Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba_już_zwariowałam

Moja matka chyba mnie nienawidzi

Polecane posty

Gość Chyba_już_zwariowałam

Odkąd pamiętam moja matka zawsze dyktowała warunki, co mam się ubrać , co jeść, co posprzątać( na to bym przymróżyła oko, gdyby nie fakt że przy intencji sprzątania nie zaczała wymieniać posprzątanie to tamto i jeszczo .... "tak dla picu trzymam miotłe(czy odkurzać) chciałam tylko potrzymać" z każdym jednym obowiązkiem tak robi może jestem przewrażliwiono ale mnie to już męczy ), jak zachować nawet przyjaciół wybierała(w sumie raczej odradzała i czasami miałam wrażenie że najlepiej jak bym była sama wg jej mniemania żeby mogło komuś później wypominać wszystkie błędy), przyznaje źle robiłam że się cześciej nie sprzeciwiałam chociaż każdy choć cień sprzeciwu robiła wielką afere, "że jej nie szanuje"(od czasu do czasu mnie od p****w i k****w nieudaczników wyzywała i porównywała do innych to lubiła najbardziej "dlaczego nie jestem taka a nie inna bla bla...." i tego typu ) już nie wspominając że przystole(mimo że najczęśniej się nie odzywałam) to zaczyna od tego że nie dbam o siebie , dlaczego chłopaka nie mam(ps 22 nigdy chłopaka, studiuje brakuje 1,5 roku do inż. i kolejne 1,5 do mgr(raczej będe robić zaocznie ,żeby iść do pracy i się wyprowadzić przynajmniej taki plan) ) teraz mam wakacje zaczynam żałować że do pracy nie wyjechałam , w sumie chciałam się we freelancerke pobawić, stwierdziłam że nawet w trakcie semestru będe mogła brać zlecenia dlatego te 3 miechy chce przeznaczyć na samonauke i tworzenie portfolio i nie nie zaniedbuje obowiązków wszystko staram się na bierząco robić. Teraz w sumie zaczynam mieć własne zdanie , sama studie wybrałam (wcześniej mi technikum wybrała, żałuje że posłucham no cóż ucze się ze błędów). W sumie teraz mnie ignoruje tylko dlatego że sprzeciwiłam się póścia do kościoła(zagorzała chrześcijanka, ale się nie przyznaje że zagorzała, twierdzi że jest luźna w tej kwesti i tolerancyjna) , to nie jest tak że brutalnie powiedziałam, że nie pójde delikatnie zasugerowałam czy muszę iść bo mi nie zabardzo uśmiecha(w sumie powiedziałam to żeby zobaczyć reakcji bo sądziłam że i tak na końcu pójde(no wiecie zadowolić matke) no ale...) zrobiła taką awanture, "że prosi raz w roku poszła do kościoła(częśniej ale nie wnikajmy) "a ja się sprzeciwia wytoczyła działo typu "do póki mieszkasz pod moim dachem robisz to co ja chce" pierwszy raz w życiu poczułam się jak niewolnik i to tak dotkliwie odczułam że powiedziałam brutalnie "że jestem ateistą i przestało mnie to bawić" najpierw zamarła a potem powiedziała "że jak jeszcze raz usłysze te słowa to wyrzuci mnie z domu " ja wkurzyłam jeszcze bardziej nie mam pojęcia jaki wyraz twarzy ja miałam ale pierwszy raz widziała strach jej w oczach(albo mi się zdawało) poprostu wyszła i wgniewie powiedziała "no to se zostań w domu " a ja została, no i teraz od tygodni mnie ignoruje (w sumie się nie odzywa do mnie i w sumie nawet jest mi to na ręke pierwszy raz w życiu nie martwie się o co zaś mnie opieprzy(zawsze popadałam taki stres albo strach że nie jestem dosyć dobra)) nawet zabrała mi pady (chyba w celu żeby mnie ukarać(zawsze coś zabierałą najcześciej był to laptop , bo zakaz wyjścia był słabą karą bo nie jestem imprezowiczką) , bo ciągle uważa że jestem nałogowym gracze(niewiem czy moge nazwać się nałogowym gracze skoro spokojnie bez granie wytrzymuje miesiącami nie mając potrzeby grania traktuje to jako rekreacje tak jak czytanie książki czy oglądanie filmu po poprostu lubie)). Z jednej strony czułam się jak potwór bo jeszcze nigdy się tak mocno nie sprzeciwiłam matce, miałam wrażenie że ją zawiodła, a z drugiej nie żałuje niczego , ps. nigdy mnie nie przytuliła, i zawsze wolała cudzych ludzi od rodziny , nie pracuje, ale pomaga ludzią(nie myślcie że jestem zazdrosna nie mam nic przeciwko niech pomaga ale niech nie ma później pretensji że nie ma pieniedzy(nie nie bierze za to pieniędzy), że czasu nie ma i ciągłe zażalenia, a ja cierpliwie godzinami to wysłuchiwała(serio godziny policzyłam z głupoty była 9 a tu nagle 12 lub później)), i nie nie jestem leniwa kosze, odkurzam , sprzątam , gotuje, nawet drobne naprawy robie(mój ojciec ma firme, której się calkowicie poświęca(nie dziwie się, bo jego posądza o alkoholizm)), i jeszcze jak wcześniej wspomniałam ucze na zapas bo wiem że mnie cieżki 2 semestry czekają, a ona jakbym nie robiła nic mówi to jeszcze tamto i szczyt wszystkiego wymienia mi prace które godzine temu robiła, nie wiem może jestem przewrażliwiona i dziecinna ale mam dość .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba_już_zwariowałam
