Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

s0rr0w

Jak wszystko można zniszczyć.

Polecane posty

Drogie Panie i Panowie. Kawałek mojego życia jedna historia tyle bółu i cierpienia. Wszystko z własnej winy, na własne życzenie. 6 lat byłam w zwązku, lecz potanowiłam zakończyć związek w ubiegłym roku, ponieważ moje uczucie spadło, przestałam kochać, jeszcze dawałam sobie i jemu szansę by to naprawić.. Dlaczego? z przyzwyczajenia. Niestety brak wsparcia, czasu i zrozumienia wygrał i w końcu zakończyłam już resztki związku i obiecałam, że bedzięmy sie po porstu kolegować na co też przystał. W mym zyciu ktoś się pojawił.. co prawda dałabym sobie rękę uciąć że nic z tego nie będzie. Wraz z tą osobą pojawił się problem mojego byłego faceta, z którym utrzymywałam stały kontakt. I do tego doszły kłamstwa, że go nie widuję. Mija czas, dochodzi do kłótni 1,2 - obie kończę tak samo - obiecuję że nie będę. I przez pewien czas, faktycznie nie odpisuję na smsy, czy na portalu społecznościowym, jednak mój drugi juz facet niestety też nie był ideałem tzn dla mnie pod niego podbiegał, gdyby nie nałogi.. Chłpak potrafił być tak kochanym, mega dobrym dla mnie, ze gdy po 2 kłótni miałbyć koniec, nie dawałam mu spokoju. Dostałam szansę,i ją s******l*** totalnie. Obiecałam, że nie będzie żadnego kontaktu ŻADNEGO po czym sama z sobą pzegrałam. Trwałam chwilę, ale zaczęłam odpisywać na smsy częściej, regularniej sprawdzałam wiadomości, ja po prostu nie chciałam tracić z moim byłym kontaktu na stałe dlatego, że kolegowanie się, nam po prostu wychodzilo, ja nie musiałam się przejmować że nie ma czasu, że nie wspiera itd a on nie musiał poświęcac treningów i swoich pasji dla mnie. Ale jednak łączą nas poglądy dość radykalne. Wiec, kłamałam mojego partnera że się nie spotykam i nie utrzymuję z byłym kontaktu. Jednakw luźnych rozmowach strałam się przekazać że ten kontakt pisemny jest (sprawy typu pożyczka, pytanie o brata itd). Aż przychodzi 29 lipiec środa. Kiedy to już mój obecny partner wie że się spotykam i stawia mnie przed faktem dokonanym - ja dalej się nie przyznaję. Wychodząc z domu poszłam coś zjeść i chciałam porozmawiać z kimś kto nie ma nałogów i inaczej patrzy na ten świat. i wiecie co ? Zapytałam mojego byłego czy po mnie przyjdzie i odwiezie do domu po pracy. Tak, właśnie z nim chciałam porozmawiać na temat mojego związku i problemów. Jak kilka razy wcześniej. I spotkaliśmy się, ja wyrzuciłam swoje on powiedział swoje. Niby ok. Po czym moj obecny facet o wszystkim wiedział a ja.. podła na wskroś zamiast pomyślec sama zadzowniłam do byłego co zrobić, czy się przyznać czy nie. Dlaczego? Nie wiem. Mało tego posłuchałam go i kłamałam... bardzo ale to bardzo. Przyszło do rozmowy między mną a oim facetem, czułam się podle, źle i jeszcze gorzej. Patrząc jak go raniłam, pękało mi serducho. Ale wiecie co? Kocham go, tak mocno, że mimo trudnych słow i zyczeniu śmierci, ja chciałam 3cią szansę. Oczywiście jej nie dostanę, bo sami to czytacie, na nią nie zasługuję. Mój już drugi były facet usunął mi nr 1go byłego a ja powiem wam szczerze chcialam żeby to on napisał.. Wygrzebałam numer z moich teczek i gapię się na niego, nie mam odwagi napisać nawet do niego. Dlaczego tak musiało się stać.. ? Dlaczego nie potrafiłam wybrać tego którego kocham, tak mocno, tego który dawał mi szczęście ? Dlaczego nie potrafiłam przystać na jego jeden warunek ? Sama jestem winna, tak wiem, sama ponoszę konsekwencje moich decyzji, jednak nie potrafiłam zrezygnować z 3eh godzin miesięcznie (spotykaliśmy się np na moment gdy szłam z psem, lub w restauracji na 2h) bez mojego byłego, by chodź na moment wyrzuć z siebie to wszystko. By płakać mu, a nie temu którego kocham. Czy to wszystko przez to, że nie mogłam zaakceptować nałogów 2go faceta? Nie wiem, w każdym razie, bardzo żałuję, chyba jak nigdy, straciłam coś naprawdę cennego, innegom wartościowego. Nie jest mi dziwne że już nie chce mnie znać. Ale nadal kocham. Więc dlaczego tak postępowałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kłębowisko snu
Wiesz co?? Mój facet tez tak postępował :( Myslę ze był uzalezniony od tych motylków w brzuchu. Rozpieprzył najcudowniejszy związek jak można było stworzyć tylko dlatego że minął okres zakochania. Po tym jak patrze na jego życie wstecz widze że wszystkie swoje miłości zostawiał po góra1,5 roku. Wtedy zaczyna się codzienność i opadają pierwsze zachwyty. Wtedy opowiada że brakuje mu wsparcia i zaczyna szukanie nowych doznań. Teraz widzę że chciałby wrócić ale ja nie wchodze do tej samej wody dwa razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie pierwszy były to zakończona miłość, ale nie chciałam tracić do końca kontaktu, bo on patrzy na to wszystko inaczej. Związek by nie przeszedł. I on i ja to rozumiemy i koleżeństwo nam wychodziło, Mój obecny partner którego dwa dni temu podle potraktowałam, to jest osoba z którą chcę być.. ale nie potrafię, nie potrafię się odciąć od byłego ze względu na to że przerażają mnie nałogi obecnego partnera. A mało kto teraz jest czysty w tych tematach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki: swoją drogą, trudno się dziwić, że nawet alkoholik cie nie chce bo naturę masz pokrętną, a do tego nie potrafisz się zwięźle wysłowić. patologia, przystaje z patologią, i właśnie w twoim wpisie autorko jest ona widoczna. dziwi, że takie patologiczne kobiety znajdują mężczyzn, którzy interesują się nimi, a nawet potrafią się zauroczyć. nie daj boże z takich pseudo związków dzieci. żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko małpa nie puszcza 1 gałęzi gdy skacze na drugą. 1 facet jest spadochronem, miękką poduszeczką, na której wylądujesz, jakby z 2 nie wyszło, albo działo się źle. Tak go kochasz, a mu kłamiesz w żywe oczy, a powinien być priorytetem. Jak są hujowe fundamenty to dom długo nie postoi, a Ty takie budujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się, tak to dokładnie jest. Powinien być. Wiem, że jestem winna i świadoma wszystkiego. Nie doceniałam, to mam, to co na własne życzenie chciałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×