Otyłość u dzieci to WYŁĄCZNIE wina rodziców!

Oczywiście, nie mam tu na myśli dzieci chorych, bo to zupełnie inna sprawa. Ale kiedy widzę np. dziecko sąsiadki, które ma 7 lat a bardziej toczy się niż biega (wybaczcie nieścisłość- ono prawie wcale nie biega, tylko siedzi na ławeczce przed domem z tabletem w ręku). I tylko rodzice przynoszą chipsy, cały czas coś pogryza. Moja mama zaprosiła kiedyś sąsiadów na grilla i co? Okazało się że ja i mój brat zjedliśmy tyle, co córka sąsiadów. A reakcja jej rodziców była mniej więcej taka: "o jaki ma zdrowy apetyt, dzięki temu tak dobrze wygląda". Chcę zaapelować do rodziców. Jeżeli argument chorób wywołanych przez otyłość u waszego dziecka was nie przekonuje, to jest jeszcze kwestia akceptacji. Dziecko pójdzie do szkoły i rówieśnicy nie dadzą mu żyć. To okrutne, niestety, ale dzieciaki są bezlitosne. Przyjdzie depresja, może zaburzenia odżywiania. Rodzice powinni uczyć dziecko normalnego jedzenia. Bo można jeść naprawdę wszystko, chodzi bardziej o ilość.