Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem co ze mną nie tak

Polecane posty

Gość gość

Mam chyba nietypowy problem, który bardzo mi przeszkadza w życiu. Mianowicie nigdy nie jestem zadowolona z tego, co mam. Nie miałam chłopaka, męża to narzekałam. Gdy poznałam obecnego męża, który jest naprawdę dobrym człowiekiem, do tego bardzo męskim, całkiem atrakcyjnym, zaradnym, myślałam, że już będę żyła pełnia szczęścia, szczególnie że szybko mi się oświadczył. Ale nie, bo pierścionek szybko mi się opatrzył i zaraz znalazlam sobie nowy problem, choćby termin ślubu. I tak wciąż. Ekstremalnym przykładem mojego niezdecydowania i wiecznego niezadowolenia mogą być dwie sytuacje: jedna to gdy się uparłam, że chce mieć teraz dziecko, mąż chciał poczekać, ale że mnie bardzo kocha i tak czy siak chciał zostać ojcem, to sobie to dziecko bardzo szybko zrobiliśmy, tylko co z tego, jak ja nie jestem zadowolona z bycia matka póki co.. Tak samo było z kwestia mieszkabia. Były dwie opcje: albo idziemy na wioskę mieszkać u męża albo mieszkanie w mieście na kredyt. Jako mieszczuch wolałam to drugie. Mieszkanie już było upatrzone kredyt przyznany a ja się przestraszyłam i zostałyśmy przy opcji nr 1. Teraz gdy wyremontowalismy dom męża ja chce jednak do miasta. Maz ma już mnie pomału dość a ja siebie. Co że mną jest nie halo..? Czy to jakaś niedojrzalosc? Dodam że życie mnie nie rozpieszczalo może nie mam za sobą jakiejś wielkiej traumy ale miałam mało beztroskie dzieciństwo jakieś deficytu emocjonalne mogą być ojciec alkoholik znerwicowany,ciezka jego choroba, ja też nerwicowiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baron pancerny
Wbrew pozorom nie ma w Twym postępowaniu nic niezwykłego. Kobieta zmienną jest jak wietrzyk w maju... Ja bym upatrywał problem... w Twoim mężu. Piszesz, że jest dla Ciebie dobry i z tej dobroci ustępuje Ci i godzi się na Twoje plany. To niestety częsty błąd. W małżeństwie kobieta ma dużo do powiedzenia ale to jednak mężczyzna powinien podejmować ostateczna decyzję. Widzisz, moja kochana żoneczka bardzo chciała domek. Nawet znaleźliśmy całkiem niedrogi. Niestety, słowo "niedrogi" wiązało się z remontem kapitalnym wszystkiego. Koszt szokujący. Do tego opalanie węglowe... Po przeanalizowaniu wszystkich ZA i PRZECIW doszedłem do wniosku, że zmuszeni jesteśmy wybrać jednak mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz deficyty emocjonalne z dzieciństwa. Wiąże się to z niedojrzałością niestety. Nie wiem czy terapia pomaga. Wyżej osoba dobrze radzi zdać się więcej na decyzje męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, terapia pomogla przede wszystkim w zwalczeniu obj psychosomatycznych (bardzo dokuczal mi zoladek i ukl trawienny w ogole), no i asertywnosc sie poprawila, choc dalej miewam nawyki z lat minionych.. a maz.. on sie na wszystko nie zgadza, ale fakt faktem troche mi czasem ustepuje. Poki co siedzimy na wiosce, ale ja placze codziennie, co drugi dzien jezdze do mojej matki z dzieckiem, bo nie jestem w stanie tu wytrzymac. A w przeddzien podpiania umowy kredytowej na zakup mieszkania wylam ze strachu i przerazenia, ze jak to, kredyt na 30 lat... Boze sama ze soba nie moge wytrzymac... Tak naprawde cieszy mnie tylko: praca, ktora mam (nie jest super platna, ale daje satysfakcje szczegolnie, ze to posada, ktora dzis wiele osob dostaje po znajomosci, a ja dostalam ja normalnie, z castingu;)), to ze mam ladne dziecko (wiem to puste, ale moj synek wyglada jak laleczka) no i oczywiscie maz, ktorego bardzo kocham(ale tez mialam epizody, ze go nie kocham, ze po co mi bylo to narzeczenstwo, slub albo co innego, ale jednak milosc jest prawdziwa, bo wszystko to przezwyciezyla, w dodatku pokochalam mojego meza jeszcze bardziej po urodzeniu dziecka, gdy okazalo sie jeszcze bardziej jak odpowiedzialny i kochany jest. Dziekuje ze sie wypowiedzieliscie i mnie nie potepiliscie. Maz faktycznie troche mi ustepowal, ale teraz powiedzial, ze owszem, wezmiemy mieszkanie, bo sam chce isc do miasta, ale za jakis czas, dopiero jak sie odkujemy finansowo, a swoje mieszkanie wynajmie (to mieszkanie jest praktycznie na przedmiesiach ale jednak wies :()... Ostatnio w ogole zaczal mi sie maz stawiac, na malo co juz sie zgadza.. ale na szczescie ze mna rozmawia duzo. Ja mam wrazenie, ze gdzies wewnetrzenie uwielbiam to uczucie niezadowolenia, mogee sobie wtedy poplakac, uzalac sie nad soba. Cos jak kobiety, ktore kochaja niewlasciwych mezczyzn, jest teoria, ze one potrzebuja tego uczucia odrzucenia, niepewnosci, bo takie uczucia np znaly tylko od dziecinstwa (brak ojca albo ojciec emocjonalnie nieobecny) ..Moze ktos ma podobny problem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×