Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam kłopot ....

Polecane posty

Gość gość

hej. pisze bo moze ktoś mi poradzi jak wybrnac z takiej sytuacji. 3 mce temu zamieszkalam z chlopakiem. oboje pracujemy. po wprowadzce jakos tak wyszlo ze ja gotuje z tym ze sama przed jego wprowadzeniem robilam to rzadko czesto jadlam gotowce lub korzystakam z polproduktow zeby cos szybko po pracy zrobic. od poczatku kłócimy sie o to jedzenie. owszem moze ze mnie nie jest zaden master chef ale naprawdę sie staram. a on ciagle wybrzydza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzisz jak głupia jesteś! ani pierścionka, ani ślubu i do tego codziennie opieprzanie i fochy do służącej no, ale wszędzie możesz się chwalić że "jesteś w związku"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no sorry ale ani czasu ani ochoty ani potrzeby zeby stac pol dnia i lepic pierogi to ja nie mam. poza tym on jest jak francuski piesek. zachowuje sie jak jakis krytyk kulinarny. siada przy stole grzebie w talerzu wupytuje a z czego a co to a jak to zrobilam i albo je albo nie. wczoraj juz mnie szlag trafił. mialam ciezki dzień i dodatkowo przynioslam prace do domu ale zeby bylo cokolwiek do zjedzenia zrobilam jarzynowa z warzywami z mrozonki zabielona jogurtem na kostce bulionowej. oczywiście sie nie tknal bo go do grobu ta chemia doprowadze i a jego mama to.... wiec wzielam ten garnek i cala zupa wylądowała w kiblu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
glupia nie glupia co myślisz ze jakbym miala ten pierscionek czy byłby moim mezem to bym mu te pierogi miala obowiązek kleic czy jak? nie chodzi mi o jakieś podziały obowiazkow itd... on gotować tez niepotrafi ale oczekuje ode mnie ze spelnie jego kulinarne wymagania. jego mama faktycznie swietnie gotuje wcale jej tego nie umniejszam i to taki rodzaj totalnej pedantki ale ona nigdy nie pracowala to będąc w domu z dziecmi chyba latwiej jej bylo ugotowac rosol na kurczaku a warzywa przyniesc z targu. no sorry taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wcale sie nie chwale ze jestem w zwiazku. no blagam... ja mam 27 a on 29.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poza tym moze cos mi doradzicie na rozwiazanie kwestii. próbowałam z nim rozmawiać no ale on juz ma takie smaki i ich nie zmieni. ja natomiast nie aspiruje do kuchni jego mamy nie mam nawet ochoty uczyc sie gotowac tak jak ona bo po co mi to. nie mam na to czasu. na wynajecie kucharki nas nie stac jego mama nam gotowac nie bedzie to oczywiste. jedyne co pozostaje to stolowac sie na miescie ale to byloby dla mnie bardzo przykre. poza tym tak jak pisałam co z tego ze on wie co chce a czego nie jak ja ani on nie potrafimy tego zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tzn. ja to raczej wszystkozerna jestem i moglabym nawet na samych kanapkach zyc. nie robi mi problemy zjedzenie gotowego dania ani 5x na tydzien makaronu z sosem ze sloika. a on tak nie zje. u niego musi byc mieso. zupa to nie obiad. a najlepiej zeby wszystko bylo swieze. nie jada niczego odgrzewanego i np. jak zrobilam cos wiecej to na drugi dzien juz wg niego bylo syfiaste. no moze poza miesami i bigosem. ale np. wczorajszej zupy sie nie tknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kożelanka
