Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna 28

Czy mogłabym prosić mądre osoby o obiektywny komentarz? Jestem na skraju wytrzym

Polecane posty

Gość Smutna 28

Opisze sytuację jeśli ktoś się odezwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
opisz sytuację, to może ktoś się odezwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaka masz sytuacje? Ja tez mam zly dzien dzis, bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisz i zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Skopiuje większość, bo przed chwilą napisałam to do Pani psycholog, która może odpisze. Niestety wyszło długie. Bardzo proszę o komentarz do mojej sytuacji, ponieważ jestem u kresu sił. Postaram się opisać wszystko w dużym skrócie. Od wielu lat (mniej więcej od okresu dojrzewania, teraz mam 28 lat) borykam się/borykałam z nerwicą, depresją, bardzo niską samooceną, uzależnieniem od okaleczania się, nieśmiałością/fobią społeczną. Byłam u kilku psychologów (w tajemnicy), ale bez efektu. Nauczyłam się ukrywać swoje problemy. Moja rodzina o nich nie wie (albo nie chce wiedzieć), nie powiem im, ponieważ nie jesteśmy blisko, zbyt wiele razy zostałam wyśmiana i niezrozumiana, np.usłyszałam, że jestem hipochondryczką. Walczę z tym, nie chcę się poddawać, bo w tym stanie widziałam tylko dwie drogi przed sobą - szpital psychiatryczny lub samobójstwo. Potrzebuję wsparcia i czasu, pracuję nad sobą. Mimo ogromnego lęku poszłam na szkolenie z urzędu pracy (chociaż nieraz musiałam wychodzić do łazienki, brać coś na uspokojenie w ataku paniki), pokonałam go, ukończyłam kurs, poznałam nowe osoby, dostałam pieniądze i certyfikat, uważałam, że to duży krok do przodu. Teraz "trzymam się" tej placówki, chodzę na wolontariat (też dostanę na to "papier), pomagam przy opiece nad niepełnosprawnymi i czuję się lepiej psychicznie, bo wychodzę do ludzi, wiem, mam motywację by się umyć, uczesać, umalować, ładnie ubrać itp. Potrzebuję takiego czasu "na luzie". Pani dyrektor powiedziała, że jest możliwość stażu jak tylko będą pieniądze w urzędzie pracy. Postanowiłam zatem chodzić "na luzie" do czasu możliwości stażu, a później skorzystać z niej. Niestety spotkałam się z wielką krytyką i niezrozumieniem ze strony rodziny, zwłaszcza mama mnie "gnębi". Mają pretensje, że chodzę tam za darmo, porównują do innych (bardzo zaradnych ich zdaniem), sugerują, że jestem pasożytem, wypominają, że coś sobie kupiłam (za własne pieniądze) i tracę pieniądze na ich zdaniem zbędne rzeczy, wypominają wiek, niszczy mnie to, od nowa wpędza w nerwicę i depresję, czuję się po tym jak największy nieudacznik na świecie. A pieniędzy ode mnie nie chcą, choć wolałabym oddać rodzicom wszystkie oszczędności, tylko, żeby pozwolili mi pracować nad sobą małymi krokami. Uważam, że nie jestem leniwa, przecież udzielam się za darmo (niektórzy obcy ludzie mnie podziwiają), ale rodzice tego nie rozumieją. Póki co nie dam rady się wyprowadzić, jeszcze sporo mi brakuje do stanu, w którym mogłabym się usamodzielnić, ale dążę do tego. Wiem, że rodzice chcą, żebym się usamodzielniła, miała stałą pracę, ale zamiast wspierać, niszczą mnie, skutek jest odwrotny. Bardzo Panią proszę o obiektywne spojrzenie, dziś rodzina znów doprowadziła mnie do łez, czuję się "zmieszana z błotem" potrzebuję wsparcia, a oni jeszcze dokładają stresu. Czy dobrze myślę i robię? Jak się nie dać niszczyć, jak sobie poradzić? Nie dam rady im powiedzieć, nie zniosę kolejnych ciosów. Będę bardzo wdzięczna za choćby krótki komentarz, obiektywne spojrzenie. Nie chcę się poddawać, bo nie chcę tak żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie żałuj tego kroku nikomu a daleko zajdziesz i stresow się pozbędziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Wkleiłam wyżej. Jakiego kroku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
