jak ja mam to interpretować? prezent czy nie prezent?

pracuję dorywczo u pewnej pani, zajmuję się nią i tak dalej. płaci mi co tydzień i zostawia pieniądze w różnych miejscach w domu. dzisiaj przychodzę i zastaję odpowiednią kwotę na pomarańczowej torebce prezentowej. nie ma jednak żadnego bileciku ani nic. ciekawość mnie praktycznie zjadła, więc zajrzałam do środka i jest tam koszulka młodzieżowa i różowy portfelik co do reszty mnie skonfundowało. rzeczy markowe, od 30 funtów wzwyż. ja jestem drobna i niska, z twarzy wyglądam jak dziecko, ale mam 20 lat, więc nie wiem co o tym myśleć. owa pani ma siostrzenicę, która ma 12 lat, ale wiedziałabym, gdyby miała przyjechać. moje pieniądze leżały na prezencie i jest to definitywnie prezent, bo cena została dość beztrosko zamalowana na metkach :P ale nie wiem czy to prezent dla mnie. co zrobić? zostawić tę torebkę tak jak jest czy zapytać czy to może być dla mnie? boję się, że się obrazi i postawię ją w niezręcznej sytuacji, jeśli zapytam i obrazi, jeśli zostawię to w spokoju.

dzisiaj zaś już się nie zobaczymy, bo przyjechałam jedynie nieco ogarnąć dom na weekend, wychodzę przed 15, więc jedyny kontakt to telefoniczny (smsowy)

ktoś coś? :(

kurde, nikt nie był w podobnej sytuacji?

Ja bym zostawila. Wogole powinnas ustalis jedno miejsce w ktorym ci zostawia pieniadze, bo ktoregos razu wezmiesz nie te co dla ciebie i cie o kradziez posadzi i poda na policje.

myślę, że nie, bo to zawsze jest ta sama kwota i ona używa karty płatniczej ;) zostawić?

Oczyswiscie, ze zostawic! Jak nie bylo napisane, ze dla ciebie, to nie ruszaj. Jakby polozyla te pieniadze na fotelu, to bys tez fotel wziela?

rozwiązane, sms mi wysłała, iż prezent jest faktycznie dla mnie ;)

fotela bym nie wzięła, ale jak ktoś kładzie pieniądze na torbie prezentowej, to wtedy mam prawo się zastanowić ;)