Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moje problemy, moje życie, wejdź i przeczytaj

Polecane posty

Gość gość

Całe moje życie to jakiś absurd, popadam w skrajności i czuję że dążę do największej porażki. Zawsze byłam wrażliwa, zbyt wrażliwa z całą masą kompleksów dodatkowo. Zawsze starałam się być najlepsza aby tylko ktoś mnie zaakceptował, choć troszkę pochwali. Nigdy nie słyszałam żadnego dobrego słowa z ust ojca. Całe życie byłam beznadziejna, do niczego, przez całe życie mi to wmawiał i wmawia dalej. Byłam, jestem katoliczką, jak cała moja rodzina. Kocham Boga. Modlę się, chodzę do kościoła, często na majowe, czerwcowe, różaniec, pielgrzymki. Byłam nawet w zakonie, chciałam zostać ale jestem zbyt słaba. Nigdy nie miałam chłopaka. Byłam w wielu licealnym, były wakacje, myślę sobie, muszę zdobyć jakiegoś chłopaka, nie chce być sama, chcę tak jak moje koleżanki. Znalazłam. Chłopak starszy o rok. Miły, dobry, ogólnie ok. Troszkę się to ciągnęło, ale ja czułam się z nim źle. Nie kochałam go. Nie chciałam się z nim całować, nie chciałam być z nim blisko, potem to nawet nie chciałam go nawet widzieć. Skończyło się. Czuję, że się nim bawiłam. Źle mi z tym. Minęło z 5 lat. Cały czas jestem sama. Nie potrafię stworzyć związku z żadnym chłopakiem, z dziewczyna też nie. Choć były momenty, w których miałam brudne myśli na temat kobiet. Czas mija a ja? Ja kilka razy byłam zauroczona ale tylko w żonatych i dużo starszych od siebie...Zaczęłam studia i..poznałam kolejnego mężczyznę, oczywiście żonatego...zakochałam się i nie mogę przestać o nim myśleć. Najgorsze jest to, że on jest dla mnie zbyt miły, podrywa mnie, filtruje a ja nie umiem się oprzeć! Tak bardzo pragnę miłości i akceptacji. A z drugiej strony tak bardzo się boję, nie chce cudzołożyć, nie chcę grzeszyć, nie chce zadawać cierpienia. Macie dla mnie jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PRAWIK 2 4
Idź dawac d**y k***a ironiczna szczurzyco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak Ci się podobają starsi to sobie znajdź starszego ale nieżonatego. Albo w swoim wieku xD lub parę lat starszych (też są fajni niektórzy).Z resztą Ci nie pomogę bo ja mam normalnego tatę, katoliczką jestem na papierze:-) i nikt ode mnie nie wymaga niczego w zasadzie. Ale czy jestem szczęśliwa to nie wiem :-P Chociaż moja rodzina też mnie wkurza czasami i to nieźle :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdź sobie? Szukam cały czas. Nawet jakbym kogoś takiego znalazła to boję się reakcji rodziny, otoczenia. Zresztą gdzie znaleźć wolnego starszego? Z rozwodnikiem nie wezmę ślubu kościelnego. Z ojcem mam niby dobry kontakt ale z tym jednym wielkim wyjątkiem... A teraz jestem zakochana, znów nieszczęśliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bądź zimną suką!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz "wyjsc do ludzi" , bywac wsrod ludzi, moze wolontariat, praca spoleczna, kursy, wystawy , imprezy otwarte, na ktore mozesz isc sama - zawsze sie cos dzieje. Zobaczysz, ze nie jeden ten zonaty na swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie obraź się, ale co ci dało do tej pory to życie zgodnie z przykazaniami? NIC, nawet bym powiedziała, że dało ci to tylko smutek i rozczarowanie. Do niczego nie namawiam, ale niektóre przykazania w kościele są bezsensu. Z własnego doświadczenia powiem ci jednak, ze zanim zaczniesz związek musisz zrobić ze sobą porządek, bo byle jaki fagas cię omami i wykorzysta, jak np. ten teraz. Musisz znać swoją wartość to podstawa, a później zakładać związek, nawet ze starszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×