nie żałuję! mam czworo dzieci , każde z innym facetem. nawet nie wiem jak mają na imię. uwielbiam seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwaga, mam podszywa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawie każdy ma tego rodzaju problem tzn. "nie radzę sobie w życiu wystarczająco dobrze". Jakoś tam sobie radzisz, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto lepiej zarabia, jest bardziej samodzielny itd. Można się załamać porównując się do innych, a przeważnie bezpodstawnie, bo ci "inni' też np. korzystają z pomocy rodziny, albo psychologa albo coś tam o czym niekoniecznie wiesz, bo ludzie - jak ty, nie lubią chwalić się niepowodzeniami. Rób swoje i powoli dąż do celu. Co do rodziców: ciekawe na ile oni byliby "samodzielni" na Twoim miejscu. Kiedy Ty się urodziłaś to oni problemów ze stałym zatrudnieniem nie mieli, zapewne nie kredytowali się na 30 lat żeby kupić pierwszą kawalerkę jako młodzi ludzie i nie musieli bać się zwolnienia co tydzień (to przyszło parę lat po Twoim urodzeniu co najwyżej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pani psycholog pewnie odpowie mądralińskim bełkotem, a ja ci powiem, że wydajesz się spoko osobą i dobrze robisz :) Rodzina dopieka, bo to klasyka rodzinna, że by chcieli móc się chwalić członkami rodziny, tyle że tobą można się chwalić, zaś oni tego nie zauważają. Serio tak myślę i podziwiam, że mimo lęków się zebrałaś w sobie i znajdujesz źródło motywacji :) Olej podszywa (to z t ą 4 dzieci i seksem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, moim zdaniem to ratunkiem dla Ciebie jest wyprowadzka z domu. Poszukaj pracy, znajdź jakąś tanią kawalerkę. A wolontariat to też dobra sprawa, możesz się angażować w czasie wolnym, np. w weekendy czy wieczorami. Będziesz miała spokój od rodzinki, a jednocześnie dużo zajęć i brak czasu na rozmyślanie. Bo w tym układzie rodzina bedzie Ci utyskiwać, raczej marne szanse, że oni się zmienią. Poza tym jednak mieszkasz u nich, a masz prawie 30 lat. Więc albo wyprowadzka albo powinnas mieć gdzieś ich gadanie, inaczej ciągle będziesz się denerwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
To też, ale chodzi g*****e o to, że muszę wyjść z tych problemów natury psychologicznej, a oni naciskają na szukanie pracy. Kiedyś, gdy się zmusiłam do pracy przy nerwicy, wylądowałam na miesiąc na zwolnieniu lekarskim, myślałam, że moje serce tego nie wytrzyma. Ale rodzice dalej wywierają presję, a tu naprawdę nie chodzi o lenistwo i wygodnictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to tylko potwierdza moja teorię, że na kafę glównie siedzą ludzie chorzy psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak rozumiem, to Twoi rodzice mają pretensję, że w swoim wieku nie pracujesz jeszcze zawodowo i nie zarabiasz pieniędzy? Wiesz, wziąwszy pod uwagę, że masz 28 lat to się nie dziwię. Z takim cv, a właściwie jego brakiem, to nie wiem, gdzie Ty teraz pracę dostaniesz. Małe kroki to mogłaś robić, ale 10 lat temu. Nie zrozum mnie źle: nie chcę Ci dopiec czy zdołować, ale takie jest życie, rodzice nie będą Cię wiecznie utrzymywać. Trzymasz się tej instytucji, czyli urzędu pracy. Sorry, ale dla mnie pośredniaki to chore instytucje, które nie powinny w ogóle istnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Dziękuję za wszystkie mądre i poważne odpowiedzi 🌼 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd jesteś jakiś punkt zaczepienia bo nie wiem czy mamy szansę na spotkanie a bez tego ani rusz takich problemów nie rozwiążesz korespondencyjnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Kochani jesteście, na chwile Was opuszczę , musze się porządnie