Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

co lepsze dla dwulatka ŻŁOBEK czy NIANIA?

Polecane posty

Gość gość
wszystko tak naprawde zalezy od dziecka i od waszych finansow. Niania zazwyczaj wychodzi drozej... poza tym plusem zlobka jest to ze dziecko ma kontakt z innymi maluchami. Ja chyba bym sie zdecydowala wlasnie na zlobek (w moim miescie jest dobry bialy kotek http://www.bialykotek.pl/ )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie niania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy od dziecka. Mój syn był raczej śmiały, nie bał się nowości, mając rok i 9 miesięcy poszedł do żłobka. Nie ukrywam, że dlatego, że na nianię nie byłoby nas wtedy stać. Mimo wszystko nie żałujemy, na pewno dobrze wpłynęło to na jego rozwój, zwłaszcza na samodzielność i umiejętności społeczne. Kiedy jako niespełna trzylatek zaczynał przedszkole, poradził sobie świetnie, adaptacja trwała może ze trzy dni :-) Obecnie ma 5 lat i nie wydaje mi się, żeby pójście do żłobka w jakikolwiek sposób mu zaszkodziło. Niemniej jednak warto na pewno poszukać dobrego żłobka, z polecenia, nie pierwszego lepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie: zależy od dziecka i jego charakteru. Aczkolwiek ja swoją córkę dałam do żłobka biały kotek w Gdańsku http://www.bialykotek.pl/ i nie żałuję. Chociaż na początku to aż serce mnie bolało jak miałam jak zostawiać, ale w końcu obie się przyzwyczaiłyśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze chodziło do żłobka i nie żałuję decyzji. Trafiliśmy na http://www.teczowakraina.com.pl i to chyba było szczęście w całej tej trudnej sytuacji, bo miejsce okazało się fajne. Wiadomo, że nie byliśmy pewni czy robimy dobrze, było nam szkoda i nas i dziecka, ale nie mieliśmy innej możliwości. Z perspektywy uważam, że obawy były niepotrzebne, żłobek sprawdził się dobrze, dziecko dobrze się rozwinęło społecznie, są zatem też plusy tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko było z niania. Mialo kontakt z dziecmi znajomych i na placu zabaw, to wystarczylo. W wieku 3 lat posylalam 2 dni w tyg do klubu malucha, potem przedszkole i zerowka w wieku 5 lat-zadnych problemów adaptacyjnych nie było. Widze zlobez z balkonu i nie bardzo mi się podoba-dzieciaki nie bawia się ze sobą, często placza, panie ledwo sobie z nimi radza. Tragedia dla mnie jest widok tych malcow na spacerze-w zolwim tempie, trzymają się sznurka, a panie tylko dyrygują "nie odchodzimy od grupy, idziemy razem", "nie placz, dlaczego placzesz?". Masakra, jak psy wyprowadzane na smyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem niania od roku,chłopiec ma teraz 2 latka.Mam też swoje dziecko,traktuje go na równi z córką tak jak swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilagajewska
Według mnie żłobek to lepszy wybór. O dobrą nianię teraz ciężko, a odpowiedni żłobek zawsze ci jakiś znajomy poleci. My od tego roku zostawiamy córcię w Misio Pisio na Ursynowie i ekstra. Z opiekunkami mamy staly kontakt, na biezaco wiemy czy cos niepokojacego sie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malvinka_
To zależy od dziecka. Dla jednego lepszy będzie żłobek, dla innego niania. Ale wg mnie to jest jeszcze ten wiek, że dziecko nie musi iść do żłobka czy przedszkola. Ja bym wybrała nianię. Sama zresztą rozglądam się za nianią, patrzyłam np. na tą stronę z ogłoszeniami https://www.kochajidbaj.pl/ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem warto wybrać jednak żłobek dziecko ma wtedy większe możliwości i predyspozycje do rozwoju osobiście wybrałam Mali Giganci Little Giants Pszczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojciec6
