Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rybka1986

Jak powiedzieć swojej toksycznej matce że niechce jej pomocy przy dziecku

Polecane posty

Gość rybka1986

Hej dziewczyny. Moja matka ogólnie rzecz biorąc nigdy nie była dobrą matką. Od 3 lat jestem szczęśliwą mężatką mieszkającą prawie 100 km od niej. Dzięki temu jestem w pełni szczęśliwa co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało ...Spodziewam się synka już za 2 tygodnie:) Wszystko układa się super, gdyby nie to że moja matka chce mi " pomóc" w wychowaniu bo uważa" że nie umiem zając się dzieckiem i zrobię mu krzywdę" a ona " trójkę dzieci wychowała, więc ona się zajmie lepiej". Jej słowa bolą .Oczywiście jest bezkrytyczna wobec siebie i uważa że jest wspaniałą matką. Niestety ani ja ani rodzeństwo tego niepotwierdzamy, a wszelkie próby wyprowadzenia jej z błędu kończą się fochami, groźbami, płaczami, żalami i oczywiście obgadywaniem nas jak to jej krzywdę robimy....iście się znęcamy. Nie wyobrażam sobie mnie z moim małym synkiem i jej obok. Jak krytykuje, wyszydza, niszczy mnie i ma z tego świetną satysfakcje. Wracają wspomnienia, które przez te ostatnie lata wymazałam. Znów staje się niepewna siebie, boje się tego co mnie czeka, jeżeli dopnie swego. Już to przerabiałam. Z drugiej strony pierwszy raz od wielu lat mam z nią w miarę poprawną relację i wiem że jeżeli jej nie ustąpie to ona przepadnie, a matka zgotuje mi piekło opowiadając ludziom ( w tym rodzinie mojego męża niestety... ) jaka jestem zła i nie zawacha się mocno ubarwić rzeczywistośći.......Zawsze tak robiła, opowiadajając brednie ludziom, a aktorką jest dobrą i niestety większość jej wierzy...płacze na zawołanie. I tak jestem między młotem a kowadłem. Ulec matce i udawać ze wszystko jest ok, nie wychylać się, siedzieć cichutko i liczyć ze może ona się znudzi i odjedzie. Na pomoc z jej strony raczej nie liczę bo nigdy nie sprzątała, nie prała, nie gotowała, najlepiej się czuła z pilotem przed tv bądź u sąsiadki, więc wątpie żeby nagle miało się to zmienić. Pozostało mi jeszcze twardo powiedzieć NIE ( deikatne NIE nie poskutkowało) i czekać na rozwój sytuacji jak na grom z jasnego nieba..... Nie wiem czy starczy mi sił psychicznych zarówno na jedno rozwiązanie i drugie.... Ona tak potrafi strasznie ranić, z uśmiechem na twarzy...eh. Każda rada mile widziana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja matka jest chora.Przeciez ona ci nie nakaze dac dziecka prosto w jej rece.Powiedz nie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kategorycznie odmów pomocy. Z dzieckiem spokojnie dasz radę. Twoja mama wprowadzi tylko chaos i nerwy. Jeżeli Wasze relacje się popsują to trudno, nie może być tak że utrzymujesz je na jej warunkach i Twoim kosztem. Jeśli pozwolisz na to, żeby Cię tak dołowała (w imię źle pojętego szacunku do matki) ucierpisz na tym nie tylko Ty, ale też Twoje relacje z dzieckiem i mężem. Nie możesz na to pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz zdecydowanie nie. Powiedz, ze ona tez przeciez sobie z pierwsza ciaza dala rade, to i ty dasz sobie rade. Jak urodzilam pierwsze dziecko to przyjechala mi pomagac. Moja mama jest ok tak normalnie i mi pomagala. Mino to, nie wiem czy po porodzie bylam wymeczona czy to hormony, ale bylym mocno rozdrazniona i sie i tak poklocilysmy. Tym razem nie chce juz pomocy, wole spokoj, damy sobie z mezem rade sami. Jakby miala taka mame jak ty i mi nerwy specjalnie psula, podpieprzala i dogadywala, to bym ja pewnie wyrzucila z domu. Dasz sobie sama rade, jest polozna, jest internet gdzie mozesz sobie niektore rzeczy posprawdzac. Po co ci w tym waznym okresie dodatkowy stres?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka1986
Nie nakaże mi oddać dziecka w jej ręce , ale po prostu nie proszona przyjedzie i " przejmie władzę ". Przecież nie zamkne jej drzwi przed nosem... chociaż szczerze bym chciała. Gdy jej powiedziałam że sama sobie poradzę z dzieckiem i dziękuje jej za pomoc , to mi odpaliła że " g****o ją to obchodzi to jej wnuk i ona się nie da usunąć"..... Myślę jeszcze, żeby mój mąż po prostu je to twardo powiedział.... bo ja niemam sił, pare razy się jej ostro postawiłam, i źle się to dla mnie skończyło. Tylko niechce go napuszczać .... przeciwstawiać, mącić. To tylko pogorszy sprawę na dłuższą metę, popsuje poprawne relacje między nimi. A ja tyle lat pracowałam, żeby było poprawnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to się mecz, skoro nie masz wyjścia jak sama twierdzisz,że tak źłe się to dla ciebie kończy jak się postawisz.W szoku jestem,że matka takie słowa byłby w stanie powiedzieć: g****o ją to obchodzi to j a ty dalej masz dylemat, jesteś współuzależniona ood jadu matki.Jak dzicko alko.ej wnuk i ona się nie da usunąć"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz matce dyplomatycznie że jesteś dorosła i sama dasz sobie radę. Na to czy będzie