Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karolina_30

Odejsć czy zastać? Jak podjać mądrą decyzję?

Polecane posty

Gość Karolina_30

Witajcie, Dylemat, który mam ma pewnie wiele osób. Zostać, czy odejść? Nakresle sytuację. Jesteśmy z partnerem prawie 6 lat. Mieszkamy wspólnie od 5, wynajmujemy mieszkanie. Ostatnio przeprowadzismy się do większego miasta (ok. 400km od miasta rodzinnego) ponieważ dostałam świetną ofertę pracy. Praca mnie spełnia i cieszy choć jest wymagająca (często wracam późno lub trochę pracuje w weekendy). On nie jest szczególnie zadowolony ze swojej nowej pracy. Przyjechał po prostu za mną. Bo chciał być jak najszybciej u mojego boku. Zaznacze, że nie namawialam na pośpiech, a sprawa ew. przeprowadzki była wcześniej długo omawiana. Chciałam, żeby był też zadowolony ze swojej pracy (nie mogę przypomnieć sobie żeby w dłuższym terminie był z jakiejkolwiek zadowolony:/). Jest dobrym i inteligentnym człowiekiem... niestety mało wierzy w siebie. I tu dochodzimy do sedna. Jestem tym zmęczona. Możliwe że nie jestem najlepszym coachem w związku. Wiem, że ma duże możliwości których nie wykorzystuje. Potrzebuje jednak dużo mojej uwagi. Mówię: "zrób to, to wspaniały pomysł" . Zaczyna i ... już w przedbiegach poddaje się:/. Nie rozumiem dlaczego. Ja się nie poddaje, próbuje dalej - nikt nie mówił że będzie łatwo. Patrzę na tego człowieka i myślę, że się marnuje :(. Może nie służy mu związek ze mną? Może jestem zbyt silna i konkretna, i to go przytłacza. Bardzo go szanuję, podziwiam jego wiedzę. Wiele się od niego nauczyłam. I o ironio, nauczył mnie wiary w siebie! Namawiam go aby pomyślał o sobie, ale tak całkiem. Jak człowiek jest wewnętrznie silny może innych obdarowywac. Nie obawiam się że odejdzie lub wyjedzie daleko. Bo może tego potrzebuje. Dopytywalam go ostatnio o najlepszy dla niego czas zawodowy... I wskazał ten zanim się poznaliśmy. Z mojej strony dochodzę do wniosków, że potrzebuje oddechu. Ciągle przekonywanie, że nie jest wielbłądem już mnie męczy. Po tylu latach wracamy do tego samego punktu. Niewiele się zmieniło - nie zapuscilismy korzeni, nie mam wymarzonego zwierzęcia, dziecko zawsze później, czekamy na "idealne warunki"... I już sam nie wiem czy cokolwiek jest naszym celem. No i co myślicie? Czy to ten czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro przez tyle lat sie z tobą nie ożenił to tylko czas marnujesz, kopnij go w doope

