Załatwiłam go

Koleś nin stop przychodzil zaczepiał podrywal, ale chyba było to dla nabity. Wybierałam sie w weekend na impreze powiedzial, ze przyjdzie sie umowic bo chce mnie lepiej poznac, nie zjawil sie ani razu a byłam w pracy caly tydzien. Na impreze poszlam z kolezankami tak jak bylam umowiona, bawiłam się świetnie. Potem jakis czas nie bylo mnie w pracy. Wkoncu trafilismy na siebie, widac ze nie mial zbytno wesolej miny no ale ja traktowalam go normalnie bez spiny czy chamskich odzywek. Sam zaczal temat jak impreza itp. powiedzialam ze super niech żałuje ze go nie było. Stwierdzil ze wiatr biednemu zawsze w oczy odpowiedzialam cyt. "Na własne zyczenie" . On. To co juz nie ma szans zebysmy sie umowili ponownie. Odp. Raczej nie. On. Moglas zadzwonic(oczywiscie nie chcial mi dac wczesniej do siebie numeru tel. Wiec nie wiem gdzie moglam zadzwonic) napomknal cos o moim slyzbowym tel. przemilczałam temat. Nie dam sie mu wiecej, nie zemna takie numery.