć, że jestem zapaleńcem, przejechalem na nim w zeszłym sezonie 1800 km) i sport ( chodzę na każdy mecz miejscowej drużyny, oglądam inne mecze czy ogólnie wydarzenia sportowe). Lubię też słuchać muzyki, oglądać filmy. Wydaje mi się, że żyje jak normalny chłopak, normalny człowiek,a mimo to uważam, że żadna mnie nie chce. Mam raczej spokojny charakter, jestem z tych "miłych" , zawszę nie odmowię pomocy dziewczynie, jestem sympatyczny może w tym problem? Bo podobno "prawdziwy mężczyzna" musi być twardy. A ja się staram unikać kłótni, konflikty rozwiązywać rozmową. Nie potrafiłbym tez za nic w świecie zagadać do obcej dziewczyny. Jak juz zdarzy się jakiś epizod z dziewczyną, że gdzieś sie poznamy i pójdziemy to zaczyna się na przyjaźni i na tym kończy. Choć parę dziewczyn mi powiedziało, że jestem dojrzały tylko co z tego? Nie rozumiem tego wszystkiego, generalnie jestem z tym pogodzony że będę raczej sam całe życie, ale dzisiaj mam taki dzień, w którym troche mnie to dołuje.