zapomniałam dodać, że nigdy nie przyjeła moich przeprosin, i nigdy nie miała dla mnie czasu preferowała problemy innych ludzi niż moje, a na wieczór wolała telewizor , zadania sama odrabiałam nawet mój starszy brat nie pomagał, ps wyprowadził się miesiąc temu (zazdroszcze mu ale za słabo finansowo stoje żeby się samemu utrzymać(jeszcze!!)) jego głównie wyrzuty robiła że ma nieodpowiednią kadydatke na żone(znają się 8 lat ) za rok ma być ślub. W sumie tego jest tak dużo że szkoda wymieniać poprostu ma o wszystko pretensje i wszyscy mają się podporządkować jej woli żadnych sprzeciwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko ci coś poradzić. Zazwyczaj jedynym wyjściem w takich sytuacjach jest szczera i spokojnie przeprowadzona rozmowa z mamą, ale w twojej sytuacji będzie to ciężkie. Skup się na tym, aby nie pogarszać sytuacji i próbuj się usamodzielnić. Myśl o pracy i studiach. Myśl pozytywnie - nie będziesz przecież mieszkać u mamy całe życie. Trudno zmienić teraźniejszość, ale z takich sytuacji można się wiele nauczyć na przyszłość - np. żeby nie popełniać błędów twojej mamy. Najważniejsze w tym momencie - myśl pozytywnie i bądź cierpliwa, życie toczy się dalej - jeszcze czeka cię w nim wiele dobrego. Trzymaj się i życzę powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba_już_zwariowałam
To nie jest tak że nie próbowałam z nią rozmawiać, tylko że mi nie odpowiadała albo na odczepne coś odburkła i poprostu zchodzi z drogi, a przy ludziach(jak jest jakieś spotkanie) udaje że nic nie ma ale i tak krytykuje mnie o wage(1,85cm i 86kg inni mówie że chudo wyglądam ale przyznaje powinna troche schudnąć próbuje diety(nie głodówke) i ćwiczenia),urode etc.(w sumie odkąd ją też zacząłam krytykować to mniej krytykuje mnie przy ludziach) potem mojego ojca o nadwage(sama chuda nie jest ale lubi dyktować innym jak mają się odchudzać) o wypite piwa, potem brata jemu grozi że na ślub nie pójdzie(jak nie będzie wg jej myśli) jak nie zostawi jej i znajdzie innej, w sumie zabawne(nie nie jest zabawne)bo jej matka robiła to samo jej a potem jej teściowa "poprawiała" , więc w pewnym sensie ją rozumiem,ale nie rozumiem dlaczego chce się mścić, otwarcie mówi, że się będzie mścić na niej(narzeczona brata) bo ona nie jest dla niego, w sumie chyba sama nie wie czego chce najpierw mówi mają razem przed ślubem(wcześniej była ale tak naciskała że przełożyli, jak ma się rodziną firme to troche inaczej finanse liczy) zamieszkać razem jak już zamieszkali razem to ma pretesje o to że "niby " matka od tej narzeczonej ich tam odwiedza, gotuje, sprząta wręcz paranoja oczywiście dowodów nie ma. Nie wiem co ma zrobić może jak pobędzie sama to może sama się wyleczy z tych paranoi. Kiedyś mówiła że niechce mieć beznadziejnych relacji jak miała ze swoją matką ale nic nie robi w tym celu oferowałam wyjazdy , pogadać ale nic nie docierało zawsze znajdowała argument sprzeciw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś twojej mamy zabraknie, więc tak nie narzekaj, bo może będzie gorzej gdy nikogo nie będziesz obchodzić i każdemu będzie wisieć czy istniejesz czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba_już_zwariowałam
Dlatego smuci mnie to że mamy takie złe relacje ze sobą i raczej się nie zmienią. Wiem że będzie gorzej we przyszłości nie byłoby "zabawnie" jeżeli by było zbyt prosto. Nie oczekuje miłości od nikogo ani pochwały , normalnie nie wylewam żadnych pretensji , ani zażaleń(z reguły to inni ludzie mi się żalą). Ale w pozbyciu uczuć trzeba wylać ,aby zapomnieć i iść dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, to co czujesz, to rywalizacja, bunt, typowe uczucia żółtodzioba, który OCENIA, a sam uważa się za pępek świata. Daj na luz, tu nie ma wygranych. Kiedyś zobaczysz to inaczej. Masz prawo uczyć się na błędach matki, bo nikt nie jest doskonały [ ty też].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×