Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chce byc sama i nie miec prawie nikogo obok siebie

Polecane posty

Gość gość
No ale popatrz. Ty nie potrzebujesz nie wiem czego, windsurfingu do szczescia. A ja nie potrzebuje do tego ludzi. Dlaczego wykluczasz, ze ktos taki moze istniec na swiecie i niezle funkcjonowac? To ze statystycznie % to jest mniejszy odsetek, nie ma znaczenia. Troche tolerancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Socjalizacja na siłę nic nie da :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to s********j

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie z tym, ze nie chce kontaktu z ludzmi. Tez pozrywalam sporo znajomosci, na chlopaku mi nie zalezy, nie mam zbyt duzych potrzeb. Nigdy nie bylam zakochana. Zreszta nie wierze w milosc, jest tylko pociag seksualny, ktorego nie mam, wiec raczej sie nie zakocham. Z rodzina tez srednio sie rozumiem. Mam wrazenie, ze nikt mnie nie zna. Kiedys mnie to bolalo, teraz juz zalezy mi coraz mniej. Tez studiuje, pracuje, czymstam zapelniam swoje zycie. Najlepiej sie czuje w domu, przed laptopem albo na samotnych wypadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tez tak, ze nie wiem czesto o co chodzi ludziom, ja akurat nie odczuwam zbyt duzo emocji, ktos mi sie zwierza to meczy mnie to udawanie, ze tez mnie to bulwersuje/zasmuca itp. a tak naprawde to... czesto przysypiam. Wysluchuje marudzacych ludzi, zeby miec jako takie relacje w szkole/pracy i ludzie nie traktowali mnie jak dziwaka. Dosyc sie wymeczylam w podstawowce, ludzie mnie przesladowali, teraz jestem taka jak wszyscy, przynajmniej udaje normalna, ale nic nie poradze, nic nie czuje i mam ludzi gdzies, nie wzbudzaja we mnie emocji. Nikogo nie mialam, bylo par****lopakow, z ktorymi mialam jakies spotkania, ale nie widzialam w tym sensu, szybko urywalam kontakt, bo nic nie czulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak ktos mi o czyms opowiada to tez nie mam emocji... w wielu sytuacjach nie czuje nic i z trudem udaje jakies emocje. Ale martwie sie mocniejszymi rzeczami jak dreczenie, torturowanie kogos, zwierzat, smierc etc. Za to umiem np. doradzac, przez co wielu ludzi pchalo sie do mnie, 'darmowa terapeutka'. Potem zaczelam miec ich dosc, jak chcieli sie zblizyc do mnie emocjonalnie i zaczynali sie mna z kolei interesowac. Choc czesc chciala ode mnie tylko rad i nic wiecej (probowali wykorzystywac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez bardziej przejmuje sie zwierzetami, okrucienstwem, smiercia, ogolnie slabszymi i niewinnymi osobami, ktore sa czyjas ofiara, w tym malymi dziecmi, poza tym ludzi nie lubie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli empatii nie jestesmy pozbawione, wbrew temu, co ktos tutaj usilnie probuje wmowic :P Ludziom nie miesci sie w glowie, ze mozna po prostu nie lubic zazylych kontaktow z homo sapiens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz depresję czy fobię społeczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psychopatie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja napewno nie jestem jakas psychopatka ani nie mam fobii spolecznej :/ nie kreci mnie znecanie nad ludzmi, nie boje sie ich, po prostu mam na nich wywalone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babom bez chłopa odwala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no a po co mi chlop jak zaden mnie nie podnieca, nawet sie nie masturbuje i seks moglby dla mnie nie istniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie jak ty i jestem facetem, ale "społeczniakom" w pustych łbach się nie mieści, ze można mieć w du/pie ludzi i nie potrzebować ich aprobaty do szczęścia oraz być samowystarczalnym. Pier/dol opinię tych, którzy dnia nie wyobrażają sobie bez komentarzyków albo wstawiania foci na fejsiku, insta itd. i potrzebują czyjejś atencji do szczęścia, bo inaczej czują się "samotni" :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja (autorka) masturbuje sie czasem, ale to raz-dwa w miesiacu, a czasem rzadziej :P. Wiecej nie mam potrzeby, mam slaby poped seksualny. A nawet jak sie zakochiwalam, to tylko aseksualnie, nie wyobrazalam sobie z nimi seksu i nie ciagnelo mnie do tego. Nawet z calowania sie ZADNEJ przyjemnosci nie czerpalam, a robilam to i inne rzeczy, bo mialam faceta i tak trzeba bylo (calowalam sie tez z 2 innymi i dalej to samo). Ja bym te czynnosci przyrownala nie wiem do czego.. w kazdym razie mi byly totalnie obojetne, bez emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
potrzeba socjalizacji to mit, człowiek wcale jej nie potrzebuje, po prostu dzięki socjalizacji łatwiej steruje się szarą masą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietam jak sie pierwszy raz przed facetem rozebralam.. zero wstydu, ale i zero dreszczyku emocji. Wszystko bylo dla mnie mechaniczne, choc aktorka jestem niezla, i tak udawalam, ze sie nie kapnal i o mnie mowil 'ostra kotka' i inne glupoty. Haha, nawet z tego nie mam w obcowaniu z ludzmi zadnej przyjemnosci :P w sumie nawet masturbacja nie dostarcza mi wiekszych bodzcow, zebym za tym szczegolnie tesknila, wlasciwie moglabym nawet i tego nie robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no fakt, latwiej steruje sie masami, grupami. Pojedynczy czlowiek jest o wiele bardziej zdolny do refleksji niz tlum, ktory jak pokazuja badania, wrecz 'glupieje'. No ale tez bez przesady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja tez kiedys bylam zakochana tak platonicznie, nie moglam wyobrazic sobie z tym facetem seksu, w ogole nie widzialam w nim mezczyzny, zakochalam sie w nim jako czlowieku, jego wnetrzu, rownie dobrze moglby byc kobieta. To moj przyjaciel i ma dziewczyne, nawet nie wie, ze bylam w nim zakochana, nic po mnie nie bylo widac. Oprocz niego kazdy facet wydaje mi sie nudziarzem. Juz mi na szczescie przeszlo, to nie bylo jakies g***towne uczucie, udalo mi sie wmowic sobie, ze mi nie zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi po prostu przechodzilo po czasie. Teraz daaawno temu sie nie zakochalam i sie z tego ciesze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
g****o nas to obchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:06 jednak kogos to obchodzi jak jakies osoby wymieniaja sie pogladami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka jest pewnie po prostu introwertyczką :) Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą i swoim temperamentem. Inaczej tylko można zrobić sobie krzywdę, bo ileż można udawać kogoś kim się nie jest, to bardzo obciążające na dłuższą metę. Wiem coś na ten temat, bo sama tak mam. Kontakty z ludźmi w pracy w zupełności mi wystarczają (a czasem wręcz przytłaczają) potem muszę być sama, bo inaczej nie miałabym siły na nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, ze nie chcesz byc az tak calkiem sama... :) brak ci podobnych ludzi do siebie, mi tez. Nie chce miec faceta, ale paczke przyjaciol na wspolne wypady i zeby tez byli raczej introwertykami jak ja i tacy troche "inni", lubie ludzi