zazdroszcze szczescia bylemu

Witam, Bylam z chlopakiem 6 lat. Pierwsza milosc zakochalam sie po uszy. Bylam zaalepiona dawalam od siebie bardzo duzo,lecz dostawalam malo. Typ babiarza przystojny zaradny kulturalny zadbany. Bawil sie mna. Flirtowal na moich oczach z innymi, pozniej wyszlo ze w miedzyczasie spotykal sie z 2. Poznalam dobrego chlopaka odeszlam od tatego, mimo ze dalej go kochalam,ale wiedzialam ze to nie ma sensu ze zmarnuje aobie zycie.( bardzo czesto plakalam przez niego wyzywal mnie a ja go i tak traktowalam jak za 6 cud swiata). Minal rok z tym 2 sie dogaduje wspolne pasje zajecia, dba o mnie,kocha nad zycie. Widze roznice. Mam dzieki niemu wysoka samoocene. Tamta byla toksyczna milosc chora ale mimo wszystko wiefzialam ze goo kocham a z tym czesto mam wahania czy to milosc i chyba trzymam go przez to na dystans. Mozliwe ze byly zwiazek opieral sie na seksie i w tym brakuje mi takiej namietnosci...drugi raz bym odczekala zanim bym weszla w 2 zwiazek ale czasu nie cofne. Wiem ze tamten mnie nie kochal tak jak ja jego moze wogole i ze to bylo chore. Ale tak ciezko mi wymazac zapomoniec. Po miesiacu znalazl druga dziewczyne. Zakochany. A ja? A ja mu zazdroszcze ze umial tak o wszystkim zapomniec. Dodam ze pochodze z rodziny alkoholikow i tak naprawde nie wiem co to milosc..