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
To znaczy, co masz na myśli: "kopnąć w d**e"? Stawić ultimatum, albo się żenisz, albo do widzenia!? To trochę niedojrzałe postawienie sprawy na ostrzu noża. Bo sprawy ozenku nie są tutaj naj istotniejsze. Ma oczywiście związek ale to nie najważniejsze. Poza tym to nie jest dla mnie cel sam w sobie. Z resztą o innym aspekcie naszej relacji mówiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksennnaaaa
Kochasz go?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Dobre pytanie. Jest czułość. Choć ostatnio się zdystansowalam. Trudno odpowiedzieć. Ponieważ po tylu latach związku co rano nie czuje się już motyli w brzuchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjechałaś do korpo, widzisz samych drapieżników dookoła , duże miasto , światła rampy i doszłam do wniosku" ten moj jest jakis nijaki , czas na zmianę " Nie okłamuj samej siebie... Przestał byc przydatny , przestał imponować ... Ale takie jest qrwa życie. Żebyś nie wpadła z deszczu pod rynnę :) Moj był inteligenty ale len do potęgi zero ambicji, miał tylko jedna zaletę , był prawdziwym dżentelmenem i kochał mnie. To równoważyło jego braki , ponieważ umiał słuchać , doradzić i jego angielski spokój ( nomen omen) był ostoja dla choleryka takiego jak ja. Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet ma problemy z podejmowaniem decyzji. Nie macie ślubu, a piszesz o dziecku. Czy Twój facet w ogóle ma jakieś skonkretyzowane plany życiowe i czy faktycznie chce założyć z Tobą rodzinę? Czy umie cieszyć się z małych rzeczy, czy aby być szczęśliwy w pracy potrzebuje idealnych warunków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
No już nie przesadzajmy z blichtrem wielkiego miasta. He he. Nie pochodzę z prowincji ;-). A i nie pracuje w korporacji. Robię to co uwielbiam i zapracowalam na to wcześniejszymi działaniami. Masz rację - kocha. Jest dobrym człowiekiem. Nie mam powodów by wątpić. Tylko czy go nie tlamsze? Może nie może przy mnie się rozwinąć? Sprecyzowane plany na przyszłość - ja mam. Od dawna wiem czego chce od życia. Ale, Czy moge je z nim dzielić? Chciałbym zaznaczyć, że już wcześniej miałam podobne refleksje. Sądziłam że się ułoży. To nie jest i nie może być decyzja podejmowana pod wpływem emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Może potrzebuje idealnych warunków ... I w tym tkwi problem. Podobnie jak idealnych warunków do założenia rodziny, czy chociaż posiadania psa. Jakby chciał zabezpieczyć się ze wszystkich stron, a tak się kurde nie da! Nawet idealnej ramy na łóżko... żadna nie jest dość dobra i w rezultacie mamy tylko materac od 3 miesecy :/. powiedziałam żeby wybrał taką jak chce, bo mi to już obojętne. To tylko rama do łóżka. Nawet kiedy wskaże palcem "o ta jest dobra" ( zakładając, że może moja opinia coś przyspieszy), to nie przyspieszy. Będę musiała być na każdym etapie zamówienia łącznie z byciem obecną podczas wykonywania przelewu. To takie absorbujace... Wkurzaja mnie takie rzeczy na codzień. Z drugiej strony jest moją ostoją. I co zrobić? Czasem zastanawiam się czy to nie przeze mnie. W pracy jestem bardzo decyzyjna, sprecyzowana. A kiedy pomyślę ze to i moje i jego 6 lat razem... To już nie potrafię być tak chłodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka doopa wołowa ten koles, ale widocznie taki tobie pasuje skoro już sześć lat z nim zmarnowalas a on sie nawet nie raczy z tobą ożenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Niech to szlag! Jak dużo w tym prawdy! Albo mi się w głowie poprzewracało. Przypuscmy że podejmuje decyzję o rozstaniu. Będę się czuła jak świnia. On sobie dotychczas żył z wyobrażeniem, że tak jest fajnie. I ze moja frustracja i trudne pytania od czasu do czasu przeminą jak zwykle. Tak, pozwalalam na to. Tak, ponieważ mam do niego słabość... patrząc prawdziwe w oczy. Potrafi być mega czarujący, tak jak opisała to wcześniej koleżanka mówiąc o swoim. Ostatnio właśnie taki jest. Czuje ze ja się dystansuje, a mu zależy. Powiem szczerze - na pewno się nie spodziewał że tak poważnie myślę o odejściu. To jakby wylać na kogoś hektoritly lodowatej wody. Nie chcę go skrzywdzić. Zawsze staram się zachowywać elegancko wobec