Seks to basso continuo małżeństwa

Małżeństwo bez seksu, senza continuo, to suche jedzenie bez omasty, stające w gardle. Prawie zawsze seks to fundament założycielski małżeństwa, to nakręcenie sprężyny zegara, który wtedy rusza. Zegar w jakimś momencie nie nakręcany stanie, a zegar stojący to w ogóle już nie zegar, to trup. Zegar to taki fizyczny mechanizm plus jego ruch. Jedno i drugie RAZEM. Nikt tu jeszcze nie pisał o takiej roli seksu, jaka utarła się w moim małżeństwie. W małżeństwie należy rozmawiać i my to robimy. Z seksem jako basso continuo. Nie będącym główną treścią, ale cichym akompaniamentem, będącym nierozerwalną część treści. Jak? Na przykład: Gdy tylko to już jest możliwe, po pracy, ale nawet przed obiadem. Siadam na krześle, Ona siada na moich nogach. Wiecie JAK? Wiecie CZYM jesteśmy połączeni? Nie spieszymy się, TO nam nie ucieknie. Przytulamy się, całujemy, odsuwamy i patrzymy w oczy. I rozmawiamy. Nie tylko "romansowo", ale i całkiem prozaicznie. O wydarzeniach w pracy, o fakturach za prąd, gaz, wodę i różne takie. O tym, że jakaś impreza może warta ceny? Że jej brat znowu narozrabiał. No po prostu, jak zwykle. I CAŁY CZAS czujemy "Co bez przerwy jest w Czym". Jeśli coś w rozmowie nas poruszy, rozśmieszy, albo w podziw wobec Niej/Jego wprawi, to Ona/On da znak poruszeniem TAM. TAKA rozmowa ma także fantastyczną zaletę. Czasem się zdarza różnica zdań, chęć aby ochrzanić. Nie macie pojęcia, jak TAKIE warunki rozmowy niwelują niebezpieczne zakręty. DLATEGO mam przekonanie, że seks nie jest jakimś przyjemnym "dodatkiem" do małżeństwa, ale gwarantem jego bezpieczeństwa. Oczywiście nie ma u nas seksualnej monokultury. Bywa o wiele figlarniej. Niekiedy rozmowa jest (obiektywnie!) wykluczona.

Relacja jak marzenie...Pozazdrościć...

@Raficzek Bez pracy nie ma kołaczy. Chyba po 2 latach doszliśmy do tego, w JAKICH warunkach nasza rozmowa jest i życzliwa i bezkolizyjną i owocna. Jeszcze przedtem, tuż po ślubie, Ona zaakceptowała moją propozycję: - małżeństwa trwałe są obecnie prawie cudem. Jest PEWNE, że z czasem będziemy się żreć. Dla mnie jednak nasze małżeństwo jest NAJWAŻNIEJSZE, jeśli i dla Ciebie też, to "z zaciśniętymi zębami", zaciekle musimy wszystko odpuszczać, aby przetrwało. No i tak to było. Oboje jesteśmy sangwinikami, więc "pierze leciało" w czasie naszych awantur. Zdarzało się nawet, że obrzucaliśmy się bluzgami nie zważając na obecność świadków. Aż wstyd. Ludzie się dziwili, że ciągle jesteśmy razem. Nikt by nie uwierzył, że na skutek naszego UPORU. Stopniowo nabieraliśmy zaufania do siebie i w czasie nieopanowanej awantury, byliśmy pewni że jutro będziemy się całować. Teraz to już leciutko. Te " nasiadówki małżeńskie" to był pomysł stulecia!

aha

ja to bym zjadł batona

Chłopaki! Wczesna młodość szybko mija i nieuchronnie zaczną się schody i takie zwykłe IQ "do łamigłówek" stanie się mało użyteczne, trzeba będzie zacząć myśleć naprawdę. Chyba, że planujecie być singlami, wtedy niczego poważnego nie trzeba. Podobno przez nawet 20 lat może być fajnie. Lecz potem będziecie zdziwaczałymi nieużytkami, już nie do zagospodarowania. Jest conieco takich.

Nie chce żeby mnie ktos zagospodarowywał, skoro masz taka potrzebę proszę bardzo. życie to nie tylko miłosć

Zrób zakupy za powyżej 150 zł, za przesyłkę nie zapłacisz nic a dodatkowo dostaniesz rabat 10%, Wejdź na lovestore24.pl, po złożeniu zamówienia wpisz kod: 04311 kod ważny do końca sierpnia