ze swoimi dziwactwami :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś napisałam, ze nie chcę faceta, bo było mi żal chłopaka, który chciał się ze mną spotykać. Odbiło sie to szerokim echem po internecie i odbija do dzisiaj. Jeśli jesteś prowokatorką to po 1: uwielbiam ludzi, nie mam zadnego problemu z wejściem do nowej grupy, środowiska, udawało mi sie to wiele razy w zyciu i zawsze ktoś mi potem mówił: "jaka ty jesteś odważna, przyszłaś tu sama, ja bym tak nie potrafił(a)", po 2: trzymam kciuki, żeby ci ktoś kiedyś wreszcie dobrze oklepał ten fałszywy ryj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem żadna prowokatorka i nie wiem naprawdę jakie prowo wy tutaj widzicie.. napisałam to, co czuje i jak chcę żyć. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakoś nie za bardzo wierze w to, ze masz zadatki na pustelnika i wlasnie takiego zycia autentycznie pragniesz Najpewniej obwarowałaś się taką mizantropijna deklaracja "nie chce zadnych bliskich relacji z innymi, gardzę/ nie mogę ścierpieć tid." pod wpływem przykrych, rozczarowujących przeżyć. Wprawdzie jest to najpewniej chwilowe pseudo pragnienie ale mimo wszystko UWAZAJ CZEGO SOBIE ZYCZYSZ BO MOZE SIE SPELNIC. A prawdziwe osamotnienie, gdy nie masz do kogo otworzyć ust(rodzice w grobie, nie masz rodzeństwa, znajomych ani przyjaciół) ten moment gdy sobie uświadamiasz ze na całym świecie nie ma jednej osoby której na tobie zależy, ze możesz zdechnąć jak pies pod płotem i nikt nawet nie uroni łezki (tylko pokażą reportaż dziennikarskie hieny ku fałszywemu, powierzchownemu współczuciu gawiedzi), ale tak naprawdę nikt nie poświeci c***ełnej tkliwości i tęsknoty myśli TO PRAWDZIWIE PIEKLO...TAK NAPRAWDE W TYM MOMENCIE PRZESTAJESZ ISTNIEC JAKO CZLOWIEK, OSOBA A STAJESZ SIE RZECZA (ot starym trampkiem na przykład)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ps. a może doszłaś do konstatacji "odrzucam ludzi"pod wpływem niezaspokojenia jakichś utopijnych pragnień w rodzaju "szukam kogoś kto mnie autentycznie, zrozumie "tak do szpiku kości"????przeciez to smieszne oczekiwania, nikt nikogo nie zrozumie totalnie. nawet czlowiek sam siebie nie rozmie w taki absolutny sposob, i w pewnym stopniu zawsze jest osamotniony w swiecie swych wewnetrznych przezyc...ale potrzebuje obecnosci kogos drugiego w swoim zyciu, gdzies obok, takiej fizycznej i emocjonalnej aby w pelni byz czlowiekiem i nie wyc z bólu .bo jest istota spoleczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam zamiaru zmuszac sie do zazylosci z ludzmi, skoro nie sprawia mi to przyjemnosci. Nawet dzisiaj w pracy.. po 2 godzinach nie chcialo mi sie juz rozmawiac z ludzmi, mimo ze sa mili i w zasadzie nic do nich szczegolnie nie mam. Ale po prostu dla mnie to zerowa radosc. Wole sobie poczytac ksiazki, 8sc samej na spacer, obejrzec dobry serial etc. Takie zycie mi po prostu odpowiada. Nie mowie, ze zerwe to calkowicie. Z rodzina kontakt mam zamiar utrzymywac, pomagac im w razie czego. Ale jak sie wyprowadze, to wiadomo, wiezi i tak troche oslabna (choc i tak nie mam ich jakos mocnych, no ale jestesmy jak rodzina). Spotykalam osoby bardzo podobne do mnie i nawet z nimi kontakt nie sprawial mi radosci. Nie ze wzgledu na oczekiwania, wbrew pozorom wrecz w kazdym umiem znalezc cos pozytywnego. Tylko po prostu tego "nie czulam". Wole zyc sama ze soba, a z ludzmi utrzymywac podstawowe, bardziej powierzchowne/formalne kontakty. Tyle mi wystarcza i to od lat. Nie wyje z bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×