Wg mnie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest dedykowana Niania, która poświęca czas dla dziecka, komunikuje się z nim, bawi, rozmawia, czyta, śpiewa, tańczy, itd. Czego nauczy się dziecko w tym czasie w przedszkolu/żłobku, gdzie 2 panie są do 20-ro dzieci, Nie ma szans na normalny rozwój, na naukę, na rozmowę. Raczej sprowadza się to do zapewnienia spokoju dzieci, nakarmienia, dyrygowania, tego nie wolno, teraz tak trzeba, aby zapanować nad dzieciakami. Dla mnie to dramat dla tych dzieci - bo czego się nauczą, jak spędzają czas. Jeśli dziecko idzie na godzinę czy 2 do żłobka poprzebywać z dziećmi po śniadaniu, kiedy coś się dzieje (jakieś zajęcia) to super, ale potem natychmiast zabrać dziecko i niech nie traci czasu! Zdecydowanie Niania pod warunkiem: - realizowanie programu rodziców wg codziennych wpisów - zaleceń do zeszytu - zdecydowanie młoda osoba, która nie jest jeszcze wypalona zawodowo i się jej chce coś robić - zdecydowanie należy stymulować nianię (bo każdy człowiek jest z natury leniwy i idzie na skróty) i rozliczać słownie na codziennym podsumowaniu dnia - kamera online (podgląd w pracy) z poinformowaniem o tym niani, żeby wiedziała i tym samym bardziej się przykładała - podpisana umowa na papierze - stawka rynkowa + 10/15% więcej aby miała zachętę do pracy - musi to być osoba entuzjastyczna i trochę bardziej rozmowna niż standardowo (osoby zbyt spokojne, które nie są rozmowne, nie zmienią się w godzinach pracy i nie dadzą dziecku radości) - nie może palić papierosów w ogóle (bo śmierdzi dla dziecka) i się intensywnie perfumować (dla dziecka to też smród) - musi mówić poprawna polszczyzną (aby dziecko też tak mówiło) - powinna normalnie umieć czytać bajki z intonacja głosu (a nie tylko czytać na zasadzie bezemocjonalnej paplaniny) - wyjścia na dedykowane godzinne zajęcia do żłobka/przedszkola jeśli jest to możliwe lub na inne zajęcia (najczęściej możliwa dostępność tylko w dużych miastach) - utrzymywanie dobrego kontaktu z nianią, nawet jak coś nie pasuje; jak naprawdę nie pasuje i nie ma zmiany na lepsze ani perspektyw na takie zmiany - rozwiązać umowę i nie czekać; brak reakcji powoduje tylko eskalację nic nie robienia; argument że nie mam nikogo na jej miejsce jest niestety nieistotny - wyjścia na powietrze i w tzw. miasto, do parku, na plac zabaw, itp, czyli mobilność niani - dawanie dni wolnych na żądanie, tak aby niania nie czuła się zablokowana swoja pracą - ustalenie, że chorym dzieckiem też trzeba się opiekować ( argument niani że może się zarazić nie jest do zaakceptowania) - nie spoufalać się - płacić rzetelnie i na czas - zapewnić jakikolwiek posiłek! (kanapkę do zrobienia we w własnym zakresie, zupę), aby ktoś nie chodził głodny, bo i tak odbije się to na opiece nad dzieckiem; młode osoby niestety szargają swoim zdrowiem i chodzą głodne bo oszczędzają - jak dzieci trzeba je czasem nakarmić... - do pracy przychodzą po śniadaniu zjedzonym we własnym domu (zakaz jedzenia śniadań u dziecka w domu i tym samym tracenie czasu) W podsumowaniu - niestety trzeba współprace sformalizować i rozliczać się. Odpuszczenie zawsze równa się nic nie robienie, jak nie od razu to po kilku miesiącach. Wg mnie nie ma żadnego porównania żłobka/przedszkola (czyli wiek dziecka 1-2,5 roku, do opieki niani pod nadzorem kuratorskim rodziców. Dziecko można posłać do przedszkole jak ukończy 3 lata! I to nie na pełny wymiar czasu a tylko do czasu po obiedzie, czyli do ok g. 12.30. Dopiero po aklimatyzacji dziecka w przedszkolu, szacuję pół roku może zostawać na leżakowanie celem wyspania się. Później wypoczęte dziecko odebrać i zapewnić własne zajęcia, bo w przedszkolu po leżakowaniu nic się istotnego nie dzieje. Pozdrawiam, Ojciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha oczywiscie ty te wszystkie zasady stosujesz? Lecisz po 3 latka do przedszkola pp obiedzie i codziennie organizujesz mu potem super kreatywne zajecia do wieczora? Ja nie wiem dokad to wszystko zmierza... jak nasze pokolenie bylo male to kto chodzil do przedszkola ten chodzil i panie nie skakaly caly dzien nad nami z piosenkami i teatrzykami po prostu bawilismy sie miedzy soba, a kto nie chodzil ten sie plątał caly dzień po domu bo matka byla zajeta obowiazkami. I co, wyroslismy wszyscy na tumanów i aspoleczny degeneratów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojciec6