To jak tak wymyśla to niech sam gotuje. Po kilku takich akcjach na pewno zaprzestałabym gotowania. Jak będzie chodził głodny to szybko doceni normalne, zwyczajne jedzenie. Królewicz się znalazł... U nas gotuje narzeczony bo wraca wcześniej z pracy. Ja w weekendy. I jeszcze nigdy nikt nie marudził - nawet jak coś nie do końca wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczcie się gotowania razem bo jak tak dalej pójdzie to masz przesrane.Najpierw pretensje o jedzenie potem o całą resztę ze zmarnowaniem mu życia włącznie.I tu nie chodzi o gotowanie tylko o jego stosunek do Ciebie,o oczekiwania.A może jego mama tak świetnie sobie radzi bo spełnia wymagania.Poobserwuj jakie są u niego w domu stosunki i czy mama ma szacunek.I nie pozwól,aby Cię zniewolono.Ja swoje przeszłam/nie od męża,tylko od teściów/,biegałam tak,że swojego życia nie miałam wcale.A im wciąż było źle.Skończyło się na niskim poczuciu wartości i depresji lękowej.I lata pracy z psychologiem i leki antydepresyjne do dziś.I pamiętaj,żeby kochać bliżniego jak siebie samego ale NIE MOCNIEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak. u nas tez tak wyszlo bo to ja wcześniej wracam z pracy ale to sie nie przeklada nijak bo on po prostu zwykle ma na pozniej niz ja. a jesli chodzi o jego dom rodzinny to taki byl model - mama w domu ojciec pracowal. no i fajnie. jego mama to urodzona gospodyni domowa nawet robi rozne przetwory itd... no i super tylko czemu nie potrafia zrozumiec ze mnie to nie jara i nie interesuje. do tego takie pytania - to co wu zrobicie jak przyjda dzieci jak ty gotowac nie potrafisz nie prasujesz itd itd... tak jego matka do mnie czasem zagaja. nie wiem. moze my do siebie nie pasujemy. ja pochodze z domu w ktorym oboje rodzice pracowali i cale zycie nie krecilo sie wokol placka obiadu i sprzatania :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wracając z pracy rób zakupy ( świeże warzywa, które on lubi, itp)i czekaj, aż on wróci. Potem gotujcie RAZEM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy go prosze zebysmy cos zrobili razem w kuchni to sie miga jak tylko moze. rozne rzeczy zrobi ale gotowal nie bedzie i kropka. juz pomijam te wszystkie glupie damsko meskie teksty on po prostu hm... no nie wiem jak to powiedzieć. nie wie co ma robic. kiedy zamieszac i ze w ogole trzeba. nie umie nawet makaronu ugotowac. albo stoi i czyta z opakowania. albo siedzi na telefonie i pyta sie czy musi tu siedzieć bo przeciez sie gotuje samo. po 5 minutach potwornie sie irytuje i nudzi. a jak mu pokazalam jak to sie taki "prosty" obiad robi w sensie ziemniaki i kotlet plus surowka to uznal ze to ja tak wszystko spowalniam. cos czuje ze ten zwiazek sie rozpadnie. ale taka juz jestem zla smutna i tylko to zarcie i zarcie ze w sumie niech juz sie dzieje co chce. kiedys pisalismy do siebie smsy bedac w pracy. takie mile slowa a teraz najczesciej dostaje: co na obiad? kupilas mi cos tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poki co po wczorajszej akcji dzisiaj po pracy ide z koleżanką na obiad a on mnie nie obchodzi. wiedziałam ze mieszkanie razem to zmiana ale nie sadzilam ze bede zaprzegnieta do domowej orki od a do z. a z tym jedzeniem to on po prostu przesadza. cudow nie robie ale cos tam umiem i moi rodzice czesto u nas jedli i znajomi i jakos problemu nie bylo. znaczy ze gotuje jadalnie. tyle ze nie mam ochoty robic tego 7 razy na tydzień. no i zmartwieniem prawdziwym jest to ze faktycznie nie ma na to rady bo wg niego i jego rodziny to moja kwestia. juz sie kiedys poklocilismy o to bo on tak cwaniakuje a dobrze wie ze kokosow nie zarabia wiec nie jest jak u niego w domu i niebedzie gdzie jego ojciec byl w stanie utrzymac sam 4 osobowa rodzine i jeszcze odkladali. poza tym ja nie jestem jego mama i nie bede i nie zamierzam byc perfekcyjna pania domu bo mi to kompletnie nie lezy. naprawde zawsze kobieta musi umiec i gotowac i robić zakupy i inne rzeczy? a facet co? tylko do pracy i z pracy?? to ja już wole byc singielka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×