moich partnerów, a tu pewnie nie ma eleganckiego rozwiązania. Wyjdę na malpę, na nieszczerą, ... eh. Trudno. No ale jak to najlepiej zrobić. Aby nie niszczyć drugiej połowie życia. Żeby nie zabić poczucia własnej wartości. Wiem, że dużo dla mnie poświęcił zapominając o sobie. Mówi inaczej, ale ja widzę czyny (no tak niewdzieczna że mnie dziewucha - przeprowadza się, jak mam problem ze zdrowiem jest przy mnie, szuka najlepszych lekarzy, od święta posprzątać, zabierze na obiad, przytuli) . Chcę aby pomyślał o sobie, powtarzam mu to już dość regularnie. Jak dotychczas , grochem w ścianę. Siebie do lekarza nie zabierze (bo jednak te ostatnia czynność musi zrobić sam ;) ). Dyskutujemy, mamy już kontakt, adres, wystarczy zadzwonić - nie zadzwoni. Szkoda mojego czasu na angażowanie się w pomoc. Jak wczoraj dałam mu taki przekaz: "chce żebyś pomyślał tylko o sobie, o tym co chcesz zrobić, gdzie być, co robić zawodowo, hobbystyczne. I jesli znajdziesz ofertę gdzieś dalej, bo tu nie możesz, spróbuj. Chcę żebyś czuł ze żyjesz.". I wiecie co? Popatrzył na mnie zdumiony. 'Ale jak to bez Misia? Nie zostawię cię.' Jestem dla niego bardzo ważna częścią świata. Można powiedzieć że pięknie, ale to moim zdaniem Róża z kolcami. W ogóle, to dziękuję Wam za rady. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Wiecie, ja nie twierdzę, że jestem jakimś kurde ideałem. Bo przecież pozwalalam sobie myśląc... jakoś to będzie. Im dalej w las tym trudniej. Mój czas jego czas... jak to potem będzie? Jak to będzie bez niego ? Ale chyba nam się priorytety nie schodzą :/. Mam już dziś w głowie gabkę od tego wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Od 3 lat mam problem z nadmierna iloscia gazow. Wszystko zaczelo sie na studiach... Czasem jak pojawila sie naturalna potrzeba, wiadomo wstrzymywalam sie. Od tego wstrzymywania zrobilo sie coraz gorzej, czesciej... Nie pije podczas jedzenie, nie spozywam produktow wzdymajacych, nie pije napojow gazowanych, staram sie nie mowic podczas jedzenie, jem pomalu, nie zuje gumy... nie wiem co mam robic, problem jak byl tak jest. Lekarze nie potrafia mi pomoc... bylam na usg jamy brzusznej dr stwierdzila, ze jak na moj moj maly brzuch gazow jest bardzo duzo w jelitach, za duzo ale stwierdzila ze niektorzy maja duzo enzymow i nic sie nie da zrobic... kolonoskopii nie warto bo nie pomoże... zreszta boje sie nawet...pomozcie prosze, moze kots ma podobny problem bo juz nie daje rady :( czasem zdarza mi się głośno pierdnąć w pracy czy podczas sexu i jest to dla mnie bardzo krepujące :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
Co to za bzdury powyżej! Ktoś się pode mnie podszywa. W głowach się co nie ktorym poprzewracało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On z tobą nie będzie szczęśliwy Pewnie już dawno nie jest , choć trudno mu się do dego ,zwłaszcza przed sobą przyznać. Mężczyzna zaradny,inteligentny znajdza sposób na siebie . Nie kochasz Go , to On marnuje swój czas. Café nie odpowie na twoje pytania , daleko jestescie od siebie skoro tu szukasz rozwiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_30
On nawet nie potrafi sie zdecydowac czy wejść we mnie od przodu czy od tyłu czy w ogóle. A mnie w takich chwilach zamiast seksu zachciewa się srać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakakolwiek decyzje nie podejmiesz - wez za nia odpowiedzialnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby są porąbane
Masz faceta anioła a narzekasz. Wolałabyś aby był korpo szczurem jskimś prezesem, który pracy poświęca każdą wolną chwile ( i się spełnia zawodowo ), jeździ na imprezy integracyjne i dyma inne na boku, leje cie po mordzie a potem przeprasza. Poj/ebało cie chyba. Nie każdy CHCE to robić. Nie dla każdego na #1 jest kariera i mają to w d/upie. A to że jest mało zdecydowany to tylko plus dla ciebie aby go mocniej pokierować, może musisz po prostu podejmować decyzje za niego, to nie katastrofa, tylko mała jego wada. I co, zostawisz go i poszukasz innego? Jaki inny by c***asował? Ambitny korposzczur? Baby są jednak porąbane, ciągle im źle i im mało, ciągle coś chcą poprawiać, zmieniać, ulepszać, na cholere ci to babo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×