Bez urazy, napisałem, ze niania jest lepsza pod kątem rozwoju dziecka. Oczywiście nie każdego na to rozwiązanie stać. Jeśli kogoś stać finansowo to to polecam. Wiem, że osoby stosujące dane rozwiązanie nie wycofają się z tego, że to jest najlepsze - bo przecież rodzic zawsze robi najlepiej dla dziecka. Trzeba mieć to uwarunkowanie psychologiczne na uwadze. Mój wpis również. Nie ma sensu "katować" dziecka zajęciami. Ale dzieci same chcą coś robić! Trzeba im to coś zaoferować, a nie mierzyć własną miarą, że mi by się nie chciało, to i dziecko nie chce. Przyzwyczajenie dziecka do nic nie robienia utrwala taki nawyk i staje się normą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie decyzja tutaj akurat powinna być mocno indywidualna, ja sama uznałam, że lepszy będzie żłobek bo kontakt z innymi dziećmi uznałam za ważny aspekt, a rodzinę mamy małą i w niej pola do zabawy z dzieciakami synek nie ma, co prawda znaleźć dobry żłobek to jest bardzo duże wyzwanie i tutaj za prywatnym jednak optuję bo dla nas http://kreatywnemaluszki.pl/ okazały się najlepsze, chociaż w Poznaniu akurat baza jest duża i faktycznie na poziomie są te żłobki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile płacicie niani ? 500 zł na miesiąc? I oczekujecie by poza opieką robiła coś jeszcze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem za dobrym żlobkiem ( trzeba go jednak dobrze sprawdzic!), sa takie z wykwalifikowanymi opiekunkami, dobrym programem, dziecko sie uspolecznia, moze wiele nauczyc, szybciej się rozwija, male dziecko jest szalenie chlonne i zal nie wykorzystac jego potencjalu. Znalezienie niani, ktora ma cierpliwosc, kwalifikacje i wszystko ogarnie to cud, a kontroli praktycznie zadnej. Ok, jakby to byla wlasna madra babcia, to tak. Ale nawet matka wymieka siedzac nin stop z dzickiem i wymyslajac mu zabawy, a w zlobku jest to wpisane w program. Tyle,ze bywaja dzieci, ktore zle sie czuja w grupie ( to dotyczy nie tylko żlobka ale tez przedszkola, szkoły).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojciec6
Za 500zł to nikt nie będzie chciał rozmawiać. Trzeba szanować ludzi i ich prace i zapłacić godziwie, tyle ile jest na rynku + mały bonus więcej. I wymagać. Z wykwalifikowana kadra bym nie przesadzał. To zdecydowanie za mało, choć ważne. Potrzebna jest jeszcze chęć do pracy, pasja, miłość do dzieci. Łowcy certyfikatów zdecydowanie nie sprawdzają się. Zatrudnianie babć, ciotek... nie bardzo to widzę, bo najczęściej nie można zlecić harmonogramu zajęć i zasad. Zwykle występuje obraza honoru, bo przecież "wychowałam 3 dzieci a ty mnie pouczasz", smarkaczu. Ta opcja sprawdzi się jak krewny ma posiedzieć tylko, a nie zając się dzieckiem i czegoś nauczyć. Korzyścią z pobytu w przedszkolu dla 2 latków jest uspołecznienie z rówieśnikami. A to ważne. Fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aabuenaa
Ja też uważam że decyzja zależna jest od tego jakie jest dziecko. Co prawda moja córka do żłobka nie chodziła bo zaczeliśmy od przedszkola i nie mieliśmy większych problemów z adaptacją. Zdecydowaliśmy się na przedszkole TeVizja . Przekonali nas do siebie ciekawym planem zajęć i wykwalifikowaną kadrą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojciec6
Naprawdę nie rozumiem po co te przemycane reklamy przedszkoli czy żłobków. Chyba większość osób się zorientuje że to trolowana reklama, pod płaszczykiem prywatnej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alutka

Moim zdaniem dziecko powinno mieć kontakt z innymi dziećmi i w ten sposób lepiej się rozwija i jest lepiej nastawiona podczas pójścia do szkoły. Moje dziecko chodzi do przedszkola w sosnowcu d Elfika na Stalowa 9. W przedszkolu prowadzony jest program nauczania z podręcznikiem, nauka języka obcego i wiele innych ciekawych zajęć sportowych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorka

Ja swoich synów miałam w domu z nianią, a bratowa posłała córcię do żłobka od tego roku i jestem zaskoczona jak szybko się zaaklimatyzowała. Jest to co prawda prywatna placówka w Tarnowie "Fair Play", ale dziecko jest zadowolone póki co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosik

Moje dziecko ma 15 miesięcy i chodzi do żłobka fun&play w Tarnowie od dwóch miesięcy. Radzi sobie dobrze, szybko się zaaklimatyzowało i generalnie nie żałuję podjętej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosik

Moje dziecko ma 15 miesięcy i chodzi do żłobka fun&play w Tarnowie od dwóch miesięcy. Radzi sobie dobrze, szybko się zaaklimatyzowało i generalnie nie żałuję podjętej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja dorabiałam se jako opiekunka do dzieci u "znajomej" (wakacje weekendy ferie i inne dni wolne od szkoły bo się uczę) poszłam do niej przypadkiem z koleżanką do której napisała czy popilnuje potem znowu napisała do niej ale ona nie mogła i dała jej namiary na mnie napisała do mnie i poszłam i skończyło się tak że chodziłam tam ponad dwa lata (dwie dziewczynki jak zaczynałam pilnować miały 3 i 5 lat) nie znałam ich one mnie za pierwszym razem to koleżanka wszystko ogarniała ją byłam bardziej do towarzystwa dla niej (ale i tak mi zapłaciła) i miałam małe obawy bo nawet nie wiedziałam co gdzie leży ale szybko one znikneły ona mi wytłumaczyła wszystko co gdzie jak a w razie czego mogłam liczyć na starszą przy drugim razie zostałam ich "ciocią" a po chwili młodsza ciągle chciała do mnie na ręce i nie chciała z nich schodzić. Co do wymyślania zajęcia nie było problemu bo same mówiły co chcą w danej chwili robić (telewizor albo telefon wchodził w ostateczności jak padałam ze zmęczenia a im do spania było daleko) a tak jak na to pogoda pozwalała chodziłyśmy na podwórko na spacery a jak musiałyśmy siedzieć w domu to różne gry, zabawy, rysowanie a wszystko co było w domu było do mojej dyspozycji (oprócz oczywiście ich osobistych rzeczy). Brali mnie jak gdzieś jechali do pomocy żeby ona i jej chłopak mogli choćby w spokoju usiąść kawę wypić ale nie było tak że ja miałam tylko zajmować się dziećmi nic więcej nie raz było tak że większość wyjazdu dziewczynki zajmowały się same sobą (zazwyczaj jak były też inne dzieci to już ani mama ani "ciocia" nie były im potrzebne) a ja przesiedziałam z nimi i ich na przykład rodziną (znam) gadając i czasami też pijąc coś mocniejszego. Na codzień mieszkają w mieście ale wtedy na praktycznie na każdy weekend i całe wakacje przyjeżdżali na wioskę a jak nie przyjechali to dwa razy było tak że przyjeżdżali po mnie i jechałam z nimi do ich mieszkania pilnować (wcześniej pytając mnie czy mogę i chce). Raz pojechałam z nimi do jej rodziny na grilla nie było w planach nawet tego że zostanę na noc a skończyło się tym że nie dość że wylądowaliśmy w wiosce o kilkanaście kilometrów dalej to jeszcze jak wyszłam z domu w sobotę po południu to wróciłam w niedzielę wieczorem ale było fajnie. Z góry ustaliłyśmy (na początku) że będzie mi płacić 50 złoty no chyba że było tak jak na przykład z tym grilem to więcej ale po czasie stwierdziłam że ani jej się to nie opłaca ani mi bo raz pilnowałam 3 godziny a innym razem pół dnia i zostawałam na noc jeszcze (nie było tak że wrócili nad ranem najpóźniej raz to chyba o 3 i nie miałam daleko do domu i teoretycznie mogłam iść spać do domu ale jak nie miałam jeszcze innych planów to zostawałam na noc jak później wrócili a im to w sumie było jeszcze na rękę że spałam u nich bo mogli dłużej pospać chyba że na drugi dzień miałam do szkoły to spałam w domu ale i oni wracali wcześniej) a raz w niedzielę pilnowałam to nie dość że zarobiłam to jeszcze w poniedziałek on mnie zawiózł do internatu bo miałam jechać autobusem to zaproponował że mnie zawiezie, napisałam do niej czy nie lepiej by było żeby płaciła mi za godzinę bo i ona i ja byśmy lepiej na tym wyszły nie zgodziła się na to rozważałam poszukania innej pracy wtedy ale raz byłam nie pełnoletnia więc i bez prawo jazdy (nadal nie mam a mam 20 lat) a na miejscu nie było żadnej a dwa polubiłam dziewczynki i doszłam do wniosku że na tamten moment nie wyobrażałabym se na przykład pilnować innych dzieci (wiedziałam