cię obgadywać to sie nawet nie oglądaj. Ci ludzie i tak nie żyją z tobą na co dzień. Dla ludzi nie warto siebie niszczyć i własnego życia i swojego dziecka mieszać w to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcesz kosztem własnego zdrowia i atmosfery w domu w którym będziesz wychowywać dziecko wchodzić w to? Nie informujcie o narodzinach dziecka matki i tyle. Dacie znać po jakichś dwóch tygodniach, a jak będzie się dobijać do drzwi to nie otwierajcie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś między młotem a kowadłem. Zwyczajnie tchórzysz - w imię wyimaginowanych konsekwencji uciekasz od podjęcia decyzji. Naopowiada ludziom czegoś o tobie - I CO Z TEGO? rodzinie męża - I CO Z TEGO? po kiego czorta masz się męczyć? czemu nie powiesz, że miała swoje 5 minut jak sama byłaś mała - i uwaga: nie wyszło jej to najlepiej? Zamiast wysłuchiwac pretensji - odkladaj słuchawkę. Obrazi się? alleluja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwujekstaszek
Powiedz po prostu "s**************.a.j" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rybka1986 dziś Nie nakaże mi oddać dziecka w jej ręce , ale po prostu nie proszona przyjedzie i " przejmie władzę ". Przecież nie zamkne jej drzwi przed nosem... chociaż szczerze bym chciała. Gdy jej powiedziałam że sama sobie poradzę z dzieckiem i dziękuje jej za pomoc , to mi odpaliła że " g****o ją to obchodzi to jej wnuk i ona się nie da usunąć"..... Myślę jeszcze, żeby mój mąż po prostu je to twardo powiedział.... bo ja niemam sił, pare razy się jej ostro postawiłam, i źle się to dla mnie skończyło. Tylko niechce go napuszczać .... przeciwstawiać, mącić. To tylko pogorszy sprawę na dłuższą metę, popsuje poprawne relacje między nimi. A ja tyle lat pracowałam, żeby było poprawnie.... XXX Po takim tekście, że "g*wno ją to obchodzi i to jej wnuk" nie wpuściłabym jej do domu. I nie że zamknęłabym jej drzwi przed nosem, bo nie ma się co siłować z idiotką (jeszcze jest w stanie faktycznie wdawać się w jakieś przepychanki). Po prostu nie otwarłabym jej drzwi. Jak zacznie robić jazdy zagroź jej, że wezwiesz policję i jeśli to nie poskutkuje (a ona będzie robić jakieś sceny przed drzwiami typu krzyki, dzwonienie na siłę) faktycznie wezwałabym policję. Lub jeśli Twój mąż jest silny i teściowej się nie boi to jego zaangażowałabym to usunięcia matki spod drzwi. Co do relacji między Wami: moja droga o relacje powinny dbać obie strony. Nie może to być tak, że tylko Ty się starasz, Tobie zależy a matka ma to gdzieś i robi co uważa za słuszne. Ba, ona może nawet doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Ty wiele wycierpisz, żeby tylko te dobre relacje utrzymać i wykorzystuje to do swoich własnych celów. Jeśli więc jej na relacjach nie zależy to Tobie tym bardziej nie powinno. Nie w sytuacji kiedy przez długie lata byłaś skazana na wychowanie pod okiem takiej toksycznej kobiety. Aaaa i Wasze relacje nie są poprawne. Żadna osoba nie ma prawa mówić "g*wno mnie to obchodzi, ja zrobię swoje". Nie w poprawnych relacjach. Z tego co piszesz jednym sensownym rozwiązaniem jest ucięcie wszelkich kontaktów z matką (tudzież ograniczenie ich do spotkań raz/ dwa razy na rok). W przeciwnym razie to co udało Ci się odbudować (czyli poczucie własnej wartości) będzie przez nią regularnie burzone. Do tego mamusia na bank będzie psuła relacje między Tobą a mężem, oraz między Tobą a dzieckiem. Wyobraź sobie, że ona będzie Cię wiecznie przy dziecku krytykować, jaki to daje obraz dziecku? Czego uczysz tym dziecko? Czy chcesz aby Twoje dziecko miało równie toksyczny wzorzec jak Ty miałaś? Na pewno nie. Więc dla dobra dziecka, swojego i Twojej całej rodziny powinnaś uciąć kontakty (no chyba, że mama się zmieni w co szczerze wątpię). Pytanie czy Twój mąż zna sytuację, ale jeśli tak to pewnie możesz na niego liczyć i na pewno będzie dla Ciebie wsparciem. A co do toksycznych rodziców: sama mam toksyczną matkę. Wprawdzie moja jest przy Twojej aniołem, ale wiem co to wychowanie w krytyce i krzyku. Wiem co to ciągłe narzekanie na wszystko, ciągłe przekleństwa i tłumaczenie wszystkiego takim charakterem:/ Sama przez długi czas po wyprowadzce dochodziłam do siebie. Nadal pracuję nad sobą, by nie reagować przesadnie emocjonalnie w sytuacjach stresujących. I dlatego, że wiem jaka jest moja matka nigdy bym się nie zgodziła, aby zajmowała się ona na stałe moją córką. Bo wiem, że tak jak przy rzadszych spotkaniach moja matka zachowuje się poprawnie, tak w normalnym codziennym życiu szybko zaczęłyby się jej chore akcje i krzyki "jaka to jest zarobiona". A nie chciałabym aby moje dziecko wyrosło w nerwowej atmosferze tak jak ja wyrastałam. Przemyśl to sobie i podejmij jedyną słuszną decyzję. I opinią w rodzinie się nie przejmuj. Jak są sensowni to nie dadzą się zmanipulować Twojej chorej matce. A jak dadzą to ich strata. Nie Twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×