wyprykac. zaraz wracam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Myślę, że osoby o "normalnej wrażliwości" i bez takich problemów mnie nie zrozumieją. Moi rodzice właśnie tacy są, mam wrażenie, że są z "zupełnie innej gliny" niż ja, jakby z innego świata i stąd totalny brak zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Gość 22.26, jesteś psychologiem? Wybacz, ale nie podaję takich informacji w necie. Wiem, że nie, chodziłam już do psychologów. Gdyby nie Bóg i wiara, to bym nie dała rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 159
powinnaś chociaż porozmawiać z psychologiem, na terapię nie musisz iść jeśli nie chcesz. powinnaś dojść do źródła problemu, inaczej się zamęczysz. szkoda życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam psychiatre , leczylam się półtora roku a z problemem podobnym do ciebie borykalam się ok 12 lat nerwica lękowa depresja i takie podejście do życia jak u ciebie teraz dwa lata po psychotropach jest ok czuje ze żyje ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tylko miejscowość to cię nie zdemaskuje ja też wierzę a do tego nie mało mogę ale bez tego nie wchodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
byłam u psychologa , wysłuchał i mnie wygonił, tłumacząc , że moich schorzeń jeszcze nie ma w żadnych podręcznikach psychologii a nawet psychiatrii. żebym poczekała to może będzie więcej nas z takimi schorzeniami to zaczną badania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Wiem, dużo czytam, pracuję nad sobą małymi krokami, ale rodzina potrafi sprawić, że czuję się jak zero i pasożyt, dziś znowu po mnie "jechali", mama, tata i brat, 3 na 1 to zbyt wiele :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobrze robisz. Małe kroki a tak naprawdę ogromne. Przykro mi że masz taką ciężką relacje z rodziną. Wydajesz się być miła, dojrzałą i inteligentna osoba. Jak przeczytałam twój post to pomyślałam że szkoda że nie mieszkasz blisko bo chętnie bym się z tobą zaprzyjaźniła. Wiesz, ja pięć lat temu wyjechałam z Polski. Jestem po studiach filologicznych. Czyli niby wykształcenie jest, ale na rynku zagranicznym, na dodatek bez języka, się nie za bardzo liczy. Strasznie się rwalam do pracy, sprzątanie czy produkcja. Jednak mój mąż i rodzina kręcili głowami ze jak to po studiach i takie coś. A ja wiedziałam że dla mnie to byłoby najlepsze. Małe kroki ale do przodu. Jak znalazłam ogłoszenie o jakiejś prostej pracy to mąż mówił że nie spodziewał się tego po mnie, był rozczarowany bo powinnam tu iść na studia i do czegoś na poziomie dojść. Oczywiście na studia nie było szans bo do tego potrzebny super opanowany język, poza tym miałam już ponad 30 lat i wiem że głowa nie ta, ani potrzeby. Chciałam iść między ludzi, powoli się rozwijać, uczyć języka. Ale nie miałam siły... Więc siedziałam na zasiłku. Dopiero niedawno zrobiłam się silna, zaczęłam prosta pracę, później szkole i teraz w końcu czuję że idę do przodu a nie żyje cudzymi mzonkami. Sama wiem najlepiej co dla mniedobre i co pcha mnie do prprzodu. Życzę ci powodzenia i wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 28
Razem ze mną pisze podszywacz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żeby pójść do psychologa trzeba mieć zdrowie żeby to strawić a ja wiem że twoje szwankuje,a jak będziesz aż tak ostrożna to nic nie ugrasz a chyba nie o to ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przełam się, poszukaj normalnej pracy. musisz się wyrwać z tej beznadziei. nie dlatego żeby rodzina się odczepiła ale dla samej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A blogerka Pepsi Eljot poleca bieganie na tego typu problemy. Przeczytaj jej książkę 'Biegam bo muszę'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×