U Was babcie, czy dziadkowie bardziej lgną do wnuków?

U mnie dziadkowie się cieszą, bawią. Najbardziej pomaga mi mój tata, lubi się bawić z wnukami, pyta, czy nie potrzebuje pomocy, czy się nie zająć dziećmi. A babcie jakby miały w d***e. Owszem, kupują prezenty, deklarują wielkie słowa, ale w ogóle nie bawią się, nie ciągnie ich do wnuków. Zawsze myślałam, że jest na odwrót. A jak to jest u Was?

U mnie odwrotnie. Babcie mocniej zaangażowane niz dziadkowie.

U mnie wcale.. Ani babcie , ani dziadek nie maja sraczki na wnuki :D Maja swoje zycie,a my mamy swoje :)

dziadek zajmuje sie wnukiem, a babcie duzo mniej. i im sie nie dziwie, komu chce sie tarzac po dywanie na kolanach w wieku 60 lat ;) a czasami rodzice nie umieja zainteresowac babc wnuczkami

Jak można babcie zainteresować wnuczkami?

Moja mama absolutnie nie jest zainteresowana ( TAK jak pisałaś prezenty na urodziny itp to owszem)ale żeby się pobawić czy zająć to nie ma mowy. Denerwuje mnie to jeszcze ze mam siostrę 9 lat która do mnie lgnie i w ogóle wszędzie ja zabieram bo kocham tego dzieciaka ale ona mojego juz nie weźmie wręcz przeciwnie swoje jeszcze podrzuca.

Moja mama ma czwórkę wnucząt [tata nie żyje], chętnie zajmuje się nimi w wolnej chwili. Niestety, nadal pracuje, udziela się społecznie, ale w podbramkowych sytuacjach zawsze możemy, ja i siostra, na nią liczyć. Wnukom prezentów nie kupuje z okazji imienin, urodzin, ale zaprasza do kawiarenki na jakieś smakołyki lub do pizzerii. Dzieci bardzo lubią te wypady z babcią. Często mama przygotowuje dla nas jakieś pyszne jadło i sami się obsługujemy - klucze do jej domu mamy. Drudzy dziadkowie również mają bliski kontakt z wnukami, są już na emeryturze, mają dużo więcej czasu dla wnuków. Babcia chętnie opiekuje się dziećmi, starszą córkę zaraziła miłością do historii. Dziadek "złota rączka" wybudował im domek na drzewie, huśtawkę, a kilka dni temu dziewczyny dostały od niego w prezencie koło garncarskie. Moja mama woziła je przez 2 tygodnie na zajęcia i dziewczynom tak się spodobało garncarstwo, że namówiły dziadka do wykonania koła. Teściowie mojej siostry również bardzo interesują się wnukami. W naszych rodzinach nie dajemy sobie drogich prezentów, raczej staramy się dać dzieciom i sobie coś, nawet drobiazg, co drugiemu sprawi radość -książka, dzieci uwielbiają czytać, wyprawa rowerowa- niespodzianka zawsze jakaś ich spotyka, spływ kajakowy połączony z ogniskiem i noclegiem pod namiotem, w tym roku w lipcu zorganizowaliśmy dzieciom nocny marsz leśny, dziadkowie razem z nami maszerowali. Ino tatusiowie wymiękli, ale za to w leśniczówce zorganizowali wielkie ognisko i komfortowy wypoczynek. W czasie marszu zastanawialiśmy się jednak jaka to duża zwierzyna asystuje nam na szlaku - dziadek twierdził, że żubr, babcie za jelonkiem głosowały, dzieci podejrzewały tatusiów. Moje dziewczynki mają 12 i 8 lat, chłopcy siostry - 12 i 9 lat, ich kuzyni 13, 10 i 7 lat często organizujemy wspólnie, dziadkowie z obu stron mile widziani. Maryla z Mazur

wczoraj Moja mama ma czwórkę vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv doskonale rozumiem o czym piszesz. Ja też mam dwójkę, słodyczy na co dzień nie podajemy, ale na czekoladowe dukaty w skrzyneczce znalezione na małej wysepce nad na jeziorze... muszę zezwolić .Na szczęście z marszu się to nie odbywa, dzieci najpierw przygotowują mapę ... zabawa super!