że po czasie przestanę być potrzebna ale nie chciałam tak szybko) i nadal chodziłam się nimi zajmować. Z większych nie porozumień mieliśmy dwa - raz jak na drugi dzień musiałam jechać do szkoły specjalnie pojechałam w poniedziałek bo tak to jeździłam w niedzielę i ona o tym wiedziała że długo nie mogę być miała wrócić chyba o 22 (jej chłopak był za granicą akurat) to nie dość że wróciła około chyba 1 to jeszcze nie odbierała telefonu ani nie odpisywała na esemesy potem mówiła że rozładował się jej telefon ale z chłopakiem miała jak się skontaktować ale do mnie już nie mogła nawet głupiego esemesa napisać nawet od kogoś (nawet jak nie znała mojego numeru na pamięć to jak widziała że pada jej telefon to mogła go spisać i napisać albo zadzwonić pada mi telefon pisz albo dzwoń jak coś na ten i ten numer nagle urwał się z nią kontakt chwilę wcześniej z nią pisałam jeszcze więc nie było tak że patrzy na telefon po jakimś tam czasie a tu rozładowany) i jedyny kontakt miałam z nią przez chłopaka dobrze że z nim chociaż go miałam bo co by było gdyby coś się stało nagle dziewczynkom nawet nie miałabym jak jej zawiadomić ale długo nie potrafiłam być na nią zła i w następny weekend pojechałam z nimi właśnie pierwszy raz do ich mieszkania. Za drugim razem mój błąd że się zgodziłam iść, pierwszego dnia poszłam pod wieczór i miałam zostać na noc okej oni wyszli dziewczyny szalały (późno chodziły spać nie wiem jak teraz) młodsza zaczęła narzekać że ją ucho boli to napisałam to do niej może ma jakieś leki ale nie odpisywała ani nie odbierała telefonu on też dobra już nie mówiła że ją boli i bawiłyśmy się dalej koło północy zasnęła starsza jeszcze trochę poszalała i też poszła spać ja ogarnęłam trochę dom i też miałam się kłaść to młodsza się obudziła z płaczem że znowu ją ucho boli to do 3 nad ranem (do momentu ich powrótu) prawie cały czas chodziłam z nią na ręku po domu bo tylko wtedy nie płakała a nie chciałam żeby obudziła siostrę bo bym miała nie mały problem z dwójką nie wyspanych dzieci z krótkimi przerwami na odpoczynek to włączałam jej bajkę na telefonie (nie było szans żeby zasnęła) dopiero jak wrócili to jej udało się ją uśpić zanim to się udało była już 4 oni się położyli ja też to o 7 starsza wstała więc spałam może nawet nie całe 3 godziny i to bardziej drzemałam doszłam do wniosku że dam radę i oni chociaż niech dłużej pospią bo wiedziałam że ja i tak już bym prędko nie zasnęła ale jak młodszą wstała to obudziłam ich i poszłam do domu tam też robota więc o spaniu nie było mowy to po południu znowu do mnie napisała czy bym przyszła że oni będą koło domu ale mają dużo pracy a że było zimno to nie chcieli ich brać na podwórko a poza tym by się nudziły same to się zgodziłam ale po jakimś czasie (już od początku to się działo) że zasynałam prawie na siedząco i stwierdziłam że wolę nie ryzykować że przysne choćby na chwilę a w tym czasie mogło by się coś stać dziewczynkom i powiedziałam jej że sorki ale nie dam rady że boję się że może im się coś stać jak zasnę (przez te dwa lata nie zrobiły nic głupiego ale różne pomysły mają dzieci i wolałam nie sprawdzać do czego są zdolne jak chociaż na dłuższą chwilę nikt nie będzie ich pilnował, bo wiadomo że np. do toalety ze mną nie chodziły chociaż zdążało się że młodszą to robiła) i wyjaśniłam że młodsza poprzedniej nocy prawie wcale nie spała co się wiązało z tym że ja też to się obraziła i stwierdziła że robię ją w konia i że ona wie co ja robię jak ich nie ma (chodziło że jak pierwszy raz się pokłóciłyśmy jak pilnowałam to byłam tak zmęczona że nie miałam siły się z nimi już bawić to włączyłam bajkę a w między czasie przeglądałam trochę telefon) i nie chodziłam około miesiąc po tym czasie napisała do mnie z przeprosinami i czy bym nie przyszła bo jak tylko przyjeżdżali na wioskę to dziewczynki pytały ciągle kiedy "ciocia" przyjdzie i że próbowali i innymi opiekunkami ale ja byłam najlepszą według dziewczynek "ciocią" i zaczęłam znowu chodzić do nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×